Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 254940
Komentarzy: 6518
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 27 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

16 sierpnia 2022 , Komentarze (4)

Ależ wczoraj lało, błyskało i targało ! Jakie cudne to zjawisko, gdy potem człowiek wyjdzie , odetchnie pełna piersią i czuje, że żyje. Noc spokojna, bez szemranych przechodniów, cisza, chłodniej, to lubię.  Hortensja na trawniku pod balkonem podniosła się dumnie po wczorajszej zlewni, a miasto pozbyło się brudów turystycznych. Dziś niestety znów upał, spacer zatem rano, po 10 wróciliśmy już do domu, dodatkowo robiąc zakupy po drodze.  Spotkanie z koleżanką widzianą w zeszłą środę, kawę wypiliśmy u nas w domu, kilka godzin gadania. Zachwyciła ją nasza łazienka, chociaż widziała zdjęcia. O mieszkaniu powiedziała, że bardzo ładnie urządzone, ze smakiem, a książek mamy ogromną ilość.  A' propos książek, znów byłam w bibliotece, bo przez długi weekend 4 przeczytane. Robię to szybko, tak się nauczyłam  w czasie pracy zawodowej, odrzucać nieważne wiadomości, skupiając się na tych istotnych.Dziś na obiad skromnie, tylko rosół, ale po dniach szaleństwa kaczego trzeba odsapnąć. Jutro spotkanie rodzinne w restauracji, i znów wyrzuty sumienia będą !!! Turystów jakby mniej, z pewnością nie ma tych agresywnych. Mąż przysnął na balkonie, za chwilkę go obudzę na partyjkę kości. Gramy codziennie dwie partie i są emocje. Taki przerywnik od codzienności. W naszym wieku można już wszystko.😉

15 sierpnia 2022 , Komentarze (12)

Koszmarni turyści.  Wczoraj wyszliśmy na spacer ok 9, napotkaliśmy 3 kobiety zataczające się z chichotem na ulicy. Dalej nie było lepiej, bo na bulwarze  trwała (nadal?) imprezka  czterech facetów pijanych w dym, słuchających jakiejś "charakterystycznej" muzyki. Syf, brud, smród. Woda w Bałtyku aż kipi od sinic, gęsta jest jak zupa, ale turyści , mimo czerwonej flagi, ochoczo wchodzą do wody.  Wszędzie pełno butelek po piwie, puszek, śmieci. Wieczorami i w nocy nie jest lepiej, bo wówczas uaktywniają się "śpiewacy", motory z przymusowym przyduszeniem na widok ludzi, chichotki niewieście wybuchające śmiechem na każdy bek faceta.  Dziś po 7 rano grupka mieszana  wracała z nocowania na plaży, kobiety w bikini ( centrum miasta), zawiane, faceci prężący dumnie nagie torsy,   z radiem pod pachą i z muzyką onilubną.  Mam dosyć lata, tak źle nie było nigdy.  Najazd tak koszmarnie zachowujących się  osób przeszkadza mi i drażni mnie. Rozumiem luz na wakacjach, ale nie chamstwo, prostactwo, brudzenie, olewanie wszelkich norm społecznych.  To jakaś dzicz  i tyle. Podobno, jak twierdzi moja szwagierka z Łeby, a ona ma praktykę, po 15 sierpnia turystów  ubywa. Zdam się więc na jej  znajomość tematu. 😠
  Kto mieszka nad Odrą ma moje ogromne współczucie . Jestem porażona tym, co się stało, dziś wśród znajomych krąży informacja o tym, że to prawdopodobnie Zakłady Azotowe  Kędzierzyn są sprawcą tej katastrofy. Tam szefuje kolega Obajtka, więc tajemnicą pozostanie co się stało. Mam nadzieję, że Niemcy poradzą sobie z tą sprawą.  Nasz wyjazd do Szczecina może nie być taka atrakcją.  Dziś nie wychodzę z domu, bo upał, bo widoki jw., bo zniechęcenie ludźmi . Umówiłam się na pedicure w innym miejscu, wczoraj ( niedziela) dostałam sms, że nie może mnie kobieta przyjąć. Pewnie , po długim weekendzie nie chce się wracać do pracy.  Nic to, w okolicy sporo takich przybytków, ale rozczarowanie zostaje.  Obiad dziś świąteczny, bo rosół , bo kaczka, bo modra kapusta, jak nazywają ją w Poznaniu. Ciocia męża odwołała  uroczystość z okazji swoich 90 urodzin, rozumiem, nie czuła się na siłach. Taki wiek, że wszystko można wybaczyć.

