Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 287081
Komentarzy: 6878
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 25 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

21 kwietnia 2020 , Komentarze (17)

jakie to przykre, że drugi raz w ciągu kilku miesięcy porządkuję sprawy zmarłych. Dziś nasza wizyta w mieszkaniu  rodziców. Brat zostawił okropny bałagan, szukał , przewalał, kopał? Niech bierze co chce, obrazów z pamięci mi nie zabierze, wspomnień i skojarzeń z przeżytymi sytuacjami. A przedmioty? Warte były coś dla ich właścicieli, dla mnie  to tylko dużo pracy. Dziś pakowałam ubrania Mamy. Boże, ile tego jest! Umówiłam się z koleżanką, że zabierze dużo na wieś w okolice Malborka. Tam kobiety z pewnością się ucieszą, bo Mama była elegantka. Narazie  zapakowałam te lżejsze rzeczy, wyszło kilka worów . Przy okazji znalazłam jakieś stare zdjęcia Mamy, mojej babci, jakieś drobiazgi, które rozczulają. Kilka książek, bo reszta pójdzie do szkolnej biblioteki ( lektury), rozdam znajomym, zdjęcia, które muszę opisać, niepotrzebne papiery i dokumenty zniszczyć. Najgorzej jest ze szkłem, to lepsze zachowam dla jakiegoś domu weselnego, gorsze zawiozę do noclegowni. To samo z  ręcznikami, pościelą, odzież po Ojcu. A jeszcze została piwnica. Sąsiadka z tej samej klatki zainteresowana jest kupnem, może to byłoby dobre. Mniej kłopotu.  Wróciliśmy do domu po kilku godzinach, zmęczeni i głodni. Na obiad była tylko pomidorówka z makaronem, z dużą ilością mięsa drobiowego, bo gotowana na skrzydle indyka i 2 skrzydełkach kurzych. Jutro będę załatwiać kilka spraw urzędowych, chciałabym znów zobaczyć morze, czyli iść na bulwar. Sypiam lepiej, chociaż to i tak nie jest pełne zadowolenie.  Nad morzem nadal zimno, mimo pięknego słońca. Na balkonie raczej za chłodno, o posiedzeniu nie ma co marzyć. Wczoraj wymyśliłam sobie, że gdy ten koronasyf się uspokoi, zaproszę kilkanaście osób z rodziny, abyśmy mogli nacieszyć się sobą, i przy okazji  świętować 70 urodziny męża. One będą wprawdzie w grudniu, ale  to nie stanowi absolutnie przeszkody, prawda?  Znamienne jest , że to będą wyłącznie  członkowie rodziny męża, o bracie nie myślę absolutnie. Poza tym ogromnie tęsknię za synem, jak tylko będzie to możliwe , w sensie naprawdę bezpieczne, jedziemy do Poznania. Ostatnio wielokrotnie myślałam o tym, jak niepotrzebnie człowiek zabiega o posiadanie. Lubimy otaczać się rzeczami zbędnymi, jest ich coraz więcej i więcej. Zamiast dwóch dobrych kremów do twarzy , mamy po kilka. Całe palety barw do powiek, zamiast 1-2.  Z ręka na sercu przyznajcie sie, ile torebek/ toreb/ nosideł macie? Jak często nakładacie na siebie każdą posiadaną sukienkę?  Czy nasze mieszkanie musi być odzwierciedleniem aktualnych trendów w modzie? Czy zakup nowego samochodu jest absolutnie konieczny? Dzięki temu, że teraz mniej się produkuje, zwierzęta wychodzą z lasu, natura zaczyna się odradzać. Bardzo chciałabym, aby świat nadal istniał w postaci znanej mi. Abym mogła raz jeszcze pojechać chociażby nad Biebrzę, której otulina trawiona jest teraz ogniem, abym mogła znów posiedzieć  na  placu w Sienie, powdychać jej zapachy. Czy doczekam tego? Och!

