Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (9)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 113191 |
Komentarzy: | 456 |
Założony: | 26 czerwca 2007 |
Ostatni wpis: | 8 lutego 2016 |
Postępy w odchudzaniu
Historia wagi
Jak mnie wczoraj @ dopadla to myslalam, ze nie przezzyje. Spoznila sie 2 dni a jak potem dowalila to strach. Musialam wyjsc wczesniej z zajec, a w drodze do domu myslalam, ze z bolu zemdleje. Chyba czas na zmiane antykoncepcji, bo cos mi sie te bole nie podobaja. Z drugiej strony zwalam to na brak seksu ;-) Hahahaha...no niewazne. Dzisiaj juz troche lepiej, choc nadal chodze lekko zmulona. Przesadzilam totalnie z jedzeniem wczoraj, nie mogelam sie jednak opanowac.
Sniadanie:
2 tosty z jajecznica z pieczarkami
2 Sniadanie:
banan
Lunch:
ziemniak nadziewany twarozkiem ze szczypiorkiem
piers z kurczaka nadziewana serem i szynka
I tu sie zaczyna katastrofa. Nie wiem czemu mnie tak dopadlo na koniec skoro przez wiekszosc dnia szlo dobrze no, ale ok przyznam sie bez bicia:
pol tabliczki czekolady
ciasteczko 7 days
pol paczki chipsow serowo-cebulowych
kanapka z serem i piklami
gulasz wegierski z ryzem
tymbark wisniowo-jablkowy
Dlatego tez dzisiaj postanowilam kupic stoper i zaczac biegac. Coprawda nie mam kondycji zeby biegac przez pol godziny bez przzerwy, ale wracam do tego treningu interwalowego przygotowujacego do biegania. Moze sie znow wkrece.
Mojemu C. zostal 1 dzien do egzaminow. Wczoraj byl bardzo szczesliwy, powiedzialam, ze milo go takiego slyszec, a on na to: 'Jestem szczesliwy bo to juz koniec tego roku, a to oznacza, ze juz za chwile bedziesz tu ze mna' :-) Jaki on jest kochany kiedy chce :-P
Pogoda w Dublinie straszna. Spac mi sie chce caly czas! Nawet sie dzisiaj nie zwazylam, poczekam, az mi @ przejdzie.
Wczorajsze posilki:
Sniadanie:
kanapka z tunczykiem
pol kubka mleka (bo mi wspolokatorka mleko rowniez podpier***)
2 Sniadanie:
pol kanapki z jajkiem i majonezem
pol kanapki z kurczakiem i salata
banan
Lunch:
schab z serem plesniowym i pomidorem
risotto na czerwonym winie
Obiad:
kopytka z sosem pieczeniowym
budyn waniliowy
A i wogole to najwazniejszego nie powiedzialam! W zeszlym tygodniu nie bylo mnie na silowni, bo mialam duzo nauki i takie tam. Wczoraj stwierdzilam, ze ok trzeba ruszyc dupe i sie troche spocic. Podchodze pod silownie, a tam moj trener i mowi mi, ze silownia zamknieta do odwolania. Okazalo sie, ze dwoch wlascicieli lokalu ma konflikt interesow i miejscowka zostanie zamknieta do odwolania. Dzisiaj maja sie rano spotkac w sadzie, jak dobrze pojdzie to otworza klub juz dzisiaj popoludniu...jak nie to...no coz koniec z silownia, czas ubrac wdzianko joggingowe.