11 sierpnia 2022 , Skomentuj

udzielałam się wczoraj, bo spotkałyśmy się z koleżanką. Przegadane godziny przy bulwarze, o życiu, o zdrowi, o znajomych i tych mniej znajomych. Takie oczyszczające wyrzucenie z siebie  różnych przemyśleń i wątpliwości.  To był ostatni dzień na spotkanie, bo od dziś znów upały.  Spacer wykonaliśmy, rozpoczynając o 8:20. Jeszcze było chłodno w cieniu, jeszcze nie tak koszmarnie.  Koniec znanego nam świata nastąpi poprzez spalenie, brak wody i żywności. A dziś jeszcze przeczytałam, że Polska nie ma od grudnia zapewnionego gazu, to zrobiło się od razu nijak. I jak tu nie wołać "Komuno wróć". To oczywiście  przesada, ale tak źle jeszcze nie było, a ma być gorzej.  Dziś zadzwoniłam do jednego z salonów kosmetycznych, aby umówić się na pedicure, chciałam na jutro, zaproponowano mi dziś o 13:15.  Szanując czas innych i swój, byłam przed czasem, ale stopy zaczęłam moczyć dopiero o 13;25. Potem pani obsługująca  jadła, rozmawiała przez telefon, a ja czekałam.  Na moja uwagę, że jest już 13:40 , a umówiona wizyta dotyczyła 13:15 powiedziała, że to była godzina "intuicyjna", ona ma teraz przerwę  i musi coś zjeść. Nie znam pojęcia godziny intuicyjnej,  o czym powiadomiłam w salonie, zrezygnowałam z usługi, bo brak szacunku do klienta  odrzuca mnie absolutnie. Dziewczę młode, butne, po co zawracać sobie głowę  takim poziomem. Znalazłam inny zakład, umówiłam się na wtorek, a opinię w internecie wystawiłam negatywną. Aby inni nie doznali takiego traktowania.  Dziś wykonałam prawie 10.000 kroków , odwiedziłam bibliotekę, gdzie usłyszałam, że nabijam statystykę. Na obiad wątróbka drobiowa smażona ( niestety) i pieczarki  z patelni ( też smażone) + surówka  z kapusty.  Na jutro będzie łosoś na parze +_ sałatka z zieleniny, buraka gotowanego i sera pleśniowego. Kupiłam w Lidlu kilka słoików buraczków w piórkach, cena 2,49, a surowy burak kosztuje 4 zł /kg.  Co się porobiło. 

9 sierpnia 2022 , Komentarze (2)

Pogoda jak zamówiona dla mnie.  22 stopnie, lekki podmuch , turystów mniej w tygodniu, jest fajnie! Noce chłodniejsze, śpi się lepiej, lżej. Od poniedziałku nie jadam pieczywa na śniadanie, pogodziłam się z płatkami owsianymi. Przygotowuję je z jogurtem, miodem i owocami. I wystarcza tego jedzenia absolutnie do południa ( śniadanie przed 8).  Dziś na obiad sadzone , ziemniaki i mix sałat z winegretem.  Po obiedzie zajęłam się pomidorami, znów kupiłam ponad 5 kg. Więcej nie będzie, w sumie zaprawiłam ponad 8 kg. Dla 2 osób wystarczy, a i paniczowi można zawieźć . Zbliżającą się jesień widać, chociaż zapowiadane są upały. Wypalą do cna to, co jeszcze zostało z zieleni. Ale wieczory już chłodniejsze, szybciej zapada zmierzch, ptaki  są reprezentowane przez wróble i sroki, o mewach nie wspominam, bo to koszmar miejscowości nadmorskich.  Wczoraj podjęliśmy decyzje, pojedziemy we wrześniu do Szczecina, oboje byliśmy tam wieki temu, ze Szczecina do Białego Zdroju , do znajomej agroturystyki. Tam pochodzimy po lasach, nacieszymy się naturą, może będą grzyby, może zahaczymy o rykowisko jak w zeszłym roku? Polska jesień jest z reguły ładna, oby i w tym roku.  Oglądam na Canal + domo programy " Ucieczka na wieś " i Ucieczka do miasteczka" Porzuciłam całkowicie programy  amerykańskie o podobnej tematyce, bo denerwowały mnie te ogromne domy z basenami, kuchnie jak stodoły, w których jadało się kupione fast foody, ta rozrzutność i marnotrawstwo. Wielka Brytania chyba jeszcze z czasów II w.ś ma w nawyku oszczędzanie wody, prądu, przedmiotów , no i dbałość o naturę. Nie wyobrażam sobie , aby Polacy w naturalny i nagminny sposób trzymali się  zakazu kąpieli powyżej określonej kreski w wannie, oszczędzali prąd i szanowali przedmioty  lekko przechodzone. Jestem absolutną przeciwniczką wszystkich parków rozrywek , gdzie zużywa się nieprawdopodobne ilości wody, prądu, gazu , itd., itp. niejednokrotnie jeszcze udział w tym biorą tresowane zwierzęta. Nigdy nie lubiłam cyrku i wesołego miasteczka, uważałam to za kicz i  stratę czasu. Takie rozrywki nie rozwijały, to samo ma tv. Ciekawią mnie zabawy aktywne, rozwijające, gdzie udział człowieka jest niezbędny , a pomysłowość  jak najbardziej wskazana. Podawanie wszystkiego na tacy ogłupia. A dziś dzieciaki nie bawią się w dwa ognie, w podchody, w wojnę państw, zabrakło chyba przekazu ze strony dorosłych.  I dlatego tak często słychać: co ja mam robić??!!! Nudzę się!  Szkoda. 