19 kwietnia 2020 , Komentarze (18)

Pogoda przepiękna, ale zimno niesamowicie. Przynajmniej w Gdyni. Rano był 1 stopień, co jest wyjątkowe nawet na kwiecień. W zeszłym roku o tej porze wygrzewaliśmy się w Ciechocinku, narzekając na upał. Jest niedziela, 9 rana, właśnie zaparzyłam drugą kawę, pierwsza była przed 7 , na śniadanie.  Spałam raczej dobrze, bez wspomagaczy chemicznych, mam nadzieje, że będzie to coraz lepszy sen. Wczoraj odbyła sie rozmowa z bratem  w sprawach spadkowych. Spokojnie, rzeczowo, bez pretensji. Chyba oboje  zdaliśmy sobie sprawę z konieczności tej rozmowy i spokoju przy niej. Moje informacje o dokumentach po Ojcu trochę zmieszały brata, raczył powiedzieć, że gdyby wiedział.... .  Najważniejsze w tym, że jesteśmy zgodni w sprawie dalszego działania. Tyle w tym temacie. Patrzę na świat , piękny świat, niedostępny teraz, odpoczywający od ludzi. To zamknięcie , ta przymusowa izolacja jest dla mnie  ciężka. Wymyślałam sobie trasy zakupowe, aby tłumaczyć sie przed ewentualną interwencją nadgorliwych funkcjonariuszy. To naprawdę pozbawiało radości i satysfakcji z ruchu. Od koleżanki wiem, że w lasach jest sporo patroli, pilnujących  ewentualnych chętnych relaksu. Zamiast pilnować czy ludzie chodzą, mogliby pilnować, aby dystans zachowywali, i tyle. Czy ktokolwiek z Ministerstwa Zdrowia zadaje sobie sprawę, że brak ruchu  dla ludzi starszych , to skazanie ich na więcej chorób? A moja natura nieufna władzy przewiduje, że po tzw. wyborach  znów zostaniemy zamknięci.  Narazie napawam się widokiem mojego podwórka, kwiatów na balkonach sąsiadów, ptakami szalejącymi w okolicznych krzewach. Od jutra ruszam w trasę, bulwar, lasy trójmiejskie, może trochę dalej?  Wczoraj nie miałam zbyt dużo czasu na przygotowanie obiadu, zjedliśmy gotowanego kalafiora, ziemniaki okraszone, z koperkiem, do tego maślanka.  Pycha! Proste, smaczne, pachnące i pięknie wyglądało na talerzu. Zaspokoiłam więc wszystkie zmysły. Dzis niedziela, tradycyjny rosół, będzie także pieczony schab, który kupiłam na Wielkanoc, ale nie upiekłam. Podam go z duszona kapusta, buraczkami, piklami, do wyboru.  Mąż wypił kawę i poszedł zaklinać pogodę- prasuje lekkie  kurtki i płaszcze! Oby się udało!;)

16 kwietnia 2020 , Komentarze (14)

to za mało  powiedziane. Wiem, wiem, Mama miała 87 lat, była schorowana, nie miała woli życia, ale to  zakończyło także pewien etap w moim życiu. Zostałam sierotą, chowając w przeciągu pół roku dwoje rodziców.  Okropna uroczystość w czasie epidemii! Tylko pochówek, kilka słów od kapłana, żadnych kondolencji ze strony bratowej, bratanka. Żadnych słów nad grobem od rodziny, byle jak po prostu.  Odbierając wieńce spotkałam dziewczynę z mojego dzieciństwa, z domu, w którym mieszkaliśmy z rodzicami do czasu naszych związków małżeńskich, do czasu przeprowadzki rodziców. Odebrałam to jako  zatoczenie koła historii, bo tej osoby nie widziałam  od kilkunastu lat, a Mama ostatnio chciala wracać do tamtego domu. Opiekunka Mamy pytała, czy widziałam zdjęcie ostatnie, które zrobiła bratowa. Pytanie retoryczne i tyle. Pochówek trwał 15 minut, wracaliśmy do domu jak zbite psy, noc koszmarna, na dodatek nad morzem strasznie wiało Data pogrzebu też symboliczna, bo Ojciec zmarł 15  dnia miesiąca. Dziś zamówiłam niszczarkę, aby zacząć porządkowac papiery . Nie byłam  w mieszkaniu rodziców od 9 kwietnia, będe tam w sobotę, aby zacząc porządkować sprawy spadkowe. Nauczona doświadczeniem po takim spotkaniu po śmierci Ojca, jestem mentalnie przygotowana na ataki, na ich odpieranie , na lekceważenie  zniewag. Jak powiedzial to nasz syn, jeżeli jeste przekonana, że robiłam wszystko dla dobra Mamy, to mam mieć w .... nosie czyjeś pretensje. Tyle. Dziś zrobiłam zupe tajska, za duzo dałam pasty, wyszła ostra jak cholera, az musiałam wypić pół litra wody.  Oddaję ją dla bezdomnych, z opisem, że jest b. ostra. W nocy wiatr poprzestawiał na balkonie wszystkie kwiaty, musiała je zabezpieczyć , bo nadal wieje. Ale za to pranie wyschło  natychmiast.  Teraz moje zycie będzie prozaicznie łatwiejsze, ale bez Mamy, bez słów:" moja kochana córeczka"  Nic to, trzeba iść dalej.