Przerazenie!!! Wsapnelam sobie dzisiaj na wage i tam 66!!!! Az mnie z nog zwalilo i powiedzialam sobie, basta, koniec z drinkowaniem i niezdrowym jedzeniem zanim bedzie za pozno. Mam tez @ wiec ma to napewno jakis wplyw, ale kurcze...z 61 do 66 w 3 dni to trzeba byc mna. Dzisiaj dam sobie porzadny wycisk na silowni. I przyhamuje z jedzeniem. Wczorajsze menu bez zachwytu
Sniadanie:
2 tosty
2 jajka w koszulkach
2 Sniadanie:
kanapka z serem i pomidorem
Lunch:
makaron z kurczakiem i pieczarkami w sosie kremowym (!!! - ale pyszny byl)
Przekaska
pol kanapki z kurczakiem i pol z tunczykiem
Kolacja
kebab z kurczaka (ale taki nietlusty - to jakas tam specjalna wersja, duzo warzyw i mieso jakos inaczej przyrzadzane)
Drinki:
pinacolada
caribbean cruise
mojito
illusion
4 koktajle 4 inne...glowa na szczescie nie boli, ale musze wytlumaczyc dlaczego drinkowalam w tygodniu. Oto dostalismy zgode z czegos w rodzaju ministerstwa edukacji na otworzenie 2 nowych programow, ktore sa la nas bardzo wazne, wiec swietowalismy....
Dzisiaj jestem zdecydowanie wypoczeta po dlugim weekendzie. Co prawda mialam nadzieje, ze sie wiecej poucze, ale jakis mnie len zlapal po poprzednim tygodniu. Z jednej strony wiem, ze to jeszcze nie czas na odpoczynek, ale z drugiej musialam naladowac baterie. Szczegolnie, ze w sobote wieczorem wyszlam z kolezankami na balety i wrocilysmy o 5 nad ranem do domu. Pozniej spalam prawie cala niedziele :-P Ale bylo zarabiscie, dawno sie tak nie wybawilam :-) Dietowo sama nie wiem jak, w sumie nienajgorzej, ale z malymi diabelkami :->
SOBOTA:
Sniadanie:
owsianka
2 Sniadanie:
muffinka
Lunch:
kanapka z kurczakiem
Obiad:
makaron z serem i pomidorami
Po imprezie:
BigMac, dzielone frytki i dzielona fanta
Na imprezie:
duzo drinkow (2 piwa gruszkowe, pinacolada, jakis jeszcze koktajl, 3 wodki z sokiem i redbullem)
NIEDZIELA:
Sniadanie:
bulka z serkiem Philadelphia i suszonymi pomidorami
2 Sniadanie:
mala paczka popcornu, twix, 500 ml coli (bo w kinie bylam)
Lunch:
kopytka z maselkiem
I potem juz nic nie jadlam...chyba...a nie zjadlam jeszcze banana
PONIEDZIALEK
Sniadanie:
Tost z serem i mielonka
Tost z jajkiem i bekonem
placek ziemniaczany
sok pomaranczowy
Lunch:
Pieczony ziemniak nadziewany serkiem ze szczypiorkiem
Piers z kurczaka nadziewana szynka i serem
budyn waniliowy
Obiad:
schab z serem plesniowym i pomidorem
risotto na czerwonym winie
banan na deser
Kolacja:
2 male chlebki Naan
Coz za pamiec!!! ;-)
O moj boze, ja chce isc spac!!!! Jestem tak zmeczona, ze ledwo sie na nogach trzymam...Tragedia, mowie Wam tragedia. Do tego tak na maksa zawalilam moj plan zdrowego odzywania, ze az przykro sie przyznac. No ale niech bedzie:
Sniadanie:
cheerios z mlekiem
2 Sniadanie:
serek malinowy
Lunch:
noodle z warzywami i kurczakiem
(I do tej pory jeszcze nienajgorzeja, ale potem juz tragedia)
Po lunchu (nadal bylam glodna):
bagietka z jajkiem i majonezem
Przekaska:
2 x ciasteczko 7 days (to z kremem)
Obiad:
omlet z cebula, pomidorem i serem do tego mala bulka
coka cola
Kolacja:
2 tosty z serem, szynka i jajkiem
herbata waniliowa
Cwiczenia:
2 x 40 min chodu (z pracy do szkoly i ze szkoly do domu)
Cos mnie chorobsko trzyma i nie chce puscic... Moze jak sie wypoce na silowni i oczyszcze pluca przy kardio to bedzie mi lepiej. Niestety dzisiaj mam zajecia na uczelni, wiec silowani odpada, ale jutro sie wybiore! W sumie dzien mialam wczoraj bardzo zabiegany. Nie zatrzymalam sie ani na chwile do 22.30 kiedy to wrocilam do domu po calym dniu pracy i zasnelam jak dziecko. Poniezej moje wczorajsze menu...coz moglo byc lepiej, ale wczoraj mialam takie ssanie w zoladku, ze musialam jesc.
