Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 251890
Komentarzy: 6514
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 25 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

19 stycznia 2020 , Komentarze (7)

Tak zaczęłam myśleć, że ktoś  wbija w  laleczkę symbolizującą mnie, gdy pojawiły sie kolejne  przeszkody życiowe. Ortopeda zaczął podejrzewać zakrzepicę żył u męża, w trybie pilnym skierował do chirurga naczyniowego. Ponieważ to znajomy znajomego, udało się  to już dnia następnego. Przedtem jednak, wieczorem , po powrocie męża od lekarza, załamałam się zupełnie. Po rozmowie telefonicznej z asystentką ortopedy zaczęłam wątpić już  w jakiekolwiek wspólne wyjścia spacery, itp. Perspektywa 3 miesięcznego leczenia i podejrzenie zespołu Sudecka, rozłożyły moją psychikę. Dnia następnego miałam z rana masaż balijski, poszłam spięta ka agrafka, aż pani Tajka pozwoliła sobie na uwagę  na temat moich  pleców, nóg, szyi  Masaż bolał jak cholera, za to wieczorem zasnęłam jak dziecko. A ponieważ była już znana diagnoza chirurga od naczyń ( wykluczył absolutnie zakrzepicę i kazał jak najszybciej stąpać), to w łóżku byłam już 21:15, bo na oczy ze zmęczenia nie mogła patrzeć. Od czwartku, bo to było we czwartek, zwiększyłam intensywność masowania obu stóp męża, i są piękne rezultaty.Kupiłam kapustę, robię z niej ciepłe okłady i wcale się nie uważam za kobietę z Ciemnogrodu. W przyszły piątek pozbywamy się walkera, przechodzimy na rehabilitację przywracającą sprawność ruchową. Z tego wszystkiego zapomniałam o imieninach kuzynki, znów były bezsenne noce i czytanie do 2 . Staram się tak zorganizować dzień, aby chociaż przez godzinę mieć czas na spacer. Idę wówczas nad morze, szybkim krokiem, aż do zmęczenia. A ostatnio męczę się szybko, mimo to idę dalej, aby chociaż 6 km wychodzić. Mama czuje się nieźle, tylko nadal jada bardzo mało.  Jest nieprawdopodobnie chuda, bywa nieznośna, nieraz rozczulająca. W środę u Mamy kolęda, pojadę , jutro do Wojskowego Biura Emerytalnego, aby złożyć wniosek o przekazywanie renty na konto. I tak mija dzień za dniem. Rozpoczynam dzień o 6: 30, kończę ok. 22, waga ładnie sie ustabilizowała, chociaż chciałabym jeszcze trochę zrzucić. Ale, jeżeli to w drodze kolejnych stresów, to nie, dziękuje bardzo. 

14 stycznia 2020 , Komentarze (9)

stycznia za nami.. Męża noga zrasta się, co wczoraj potwierdził RTG. A ja jestem nadal zaganiana od samego rana. Najważniejsze, że moje samopoczucie nie szwankuje, waga piękna, sypiam nieźle. Wczoraj wyjęłam schowane sukienki, takie codzienne, do pracy w nich chodziłam. Przymierzyłam i cudnie leżą. Jestem więc w posiadaniu tylu "nowych" ubrań! Ugotowałam wczoraj zupę tajska, taka z grzybami , z liśćmi limonki, z odpowiednia pastą  dającą ostrość. Do tego makaron ryżowy i już. Od czasu do czasu tak mnie nachodzi. Na jutro dla Mamy przygotowałam pulpeciki  gotowane , w sosie koperkowym, rano wycisnę sok z pomarańczy i mandarynki, wezmę bukiet róż i pojadę. Dziś miało być słonecznie, ale to tylko w zapowiedziach. Jest chłodno, deszczowe chmury nadciągnęły i przez to sennie się zrobiło. Za chwilkę podam kopytka z pieczoną polędwiczką i ogórki kiszone . Mąż popija co chwilę kefir lub sok pomidorowy, ja raczę go witaminami. Oby ten stan wreszcie się skończył. Dziś zaplanowaliśmy kolejny wyjazd, już majowy. Kierunek Podlasie, ukochane strony. Kwatera wypadowa będzie w Bielsku Podlaskim, to chyba po ostatniej emisji Znachora tak nam zostało! W czwartek będę miała masaż balijski, z pewnością mi pomoże, bo dzisiejsze dźwiganie dało się we znaki. Korzystam już z e-recepty, fajna i bezproblemowa sprawa. Informatyka zawładnęła naszym życiem całkowicie . W Senacie posiedzenie  dot. ustawy tzw, kagańcowej. Po minach senatorów widać, kto nie ma zamiaru nawet pochylić się nad tekstem, bo już wiadomo, jak odda głos. Marze , aby dożyć czasów, gdy ta chora sytuacja odwróci się, gdy pyszałkowatość bonzów rządowych zostanie postawiona przed Trybunał Stanu. Może się spełni?