13 kwietnia 2020 , Komentarze (19)

Pogrzeb odbędzie się we środę, w gronie  5 osób, chociaż znajomi i rodzina męża będą na cmentarzu, jako odwiedzający innych.  Tylko chwilka w kaplicy cmentarnej i pochówek. Przykre  takie pożegnanie, ale mam nadzieję, że za niedługo wszystko wróci do normy. Wówczas będzie czas na mszę.   Sprawami pochówku zajmuje się brat, skoro tak krytykował pogrzeb Ojca zorganizowany przeze mnie, niech się wykaże teraz. Nie rozpaczam tak bardzo, bo Mama była naprawdę drobniejsza od kurczaka, słabiutka niesamowicie i już nie było w niej woli walki.  Poddaję się losowi, chociaż karze mnie okrutnie, dwoje rodziców w terminie pół roku, to naprawdę trudno znieść. Rozmyślam dużo i jestem spokojna, że zrobiłam dla Mamy wszystko, aby miała komfort pod moją opieką. Czeka mnie jeszcze przeprawa z bratem, ale jestem silna i poradzę sobie.  Czas pobytu w domu jest męczący, bo psychika  kręci się wkoło tych samych myśli, zadają pytanie: kiedy będzie koniec?  Syn spędza Wielkanoc w Poznaniu, chciał przyjechać, ale odradzilismy. Chciał nas wesprzeć w tej sytuacji, ale jego zdrowie jest dla nas ważniejsze.  Dziekuję Wam wszystkim za wyrazy współczucia, płynące tak szczodrze. Oby  Wielkanoc upłynęła Wam   ciepło, rozgrzana sercami i uczuciami najbliższych.

10 kwietnia 2020 , Komentarze (24)

Wczoraj po południu odeszła na zawsze moja Mama. Spokoju wam życzę. 

9 kwietnia 2020 , Komentarze (10)

Wczoraj furczało u nas, bo robiliśmy porządki. Mąż był w to zaangażowany, ja  urzędowałam w kuchni, potem dekorowałam dom i poprawiałam to, co trzeba ( ale nie widział). Jesteśmy zgrani w takich momentach, nie przeszkadzaliśmy sobie, poszło więc szybko. Jeszcze zdążyliśmy posiedzieć na balkonie, ciesząc się słońcem. A ja ugotowałam pulpeciki w sosie pomidorowym, takim według przepisu z Ojca Chrzestnego. Tam jest klasyczny opis przygotowania sosu, gdy wojna  grup mafijnych jest wypowiedziana, a żołnierze Marlona Brando siedzą zamknięci w domu, czekając na ruch przeciwnika. Poza tym zrobiłam kotlety mielone , ciasteczka owsiane z masłem orzechowym, zamówiłam ciasta gotowe , które odbiorę w sobotę. Jutro wizyta u Mamy, będzie trochę sprzątania, dekorowania. Dziś gotuję  botwinkę oraz  przygotowałam do pieczenia ciasto na focaccię z rozmarynem. Ciekawe , jak wyjdzie, oby była smaczna. Pogoda zmienia się, byliśmy chwilkę na powietrzu, aby podreperować nasze umysły , zamknięte, zniewolone. Święta spędzimy we dwoje, syn będzie ze swoja kobietą  w Poznaniu, tak się złożyło.  Kuzynka męża wczoraj rozbroiła mnie swoja bezmyślnością. Pojechała z wnukami ( 5 i 2 lata) na działkę rekreacyjną, 100 km. od miejsca zamieszkania, aby odkręcić wodę . Słyszałam juz od innej osoby, że wieś jest oburzona takimi przyjazdami , ściąganiem wirusa do nich. Ludzie naprawdę traktują czas epidemii jako odpoczynek, możliwość wyjazdu na działkę, dodatkowy urlop. Nic dziwnego, że tak dużo osób choruje, że tyle zmarło.  A tymczasem Wielkanoc zbliża się wielkimi krokami. Dbajcie o siebie kochane Vitalianki, abysmy mogły spotkać się wirtualnie  w tym samym gronie, gdy juz pokonamy tego potwora!

