Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mój cel - utrzymać osiągniętą wagę....a może jeszcze 2,3 kg w dół??? ...... :D

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 19534
Komentarzy: 295
Założony: 21 października 2014
Ostatni wpis: 26 listopada 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
JudytaG

kobieta, 37 lat, Poznań

164 cm, 55.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 listopada 2015 , Komentarze (18)

Siemka :D

Więc w niedziele zrobiłam taki sernik dietetyczny, że masaakraaa :D:D:D No cuuuuuddd! Naprawdę polecam!!! Wyszedł wysoki, puszysty i słodziutki. Zwariowałam! W ciągu pół godziny zniknęła połowa, tak z Moim wpierdzielaliśmy (smiech)(smiech)(smiech)

Podaje Wam przepis, naprawdę wyszedł meeega dobry 8) Następnym razem zrobię z malinkami i polewą czekoladową :D

SERNIK fit 

Składniki na ciasto:

2 kostki twarogu chudego

5 jaj - białka i żółtka oddzielnie

400 ml jogurtu naturalnego

miód – ilość według uznania (około 10 łyżek, tak by ciasto było w miarę słodkie)

3 paczki budyniu – czekoladowy/waniliowy/cytrynowy itp – smak dowolny

można dodać aromat waniliowy/cytrynowy itp.

można dodać również dowolne owoce np. maliny lub polać polewą czekoladową z gorzkiej czekolady i miodu

Przygotowanie:

Białka ubić, resztę składników zblendować i połączyć delikatnie z białkami. Piec 40 minut w 150*C w tortownicy. Wyłożyć bezę kokosową (ubić 2 białka, wsypać pół łyżeczki cukru (ksylitol), jeszcze chwilę miksować, dodać 3 łyżki wiórków kokosowych) i piec jeszcze 10 min.

Choć weekend był z grzechami ;) to trzymam się dzielnie i wagę utrzymuję :) Ćwiczę w siłowni, robię cardio, działam ostro :D Dzisiaj wyjeżdżam do Kołobrzegu do Mamci a tam czeka już na nas bigos (szloch):D Jaaaaa (smiech) Będzie wyżerka :p Ale zabieramy ze sobą stroje do biegania :D Ciekawe czy się przydadzą hehehe obyyyy lenistwo nas nie dopadło!!!! Trzymajcie za to kciuki!!!

Miłego weekendu Andrzejkowego dziewuszki :*(pa)

20 listopada 2015 , Komentarze (4)

Spełnione Marzenia chciałaś bym coś więcej napisała o odczulaniu to WŁALA :D Nie da się tego umieścić w komentarzu więc napiszę nowy post. 

Alergie dostałam od momentu jak ugryzła mnie meszka w powiekę hahah. Wyglądałam jak potwór w 5 min - tak mi puchła cała twarz hahaha. Moje oko hahahaha Ale spuchła mi cała prawa strona (smiech)(smiech)(smiech)

To był maj 2010 roku. Potem co roku w czerwcu dostawałam katar, oczy swędziały, psikałam. Co roku było gorzej, doszło do tego, że rok temu w nocy drapałam się po nogach nawet jak spałam w nocy :D robiąc sobie tym oczywiście rany. No mogłam się zadrapać. Przedłużył sie ten okres od aja do sierpnia nawet. Poszłam na odczulanie na kasę chorych. W zeszłym roku we wrześniu przeszłam testy na pyłki, drzewa itp i pokarmowe. Jeśli chodzi o pokarmowe to nic nie wyszło. Wyszło za to, że jestem uczulona na niektóre drzewa i trawy. Pani doktor powiedziała, że zaleca odczulanie i zaproponowała bym wybrała te za 390 zł lub 490 zł. Za 390 zł to będę do nich jeździć na szczepienia a to droższe to mogę mieć w tabletkach i sama je brać w określonych przez nią terminach bez jeżdżenia do niej. Spojrzałam na nią i już widziałam, że chyba źle się czuje :D Powiedziała mi, żebym się zastanowiła, którą opcję wybieram, a ja jej, że już się zastanowiłam i, że żadna. Powiedziałam jej, że mam inne priorytety finansowe akurat, no i przede wszystkim czytałam, że nie każdemu pomoga i może kiedyś. O ona do mnie tak: "ALE TO MOŻE NA KASĘ CHORYCH???". Spytałam jaki jest koszt na kasę chorych, poinformowała mnie, że UWAGAAA!!! 3,20 ZŁ!!!!!!!!!!! Więc wychodzi na to, że gdybym się zgodziła na którąś z tych kwot to bym sobie na pół koła popłynęła! A nawet już 1000 zł bo już musiałam nową szczepionkę kupić by dalej trwało odczulanie. Myślałam, że padnę z wrażenia!