10 stycznia 2020 , Komentarze (11)

byłam dziś u Mamy, słabiutka, cichutka i taka krucha. Robię zdjęcia za każdym razem i porównuje, nie jest optymistycznie.  Łóżko wyciaga, a w przypadku starych ludzi dodatkowo. Moja staruszka zjadła trochę krupniku, popiła trochę kawy, Karmi nie chciała. To był chyba taki smak jednorazowy. Były wspomnienia z lat jej wczesnej młodości, zastanawiałam się kto ja jestem. Tak niestety już będzie, cóż z robić. Mama przesypia większość dnia, i nasze spotkania nie są zbyt intensywne, ale właśnie dlatego chociaż na kilka godzin pojadę w niedzielę. Trochę później, aby była bardziej rozespana, może uda się porozmawiać, popatrzeć sobie w oczy, przytulić. Pytała o Ojca i za każdym  razem nie mam pojęcia jak reagować. Mama pyta, czy Ojciec wyszedł i kiedy wróci. Znów zaczęłam mówić, że pojechał do swojej  rodziny, bo wówczas widzę uśmiech na Jej twarzy. Przed wizytą odwiedziłam grób Ojca, niedługo będą 4 miesiąc od jego śmierci. Znika powoli moja rodzina. ;(. Na obiad dziś łosoś pieczony i mix sałat z winegretem. Poprawnie i zdrowo. Jutro mąż nie ma rehabilitacji, będę mogła poleżeć chociaż do 8, może z kawą?  Wczoraj  zrobiłam profil zaufany mężowi do e- recepty. Wygodne to i oszczędność papieru. Segreguję namiętnie i coraz łatwiej. Moim  nieśmiałym zyczeniem jest, aby wszyscy z mojej wspólnoty  byli zaangażowani. Często myślę o katakliźmie na naszej planecie i krew mnie zalewa, gdy slyszę o  akcjach myśliwych, o odstrzałach , gdy AD pierniczy ( dosłownie) o gospodarce energetycznej Polski. Niedługo minie rok od śmierci Pawła Adamowicza i co? A tak to nas wszystkich poruszyło. Może jednak wyjadę do Portugalii?

8 stycznia 2020 , Komentarze (5)

Dziękuję wszystkim za gratulacje z powodu  mojej wagi nad wyraz niskiej.  Teraz dopiero przed mną praca, aby to utrzymać! Dziś kolejny dzień zmagań z rzeczywistością. Przede wszystkim apteka, gdzie dziś kupowałam leki dla siebie. Po wczorajszej wizycie u neurologa dostałam e- receptę i  wskazanie do : zadbanie o siebie, skoro opiekuje się pani tyloma osobami. Już najwyższy czas. I proszę pamiętać o basenie, bo to naprawdę doskonała rehabilitacja. I przydałby się pani wyjazd jakiś  np. do sanatorium. Ha, ha , ja na to w duchu. No bo co,  kurde blade, jak mawiał Mikołajek, doba nie jest z gumy. A może jednak? Może ja niewtajemniczona jestem? Dobra, wzorem Hanki10  będę oddzielać plewy od ziarna, czyli  zostawiać te nieważne sprawy. I oby one nie okazały się ważnymi za jakiś czas, tego sobie życzę. Moja Mama natomiast zażyczyła sobie dziś pasztetowej z rodzynkami (?) i ciemnego piwa.  Pasztetową dostała z ogórkiem kiszonym , a Karmi kupię na piątek. W piątek jadę do Mamy z kuzynką, przy okazji  odwiedziny grób Ojca. Przytachałam do domu znów masę różności dla męża, z dużą zawartością białka i protein , na sok buraki i marchew, także na barszcz z fasolą białą, bo taki mam smak  na barszcz. Dziś  na obiad była pomidorowa  z makaronem i zrobiłam hamburgery, bo zostały kotlety mielone z wczoraj. Nie były to imponujące porcje, ale jak smakowały! Ze sztuką zrobione, cebula sparzona, sos majonezowo- musztardowo- ketchupowy, sałata, ser  stopiony na ciepłej bułce. No pycha i tyle ! To tyle z szaleństw. Teraz koniec z tym, w ramach pokuty zrobiłam porządek w szufladach łazienkowych. Ostatnio sypiam długo, tzn.  ląduję w łóżku ok. 21:30 i czytam ok. godziny. Oboje śpimy do 7, wstajemy wypoczęcie i zrelaksowani. A tego mi potrzeba  bardzo. Jutro będę załatwiać sprawy z PZU, wpłacę kolejną zaliczkę na wycieczkę do Bawarii, przejdę się nad morze. Oby pogoda była lepsza, bo dziś zniechęcała. 

