Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Piegotka

kobieta, 42 lat, Otwock

177 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 czerwca 2015 , Komentarze (2)

Wreszcie odpoczynek :D

Dziś był bardzo udany dzień. .. Z rana zakupy w biedronce z dzieciakami, na szczęście mama mi pomogła bo sama nie dała bym rady. Zakupiłam najpotrzebniejsze rzeczy i dwie łubianki truskawek (zakochany) potem powrót do domu, rozpakowałam zakupy z pomocą najmniejszego syna a potem wzięłam się za sprzątanie hacjendy. Dom więc błyszczy, lśni i pachnie świeżością. Potem jeszcze spacer z synkami, kąpanie, karmienie i wywieszanie prania a w międzyczasie bylo jeszcze szypułkowanie truskawek i mrożenie oraz zmiana pościeli A teraz szkraby śpią a ja mam chwilę dla siebie. 

Na jutro planuję

* odkurzanie dywanu, chyba  że będzie piękna pogoda to go upiorę 

* zrobienie sernika na zimno bo w niedzielę mam gości 

*  zrobienie prania, 

* prasowanie koszul mężowskich 

* zajmowanie się synkami jak co dzień i pewnie sobie coś jeszcze wymyslę o ile będę miała możliwości do działania 

Z dietą jest ok, choć czasem wpadnie coś zakazanego tak jak dziś na wieczór wpadł snikers przez co teraz mam zgagę:PP no leku na głupotę nie ma.... dobrze mi tak!!!!

Waga trzyma się w granicy 64 kg.:D No ale waga to nie wszystko.... Ostatnio odkryłam że moje lustro mnie oszukuje,  kpi sobie w żywe oczy, mami i w ogóle pokazuje coś czego nie ma albo jak kto woli nie pokazuje dokładnie tego co jest.... A bo gapiąc się w lustro widzę całkiem niezłą babeczkę, figura klepsydry albo wydłużonej gruszki - nie do końca wiem którą mam na 100%, buziak szczupły.... taka rana,  a ostatnio widziałam swoje zdjęcie i co??? Skóra nie napięta , cellulit na udach, przesuszona  skóra, no żesz  nie to widzę w lusterku!!!:< Pewnie to wina aparatu.....

Nic to muszę się zmusić do regularnego ćwiczenia i zerwać piękny długoletni związek ze słodyczami...

Na śniadanie jutro planuję dwie kanapki z ki na chlebie orkiszowym z warzywami i wędlinką chudą. Na II śniadanie truskawki, na obiad kurczak z mizerią na jogurtem,  a na kolację jeszcze nie wiem, ale coś wymyślę smacznego, zdrowego i dietetycznego...

  • Tymczasem pozdrawiam 

17 czerwca 2015 , Komentarze (1)

Dziś  nastawienie lepsze, nerwy zapakowałam w konserwy i na export...

Wczoraj był miły wieczór z mężem, pogaduchy do poduchy i dziś jest mi lepiej 8)

Z dobrym  odżywianiem jest na razie ok, bo jak tylko pochwałę się swoją piękną wagą to zaraz idzie do góry. Tak więc trzymam się coby nie było przykrej powtórki z rozrywki. Bo ja chyba jestem z tych co to szybko reagują na zmianę wagi... Psychicznie ale też z działaniem. Bo uważam że łatwiej zrzucić 2 czy 3 kg niż np. 10 kg. Tym bardziej że do bardzo cierpliwych nie należę. Tm bardziej podziwiam i szanuję wszystkich tych którym udało się schudnąć sporo kg, lub są w drodze i mają sporo do rzucenia ale działają wytrwale<3

Dziś zaraz biorę się za brzuszki i ćwiczenia na zgrabny tyłem. ..

Ale i tak cieszę się z tego jak wyglądam, doceniam siebie i tego się trzymam....

A na poprawę  humoru  Zamówiłam sobie zegarek na 

http://allegro.pl/i5010424065.html

16 czerwca 2015 , Komentarze (2)

Jak w tytule, wszystko mnie irytuje(szloch) nie wiem czemu co najgorsze.

Jakaś przemęczona jestem czy jak? Najchętniej nakrzyczałabym na dzieci, że wszystko robią nie tak,ale trudno od nich perfekcji wymagać w tym wieku. Już sama się upomina że to tylko dzieci...

Wiem, że czasami takie gorsze dni człowiek ma i ciężko sobie poradzić. Muszę jakoś to wszystko przeżyć, przetrzymać... choć nie lubię wprost nie cierpię jak nie układa się po mojej myśli... Może trening by się przydał coby wyładować tą negatywną energię? ????