Ale wracając do szczegółów. Początkowo chyba przez ponad pół roku - może więcej jeździłam na szczepienia co piątek - co tydzień. Po tym czasie jeżdżę do teraz, co miesiąc. Dostaje szczepienie naprzemiennie, to lewe, to prawe ramię. Na przełomie września/października minął rok odkąd rozpoczęłam odczulanie i muszę powiedzieć, że te wakacje i czas pylenia w tym roku przeszłam o 90 % lepiej! 8) Taki, że tak powiem "napad" swędzących oczu, kataru i psikania miałam tylko ze 2 razy w czerwcu. Jak siedziałam 3,4 godziny na balkonie a latały te "koty" - białe puszki i 1 raz jak brat kosił trawę na podwórku. Także chwalę sobie. Najlepsze jest to, że myślałam, że to  rok i po sprawie. A tu się okazuje, że takie odczulanie trawa nawet 3,4 do 5 lat (strach) Są tacy co przerywają albo olewają terminy. Ja tam jestem systematyczna bo przecież ile można jeździć. Chcę skończyć jak najszybciej. Póki co wydałam na to dwa razy po 3,20 zł ;) Tak to wygląda. Ja polecam bo mi pomaga. A dzieci bardzo dużo przyjeżdża. 

Pozdrowionka ;-) 

20 listopada 2015 , Komentarze (8)

yoł yoł :D

Jak pisałam w ostatnim poście, że wrócę od poniedziałku do jedzenia vitalii tak też uczyniłam ;)8)

W niedziele jeszcze wjechały 2 kawałki pizzy Giuseppe(pizza) (z szyną i pieczarami a na nią dokroiłam sobie jeszcze kabanosa i położyłam do stopienia żółty wędzony ser :D - uwielbiam, mimo, że z paczki to grube ciasto i w ogóle jest pyyyyyyyyyychaaaaa i wolę zjeść ją, niż zamówić na telefon oszukanego cienkiego placka bleee - nie żebym Wam polecała i namawiała do złego hahaha (smiech)(smiech)(smiech)). Było też piwko somersbe jeżynowe i kilka trufli, ale od poniedziałku zdrowo. 5 posiłków standardowo i wiecie co? Każdego dnia ćwiczyłam jak sobie obiecałam :) W poniedziałek 65 min biegu na bieżni w siłowni. We wtorek godzina ćwiczeń z Sylwią Szostak w domu - taki ogólny na nogi, dupsko, ręce, klatkę, plecy i barki a na koniec brzuch i rozciąganie. W środę w siłowni robiłam nogi, pośladki i 35 min biegu na bieżni. A wczoraj w czwartek, również w siłowni, ręce, barki, plecy, brzuch i 25 min na rowerku do spiningu - non stop szybkie tempo i spociłam się jakbym biegała (pot)(pot)(pot):D:D:D Dzisiaj mam to szczepienie odczulające po którym nie mogę mieć wysiłku, ale ktoooo wieeee może w domku Sylwię sobie włączę :D Po całych tych luźniejszych dniach i rogalach marcińskich miałam wagę 56,7 kg. Ale parę dni zdrowego jedzenia i ćwiczeń wystarczyło, żebym znowu wróciła do 55.6 kg (waga z dzisiaj). Także jak widać przy trzymaniu osiągniętej wagi, można jeść wszystko z umiarem, dodać ćwiczenia i pasuje robota ;):p

Za parę dni powinnam dostać nasze kobiece dni....pisałam kiedyś, że przez dietę i intensywne ćwiczenia, noooo może nie tyle co przez dietę (bo człowiek całe życie co chwilę na jakiejś diecie (smiech) hahaha i zawsze wszystko grało), ale mega intensywne cardio, którego wcześniej mój organizm nie doświadczył, ostatni okres miałam taki jakbym go nie miała i to 2 tyg wcześniej niż powinnam :? Akurat odwiedziłam po tym fakcie ginekologa na profilaktyczne badania (jak co roku) i powiedział mi, że mam trochę odpuścić, że 3-4 razy w tygodniu takiego wysiłku wystarczy a nie 5-6-7 razy i to po tyle kilometrów biegu. Chyba, że nie myślę przyszłościowo i chcę mieć kiedyś problemy z ....dzidzią. No więc....odpuszczam trochę. Z ciężkim sercem mi to idzie. Ale idzie. Kończę właśnie kolejne opakowanie tabletek antykoncepcyjnych i powinnam dostać normalny okres. To czekam, nie ukrywam, trochę z nerwami :| Trzymajcie kciuki za moje jajniki i moją prawidłową owulację hahahah :D(smiech)(smiech):D

Buziaki, miłego dnia i weekendu :):*(pa)

13 listopada 2015 , Komentarze (4)

Hey, hey :)

Dawno nie wstawiałam żadnego wpisu no to czas wielki ;) Tydzień darmowy z Body Chief minął zdecydowanie za szybko heheheh ;) W zeszły piątek waga pokazała 55,4 kg. 