6 stycznia 2020 , Komentarze (9)

 w mżawce i przy  byle jakiej pogodzie. Ostatnio z  mężem długo śpimy , i to jest fajne, gdy mam przerwę nocną. Przynajmniej wypoczywam i mam mniej stresu. Byłam dziś na filmie Judy, chociaż Renee Zellweger nie jest moją ulubienicą absolutnie. Głupawa historia  Bridget Jones to spowodowała, przy Wzgórzu Nadziei było już inaczej. Dzisiejszy film smutny, bo Judy Garland była tragiczną postacią. Karmiona od dziecka prochami. mamiona sławą, wykorzystywana na maksa, stała się rozchwianą emocjonalnie i bardzo samotną kobietą, uzależnioną od wielu używek A Zellweger śpiewa samodzielnie,  i robi to doskonale. Film wart obejrzenia a rola na miarę Oskara. Wczoraj kilka godzin u Mamy, ale kontaktu właściwie nie było. Mama nie spała w nocy, dostała tabletkę i przespała prawie cały dzień. Schudła okrutnie, mięśni nie ma wcale, jeść nie chce ode mnie, a opiekunka daje  i zajada. Bo chyba ja za bardzo się przejmuję  każdym grymasem, każdym stęknięciem. A wczoraj podawałam taką dobrą zupę, na rosole z kurczaka , krem z kalarepy i marchewki, z mięsem. Pachniała, oj mocno, a Mama kręciła nosem, 4 razy podchodziłam z próbami. To za gorąca, to później, to nie teraz, a opiekunka dała z surowym przykazaniem, że ma jeść i proszę! Widać taka moja rola w życiu rodzicielki. Moja waga spadła do takiej wartości, jakiej nie widziałam od 5 lat! I teraz przede mną zadanie utrzymać to!  Kilka lat temu kupiłam sobie biustonosz z serii luksus. Już przy zakupie był tak  w sam raz , a ja miałam nadzieję. Teraz pasuje doskonale . Coraz więcej takich rzeczy wyciągam z mojej szafy i ciesze się jak dziecko. Nie muszę kupować nowych, bo mam. A ponieważ zawsze stawiałam na jakość i klasykę, teraz jak znalazł. Jutro wizyta u neurologa, w środę latino solo, przyda się na rozruch.   Nadal czytam o odpadach i śmieciach. Dziś  ustaliłam, że żarówki starego typu mogą być wrzucane do odpadków pozostałych po segregacji. Zawiły temat, mam nadzieję, że moja wspólnota się dostosuje.

3 stycznia 2020 , Komentarze (10)