7 sierpnia 2022 , Komentarze (1)

Wczoraj obejrzeliśmy brytyjski film z polskim tytułem " Do zakochania jeden krok"  Film taki z typu lekkich, optymistycznych, z angielskim humorem, miał także akcent włoski. To była wizyta  w Rzymie  klubu tanecznego seniorów z Londynu.  I od razu wspomnienia nadeszły. Zawsze, ale to zawsze zaczynamy wspomnienia od jedzenia, gdzie, co, jak komu smakowało. Poza tym rzymskie zabytki, bo przecież to miasto zabytek. Muzea Watykańskie pomijam, wspominałam je tylko, gdy na murze mojej kamienicy pojawiła się informacja od jednego z okolicznych kościołów, że z powodu pandemii parafia zbiedniała , bo brak datków. Kościoły katolickie podlegają wszystkie Watykanowi, a zatem nie sztuka sięgnąć do zasobów  najbogatszego państwa świata , aby wspomóc wspólnotę kościelna. Czy ktoś o tym pomyślał? Bo zdaje się, że z powodu braku "węgla" ( ja nazwałabym to brakiem rozumu i umiejętności po stronie rządzącej), lada moment znów pojawią się żądania. Piszę o swoich odczuciach, nie wszyscy muszą się z nimi zgadzać. Ale wracając do tematu, Bazylika św. Pawła za Murami  zrobiła na mnie kolosalne wrażenie. Pusta, ogromna przestrzeń, uboższa od wielu kościołów okolicznych, przyciągała możliwością wyciszenia i skupienia się.  Poza tym Piazza del Popolo z Bazyliką  Najświętszej Marii Panny, skromna, z  dziełami Caravaggia, no i ogrody Borghese, gdzie można odpocząć od upału, tłumów, zagubić się wśród zieleni. Gelato, czyli lody, to temat rzeka, o smakach nieziemskich, rodzajach niespotykanych. Mąż czyta ponownie "Zawodowca Grishama, gdzie temat jedzenia w Italii jest opisywany ze smaczkiem powodującym ślinotok. To też sztuka. Rzym jest ogromny, nie na raz, dlatego wolę mniejsze miasta, a moje ulubione to Lukka i Siena.  W Sienie w katedrze  mogłabym siedzieć dniami i nocami, zmieniając tylko miejsce raz na dzień.I aby nie bolała szyja od spoglądania w górę.  W Lukce kupiłam na pamiątkę figurkę Etruska, wysmukłego człowieczka, symbolizującego przeciwieństwo prawdziwego Etruska.  Cóż,  będąc krępym,  niskim osobnikiem,  człowiek z umysłem tak światłym miał wady, bo wolał przedstawić swój wizerunek jako postać doskonałą. W dzisiejszych czasach Instagram itp. serwisy społecznościowe  też pokazują to, co chcemy  aby było widoczne. Czyli czasy nie aż tak uległy zmianie. Za chwilę będzie padać, jest 20 stopni, spacer wykonaliśmy znów trasą jak wczoraj, znów przyglądając się triathlonistom, tym zawodowym. Na obiad gulasz z pręgi wołowej z warzywami, kopytka (mąż), makaron ( ja, to w ramach zjadania resztek), kapusta pekińska duszona z pomidorami. Smaczne  co jakiś czas. Jutro wizyta u fryzjera, chciałabym znów zaprawić pomidory, no i szukam fajnego miejsca na nasz kolejny wyjazd. A co!