Sniadanie:
Cheerios z mlekiem 1.5%
2 Sniadanie:
jablko
Lunch:
spaghetti z sosem bolonskim
Obiad:
dorsz z sosem tatarskim, gotowana dynia, brokulami i kilka frytek
Przekaska:
ciasko kruche
Jestem na siebie bardzo zla. Nie moge sie zmotywowac, zeby sie uczyc systematycznie. Pozniej znow bede panikowac na sam koniec, a chcialam w tym semestrze bezstresowo wszystko pozaliczac! Czemu ja tak mam? Czemu nie moge sie zmobilizowac? Moj C. jak sobie postanowi, ze sie bedzie uczyl to jakby mu ktos dupe do fotela i rece do biurka super glue przykleil, a ja? A ja non stop sie rozpraszam. A bo to naczynia trzeba pozmnywac. Pranie poukladac...tak jakby mi mialo to wszystko gdzies uciec... :-/ Niewazne, sprobuje dzisiaj sie zabrac! Prosze mi przesylac telepatyczna motywacje!
Dietetycznie:
Sniadanie:
cheerios z mlekiem
2 Sniadanie:
Activia malinowa
Lunch:
bagietka z kurczakiem gujon salata i majonezem
Obiad:
makaron z kawalkami kurczaka i odrobina sosu
No to kolejny poniedzialek. Ja czuje sie troce lepiej, chociaz z gardle mnie drapie i mam dziwny kaszel. Mam jednak nadzieje, ze mi przejdzie szybko. Na silownie sie jeszcz nie czuje, poczekam z dzien albo dwa, nie chce sie w cykl chorobowy wkrecic. Naladowalam sie pozytywna energia z samego rana. Moj kochanny C. wyslal mi dzisiaj smsa na dzien dobry - bardzo rzadko to robi, wiec przemila niespodzianka :-) Jestem wiec zwarta i gotowa do pracy...przynajmniej na najblizszych pare godzin :-)
Wczorajsze posilki:
Sniadanie:
2 jajka na miekko
2 tosty pelnoziarniste z szynka i serem
2 Sniadanie:
-
Lunch:
Tortellini z lyzka sosy carbonara
Obiad:
pozostale tortellini z lyzka sosu carbonara
Kolacja:
2 jajka na miekko na toscie (mialy byc na twardo sie nie udaly)
Z kazdym dniem coraz bardziej nie moge sie doczekac wyjzadu! Ostatnio spie z zatyczkami do uszu, bo moja wspolokatorka uczy sie do pozna i oczywiscie nie moze sie to obejsc bez trzaskania drzwiami przy kazdym wyjsciu do toalety, stakania szafkami w kuchni...no nic do rzeczy. Zostalam dzis obudzona przez pralke! Tak pralke...a najlepsze jest to, ze byla 3.30 rano! Mam dosc tej dziewuchy, jak mozna byc takim przje***?!
Na szczescie jedo chociaz pozytywne, udalo mi sie zalatwic przesuniecie terminu!!!
Do tej pory zjedzone:
Sniadanie:
cheerios z mlekiem 1.5%...miala byc kanapka z jajkiem...ale ktos mi ukradl chleb!
2 Sniadanie:
ryz na mleku z jagodami...srednio dobry
Lunch:
noodle stir fry z warzywami i kurczakiem w sosie teriyaki
ciastko z ryzu prazonego oblanego czekolada
Pozniej ide wypic piwko, bo kolezanka wraca do Polski a druga zmienia prace, pewnie wciagniemy do tego jakies frytki. Niestety idziemy prosto po pracy, wiec nie moge zjesc niczego porzadnego w domu.
Cwiczenia:
wstanie z lozka!!! Z moim obecnym samopoczuciem sprawilo mi to nielada problem.