Oby było dobre, tak sobie pomyślałam wczoraj. Do czasu, gdy mąż pokazał mi swoją opuchniętą , czerwona nogę, tę ze złamaniem . Natychmiast zareagowałam wizytą u sąsiadki , na szczęście lekarka,prosząc o receptę na Clexane . Pędem do apteki, recepta wprawdzie na 4 ampułki, udało się kupić 10 szt.  Cena zwala z nóg - 200zł. Dziś mąż udaje się do ortopedy i bardzo prosiłam, aby zapytał o przyczynę niezapisania leku p- zakrzepowego od samego początku. A taką miałam nadzieję, że złe odeszło!  Chyba muszę jeszcze poczekać. U Mamy wszystko ok. jest zaopiekowana, zadbana, dużo śpi, ale zaczęła jeść i to jest dobre. W najbliższą niedzielę będę z Mamą cały dzień, opiekunka ma wolne do wieczora.  Moja waga ładnie  spada. bo ruchu mam aż nadmiar, a i stresów nadal sporo. Dziś na obiad reszta ogórkowej i makaron ze szpinakiem. Na śniadania zjadam mało, potem wyruszam w miasto, aby " zapewnić rodzinie chleb powszedni". Tacham te wszystkie produkty po kilka razy, bo ciężko. Dobrze, że mieszkamy w centrum miasta! A w Nowy Rok zajęłam się porządkami, segregowaniem  różności zbędnych, no i tak teraz  mam codziennie ;). W Poniedziałek mam zamiar udać sie do kina, bo tęsknię za takimi atrakcjami, TV nie oglądam , zostały książki i na uspokojenie - mandale. Ostatnio kilka razy otrzymałam komplementy od kobiet, że ładnie wyglądam, że nie na swoje lata. To potwierdził wczoraj o. Redemptorysta, będący u nas na kolędzie. Widać taki kołowrót służy mi i mojemu organizmowi. Gorzej z kolanami, lekko wysiadają, ale maści pomagają. Przede mną i przed Wami kolejne ponad 300 dni nieprzewidywalnego. Oby świat istniał i pokonał idiotów wątpiących w  niszczące działanie człowieka. Ja zaczęłam od takiej prawdziwej, rzetelnej segregacji śmieci. Nadal jednak nie wiem , co ze zużytymi  strzykawkami. Chyba zaniosę do apteki, a może któras z Was wie jak z nimi postępować? Czekam na podpowiedź. 

29 grudnia 2019 , Komentarze (18)

Może będzie lepszy. Z postanowień noworocznych nastawiam się jedynie na NIENARZEKANIE, bo ono nic nie zmienia . Dziś wyszłam z kuzynką męża na spacer nad morze. Ona zrezygnowała po jakimś czasie ( dziś ma kolędę), ja dzielnie parłam dalej, przeszłam 6 km, prawie 9.000 kroków w tempie szybkim i raczej marszowym. Wróciłam zmęczona, ale szczęśliwa i naładowana pozytywną energią.Jutro po raz kolejny będę niosła komputer do serwisu. Panowie coś namieszali przy wgrywaniu antywirusa, jutro mają zamontować nowy produkt, za darmo oczywiście. Cóż, fuszerka nie popłaca! W domu spokojnie, już minęły 2 tygodnie z męża unieruchomieniem, można powoli odcinać kupony . Od 2 stycznia będzie rehabilitacja w postaci lasera i pola magnetycznego, może jeszcze masaż zdrowej nogi, aby ją wzmocnić. Faszeruję małżonka sokiem pomidorowym ( na osteo), kefirami, mięsem drobiowym, zieleniną i cytrusami. Jutro zrobię galaretkę owocową, ale dodam prawdziwe owoce. Moja waga spadła cudnie i narazie się trzyma, bo mam naprawdę dużo ruchu. Zjadam 3 małe kromki bułki grahamki na śniadanie, na II jakiś owoc, nieduży obiad , coś skubnę na podwieczorek i skromna kolacja. Żołądek się skurczył , nie mam czasu na jedzenie ani apetytu na coś konkretnego. Święta przyniosły mi bardzo dużo kosmetyków, co cieszy , bo lubię je mieć. Te wszystkie balsamy do ciała, żele do kąpieli, kremy  przeróżne, olejki, itp. sprawiają mi ogromną radość. To poza książkami , które narazie leżą na sofie i czekają na swoje miejsce w domu. Jutro zaplanowałam wypad z przyjaciółką po zakupy, takie większe, abym miała zapas w garażu na jakiś czas. Poza tym biblioteka i oddanie książek przeczytanych, pożyczenie nowych. We wtorek odwiedziny u Mamy, która jest pod całodobową opieką. Dziękuję Ojcu, który zadbał o finanse na taką opiekę. A ja zadbam, aby tak było jak najdłużej , niech Mama przebywa do końca w swoim domu.  Pozdrawiam Was serdecznie w starym roku i życzę   w  nowym zdrowia, miłości,szczęścia, radości i dobrobytu .

25 grudnia 2019 , Komentarze (4)

