Po dwóch miesiacach odwiedziłam fryzjera, wreszcie! Trochę inaczej, trochę utrudnień, ale da się wytrzymać. Telefon urywał się bez przerwy. A poza tym udało mi się umówić na jutro na pedicure. Otrzymałam także opinie rzeczoznawcy majatkowego o wartości mieszkania po rodzicach. Różni się od ceny zaproponowanej przez brata o 77.000zł! Nie wiem , czy sprzedam za cenę z opinii, ale mam teraz świadomość rzetelnej wartości. Wczoraj wróciliśmy z Poznania, było miło zobaczyć kochanego panicza, zjeść razem posiłek, pojechać do lasu, nagadać się, pograć w planszówki. Pogoda dopisała do niedzieli, chociaż już w sobote było chłodniej. W piątek natomiast Cytadela , krótki rękaw, spacery, chwile z książką na ławce, cudnie było. Na Starym Mieście pusto, cicho, dziwnie to wygląda, ale zdjęcia wyszły okazalej. Gdy jechaliśmy do Poznania, deszcz zlał nas między Chojnicami a Kościerzyną, gdy wracaliśmy, było tak samo. Wszędzie po drodze powalający widok pół kwitnącego rzepaku, Urzeka zawsze. Dziś na obiad mrożone porcje przygotowane przed wyjazdem. Byłam już na Hali Targowej , kupiłam kapustę , jeszcze młodą, będę ja dusić z koperkiem, z pomidorami. Do tego mielone i młode ziemniaki. Wymarzył to sobie mój mąż. Wyjazd do Iławy odwołalam ( po raz drugi), bo tam szaleje teraz koronasyf. Zarezerwowałam natomiast pobyt rehabilitacyjny w Ciechocinku, w pensjonacie Pod Jemiołą. Będa zabiegi, będą posiłki, a przede wszystkim wędrówki nad Wisłę, do Raciążka, do Nieszawy. Może prom już działa?