Przynajmniej nad morzem, bo rano tylko 14 stopni było, padał deszcz, wiało. Taka barowa pogoda do południa, teraz jest trochę lepiej, ale bez upałów. Odpowiada mi to. W przyszły wtorek notariusz, i koniec historii z mieszkaniem po rodzicach. Dziś pojechaliśmy przewietrzyć, zabrać ostatki, zobaczyć co w skrzynce. Nie mam sentymentu do tego mieszkania, bo rodzice przeprowadzili się tam po moim ślubie, a ja mieszkałam już z mężem. To nie były więc tereny mojego dzieciństwa. Po tej wizycie pojechaliśmy po zakupy do pobliskiego marketu w galerii. I wierzę w opowieści, że ludzie potrafią pobić za uwagi o braku maseczki. Dzis zostałam nazwana nienormalną babą ( przepraszam, czy mogłaby pani nałożyć maseczkę?), chorą osobą, przewrażliwioną, a poza tym pandemii nie ma i wirus to tylko wymysł głupich ludzi! Ręce opadają, ale reagować i tak będę . Brak reakcji i przyzwolenie na zachowania zakazane/ niedozwolone, powoduje większą bezkarność, przenoszącą się na każdą sytuację. To tak , jak z wulgaryzmami, mało kto reaguje, bo stały się one, właśnie dzięki braku reakcji, czymś codziennym. Po nowych lekach mam rano bardzo niskie ciśnienie, nawet kawa nie działa. Dobrze mi z tym. Dziś ostatni chłodnik, z rzodkiewką, czosnkiem, koperkiem, a na II danie naleśniki z mięsem. Wczoraj smażyłam. Już jestem po obiedzie, za chwilkę będzie herbatka rooibos, aby brzuszek trochę odprężyć. Myślę jeszcze o zaprawach pomidorów, ale na razie nie mogę trafić na tańsze. Będą jeszcze śliwki w postaci dżemu i to wszystko. Przy moim nadciśnieniu solone kiszonki raczej odpadają. A ja wolę świeże warzywa. Jutro przygoda z holterem. Na szczęście to tylko 24 godziny.