7 kwietnia 2020 , Komentarze (2)

Ludzie nie biorą poważnie zagrożenia, dziś znów ktoś pchał się na mnie w sklepie, bez rękawiczek, maseczki , ot tak sobie dla rozrywki? Mój brat przyjeżdża do Mamy niezabezpieczony, uważając, że to nie jego dotyczy. A mama coraz chudsza, mniejsza, ledwo mówi. Trzeba się pogodzić, że to nie potrwa długo. ;(. Wracając od Mamy zajechaliśmy na cmentarz, odwiedzić grób Ojca. Cmentarz Marynarki Wojennej w Gdyni  jest położony na wysokiej skarpie, z widokiem na Półwysep Helski, Zatokę Gdańska i torpedownię, wybudowana przez faszystów. Pod skarpą jest bulwar ( drugi w Gdyni), piękne miejsce spacerowe, teraz niestety puste. Chwilkę postaliśmy , z nostalgią patrząc na cuda przed nami. Poszłoby się, oj poszło!  Nie piekę w tym roku na Wielkanoc, kupię w małej , lokalnej cukierni, aby ją wesprzeć. To będzie nasz malutki wkład w przywrócenie normalności. Pani w warzywniaku poinformowała męża, że wczoraj jakiś  facet dostał 3500zł mandatu, bo kupował między 10- 12 , nie będąc uprawnionym. W sklepie nie było innych klientów w tym czasie. To staje się najbardziej uciążliwe, ta choroba procedur , dowolności, zakazów, nakazów. Dziś koleżanka przysłała tekst: "Zamienię kobiecą zdolność martwienia się o byle  pierdołę, na męską  umiejętność  posiadania wszystkiego  w dupie i nie przejmowania się niczym."  Kupuję w ciemno!!!!! Waga moja kochana lekko zwyżkuje, bo brak ruchu robi swoje. Jakoś nie mogę się zmobilizować do  systematycznych ćwiczeń. Jutro będzie taniec ze szmatą, miotłą, może to spowoduje, że poczuje moje mięśnie. A pranie , które wyschło na powietrzu, pachnie obłędnie.!

6 kwietnia 2020 , Komentarze (13)

na balkonie. Dziś kupiliśmy sporo bratków, już stoją dumnie  w donicach. Obok nich zioła: lubczyk, pietruszka, rozmaryn i liść laurowy. Poluję jeszcze na tymianek i oregano, aby pachniało przy każdym poruszeniu, nawet drobnym. Kawa na takim balkonie, książka obok, i właściwie na teraz jestem spełniona;).  Nastawiłam gar na rosół, aby móc jutro zabrać do Mamy. Zjedliśmy go z przyjemnością, był esencjonalny i pachnący! Na  II danie wymyśliłam  rosti buraczane, bo akurat miałam troche buraków ugotowanych i startych. Do nich 2 ziemniaki ugotowane i także potraktowane tarką, ząbek czosnku, sól, pieprz. Uformowałam placuszki, usmażyłam, jak placki ziemniaczane,podałam ze śledzikiem w sosie koperkowo- śmietanowym, obok sos chrzanowy i cząstka limonki do skropienia. Do tego bagietka toskańska z oliwą. Lepsze byłoby z łososiem, ale akurat nie miałam. Mąż zachwalał, faktycznie smakowało.  Zrobiłam trochę ozdób wielkanocnych , także dla Mamy. Dziś podobno niespecjalnie w humorze moja rodzicielka, może jutro będzie lepiej?  Odwiedzimy także grób Ojca, bo przecież brat tam nie zachodzi. Ogromnie cieszę się z przegranej PiS w głosowaniu  w sprawie wyborów korespondencyjnych. Śmieszy mnie postawa Gowina, który politykę uprawia dla zabawy, martwią mnie słowa Morawieckiego, że maj i czerwiec, a może i lipiec, to będzie czas zwyżki zachorowań. Jak mają żyć ludzie prowadzący własną działalność, zwolnieni aktualnie z pracy? Naturalna zniechęca mnie do czytania książki o czasach tuż po II wś. A może to sposób na przekonanie, że były czasy gorsze?  Zakupy na hali gdyńskiej, znów beztroska ludzi w kolejkach. Czy tylko ja podchodzę do sprawy poważnie?