Chyba nie nadaje się na taką dobrą, perfekcyjną mamusię ,  co to i ugotuje  i upierze  i posprząta i wyrozumiała jest dla dzieci jak napsocą i cierpliwie znosi ich wybryki, złe humory itd. Bo mi to kiepsko wychodzi, o ile o porządek dbam to już o tą wyrozumiałość ciężko....

Może mi potrzeba spotkań i pogaduchy z innymi mamusia mi?  Ponarzekały byśmy, pośmiały się i wróciły do domu z lekkim sercem? U nas niestety nie ma takiego miejsca, bo wieś i płac zabaw każdy  ma na własnym podwórku, a w dodatku nie ma za wiele mamusiek tu. To minus.... niby cisza, spokój, ptaki, las blisko ale są też minusy ... Rozmawiałam z koleżanką która mieszka w stolicy i ona mi opowiada że wraca z pracy i z małą na plac zabaw idzie, a tam mamuśki znajome... razem pogada,  czasem którąś pocieszą  a nawet na imprezy razem chodzą....

Nic to, dam radę i z tym złym samopoczuciem. Już niedługo dzień mojego urlopu od chłopaków :D

Tatuś z nimi zostanie i niech męskie więzi umacniają a ja fiu na plotki....

Miłego popołudnia 8)

15 czerwca 2015 , Komentarze (3)

Poniedziałek rozpoczęty...

Dom standardowo ogarnięty,  pranie uprane i rozwieszone suszy się dziś na suszarce pod domem, bo pogoda dziś nie pewna. Śniadanie zjedzone, nawet drugie już gramznięte tylko już nie takie zdrowe bo w postaci ciasta, a dokładniej dwóch kawałków. Ale to nic do wieczora się spali, nie panikuję bo zrobiłam to świadomie. Ale mimo tego wybryku walka o zgrabną sylwetkę trwa nadal ;) Może jak młody pójdzie na drzemkę to zrobimy gimnastykę i brzuszki... w końcu wakacje coraz bliżej... a ja niestety mimo wszystko lepiej się czuje jak waga jest w granicach  65 kg, a na pewno poniżej 66 kg.  A dziś pokazała 64.3 kg...:D(smiech)8)

Tak więc motywacja jest z każdej strony...

Dziś brak ambitnych planów, ale to dobrze bo dziś zabawa z chłopakami 

Miłego poniedziałku (pa)

14 czerwca 2015 , Komentarze (1)

Piątek i sobota były bardzo  pracowite . W piątek zakupy, lekarz, inne sprawy na mieście a wczoraj sprzątanie , pranie, sadzenie kwiatków i ziół, cały dzień mi szybko zleciał, nawet zrobiłam rafaello i mix  z biszkoptów, bitej śmietany i galaretki z truskawkami... A dziś trochę bardziej na luzie. Mąż zrobił pyszny obiad a mianowicie leczo, teraz poszedł pisać pracę a ja z chłopakami. Młodszy śpi a starszy robi wszystko by go obudzić.... Ach te dzieci.. cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość.......

Cudownej niedzieli 

11 czerwca 2015 , Komentarze (2)

Jak w tytule, jednak się nie poddałam i mimo wszystko okna wypucowane (smiech) Chłopaki bawili się obok mnie a ja szorowałam. .. Jestem mega szczęśliwa że to zrobiłam. Potem mama się zajęła synkami moimi a ja na ogródek i wyrwałam chwasty8)

A dziś sama z chłopakami, mama wpadła z rana to szybko pranie zrobiłam i ogarnełam dom, a potem zabawa w piaskownicy, spanie młodszego, karmienie i znowu zabawa. Mąż miał wrócić wcześniej z pracy i mieliśmy z synkami do biedronki jechać. Wrócił o 19, a tu trzeba było karmić i kąpać i duża z zakupów. Wściekła jestem na niego! Po  co mówi ze wróci wcześniej, tak bym się nie nastawiała i nie denerwowała że nici z planów. Nie rozumie mnie wcale i chyba nie wie jak zmęczonym się jest po całym dniu z dziećmi. On też zmęczony, ok ale to inne zmęczenie.... Marzy mi się aby kiedyś został tak sam na jeden dzień z chłopakami sam i zobaczył jak to jest... No ale pewnie nie posprzątał  by i w domu nic nie zrobił. Jedyne co to obiad ugotował  bo jeść lubi... 