Chwilka czasu między obowiązkami, siadłam więc do laptopa, aby sczyścić powiadomienia, oferty, itp bzdety, ale przede wszystkim dać Wam znać, że żyję. Ciężko mi, zabiegana jestem jak pies gończy, cóż jednak robić?  Widocznie tam na górze ktoś coś zaplanowała wobec mnie. Dziś po raz pierwszy od 10 dni wstałam po 7 , spałam niespokojnie, z głupimi snami.  Wczoraj u Mamy byłam tylko z synem, mąż siedzi  uwiązany z walkerem na stopie. Mama nieświadoma Wigilii, zjadła kilka łyżek barszczu, podziubała pasztetu, liznęła owoca. Musze koniecznie ustalić z lekarzem żywienie dojelitowe. Inaczej staruszka zejdzie z głodu. Dziś dyżuruje brat i już się boję, co opiekunka zastanie po jego wizycie. A może to syn ma racje, że przejmuję się za dużo? Tylko jak sie tego pozbyć?  :? Gwiazdor był bogaty w to, co lubię . Ilość otrzymanych książek możemy liczyć w metrach na stojąco.  Mariusz Szczygieł, Jacek Cygan, 3 pozycje o Portugalii ( to wakacyjne plany), winnice Europy, Stramer Łozińskiego. To niektóre pozycje. Teraz tylko czas potrzebny na ich obeznanie. Wigilia w gronie najbliższych, ciężko było, bo sama wszystko zrobiłam. Gdyby nie dobra organizacja , poległa bym i tyle. Teraz ciesze się , że wszyscy zadowoleni, najedzeni, apetyty dopisały, pochwały były. W piątek wizyta u Mamy, w niedziele mój dyżur kilkugodzinny . Musze przygotować męża na samotność w posiłkach. I tylko spacerów mi brak, chociaż na ilość ruchu narzekać nie mogę. W Gdyni pogoda wiosenna, raczej marcowa niż grudniowa. Tęsknię za kilkoma stopniami mrozu i takim lżejszym oddechem . Może styczeń, może luty to przyniesie? Narazie grzeję się rodzinnym ciepełkiem, czego i Wam życzę. 

19 grudnia 2019 , Komentarze (8)

Nie dla mnie. Z Mamą wprawdzie lepiej, chociaż ponad tydzień leżenia spowodował, że raczej już nie wstanie. Jutro wypisana zostanie do domu, co dalej , czas pokaże.  Natomiast mąż złamał śródstopie, a zatem jestem absolutnie osamotniona  w przygotowaniach do Bożego Narodzenia. Z choinki zrezygnowaliśmy, bo po Świętach musiałabym sama ją zlikwidować . Będą  więc jedynie gałązki. Wczoraj w NFZ załatwiałam refundację na pieluchy dla Mamy, dziś ponowna tam wizyta, refundacja dla męża na ortezę. Odwiedziłam dwa cmentarze, każdy w innym końcu miasta. Jeżdżę autobusami, bo nie mam prawa jazdy ( chciałam być eko). Ściągam do domu zakupy między odwiedzinami w szpitalu. Dziś upiekłam piernik,  mam zamrożone uszka, reszta przede mną. Syn będzie dopiero w poniedziałek, znajomi i przyjaciele oferują pomoc, ale same wiecie, że to nie czas  na korzystanie. Schudłam już 4 kg, to stres i tyle. Dziś między 2 a 3: 30 robiłam przelewy bankowe. Skoro sen poszedł się bujać?  Zatrudniłam do mamy opiekunkę na 24 godziny, brat ma mi za złe . Chore sytuacje i tyle. Na Wigilię pojadę do Mamy z synem na 2-3 godziny, a potem będę odpoczywać . Naprawdę tego potrzebuję. Wybaczcie, że nie jestem aktywna na forum, ale czasu brak zupełnie. Mój charakter perfekcjonistki cierpi jak cholera, jednak zdrowie ważniejsze, odpuszczam więc.   Życzę Wam spokojnych i rodzinnych  Świat, pozdrawiam.

14 grudnia 2019 , Komentarze (13)

Wczoraj było lepiej, dziś stan beznadziejny. Jak lekarze powiedzieli, trzeba się przygotować na najgorsze. Jutro minie 3 miesiące od śmierci Ojca, oby i Mama nie poszła za nim. Nie wiem co robić, dziś byłam 2 razy w szpitalu, zero kontaktu, brak łaknienia, dostaje tylko kroplówkę , aby nawodnić. Organizm zainfekowany, drogi moczowe także , myślę, że to akurat od pampersów . Próba podania czegokolwiek do jedzenia  nie powidła się. Właściwie czekam teraz na jakąkolwiek informację, dobrą, albo złą. Wczoraj namoczyłam grzyby na uszka, dziś odechciało mi się lepienia. A pani, która była na SOR w stanie beznadziejnym, ma się lepiej. Taki to los.Nie potrafię skupić myśli na czymkolwiek, sięgam po mandale, aby zająć ręce. Waga cudnie spadła, ale w takich okolicznościach to żadna przyjemność. Pozdrawiam.