Ale od 7go listopada od soboty do środy 11go listopada troszkę sobie poluzowałam rajtuzy jeśli chodzi o dietkę ;) Dałam SE :p 

To znaczy w sobotę do wieczora było dietetycznie, zdrowo ale potem udałam się z przyjaciółką i MOIM na miasto na jedzonko. Tam zjadłam schabowego ale bez paniery z grilla, do tego ziemniaki i jakieś grzybki. Małe danie. Wypiłam piwko z soczkiem. Potem poszliśmy się przejść na Stary Rynek no i zachciało nam się imprezki :DPoszliśmy do takiego klubu a tam drinken whisky z colą i lodem :p(alkohol) A po .....no.....hm..... wjechała zapiekana z warzywkami (hotdog) To znaczy wzięliśmy na wynos do domu. Tam zjadłam dosłowne 1/3!!! Bo już nie mogłam! Normalnie w szoku byłam (strach) bo zawsze cała wjechała i to z wylizaniem palców (smiech)(smiech)(smiech) Ale to nic, bo resztę zjadłam na 2 razy w niedzielę :D No i jeszcze potem makron ze szpinakiem z sosem serowym mmmmm ;) Ale też całego nie dałam rady, tak mi się żołądek zmniejszył :D2 kawałki ciasta drożdżowego takiego prawdziwego z malinkami i polewą :D jadłam jeszcze mleczne kanapki kinder ale to akurat z dietetycznego przepisu, które sama zrobiłam w sobotę, zrobiłam też czekoladowe brownie, oczywiście w wersji fit.

Poniedziałek i wtorek w sumie dość zdrowo i normalnie było także nie powiem, że jakoś przegięłam, natomiast środa........ U mnie w Poznaniu na 11 Listopada w imieniny Marcina są oczywiście słynne rogale Świętomarcińskie, więc 2,5 zjadłam :< Takie pyszneeeeee z masą migdałową :D mmmmm  .... No nie mogłam sobie darować i chociaż obżarta byłam nimi okrutnie zjadłam jeszcze na obiad 2 kotlety cordon blue - takie wiecie z szynką i serem w środku i do tego troszkę bagietki z piekarnika z oliwą z oliwek ;) Przed obiadem jeszcze wciągnęłam parę chipsów Lays o smaku zielonej cebulki, więc po obiedzie...szczerze? Myślałam, że zwymiotuję (martwy)(wymiotuje) Naprawdę czułam się fatalnie, pierwszy raz z przejedzenia tak się czuła, a przecież kiedyś to co zjadłam teraz to byłby pryszczyk :D Taka dobra w tym byłam hahaha :D(smiech) Od czwartku, czyli od wczoraj już jest dietetycznie, to znaczy nie wróciłam jeszcze do dań z vitalii ale jem sobie na śniadanko owsiankę, sucharki z szynka z indyka na kolacyjkę, a dzisiaj zrobiłam sobie na śniadanko te placki owsiano-bananowe co opisywałam już w innym poście. Wtedy zrobiłam je z sosikiem z mrożonych leśnych owoców a teraz sosikiem z odżywki białkowej o smaku waniliowym zmieszanej z odrobiną wody. 

Do jedzonka vitalii wracam od poniedziałku dlatego, że zawsze robię sobie zakupy na cały tydzień i to co potrzebuję do menu mam pod ręką a teraz nawet na zakupach nie byłam. Wolę też zacząć od poniedziałku tak jak podają jadłospis. Dzisiaj sobie też od rana w domku poćwiczyłam z Sylwią Szostak, mam jej płytkę i czasami sobie włączam. Są tam ćwiczenia na różne partie ciała, nogi, pośladki, brzuch, ramiona, barki, wszystko :) Także rozkładam matę, biorę hantelki, obciążenia na kostki zakładam i jadę z kurzem przez godzinkę :D Spocona byłam jak szczurek :D 

Trzymajcie się i nie dajcie się słabym dniom, bo jak widać każdy z nas je ma :) Ale to nic, trzeba po prostu wrócić na dobry tor i działać dalej 8)

Buziaczki :*(pa)

4 listopada 2015 , Komentarze (6)

Helloooo :D

Jak widać w tytule weekend u rodzinki faktycznie był syty ;) Mocno syty :PP Jadło się kiebłaskę z cebulką(szaszlyk), jadło się sałatkę jarzynową(salatka), jadło się kurczaka z piekarnika(kurczak), i ciasto też się jadło (tort) serniczki, kokosanki i inne..... AAaaa! I alkohol, whisky z colą zero się piło (alkohol)(alkohol)(alkohol) Także mój dyplom magisterski suto oblany i objedzony (smiech)(smiech)(smiech) Nie wiem ile po tym weekendzie mnie przybyło. Myślę, że tak naprawdę w jeden dzień nie schudniesz, jak i nie przytyjesz więc bez paniki :p U mnie tym razem akurat 2 dni ale nie będę płakać z tego powodu. Tyle wyrzeczeń od końca sierpnia, żadnych odpustów oprócz tego jednego na stypie we wrześniu (po miesiącu diety) co opisałam ostatnio w poście, że naprawdę nie zamierzam się tym przejmować. Nie ukrywam, że żołądek bardzoooo ale to baaardzo mi się pomniejszył. Szybciutko odczułam sytość a jedząc dalej nawet i ból brzucha. Tak był obciążony i pełny :DZrobiłam nawet dietetyczną szarlotkę z jabłkami, którą zabrałam ze sobą do rodziny, ale jak zjadłam sernik kuzynki i ciasta cioci to już tak nie wchodziła tak jak wchodzi w moje dietetyczne niedziele hahaha :D(smiech) Aczkolwiek może są lepsze przepisy na dietetyczne szarlotki! To moja pierwsza więc jeszcze wiele przede mną :)

Polewa standardowo z gorzkiej czekolady i miodu. Posypałam wiórkami kokosowymi.