Dziś mam gorszy dzień,  idę na relaksującą kąpiel

9 czerwca 2015 , Komentarze (5)

Jak w tytule. Jest 5 rano a ja już na nogach, starszy ma katar i zamiast spać u siebie przyszedł do nas do łóżka i zwymiotował :PP... noska dobrze nie wysmarcze i wszystko mu spływa do gardła, a najgorsze że w piątek młodszy na szczepienie i znowu pewnie się odwlecze :<

Zła jestem, bo co dopiero wyzdrowiał a tu z powrotem. ... będzie marudny , a ja umordowana. ... Marzy mi się urlop od własnych dzieci (szloch) straszne to ale najchętniej bym je zostawiła mężowi i pojechała na wakacje sama.... ciekawe jak długo bym wytrzymała bez nich? Ale ogólnie zła jestem i nie mam ochoty na nic....

Dziś powrót na dobre tory bez słodyczy. 5 posiłków dziennie, dużo wody i zero podjadania , bo znowu będzie 66 na wadze a tego nie chcę!!! Dam radę we wszystkim bo jestem silna babka. Nikt mnie nie chwali to sama się muszę dowartościować :p

8 czerwca 2015 , Komentarze (1)

Właśnie się wyleczyłam z moich ambitnych planów na mycie okien, większe porządki itd. Mąż do końca czerwca musi złożyć pracę by się bronić tak więc teraz to jest priorytetem. Weekend przeznaczony jest więc na pisanie pracy, co oznacza, że ja zajmuję się dziećmi. Mama moja mi pomaga ale też ma dużo swojej pracy. Jest umęczona i coś tam niby źartem ale wspomina że nie ma czasu dla siebie. Muszę więc stać się bardziej samowystarczalna. W końcu gdybym mieszkała z daleka od mamy musiała bym sobie radzić sama... Trudno od dziś zmiana planów. Najwyżej nie zrobię dużo z chłopakami ale jakoś dam radę, pomału . Muszę to sobie ułożyć w głowie coby się nie denerwować. 

Nie da się ukryć że jak ktoś posiedzi z chłopakami to szybciej coś zrobię no i bezstresowo. Nie muszę co chwile zerwkać co robią smyki. Potraktuje to jako naukę lepszej organizacji. Dam radę bo jestem zaradna i ambitna, mimo że to tylko takie domowe sprawy. Wsparcie męża jest, ustaliliśmy konkretną datę mojego wychodnego (smiech) ostatnia sobota czerwca. Mąż zostaje z synka mi a ja fruuu z domku. Musze tylko pomyśleć co będę wtedy robić, a możliwości dużo ha ha ha:p

Dziś rozmawiałam z koleżanką, dużo w życiu przeszła, trudne dzieciństwo, długoletni związek który zakończył się rozstaniem,  mobbing w pracy przypłacony depresja.  Ale się dziewczyna nie poddaje i walczy o lepsze jutro. Chodzi na terapię, zmienia pracę , inwestuje w siebie bo zapisała się na szybki kurs angielskiego typowego słownictwa księgowego, jeździ rowerem, biega,podróżuje.  Czasami ma gorsze dni ale wstaje i walczy ze swoimi słabościami. I za to ją podziwiam. 

Czasami jej zazdroszczę tego życia singielki, że ma czas na przyjemności, ,podróże itd. A ona mówi że zazdrości mi, rodziny, spokoju, stabilizacji i męża. Czasami wystarczy spojrzeć na swoje życie oczami innych i wtedy dostrzega się jego zalety a nie tylko codzienność. To co mam jest dla mnie takie oczywiste, normalne, a czasem nawet nudne że nie dostrzegam zalet tego mojego życia. A dla kogoś może być marzeniem to co mam. Tak więc nie narzekam i próbuje patrzeć na tą moją codzienność oczami innych. I wiecie co ? Dostrzegam wtedy więcej zalet i pozytywów. 

Dziś zebrało się mi na pisanie.  Kończę coby nie zanurzyć. Spokojnej nocki

8 czerwca 2015 , Komentarze (3)

Drogi pamiętniku, dziś mam dzień refleksji.... nad sobą, swoim życiem, dietą, osiągnięciami... czy ja jestem tak naprawdę szczęśliwa? co chcę robić? jaki mam plan na życie???? Co z moją dietą i wysportowaną sylwetką?? czy jestem szczera sama ze sobą???

No cóż pytań wiele... a odpowiedzi różne... nie zawsze zadowalające?

Mój dzień jest przewidywalny, opiekuję się dziećmi i to wypełnia większą część mojego dnia, resztę wypełniają obowiązki domowe, od czasu do czasu jakaś przyjemność wpadnie, tj. chwila na vitalii lub prasówka... Czy to jest szczęście? załóżmy że nie mam na co narzekać, szklanka jest do połowy pełna, różnie życie się układa u mnie nie jest najgorzej..... Muszę tylko to zaakceptować i dostrzegać dobre strony!

