Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 251805
Komentarzy: 6514
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 25 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

3 listopada 2019 , Komentarze (10)

Jakoś nie składało się , abym po powrocie z Krakowa napisała, robię to dziś, przy niedzieli, po powrocie do Mamy. Rodzicielka była dziś jakaś wycofana, wracała do lat swojej wczesnej  młodości,myliła miejsca zamieszkania. Oby to tylko rezultat pogody za oknem, czyli wiszącej mgły, mżawki i posępnych widoków zaokiennych. :|. W Krakowie było cudnie, bo słonecznie, cieplutko, luzik całodzienny. Te kilkanaście kilometrów co dnia to pestka  w taką pogodę. Miasto zauroczyło mnie już kilkanaście lat wcześniej, więc z rozkoszą poruszałam się po Krakowie w czasie wolnym. Były też atrakcje artystyczne, bo oglądaliśmy Operę mleczaną,  scenariusz według rysunków A. Mleczki. Wśród aktorów Anna Radwan , niezapomniana Matka z filmu Kamerdyner. I tu  doszło do epizodu z udziałem mojego męża, któremu Anna Radwan usiadła na kolanach z pytaniem :" I co teraz?" A to po niewinnym tekście rzuconym  w stronę sceny, gdy koleżanki aktorki  namawiały się na bibkę. Publiczność brała udział w przedstawieniu, na mojego męża padł ten bardziej aktywny udział. Został nazwany przez towarzystwo wycieczkowe " nasz aktor"!'. Dnia następnego wstąpiliśmy na kawę do Kuranta, po głosie zamawiającego herbatę poznałam, że to Jerzy Trela . Okazaliśmy wyrazy zachwytu  i szacunku  wobec kunsztu pana Treli. Życzył nam miłego pobytu w Krakowie i dalszych tak pięknych dni. Miłe!:) Zamek Królewski na Wawelu to oczywiście perła  naszych zabytków krakowskich, których w mieście jest ogrom. Kto był, przyzna. Zobaczyłam natomiast kopalnię w Wieliczce po latach , i jestem zachwycona . Musze jednak przyznać, że nasze prywatne pobyty w Krakowie owocowały większa ilością miejsc ciekawych, wartych zobaczenia, zabytkowych. Natomiast wszelkie sanktuaria takich , czy innych świętych, zbudowane za miliardy, powodują u mnie uczucie buntu i wstydu, że właśnie tak wydano kasę wiernych.  Wszędzie sakro badziewia,i brak pamięci, że wiara we mnie, nie w pomnikach.     Wyjazd z Krakowa w pełnym słońcu, po zaliczeniu ciastka i kawy u Hawełki. Koło Łodzi nastąpiła diametralna zmiana pogody, całe szczęście, że w drodze powrotnej. A w minionym tygodniu odwiedzałam 4 razy Mamę. udało się namówić Ją na wizytę na cmentarzu, byłam u lekarza kontaktowego po recepty dla siebie, przy okazji wzięłam skierowanie do neurologa , bo głowa boli mnie masakrycznie. Zaliczyłam latino solo i gimnastykę, podjęłam 1 listopada gości obiadem,  popołudniową herbatą oraz kolacją. I tak wczoraj dopadło nie zmęczenie, ma zawalony nos, czyli nieżyt, z rozkoszą spędziłam dzień w łóżku. A co!

22 października 2019 , Komentarze (8)