W piątek na obiad z przepisu z vitalii zrobiłam placki cukiniowo - szpinakowe również fajny przepis i naprawdę mi smakowały :) Zrobiłam je w dwóch wersjach. Jednego dnia położyłam na nie banana i czerwone winogrono, a drugiego dodałam do ciasta troszkę soli, a na placki położyłam ser feta, czarne oliwki, rzodkiewki i paprykę czerwoną. Druga wersja bardziej mi pasowała :) Na pewno jeszcze je zrobię 8)

Oprócz tego muszę się Wam pochwalić, że w zamian za ładne efekty naszego schudnięcia i nasza zgodę na ich opublikowanie (oczywiście bez głów :D) dostaliśmy od Body Chief dodatkowy tydzień diety z cateringuuuuu :D:D:D Czyli p tym weekendzie idealnie hahaha No i znowu chociaż przez tydzień nie musimy gotować hahah Wstawiam fotki porównawcze zrobione na stronkę dla Body Chief. W bieliźnie już wstawiałam więc wstawię tylko w ciuszkach :D

A to mój hahahaha

Elegancko wyglądaliśmy co??? hahaha Masakra (smiech)(smiech)(smiech)

Dzisiaj po pracy na trening nóg, pośladów i cardio pociskam. A Wy jak tam? Zaraz poczytam jak Wy spędziłyście ten wyjątkowy weekend. Wyjątkowy oczywiście pod względem odwiedzin u naszych bliskich, których niestety już przy nas nie ma :(<3 ale też pod względem wizyt u tych, którzy nadal przy nas trwają <3

Trzymajcie się :*(pa)

29 października 2015 , Komentarze (7)

Czeeeeeśśćććć :p

Trzymam się w dalszym ciągu menu :) co prawda zwiększam sobie kaloryczność posiłków poprzez dodawanie ilości na przykład lub jakieś owocu czy warzywka ale są to zdrowe kalorie więc luzik. Muszę to robić bo przecież całe życie jeść 1000 kcal nie mogę :D

Moje meennnuuu na PONIEDZIAŁEK i WTOREK

Śniadanie: kanapka z papryką, pomidorem, szynką z kuroka i liściem sałaty

II śniadanie: pomarańcz i grejpfrut 

Obiad: pierś z kurczaka z kaszą gryczaną i sałatką z pomidora, cebulki i kiszonego

Podwieczorek: sałatka z kiwi, jabłka z nasionami słonecznika

Kolacja: sałatka z brokułami, rucolą, rzodkiewkami i pomidorem, w gratisie 2 sucharki kukurydziano - jaglane (smiech)

ŚRODA i CZWARTEK

Śniadanie: kanapka z pomidorem, szynką z indyka, liściem sałaty i serkiem feta

II śniadanie: mega pycha owsianka na mleku ze startym jabłkiem i bananem  <3

Obiad: pierś z kurczaka z ryżem i sałatką z pomidora, papryki czerwonej, czarnych oliwek

Podwieczorek: sałatka z kiwi, jabłka i pomarańczy z nasionami słonecznika

Kolacja: 4 sucharki kukurydziano - jaglane z serkiem TUREK (ze szczypiorkiem), pomidorem i koperkiem

Wiecie co? Jakby ktoś mi powiedział jeszcze w sierpniu, że tak polubię owsiankę to powiedziałabym mu, że jest "jebn**ty" (smiech)(smiech)(smiech) A naprawdę na mleczku zrobiona z owocami mmmmmmmmm, pychootaaa ;):p No ale do tego jak to się mówi...trzeba dorosnąć hahaha :D

Jeśli zaś chodzi o treningi, to w poniedziałek robiłam cardio - godzinkę biegu na bieżni i brzuch, a we wtorek ostro pompowałam poślady (naprawdę je czułam(pot) Uwielbiam !!!8)) robiłam też nóżki i 30 min cardio - bieżnia - bieg. 