Dieta i zgrabna sylwetka... Nie jestem gruba, wiem o tym... ba nawet mój mąż przebąkuje że przydałoby mi sie kilka kg, ale ja ciągle nie jestem zadowolona.... jakieś tam kompleksy są i czasami bywa że zamiast cieszyć się z tego co mam to ja dostrzegam swoje braki... ale z dążeniem do ich osiągnięcia też mi kiepsko idzie...

Ćwiczenia są na cenzurowanym, bo brak czasu, bo zmęczenie, itd. czasami faktycznie tak jest, ale czasami to tylko zwykłe wymówki, bo jakbym się sprężyła, gdyby mi naprawdę zależało to bym osiągnęła ten wymarzony umięśniony brzuch i zgrabny tyłek.

To przecież nie jest coś czego nie da się osiągnąć! Potrzeba tylko chęci i dużo ciężkiej pracy!!! a jak czasem się pracować nie chce to się ma to co się ma!

W zasadzie to i tak powinnam być wdzięczna genom, że tak łaskawie się ze mną obeszły. Po dwóch ciążach jestem szczuplejsza niż przed ciążami, nie mam rozstępów na brzuchu ani udach, no jedynie biust mi się zmniejszył po karmieniu, no ale trudno, nie można mieć wszystkiego....

SEKRET tkwi chyba w tym, że bycie atrakcyjnym nie = zgrabna sylwetka i ładna buzia. To jest coś bardziej złożonego, to jest nasza pewność siebie, to czy kochamy siebie i szanujemy, czy dbamy o siebie i jak się postrzegamy... To czy się lubimy uśmiechać, czy jesteśmy serdeczne i miłe czy wiecznie niezadowolone... Czy umiemy cieszyć się z życia i dostrzegać  jego dobre strony, czy też ciągle widzimy tylko negatywne rzeczy...

Własnie zdałam sobie sprawę że czasami marzę o innym życiu, by mieć czas na to czy tamto, chwilę dla siebie, czas na masaż, jazdę rowerem, itd. ale czy byłabym szczęśliwa mając to wszystko o czym marzę a nie mając tego co mam??? Bez wahania odpowiem, że nie!!! Tak więc od dziś doceniam to siedzenie w domu z chlopakami, nie będę czuła się winna, nie będę postrzegać się jak kura domowa, zaniedbana i bez ambicjii.

Od teraz jestem szczęśliwą mamą dwóch ślicznych, mądrych a czasem łobuziakowatych chłopców, która siedząc w domu rozwija swoje zdolności organizacyjne i logistyczne. Jestem piastunką domowego ogniska, która dba o stabilizację i szczęście swojej rodziny. Jestem seksowną mamuśką, która chce być jeszcze bardziej atrakcyjna - dla siebie! I osiągnę to, pomału bez spinania się i bez niepotrzebnego stresu!

A kiedy przyjdzie pora, powróce do pracy na etacie, bogatsza o doświadczenia, bogatsza o czas spędzony z synkami, który mija bezpowrotnie i kiedyś będę z tego bardzo dumna!

Tak więc kończę swoją refleksję, ubieram synków i idziemy na spacer, poszaleć na podwórku i nacieszyć się sobą - bo przeciez te chwile są najpiękniejsze, ulotne i nigdy się nie powtórzą!

Na bok zmęczenie i zły humor! Są rzeczy dużo ważniejsze i w zasięgu ręki, wystarczy tylko chcieć je dostrzec.8)

6 czerwca 2015 , Komentarze (2)

Jest piękna sobota... ja właśnie w domu bo mały drzemie przytulny do cyca . Dom posprzątany kolejne pranie się pierze, kwiatki zasadzone, mąż z dziadkiem robią huśtawkę, pomaga im starszy syn. Pościel się wietrzy,potem założę czyste poszewki, jestem zadowolona bo dużo zrobione. Lubie takie pracowite dni, bo potem mam satysfakcję. Jeszcze tylko trzeba podlać maliny, pozbierać pranie, uprasować mężowi koszule i na dziś starczy. No może jeszcze jakieś ciasto na niedzielę, zobaczę czy warto się kusić. Jutro planuję spokojnie spędzić niedziele z chłopakami. A Dietowo  tak sobie bo ostatnio wpadło trochę słodkiego, ale waga dziś pokazała 65.3 kg. Jest ok, walczę dalej;-)