Mama znów w szpitalu. Od wczoraj Jej stan pogorszył się, powód nie jest znany. Znów godziny na SOR, co to za oddział, niech to cholera weźmie! Najgorsi lekarze tam lądują, bezwolni, niedecyzyjni, a pielęgniarki są kompletnie pozbawione empatii. Jedna z osób czekała tam od 8 rano do 22:30 , dziś jest w stanie agonalnym. Wiem, bo leży na tym samym oddziale , co Mama . Bez jedzenia , bez kroplówki, przy cukrzycy i migotaniu przedsionków, z biegunką. Tak wczoraj wyglądał stan mojej Mamy. Dziś siekło mnie raz jeszcze, gdy okazało się, że lekarzem prowadzącym jest pani, która pozwoliła sobie na stwierdzenie, że przywieźliśmy rodziców do szpitala, bo chcemy sobie odpocząć. Poszłam do p. Ordynator i poprosiłam o zmianę lekarza. Wprawdzie z pewnym dąsem, ale jednak uzyskałam zmianę, o czym poinformowała mnie owa "empatyczna" lekarka. A ja , pewna swojej decyzji, przypomniałam je zachowanie sprzed 3 miesięcy. Pamiętała. Wisi mi to, niech sobie mówią , co chcą. Dla mnie ważna jest Mama, która leży przestraszona, powoli zaczyna kojarzyć nas, ale z trudem. Postanowiłam , że w okresie pobytu Mamy w szpitalu, opiekunka będzie przychodzić do mieszkania Mamy i oporządzać je na powrót rodzicielki. Sama zaproponowała, że pójdzie do szpitala wykonać dodatkowe czynności higieniczne, jeżeli będzie taka potrzeba. No i musiałam spotkać się z bratem, ale chemii nie było z żadnej ze stron. To także nic dla mnie nie znaczy. W szpitalu pokazałam pełnomocnictwo notarialne z zakresem pełnym, a mimo tego wykonano cewnikowanie Mamy bez moje zgody. To naprawdę świat oderwany od realiów życia, rządzący się własnymi regułami i absolutnie za nic mający dobro pacjenta. Moja waga spada, dziś na obiad zupa warzywna krem, bo chcę zanieść Mamie do szpitala, aby coś zjadła. Tyle, uciekam.