6 sierpnia 2022 , Komentarze (5)

Pogoda dziś, marzenie!  Wieje cudny wiatr , chłodny na dodatek, jest słoneczko, ale tylko 20 stopni, to moja pogoda. I na szczęście dziś taka jest dla śmiałków startujących w Triathlonie Gdynia 2022. Tuż po 9 wyszliśmy na spacer, na ulicach tłumy jak na tę porę, większość spieszyła w kierunku plaży i bulwaru. A tam ruch, gwar, zamieszanie , że hej. Ponieważ lubię przyglądać się ludziom, broń Boże natrętnie, i dziś miałam fajną zabawę . Prężenie się grupowe mężczyzn przed pływaniem, opowiadanie o swoich piankach nakładanych, ich właściwościach i cenach, do tego ich kobiety jak stadko kur, które wielbią swoje koguty, gaworząc zabawnie o przygotowaniach  do imprezy, oraz o tym , gdzie i kiedy spotkają się po. To nie wyśmiewanie się, z mojej strony, to opisywanie tego, co widzę i słyszę.  Będąc za granicami Polski lubię  zgadywać ,z jakiego kraju pochodzą oglądane osoby, dopowiadam sobie ich historie, ich zawody.  To taka zabawa, która stosuję przechodząc obok jakiejś grupki, gdy usłyszę fragment rozmowy, wypowiedziane słowo.  Po drodze kibicowaliśmy tym mniej wprawionym w rytm sportu, tym startującym po raz pierwszy, co widać. Oni naprawdę zasługują na doping i słowa uznania.Zresztą sam start to już wygrana. Jutro będą zawodowcy, a startują pływaniem o 6 rano😵 Aktualnie czytam książkę " Dziewczyna mojego męża", taka lekka pozycja, którą wzięłam  , ponieważ w opisie pojawia się informacja o jeziorze Garda. I faktycznie, część wydarzeń tam właśnie się rozgrywa. Opisywane są miejscowości, hotele, od razu internet poszedł w ruch, oglądam zdjęcia i wspominam. Byliśmy  na jeziorem w Riva del Garda, gdzie zajechaliśmy po długiej podróży z Polski. Słońce, kolor wody, beztroski klimat Italii i te widoki. Zauroczyło mnie absolutnie! Tam poczyniliśmy sporo butelek wina Bardolino i Barollo, tam doznałam ogromnego rozluźnienia psychicznego , jakie było mi potrzebne od długiego czasu.  I te zapachy hibiskusów, kwitnące juki,  ptaki kolorowe.  Smak kawy poznawałam od nowa, a język włoski był jak melodia pięknych wakacji. Trzeba to powtórzyć.  A dziś na obiad zrobiłam danie będące inspiracją J. Oliviera. Łosoś na parze, zielona fasola gotowane pod łososiem , jajko na pół miękko i jogurt grecki z tapenadą z ciemnych oliwek, jako dresing do fasoli. Smaczne to było, ale nie urwało mi żadnej części ciała . Pozostanę przy swoich smakach,  czyli zachowam się bezpiecznie. 

5 sierpnia 2022 , Komentarze (5)