Pięknie jest, cieplutko, chociaż słońce krótko "operuje" Ale to przecież koniec października, cóż się dziwić? Właściwie tylko drzewa  pokazują ten czas jesienny.  Morze, ach, jakie cudne dziś ! Srebrzyste, lekka mgiełka nad wodą, zarys statków na redzie i zgadywanka, czy one duże, czy wysokie?  Na plaży człowiek  męskiego gatunku opalający się, siedział tylko w slipach, przecież to lato dziś ! Założyłam sandały zamiast pełnych butów , takie bardziej kryte, i na szczęście, bo nogi dziękowały za taki pomysł. Spacer zamiast ćwiczeń gimnastycznych, ciśnienie nie pozwoliło mi na inny rodzaj aktywności. Po spacerze jazda do Mamy, która dziś w lepszej formie, chyba wypłakała już swoje smutki.  Ubrana w różowy szlafrok wyglądała jak dziewczynka po kąpieli. Rozmowa z opiekunką i uzgodnienie, że według wskazówek lekarza Mama ma mieć odpowiednią dietę, spokój i ustalone, stałe czynności wokół siebie. Obie stwierdziłyśmy, że Mama jest w o wiele lepszej formie niż w czasach, gdy Ojciec zapewniał te opiekę.  I nogi mniej bolą, co optymistycznie prognozuje.  A my dziś zjedliśmy resztę zupy z dyni, resztę pieczonego kurczaka, jakąś sałatkę. Ot, i lodówka pusta, czeka na nasz powrót. Za chwilkę będę zmagać się z walizką i jej zawartością. Wyjazd rano, a zatem do poniedziałku Vitalianki. Kolejny raz dziękuję Wam za słowa otuchy . Nara, jak słyszałam od mlodych!

21 października 2019 , Komentarze (4)

Koncert finałowy Classica Nova  w Gdyni był po prostu porywający.  Uwertura do Wesela Figara to balsam  dla uszu, dla duszy i dla zmysłów. I nawet śpiewacy byli  ok. , a ich wykonanie arii robiło wrażenie. Do następnego festiwalu poczekamy aż do 4 .10.2020r. Niedziela to niby dzień dla powolnych, czyli bez  specjalnego zaangażowania. My u Mamy już po 9. Zaczęłam od zmierzenia ciśnienia, potem śniadanie, niestety mało zjadła staruszka. Mama była jakaś taka przygaszona , wyraźnie coś przeżywała.  Postawiłam Jej przy łóżku zdjęcie ślubne z Ojcem. Jacy oni byli młodzi, jacy piękni! Mama miała 18 lat, Ojciec 22, przyszłość stała przed nimi,mieli swoje marzenia i pragnienia. Poczytałam  trochę rodzicielce , wymasowałam Mamie nogi, zajęłam się gotowaniem. Mąż pojechał na cmentarz, a po powrocie zabrał się za porządkowanie szuflad.  Znów jakaś rozmowa o świecie za oknem, potem obiad , deser, sprzątanie w kuchni, aby nic nie zostało na wierzchu. Opiekunka przychodzi w niedzielę dopiero ok. 18, na seans  łazienkowy. Ostatnio mi wyznała, że gdy spotka się u Mamy z rodziną brata, woli wyjść, bo:" źle sie czuję w obecności tych ludzi."  Dzisiejsza noc spokojna, spałam nieźle, chociaż było wspomaganie w postaci tabletki.  Jestem już po wizycie u fryzjera , po zakupach, po dwóch praniach. Szykuję się do wyjazdu. Mam dylemat , jaką kurtkę zabrać, bo pogoda  na południ ma być cieplejsza.  Na obiad dziś zupa krem z dyni i reszta gulaszu z indyka.  Mamę zaopatrzyłam w zapasy, jeszcze jutro coś podrzucę. To tyle. Jeszcze serdeczne podziękowania dla Was, Vitalianki, dla każdej z osobna i dla wszystkich razem. Jesteście samym dobrem, gdy człowiek tkwi w ciemnej masie kłopotów i trosk. Dzięki!!! ;)

19 października 2019 , Komentarze (6)