Wczoraj odpoczynek, ale w domu miałam cardio ze sprzątaniem całego domu i prasowaniem tony prania hahah :D 

Dzisiaj przyjeżdża moja mamuśka z bratem na parę dni i już dzisiaj moge powiedzieć, że w sobotę jedziemy w gości na weekend do rodziny i będzie żarciaaaa....oj będzie ;) Ciekawe co to ze mną będzie hehehe :D Na pewno skosztuje. Wszystko z głową of course :) Ale ze mnie anglik (smiech) A tak poważnie to podczas diety na cateringu, byłam niestety na stypie. Mieliśmy wypić z moim tylko kawę...ale na sali okazało się, że ta stypa jest jak wesele, było ponad 100 osób a stoły jak na wesele. Tyyylluuu ludzi jeszcze nie widziałam na stypie :| Ale nie o tym mowa :) Chodzi o to, że kawa była była dopiero po.....rosołku(zupa), kotlecie z ziemniakami i surówką(salatka) hahah Oczywiście grzecznie zjedliśmy, popiliśmy kawką i dopchnęliśmy 3 kawałkami ciasta(tort)(tort)(tort) To było dokładnie po miesiącu diety 17 września. Kotlet pływał w tłuszczu ale byście musiały nas widzieć hahahah Jak patrzyliśmy na siebie z coraz większymi oczami przy każdym łyku, każdym kęsie czegokolwiek (smiech)(smiech)(smiech) Oczywiście ja miałam wyrzuty sumienia (loser) Ale po powrocie poszliśmy biegać i z pełnym brzuchem i wrażeniem że zaraz puszczę pawia hahah zrobiłam pierwszy raz 10 km :D Także dla chcącego nic trudnego :)

Ok. Trzymajcie się dziewuszki (pa)

27 października 2015 , Komentarze (11)

Joł joł (smiech)

Tak jak pisałam wcześniej, chciałabym się podzielić z Wami tym co tam upichciłam w niedziele. Pisałam, że w niedziele chce wypróbowywać różne, różniste dania, deserki itd. oczywiście dietetyczne i tak tez robiłam ;)

 Tak więc na śniadanko zrobiłam placki owsiano-bananowe, które zjadłam również na drugie śniadanie bo tyle ich wyszło :D Mimo, że dałam też na drugie śniadanie MOJEMU to jeszcze zostały 4 sztuki dla mnie na drugie :D Na pierwsze też zjadłam 4. W sumie wyszło około 15. Ilość zależy od tego jakie duże się robi.

Uwaga przepis! (smiech) Szybki i prosty czyli taki jak lubię :D8)

PLACKI OWSIANO - BANANOWE 

Składniki:

* 3 dojrzałe banany

*1 jajko

* 1 szklanka mleka (u mnie 0,5%) /można użyć 1 szkl. jogurtu naturalnego - ale nie wiem jak wyjdą bo ja robiłam na mleku/

* 1 starte na tarce jabłko (na grubszych oczkach)

* 2 szklanki płatków owsianych

* wiórki kokosowe

Można opcjonalnie dodać cynamon, żurawinę - jak ktoś lubi (ja zrobiłam bez tego).

Przygotowanie placków: wszystko razem zblendować na masę i smażyć bez tłuszczu na patelni :D

Zrobiłam też sosik do moich placuszków by lepiej smakowały :)

Sos z owoców leśnych: (uwaga! teraz to będzie mega trudne! (smiech)(smiech)(smiech))

* owoce leśne mrożone

* miód lub inny słodzik

Owoce rozmrozić, zblendować i osłodzić miodem (innym słodzikiem np. ksylitolem) :D

Sosik ten pasuje do takich właśnie placków, do ciast, naleśników, lodów i w ogóle różnych deserów. Polecam, przełamuje smaki 8)

Jak widać na fotce ułożyłam 4 placki, polałam tym mega trudnym do zrobienia sosem (smiech) i na koniec posypałam wiórkami kokosowymi. 

SZCZERZE???????

Najlepsze!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3<3<3(smiech)(smiech)(smiech)

Zajadaliśmy się max (smiech)

Na obiad postanowiłam zrobić PIZZĘ na kalafiorowym spodzie. Trafiłam na przepisy z dodatkiem mąki ale troszkę kręciłam nosem, bo chcę by to jedzonko było jak najbardziej dietetyczne więc znalazłam takie bez. Następnym razem zrobię (MOŻE!!! Bo to mi smakowało) przepis dietetyczny z małym dodatkiem mąki. Nie mówię, że wyszło źle!!!! Nie, nie! Wyszło super! Trochę musiałam dłużej piec spód ale wyszło mega dobre. Nie było to ciasto kruche, tylko po prostu lekki spód. Mi pasował bo był mega dietetyczny. Podaję przepis:

PIZZA FIT NA KALAFIOROWYM SPODZIE (pizza)(pizza)(pizza)

Składniki:

Spód:

* 400 g kalafiora (ja miałam mrożonego całą paczkę 450 g)

* 100 g cukinii

* 1 łyżka jogurtu greckiego

* 1 jajko

*1  łyżeczka siemienia lnianego

* 2 łyżki otrąb owsianych

* Oregano, bazylia, chilli, zioła prowansalskie

Na wierzch:

* rukola

* 1 pomidor

* 1 kulka sera mozzarella

* troszkę cebulki

* koncentrat pomidorowy

Przygotowanie:

Jajko roztrzepać, dodać przyprawy i jogurt. Kalafior i cukinię podzielić na mniejsze części. Sok z cukinii i kalafiora odsączyć na papierowym ręczniku. Dorzucić do jajka. Zblendować. Dodać siemię lniane i otręby. Wyłożyć na papier do pieczenia na blachę i piec. W przepisie było 15 min w 180 stopniach ale uważam, że to zdecydowanie za mało :| Ja piekłam to ciasto tak około 35-40 min aby zrobił się twardy kruchy spód. I tak do końca taki nie był, ale naprawdę mimo wszystko był dobry. Po upływie czasu który zatem uznacie za stosowny hahaha wyciągnąć, rozsmarować koncentrat, posypać przyprawami i wyłożyć warzywa. Piec ponownie ok. 15 minut w 180 stopniach. Na koniec wyciągnęłam, położyłam ser mozzarella i jeszcze na chwilkę do jego stopienia włożyłam do piekarnika. 