Zawsze lubiłam pisać, od najmłodszych lat przelewałam na papier swoje przemyślenia, żale i radości. W pracy zawodowej pisałam zawsze najpierw na brudno, wtrącając w tekst coraz to nowe pomysły, szkoda mi było czasu na  siedzenie przy maszynie , wolałam posługiwać się pisadłem. I tak mam do dziś, zapiski z mojego życia zawarte są w kilkunastu już notesach, dlatego tak lubię  je kupować, gdy zobaczę coś ciekawego. Ostatnio nabyłam notes w Płocku, w Muzeum Ziemi Mazowieckiej , z wystawy o secesji. Trochę poczeka na moje zapiski, ale wiem, że już mam kolejny.  🙂 Ostatnie dni poświęcone zostały pobytowi panicza. Przyjechał w poniedziałek, dziś rano wrócił do siebie. Spędziliśmy kilka dni razem, byliśmy nad jeziorem Jasień  w smażalni Rybakówka, podziwialiśmy klimaty i krajobrazy Kaszub, rozmawialiśmy o planach i wyjazdach. Nacieszyliśmy się sobą i tyle. Dziś wszystko wróciło do normy, inaczej jem ( tylko zupa warzywna na oliwie), inaczej spędzam dzień, bo na porządkach, mam więcej ruchu w domu, z którego w upał  się nie ruszam. Źle go znoszę i tyle. W upale noce mamy pootwierane wszystkie pomieszczenia i okna, w czasie pobytu syna spałam źle, przy zamkniętych drzwiach. Tak mam i już. Dziś dom zacieniony, żaluzje osłaniają okna od rana, wiatrak wypuszcza pozorny chłodek. Za oknem 31 stopni, dziś w Gdyni zaczął się triathlon 2022. Nie zazdroszczę i podziwiam  uczestników, bo trzeba mieć serce jak dzwon przy takim upale. To prawdziwi śmiałkowie w taka pogodę.  17 sierpnia będę na urodzinach ciotki męża, która kończy 90 lat. Ciekawa jestem tej uroczystości, bo lubimy się obie.  Mam już dla niej kilka drobiazgów  , z pewnością się ucieszy. 

30 lipca 2022 , Komentarze (5)

to gratka dla wielu, tym bardziej w okresie lata. My, mieszkańcy miast i miejscowości nadmorskich, raczej cierpimy z tego powodu. Może niepotrzebnie wypowiadam się za wszystkich mieszkańców, być może są tacy, którzy kochają ten klimat. Ale ja o sobie.  Dziś po raz kolejny zatęskniłam za jesienią, pustymi plażami, bulwarem bez tłumów, i miastem bez brudu i smrodu. Dziś, uciekając przed tłumami, weszliśmy na Kamienna Górę, posiedzieliśmy z książką w parku , obserwują potem widnokrąg i widoczny zarys Półwyspu.Spacer uliczkami zabudowanej wieloma pięknymi, secesyjnymi kamienicami, to zawsze przyjemność. Po zejściu na bulwar , wtopiliśmy się w tłum spacerujących. Na plaży tłok, na szczęście trochę atrakcji w postaci siatki plażowej, zawsze z przyjemnością oglądam. Bałtyk dziś dziwnie oddawał smród siarkowodoru, a kąpiących się było sporo. Brrr! Powrót do domu na obiad , dziś gaspacho , pierś kurza grilowana, zielona fasola i mizeria. Bez ziemniaków , a smakowało obłędnie. Szczególnie zielona fasolka, której smak w odróżnieniu od żółtej jest jakiś.  Na deser pucharek borówek , i tyle.  Wczoraj  zaprawiłam 3kg pomidorów, 1kg ogórków gruntowych nastawiłam na małosolne, ugotowałam rosół i zrobiłam polędwiczki w kurkach. Pomidory jeszcze zaprawię, bo zimą zjadamy z ogromna przyjemnością. We czwartek byliśmy w kinie i po pierwsze, staliśmy się posiadaczami karty klubowej Gdyńskiego Centrum Filmowego, po drugie, film "Superbohaterowie" taki sobie, bez entuzjazmu, ale dla języka, dla jego melodii jestem w stanie obejrzeć nawet zwyczajną historię. Nie nudziłam się, to już plus. Jutro niedziela, spędzę ją leniwie, mam zamiar po śniadaniu wziąć kawę do łóżka. W poniedziałek przywiozą nowy materac i panicz przyjedzie. We wtorek mąż jedzie z Dyziem ( nasze auto) na przegląd rejestracyjny i mamy szczepienie. W środę pewnie syn będzie chciał do lasu pojechać , we czwartek wyjdziemy do miasta na jakąś kolację. Tydzień zapowiada się ciekawie , co cieszy , bo na emeryturze tych ciekawych dni zawsze mniej. 