I wreszcie, stało się ! Spałam jak dziecko!  I jak dziecko obudziłam się ok. 6, grzecznie wypiłam kawkę w łóżku, poczytałam deczko, wstałam  na śniadanie przygotowane przez kochanego męża, i poczułam się bosko, jak dawno nie było!:D Zrobiliśmy przegląd pościeli, kilka poduszek dostanie schronisko, a my pojechaliśmy kupić nowe. Przy okazji stałam się posiadaczką nowych spodni. Jedne z takich zaczęły wykazywać oznaki starości, więc będą podomowe. Przejrzałam papiery rodziców, zrobiłam porządek w porządku, czyli uaktualniłam wszystko. Wczoraj na koncie pojawiła się wreszcie kwota z banku, jeszcze tylko ZOL wisi mi rozliczenie. Za oknem snuje się Pani Jesień , taka polska, prawdziwa, czyli lekko chłodna, przydymiona  i  pełna liści na chodnikach. Powoli zbieram rzeczy do walizki na wyjazd do Krakowa. Muszę jeszcze uzupełnić zapas świeczek, bo to czas zapalania, aby w domu było przytulniej.  Na obiad dziś zrobiłam kotlety mielone, dawno niewidziane na moim stole. Wymieszałam mięso indycze z mięsem wieprzowym, wyszły pyszne! Do tego starłam 4 ugotowane buraki, zjedliśmy wszystko! A na  mój wyjazd przygotuję Mamie zupę krem z dyni. Wiem, że lubi, a zupy "wchodzą" Jej szczególnie dobrze. Spokój i cisza, w tle muzyka, światło przytłumione, ciepły koc obok, herbata Earl Grey paruje w filiżance. I o czym niby mam jeszcze marzyć? A, i jeszcze waga była dla mnie łaskawa. To zasługa braku słodyczy w ilościach niepotrzebnych.

18 października 2019 , Komentarze (4)

A to z powodu, że brat jedzie w niedzielę do Danii, nie wie kiedy wróci.  Taką wiadomość przekazała mi opiekunka. Wczoraj udał się pobyt w kościele, msza za Ojca. Mama była dzielna, była spowiedź, komunia i różaniec. Wracaliśmy późno, bo po 18, a o takiej porze Mama powoli szykuje się do snu. A tu mój wspaniały krewny wyskoczył, że on z żoną , synem i synową na kolacje do Mamy, bo chcą z nią pobyć, a opiekunka jest już niepotrzebna. Wkurzyłam się, powiedziałam, że opiekunka absolutnie pojedzie z Mamą, , no chyba, że któreś z nich chce rodzicielkę umyć, zmienić pieluchę, itd. Stanęło na moim, chociaż wizyta była kompletną głupotą o takiej porze. Mama była ogromnie zmęczona, nie uczestniczyła w kawie, torcie, itp. , a dziś rano nadal padała ze zmęczenia. Udało mi się jeszcze przekazać bratowej  żądanie  rozliczenia lub zwrotu kwoty 2.500zł, dostarczenia faktury za łóżko rehabilitacyjne , oraz , że nie będę im płacić za przyjazdy do Mamy. Uff, teraz będzie spokój, cisza i komfort dla staruszki. A zamiast brata, w co drugą niedzielę mają odwiedzać Mamę  jego synowie. I tu znów głupota się pojawia, bo Mama z pewnością nie pozwoli im się dotknąć, a więc wizyty będą takie na pokaz. Dzisiejsze  wyniki  badania krwi pokazały, że nadal nie jest dobrze. Rozmowa z lekarzem odpowie, co dalej. Noc znów mocno taka sobie, bo myśli się kłębią. Może po wyjeździe brata wróci sen, nie będzie stresu, będę wreszcie spokojna.  Na weekend zapowiadana jest całkiem fajna pogoda, Jutro mamy wolne, niedziela z Mamą, może uda się wyjść na spacer?

16 października 2019 , Komentarze (6)

W nocy znów przerwa, ale to spowodowane wysokim ciśnieniem. Muszę się zarejestrować do lekarza kontaktowego, niech coś poradzi, bo ja niestety nie potrafię. Brałam leki powodujące spadek, ale to nie jest rozwiązanie. Taka huśtawka nastrojów, samopoczucia, to źle na mnie wpływa. Rano spacer, jeszcze było ciepło, zjadłam gałkę lodów czekoladowych, popatrzyłam na srebrzące się morze , a potem powrót do obowiązków. Mąż poszedł na gimnastykę, a ja do kuchni. Dziś było spaghetti z mieloną wołowiną. Ostatnio w mięsny,m zobaczyłam taką niedużą porcję, przypomniałam sobie o sosie  pomidorowym, którego nie zużyłam w całości, i powstał pomysł na obiad. Do tego mix sałat z sosem winegret , i tyle. A na tańcach dziś wszystkie byłyśmy zlane potem. Gorąco, powietrze stało, otwarte okna nie pomagały. Wracałam zmęczona jak po harówce. Wypiłam na zajęciach całą butelkę wody, tą małą, ale  zawsze. Zmiana pogody już nastąpiła. Jest pochmurno i lekko chłodniej. Jesienne nastroje  wróciły, w mieszkaniu ciemno zrobiło się  i ponuro. Zapaliłam świeczkę, to chyba już ten czas świeczkowy nadszedł. Jutro msza za Ojca, oby Mama miała siły pojechać.:(.

