Jakoś nie składało się , abym po powrocie z Krakowa napisała, robię to dziś, przy niedzieli, po powrocie do Mamy. Rodzicielka była dziś jakaś wycofana, wracała do lat swojej wczesnej młodości,myliła miejsca zamieszkania. Oby to tylko rezultat pogody za oknem, czyli wiszącej mgły, mżawki i posępnych widoków zaokiennych. . W Krakowie było cudnie, bo słonecznie, cieplutko, luzik całodzienny. Te kilkanaście kilometrów co dnia to pestka w taką pogodę. Miasto zauroczyło mnie już kilkanaście lat wcześniej, więc z rozkoszą poruszałam się po Krakowie w czasie wolnym. Były też atrakcje artystyczne, bo oglądaliśmy Operę mleczaną, scenariusz według rysunków A. Mleczki. Wśród aktorów Anna Radwan , niezapomniana Matka z filmu Kamerdyner. I tu doszło do epizodu z udziałem mojego męża, któremu Anna Radwan usiadła na kolanach z pytaniem :" I co teraz?" A to po niewinnym tekście rzuconym w stronę sceny, gdy koleżanki aktorki namawiały się na bibkę. Publiczność brała udział w przedstawieniu, na mojego męża padł ten bardziej aktywny udział. Został nazwany przez towarzystwo wycieczkowe " nasz aktor"!'. Dnia następnego wstąpiliśmy na kawę do Kuranta, po głosie zamawiającego herbatę poznałam, że to Jerzy Trela . Okazaliśmy wyrazy zachwytu i szacunku wobec kunsztu pana Treli. Życzył nam miłego pobytu w Krakowie i dalszych tak pięknych dni. Miłe! Zamek Królewski na Wawelu to oczywiście perła naszych zabytków krakowskich, których w mieście jest ogrom. Kto był, przyzna. Zobaczyłam natomiast kopalnię w Wieliczce po latach , i jestem zachwycona . Musze jednak przyznać, że nasze prywatne pobyty w Krakowie owocowały większa ilością miejsc ciekawych, wartych zobaczenia, zabytkowych. Natomiast wszelkie sanktuaria takich , czy innych świętych, zbudowane za miliardy, powodują u mnie uczucie buntu i wstydu, że właśnie tak wydano kasę wiernych. Wszędzie sakro badziewia,i brak pamięci, że wiara we mnie, nie w pomnikach. Wyjazd z Krakowa w pełnym słońcu, po zaliczeniu ciastka i kawy u Hawełki. Koło Łodzi nastąpiła diametralna zmiana pogody, całe szczęście, że w drodze powrotnej. A w minionym tygodniu odwiedzałam 4 razy Mamę. udało się namówić Ją na wizytę na cmentarzu, byłam u lekarza kontaktowego po recepty dla siebie, przy okazji wzięłam skierowanie do neurologa , bo głowa boli mnie masakrycznie. Zaliczyłam latino solo i gimnastykę, podjęłam 1 listopada gości obiadem, popołudniową herbatą oraz kolacją. I tak wczoraj dopadło nie zmęczenie, ma zawalony nos, czyli nieżyt, z rozkoszą spędziłam dzień w łóżku. A co!