Tak sobie myślę nad tym ciastem.... Może za mało wycisnęłam do sucha ręcznikiem kuchennym ten kalafior i cukinię?? hmmm :? A może zamiast mąki na przyszłość dodać płatki owsiane albo więcej otrębów, żeby był bardziej kruchy spód??? Jedno jest pewne! Na pewno jeszcze ją zrobię!!!! Bo wyszła zajebista (smiech)8)

Zrobiłam też taki ala pomidorowo-czosnkowy sosik z małego jogurtu naturalnego, do którego dodałam koncentrat pomidorowy i przełożony przez praskę ząbek czosnku :D 

No i na koniec na podwieczorek zrobiłam ciasto, mmmeeeeega wyszło dobre hahaha 

FIT CIASTO DAKTYLOWO-BANANOWE

Składniki:

  • 150 g mąki ziemniaczanej

  • 250 g mąki jaglanej (ja zmieliłam kaszę jaglaną bo akurat nie było w sklepie a nie chciało mi się jeździć i szukać :D ale w przepisie było napisane że można kaszę zmielić – ja mieniłam 3 woreczki po 100 g)

  • 3 duże dojrzałe banany (u mnie 4 małe)

  • 4 łyżki masła daktylowego (można zastąpić miodem lub zmiksować 150g daktyli na krem – ja zblendowałam daktyle, które wcześniej zamoczyłam w podgrzanym gorącym mleku (u mnie 0,5% tłuszczu, ok. 100 ml – zalałam je tak by mleko je zakryło) a następnie jak już były miękkie zmiksowałam razem z ok. 50 ml tego mleka).

  • 500 ml jogurtu naturalnego o obniżonej zawartości tłuszczu

  • 1 łyżeczka sody

Banany rozgniatamy widelcem lub blendujemy. Wszystkie składniki dokładnie ze sobą łączymy i dodajemy rozdrobnione banany. Dosładzamy wg swojego gustu. Masę przelewamy do keksówki lub jak u mnie do mniejszej blaszki wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy w 180 stopniach funkcja góra-dół przez ok. 60 minut do tzw. suchego patyczka. 

Polewa czekoladowa:

  • 100 ml wody (ja akurat tym razem rozpuściłam czekoladę w mleku, które pozostało z moczenia daktyli bo było słodziutkie :D i dodałam dużą łyżkę miodu)

  • 100 g gorzkiej czekolady 70% kakao (1 tabliczka)

Czekoladę rozpuszczamy w wodzie (mleku), dodajemy miód (jak ktoś chce) ciągle mieszamy aby czekolada się nie przypaliła. Polewamy wystudzone ciasto. Ja posypałam orzechami i wiórkami kokosowymi.

* do ciasta można dodać rodzynku lub żurawinę (ja akurat nie dodałam)

Za to przydał się tu również sosik z owoców leśnych z rańca (smiech) Idealnie przełamał smak czekolady :)

Nooo i tak tak wyglądało u mnie w niedzielę :D Kolacji już nie jadłam bo po tym cieście leżałam brzuchem do góry i nie miałam siły hahah (smiech)(tort)(tort)(tort)(czekolada)(czekolada)(czekolada)

Nie nooo oczywiście wstałam i zrobiłam jedzonko na 2 kolejne dni ;) Polecam dziewczyny naprawdę pycha i zdrowo :)

Buziolki :*(pa)

26 października 2015 , Komentarze (9)

Witajcie, jak minął weekend? :)

U mnie w piątek i sobotę dietetycznie, choć sobota z małym słodkim dodatkiem, ale zdrowym i pysznym dodatkiem :D Zacznę od tego, że w piątek jednak nie poćwiczyłam, jeżdżę co miesiąc na szczepienie odczulające i po tym nie mogę mieć wysiłku. Chciałam ćwiczyć chociaż w domu, ale ręka tak mi spuchła i swędziała, że podarowałam sobie. Nie popadajmy w paranoje ;)  W sobotę z rana postanowiłam wejść sobie na kontrolnie na wagę...... a tam co? SUPRISE !!! (balon)(smiech) Same PIĄTKI (smiech)

A było 55.6 kg hahahah. Co to jest? W sumie nic, allllleeee jak cieszy (smiech) Tym bardziej, że zależy mi na utrzymaniu wagi a zwiększałam kaloryczność 8) Mega mnie to cieszy a zarazem nakręca i motywuje do dalszej pracy 8) 