15 października 2019 , Komentarze (4)

Dziś zabraliśmy Mamę na cmentarz.  Udało się, obyło się bez bólu i niespodzianek. Chyba wreszcie dotarło, że Ojciec nie żyje, że nie odszedł do innej. Och, jak nienawidziłam tych kłamstw, gdy pytała o Ojca. Jak długo miałam kłamać? Mama wydawała się pogodzona, rozumiała sens słów kierowanych do Niej. Dziś Mamy imieniny, zaniosłam tort, kupiłam kwiaty, przywiozłam obiad, zjedliśmy z opiekunką i jej córka, która wpadła po szkole. Podczas wizyty na cmentarzu dowiedziałam się od opiekunki, że mój krewny chce wyjechać na 2 miesiące do Danii. Niech jedzie jak najszybciej i zostanie jak najdłużej. I tak żadna z niego pomoc. Czas bankomatu  się skończył. Pogoda dziś przecudnej urody, na gimnastyce ćwiczyłam zapamiętale, aż pot leciał po plecach. Jutro tańce, i ten szał w ciele, gdy muzyka porywa! Sławomir Rybicki został senatorem! To m. in. moim głosem wygrał z facetem, którego zasługi polegają na znajomości z Horałą.  Cóż, też nam kilka sławnych osób, ale przez to nie będę ani artysta, ani lekarzem, ani politykiem.  Mało tego, znałam nawet Lecha Kaczyńskiego, bo prowadził z moim rokiem ćwiczenia z prawa pracy. Czy to znaczy, że mam  jakieś układy w pisie?  Ja rozumiem wolność wyboru,demokrację, ale to nie może polegać na zasadzie, że krewni królika są moimi krewnymi. Tak to tylko w bajkach proszę państwa. Dziś napisałam dwa maile, jeden do banku, który "obraca" moimi pieniędzmi przez miesiąc, tłumacząc to  mnogością sprawa , drugi do ZOL, który łaskawie "pozwolił " mi upomnieć się o rozliczenie pobytu Ojca, gdyby po miesiącu jeszcze tego nie dokonano!  Jak to jedna z Was napisała: Kurtyzana jego mać. Albo i bardziej!

14 października 2019 , Komentarze (19)

Pomorskie jest jednym z dwóch województw, gdzie PIS nie wygrał. Jestem dumna z tego, nie daliśmy się kupić. Widziałam wczoraj frekwencję, aż dziw brał za aktywność ludzi. Oby był to początek końca czasów mrocznych, ciemnych i głupich. Bo jak inaczej  określać czasy, w których Kuchciński wygrał w swoim okręgu, a wykorzystywanie prywatne kasy narodu nie przyniosło mu ujmy? Uff!, Jak to wytłumaczyć młodym, którzy mają ideały? (szloch). Dziś pogoda wspaniała, rano pojechaliśmy do lasu.  Garnek maślaków się gotuje, pełna suszarka prawdziwków i podgrzybków , na kolację będą rydze. Oczywiście smażone na maśle. A jakich widoków się naoglądałam! Jakie kolory! Jesień jest teraz złota, czerwona, miodowa i brązowa.  Powoli, krok za krokiem , z bystrym wzrokiem skierowanym ku ziemi, i wyszło ponad 5.000 kroków.  Skromny posiłek na łonie natury i powrót do domu. Obiad z resztek wczorajszych. Na jutro szykuję rosół , gulasz z indyka, duszone maślaki w śmietanie. To dla Mamy, bo jutro ma imieniny. Może uda się staruszkę namówić na wizytę na cmentarzu, może wreszcie dotrze do niej, że Ojciec zmarł? Brat zabrał pismo, które do niego napisałam, niech zacznie wreszcie myśleć inaczej, bo Matka to nie bankomat. Zaczynam sypiać .