27 lipca 2022 , Komentarze (1)

Chłodniej, wieje, jest oddech i to dla mnie cudna pogoda. Rano pojechaliśmy do lasu, tam pusto i dziwnie. Upał spowodował, że liście jesienne nadal  są widoczne, nie ma porostu trawy w lesie, ściółka też licha. Ale w niecałą godzinę nazbieraliśmy kobiałkę kurek, tak ok. 2 kg jest. To oczywiście znajomość miejsc, bo spotkana para wycofywała się z lasu, bo nic nie ma. Faktycznie , kurki to jedyne jadalne.  Teraz muszę obmyślić dania z tymi specjałami. Z pewnością będą polędwiczki w sosie kurkowym, z reszty  zrobię risotto. Oboje uwielbiamy kurki, a ja nie przepadam za jajecznicą z nimi.  Wczoraj załatwiliśmy sprawę ważną, dotycząca komfortu snu. Pora już, aby wymienić materac w łóżku, pojechaliśmy więc do specjalistycznego sklepu, aby organoleptycznie dokonać wyboru. Nie chciałam materaca piankowego, bo one są termoaktywne, grzeją śpiącego, a ja i tak zawsze mam za gorąco. Poza tym taki materac w chłodzie staje się bardzo twardy, a my zimą nawet 10 stopni mamy w sypialni i otwarte okno w nocy. No i o wiele gorzej wstaje się z takiego materaca, bo on nie odbija osoby  wstającej.  Wybraliśmy materac Senpo Grenada, kieszonkowe sprężyny i pianka lateksowa otulająca, materac oddychający, 10 lat gwarancji. Poza tym kupiłam pokrowiec na materac, prześcieradło dostaliśmy za darmo, a poduszkę ergonomiczną  w bardzo korzystnej promocji. Materac zaś objęty był 10% zniżką. Poczułam się jak Barbara z reklamy radiowej, wielbicielka zakupów w Mediamarkt, która z Marianem szaleje   z zakupami gdy jest promocja. Tak kupować to ja  lubię. 🤪.  Dostawa w poniedziałek, a we wtorek mam wyznaczony termin 4 dawki szczepionki  p-ko Covid.  A, panicz nie przyjechał, zajęty czymś zawodowym. Trudno, poczekam, taki los matki.  No i pora wspomnieć o Emmie Thompson i Leo Grande. Kto ma możliwość, polecam, film świetny, Emma niespodziewanie bardzo śmiała w roli , nawet nago. Naśmialiśmy się  i my i pozostali widzowie. A jutro "Superbohaterowie", film twórcy "Dobrze sie kłamie.....", ciekawa jestem, czy zachował klasę. Opowiem po.

24 lipca 2022 , Komentarze (3)

Dziś w Gdyni wreszcie normalnie, czyli wiatr, pochmurno i 21 stopni. Jak lekko się szło w stronę morza, gdzie dodatkowe podmuchy wpędzały w płuca odżywcze coś. Wyszliśmy wcześnie, aby być poza tłumami, przy okazji  zrobiliśmy ogląd  zaawansowania inwestycji budowlanych w centrum. Rozrasta się to bardzo ładnie, ale kto w tych budynkach zamieszka?  Za jaka cenę? Czy tylko na wynajem okazyjny są one? Od kilku lat na mojej ulicy stoi piękny Silverhause, w większości wynajmowany w weekendy.  Taka forma budownictwa powoduje, że ludzie uciekają z miasta na wieś bo tam taniej.  Polityka miasta powinna uwzględniać w swoich założeniach te kwestie, i zmuszać inwestorów do puli mieszkań po tańszych kosztach. A teraz stoją takie cudeńka prawie puste , generują koszty dla tych co mieszkają na stałe, a miasto ma mniej podatku dla siebie. Bzdura! Jutro kino, a wtorek może  do lasu? Wczoraj znów złapałam atlas samochodowy i zaczęłam przeglądać pod kątem kolejnej wyprawy.  Dziś tradycyjny niedzielny obiad, zupa z cukinii, bitki wołowe z grzybami, kiszona kapusta, a na deser ciastko z kremem truskawkowym. Jestem niepoprawnie obżarta i zadowolona . Chłodniejsza pogoda zrobiła swoje .  Leżenie na macie było, czyli moje mięśnie pleców zostały porządnie ukrwione i rozluźnione.  Dziś czeka nie jeszcze farbowanie włosów, przy tej czynności pomaga mi mąż , a ja zaciskam zęby, aby nie robić uwag typu: nie tak, tu dokładniej, uważaj, itp.  Oddalam sie teraz na popołudniowa filiżankę kawy, czarnej, bez mleka.