Jeśli chodzi o jedzonko w PIĄTEK i SOBOTĘ to jadłam:

Śniadanie 256 kcal: kanapka z masłem czosnkowym, pomidorem i szczypiorkiem

II śniadanie 168 kcal: koktajl z jogurtu naturalnego i truskawek z 1 łyżeczką miodu

Obiad 306 kcal: pierś z kurczaka z ziemniakiem i zielona fasolą

Podwieczorek 82 kcal: sałatka z pomidora, ogórków kiszonych i cebulki

Kolacja 1211 kcal: kanapka z serkiem Turek ze szczypiorkiem, ogórkiem i pomidorem (gratisowo dodałam sobie 2 sucharki kukurydziano-jaglane i posmarowałam serkiem Turek :Dhaha)

RAZEM DZIENNIE OKOŁO 1023 KCAL


W sobotę, nie jadłam kolacji bo z MOIM pojechałam do przyjaciółki na cały dzień w odwiedziny i już w piątek upiekłam na szybko batony owsiano bananowe z polewą czekoladową i byłam nimi objedzona (zjadałam z 10) do kawki :D:D:D Ale ważne że zdrowo!!! 8) No i oczywiście reszta posiłków zjedzona jak trzeba i o odpowiednim czasie. Podaje Wam przepis, może któraś z Was skorzysta bo przyrzekam, że robiłam je drugi raz i są meeeega petardy. Polecam! 8)(ciasteczka)(ciasteczka)(czekolada)(czekolada)

Przepis na te batony jest prawie identyczny jak na ciasteczka owsiane! Wychodzi z tej ilości ok. 30 sztuk. Zależy jakie grube zrobicie :) Tylko nie za grube :p

2 szk. płatków owsianych górskich

5 bananów dojrzałych (im czarniejsza skórka tym lepiej)

2 paczki po 100 gr wiórek kokosowych

2 paczki po 100 gr rodzynek 

1 paczka płatków migdałów

1 paczka nasion słonecznika

Jeśli chcecie mniej batonów to wiadomo, trzeba zmniejszyć ilość składników np. 1,5 lub 1 szkl. płatków i 3 banany i po 1 paczce z bakalii. 

Można śmiało dodać inne bakalie np. żurawinę, suszone morele czy śliwki. Ja za pierwszym razem do tego wszystkiego dodałam też śliwki i tez było ekstra ;) Można tez coś odjąć jak nie lubicie. I ta dowolność mi się podoba 8)

Przypominam, aby wybrać banany z czarną skórką bo są słodsze i nie trzeba dosładzać masy. 

Przygotowanie: 

Banany zblendować lub rozgnieść widelcem na miazgę (papkę), dodać płatki owsiane i bakalie, wszystko razem wymieszać aby się połączyło. Formować na blaszce batony i piec w temperaturze 160` przez około 15 -20 min na papierze do pieczenia. Szybko zdrowo i smacznie!

Polewa czekoladowa: tabliczkę gorzkiej czekolady (min. 70% kakao) razem z małą ilością wody rozpuścić w garnku cały czas mieszając. Lepiej dolać wody gdy będzie za gęsto niż zrobić za rzadką polewę... :PP Na koniec by troszkę osłodzić polewę dodać dużą łyżkę miodu, wymieszać i włala :D Polać batony i poczekać aż stężeje. Chociaż ciężko się czeka i wpierdziela się od razu :D(smiech) 

Kawka latte do tego i COŚ PIĘKNEGOOOOO <3 Kawka latte w moim wykonaniu wygląda w ten sposób, że daję 2,3 duże łyżeczki kawki rozpuszczalnej do dużego kubła hahah Wody jest na 3 palce a resztę zalewam mlekiem 0 lub 0,5 % tłuszczu. Czyli raczej mleko z kawą a nie kawa z mlekiem hahah Ale ja nie lubię kawy, jak gdzieś już piję to tylko latte. Kawkę kupuję tą z Biedry Cafe d`Or Crema, za chyba 11,99 zł, a ona jest tak delikatna, że żeby ją wyczuć w tym mleku i tym dużym kubku to muszę zapodać te 3 łyżeczki (smiech) No i mało tego, nie umiem pić kawy, bo piję ją w 3 sekundy i zaraz robię nową (smiech) Dlatego też dzisiaj do pracy kupiłam 1,5 litra mleka i liczę, że na 3 dni wystarczy ;) Taka dobra jest haha a z tymi batonamiiiiii toooo mmmmmmmmmm.... Niebo w gębie (smiech)

Potem dodam post o wczorajszej niedzieli bo pichciłam w kuchni aż miło (smiech)(smiech)(smiech)

Jak u Was???????? Dajecie rade? Ja biorę mój GARNEK na kawkę i idę robić (smiech)

PS. Pozdrawiam z nowej niestety PISowskiej Polski! :-( Nie chcę komentować wyboru Polaków bo mój był inny, ale lipaaaa w maxie! (szloch):<

Miłego dzionka :)(pa):*

23 października 2015 , Komentarze (15)

Witajcie :)

Wczoraj weszłam na wagę z ciekawości i póki co nic nie wzrosło więc chyba udaje mi się trzymać wagę :D Wiadomo, że to dopiero parę dni ale i tak się cieszę :D Moje menu w tygodniu z Vitalii ułożyłam tak, aby w poniedziałki i wtorki jeść to samo, środy i czwartki to samo oraz w piątki i soboty również to samo. W niedziele zamierzam główkować sama i wykorzystywać zdrowe zamienniki na jedzonko. 