12 października 2019 , Komentarze (11)

za oknem, przynajmniej na Wybrzeżu.  Pada cały dzień, ponuro, światło od rana. To czas na dzień gospodarczy. Rano wyprawa na Halę Targową, gdzie oprócz innych rzeczy kupiłam gąski zielone, zwane u nas zielonkami. Moja teściowa robiła zupę z zielonek, ja dziś uraczyłam nią męża. Udało mi się powtórzyć smak sprzed lat, obojgunam  smakowało! Zrobiłam też kaszę bulgur zapiekaną z warzywami, takie dania mogłabym jeść codziennie. A do tego kiszona kapusta! Teraz raczę się herbatą  Earl Grey, za sobą ma drobne sprzątanie, ale i trochę lektury. m. in. wywiad z psychologiem de Barbaro, wywiad z Krystyna Zachwatowicz.  Zawsze imponowały mi zwyczaje inteligencji przedwojennej, dotyczące pomocy dla społeczeństwa bardziej ubogiego, pozbawionego możliwości. Przemyślenia pana de Barbaro trafiły od  mnie absolutnie.  Jutro podobno aura ma być i tutaj sprzyjająca.  Mamy zamiar  szukać złotej jesieni wśród nadmorskich  ścieżek.  Dziś natomiast, jak stare grzyby, będziemy  raczyć się ciszą, spokojem i lekturą. A o 17 kolejny koncert mozartowski!.

11 października 2019 , Komentarze (16)

czyli wszystkim Wam kochane kobitki dziękuję za wpisy. Zdania są  zbieżne, nie obrażam się za żadne określenie, każde jest trafne. Z nowości, brat udał się do notariusza, aby sprawdzić, czy faktycznie testament, który mu okazałam jest prawdziwy!!!!!! Dziś zostawiłam u Mamy pismo do niego , z kopiami wszystkich rachunków, z dokumentami potwierdzającymi płatności i z informacją, że nie chcę mieć z nim żadnych kontaktów więcej.   Jedna z Was przywołała Bareję, zgadzam się , może i ten wieki reżyser - obserwator nie wpadłby na takie pomysły, jak dwukrotne żądanie za przyjazd do Mamy. To się brat zdziwi, że wyłapałam ten drobny "niuansik". To wszystko chyba wynika z faktu, że Ojciec zapisał  cały swój majątek Mamie, a dopiero po Jej odejściu braciszek będzie mógł korzystać. Już nie chcę żyć tym tematem, zabiera mi zbyt dużo energii pozytywnej, zostawiając tę negatywną. Z dobrych wiadomości - pan kamieniarz zrobił już nagrobek  dla Ojca, a ja z rozkoszą powiadomiłam "brata"?, że wykonanie było na nasz wyłączny koszt, bo nie życzę sobie kłótni na temat ceny, konieczności, itd. jak było w przypadku pogrzebu i cmentarza. Dziś chyba będę spać spokojnie. Dziś znów kawa była o 5 rano do łóżka, bo myśli nie pozwalały zasnąć. Zbliża się obiecana złota jesień, już dziś czuje się napływające ciepło. A wczoraj widzieliśmy dwa potężne klucze odlatujących gęsi, słyszeliśmy ich "rozmowy" w locie. Lubię te widoki. No i kolejna radość , to Nobel dla Olgi Tokarczuk. Gdy kiedyś, dawno przeczytałam Biegunów, zauroczona zostałam językiem powieści i sposobem prowadzenia opowieści. "Prowadź swój pług....." trzymał mnie w napięci do ostatniej kartki. Zasłużony Nobel, teraz pora na Księgi Jakubowe. A pani Tokarczuk to taka spokojna, zrównoważona kobieta, uznana przez "elitę władzy" za wroga Polski, za osobę niezrównoważoną i piszącą bzdury. Ot, jak naród pozwolił się otumanić. Dziś obiad ekspresowy, wczoraj zrobiłam zupę krem szparagową, kupiłam ravioli w Lidlu, ravioli z ricottą i prawdziwkami. Było wszystko bardzo smaczne.  Waga ładnie spada, to chyba ze stresu. Była we wtorek na ćwiczeniach, w środę na latino solo. Ależ fajnie się tańczyło! Tęskniłam za tym.