5 kwietnia 2020 , Komentarze (6)

lecz nie dla nas. To podobno handlowa niedziela. Nie mam potrzeb handlowych, zostanę w domu. Wczoraj po raz kolejny okazało się, że to zwyczajni ludzie troszczą sie o potrzeby lekarzy i personelu okołomedycznego. Koncert zorganizowany on-line przez TVN zebrał 4 miliony zł, na potrzeby tychże. Moja zapobiegliwość spowodowała, że mam w domu kilka maseczek, różnego rodzaju, jeżeli zostanie wprowadzony obowiązek ich noszenia na ulicy ( już to stosuję), będę mogła go wykonać bez spinki. A dziś pogoda cudna, ciepło, słonecznie, wyszłam na balkon z filiżanką kawy, od razu inaczej się oddycha. Centrum Aktywności Seniora w Gdyni  zorganizowało wykłady on-line. Mamy możliwość posłuchania arii operowych i historii ich powstania,  wzięcia udziału w ćwiczeniach, zapoznania się z historia muzyki klasycznej, z literaturą polską , itd. Przed chwilą obejrzałam kolejny odcinek "Tu jest pięknie", z mojej Gdyni tym razem. Jak się dumna czuję, gdy Dorota Szelągowska  chwali moje miasto za sposób odnawiania przedwojennych budynków, za ofertę restauracyjną. Dziś było o modernizmie gdyńskim i designie lat 50 - 60. Jestem fanką tej epoki w aranżacji i urządzaniu. Lekko jest, nie nudno i bez zbędnego przeładowania beżami, tak wszechobecnymi w naszych domach. A propos lekkości, to w piekarniku piecze się pierś kurczaka w warzywach różnych, podlana winem białym, w sporej ilości ziół. To dzisiejszy obiad będzie. Na deser ciasteczka upieczone  po śniadaniu, na bazie kefiru, ze skórką cytrynową. Pycha! Aby nie było tak uroczo, czytam książkę Małgorzaty Grzebałkowskiej  "Wojna i pokój 1945".  To o zachowaniach społecznych po czasach strasznych, o podwójnej moralności, tej dla siebie i dla byłego wroga. Gdy szaber  własności poniemieckiej lub pożydowskiej był jak najbardziej, ale to nie byli złodziej, szabrownicy tylko wyrównywali rachunki, im się to należało. No cóż, wszystko przed nami, prawda?

4 kwietnia 2020 , Komentarze (14)

Jest mi źle w stanie aktualnym , i wcale się tego nie wstydzę. Budzę się , w nocy rysuję, czytam w osobnym pokoju, aby mąż mógł spokojnie spać. Rano jestem nieprzytomna, wstaję razem z ukochanym, aby moje niepokoje nie obciążały i jego.   Po lekturze dzisiejszych "Wysokich Obcasów" przestałam mieć skrupuły. Bardzo, bardzo mi lżej, gdy przeczytałam, że inni też tak mają, a ja mam prawo do obaw i bezsenności z tego powodu. .  Dziś udało się pospacerować, albowiem pojechaliśmy na cmentarz.Wczoraj była 15 rocznica śmierci teściowej, która była najlepszą babcia dla naszego syna.  Witomiński cmentarz w Gdyni , to nekropolia przedwojenna, park z ogromnymi drzewami, alejkami, z różnymi poziomami. Ludzi mało, byliśmy tam po 10 , przyjemne słońce, pusto, słychać tylko ptaki. Odwiedziliśmy  kilka grobów, bez obaw jakichkolwiek, że złapiemy wirusa. Może to pomysł na spacery?  Wczoraj wizyta u Mamy, która je coraz mniej, jest słabiutka , chudziutka przeraźliwie . Opiekunka jest bardzo troskliwa, Mama zadbana, nakarmiona, umyta i zaopiekowana. Oby jak najdłużej .  Syn we wczorajszej rozmowie  powiedział, że zdalnie pracował od 8 do 20 , z krótka przerwa na posiłek. Wyraziliśmy  oboje zadowolenie, z faktu, że zdecydował się przed laty na taką , a nie inną pracę, która dziś  daje wynagrodzenie bez ograniczeń w okresie pandemii. Oboje żałowaliśmy drobnych przedsiębiorców, którzy dziś borykają się z brakami podstawowych artykułów do trwania.  Na Hali Targowej w Gdyni dziś kupowałam kwiaty na cmentarz, zauroczyły mnie drobne bratki. W poniedziałek muszę kupić, posadzę na balkonie, może świat nabierze blasku!