I tak w PONIEDZIAŁEK i WTOREK jadłam:

Śniadanie 254 kcal: kanapka z masłem bazyliowym, rzodkiewką i ogórkiem

II śniadanie 149 kcal: owsianka jabłkowo - imbirowa (u mnie na drugi dzień już bez imbiru bo psuje mi smak :D

Obiad 242 kcal: Ryż z curry i warzywami

Podwieczorek 89 kcal: kiwi z nasionami słonecznika (dodałam tez ze 2,3 kulki czerwonego winogrona bo akurat MÓJ miał :D)

* Kolacja 190 kcal: kanapka z miodem 

RAZEM DZIENNIE OKOŁO 974 KCAL / 1000 KCAL

ŚRODA, CZWARTEK

Śniadanie 244 kcal: kanapka z pomidorem, serem mozzarella, ogórkiem zielonym i szczypiorkiem

II śniadanie 161 kcal: pomarańcza z nasionami słonecznika

Obiad 306 kcal: gulasz z kurczaka z pomidorami

Podwieczorek 107 kcal: tarta marchewka z jabłkiem

Kolacja 2 13 kcal: kasza z brokułami i nasionami słonecznika

RAZEM DZIENNIE OKOŁO 1031 KCAL

Podwieczorek i kolacje tak szybko zjadłam, że zapomniałam fotkę walnąć (smiech)

Jeśli chodzi o pieczywo to polubiłam na Body Chiefie pumpernikiel i to sobie kupuję. Ale też prawdziwy chleb graham i takie kukurydziano - jaglane chrupkie pieczywo.

Ogólnie chodzę najedzona i nie odczuwam głodu. Wczoraj zrobiłam w siłowni trening nóg, pośladków i ok. 40 min cardio (bieżnia - bieganko). Czuję się superrrrr i nie mogę doczekać się niedzieli kiedy to podziałam sama, wypróbowując nowe nieznane mi i dietetyczne przepisy hehehe ]:> (smiech)

Dzisiaj mam treningowy reset, ale nie wiem czy w domku czegoś nie poćwiczę hm... :?

Trzymajta się! (pa):*

21 października 2015 , Komentarze (10)

Kochane, 

widzę, że spodobał Wam się przepis na dietetyczne rafaello z poprzedniego wpisu (mam nadzieję, że wypróbujecie 8)), więc postanowiłam podzielić się z Wami również przepisem na dietetyczne owsiano-bananowe ciasteczka, które również na podstawie różnych przepisów sobie skomponowałam. Zrobiłam je do niedzielnej kawki i również wszystkim mega smakowały. Zajadałam się bez wyrzutów sumienia do drugigo śniadania i przy podwieczorku bo są bardzo zdrowe i przede wszystkim bez cukru, bez mąki i bez tłuszczu, a takie przepisy uwielbiam i poszukuje namiętnie :D Dla mnie, ważne jest również, aby był to szybki przepis a wierzcie mi, jest :D

Z tego przepisu wyszło mi około 17 ciastek (zależy jaką wielkość zrobicie)

1,5 szk. płatków owsianych górskich

3 duże banany 

1 paczka 100 gr wiórek kokosowych

1 paczka 100 gr suszonej żurawiny 

1 paczka 100 gr rodzynek

1 paczka płatków migdałów

Pamiętajcie, aby wybrać banany z czarna skórką, im więcej tym lepiej bo są słodsze i będą ciasteczka słodkie. Mało dojrzałe banany nie są słodkie a przecież chodzi o to by nie dodawać cukru. Ja poprosiłam panią w Piotrze i Pawle by dała mi takie z zaplecza, które mają już do zwrotu czy wyrzucenia i mi przyniosła :)

Przygotowanie: 

Banany rozgniotłam na miazgę (papkę), dodałam płatki owsiane, rodzynki, żurawinę, płatki migdałów i wiórki, wszystko razem wymieszałam aby się połączyło. Formowałam placki dowolnej wielkości (mogły mieć ok 1 cm, może mniej - obojętnie, byle nie jakieś grubasy :)

Rozdrobniłam sobie też na połówki żurawinkę bo miałam jakieś duże te kuleczki :)

Piekłam w temperaturze 160` przez około 15 -20 min na papierze do pieczenia. 

Radzę sprawdzać co jakiś czas by się nie zjarały ;) Są słodziutkie i pyszneeeee, polecam i spadam na trening, dzisiaj góra, brzuch i cardio!!! (ciasteczka)(ciasteczka)(ciasteczka)(ciasteczka)(ciasteczka)