Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo lubię tańczyć, szczególnie tango argentino. No ale wyobraźcie sobie słonicę tańczącą ten piękny, zmysłowy taniec. Poza tym śpiewam w chórze, często mamy koncerty, a ja stoję w pierwszym rzędzie. Wypadałoby jakoś ładnie wyglądać, no nie? Edit 2020: czas na zmiany. W chórze już od zeszłego roku nie śpiewam. Kiedyś trzeba odpuścić ;) Za to zaczęłam regularnie biegać. Zrobiłam nawet kurs animatora slow joggingu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 574449
Komentarzy: 5114
Założony: 30 stycznia 2007
Ostatni wpis: 30 sierpnia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alam

kobieta, 57 lat, Olsztyn

159 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Nie przytyć ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 lipca 2010 , Komentarze (9)



Waga waha się od 83 do 85 kg. Nie mam na nią i siebie siły. Ale takie są skutki leżenia do góry pępkiem!! Niestety w tym upale nie mogę się zmobilizować do jeżdżenia na rowerku :((
A przede mną tydzień grillowania, piwkowania, ale też może więcej się poruszam. Jest taka szansa.
Wpadnę za tydzień i tym razem zważę się i zmierzę... Trudno! Trzeba będzie spojrzeć prawdzie w oczy i wziąć się do roboty.
Motywacjo!!! Gdzie jesteś???

15 lipca 2010 , Komentarze (4)




Trochę mnie tu nie było.
Najpierw odwiedziłam Gdańsk, ale niestety morza nie widziałam, bo trzeba było córci pomóc na nowej stancji i parę spraw pozałatwiać i tak jakoś nie byłam w sosie...
Potem wybyliśmy na działeczkę do teściów, bo w tym upale w domu nie da się wysiedzieć.
Po powrocie z Gdańska nawet nie chciało mi się zrobić wpisu po tym jak stanęłam na wagę: 85,1 kg. Trochę sobie pozwoliłam, ale żeby aż tyle na wadze od razu. Ale odebrałam ostrzeżenie i już w tym tygodniu byłam grzeczna. Dietka bez ekscesów, codzienne pływanie w jeziorku przez pół godziny i "smażenie" na  słonku. Dziś waga mnie za to nagrodziła: 83,1 kg. To lubię!!
Teraz próbuję ogarnąć trochę chałupkę, prania cała fura, kiedy to się wypierze???
Dziś wraca książę małżonek...
I czuję się tak jakoś nijak...
Nie zmarnowałam tych 2 tygodni, parę spraw przemyślałam, przeczytałam 2 poradniki  o kobietach i mężczyznach w związkach i zobaczymy, co będzie dalej...

5 lipca 2010 , Komentarze (6)



Waga się waha: 83,8 kg.
Wyjeżdżam na kilka dni i nie będę miała dostępu do internetu.
Buziaczki!!

3 lipca 2010 , Komentarze (3)



Dzięki za tak optymistyczne komentarze
Jednak poważnie przesadzone!
Ja i zgrabne nogi?!!
Może za 10 kg, teraz niekoniecznie, aczkolwiek dużo korzystniej wyglądają w szpileczkach :)) i tego będę się trzymać!
Dzisiaj byłam u kosmetyczki. Jak dbać o siebie, to na całego!!!
Wszystkie cztery łapki zadbane jak się patrzy a i paszki wydepilowałam przy okazji. Na 2 tygodnie spokój. Niedawno zaczęłam depilację woskiem i już widać efekty. Do tej pory goliłam się maszynką i musiałam to robić codziennie. W przyszłym roku przy systematycznej depilacji mam nadzieję, że wystarczy już na miesiąc.

3 lipca 2010 , Komentarze (6)

Ale nie będę rozdzierać szat, tylko trzeba chudnąć dalej...
Jeśli chodzi o jedzenie, to jeszcze trudno mi wytrwać w rozsądnej dietce, ale się staram.
Wczoraj z racji totalnego zmęczenia po zakupkach, nie jeździłam już na rowerku, ale dziś zaliczyłam już 55 km i może będzie coś jeszcze...
Oto obiecane zdjęcia:









2 lipca 2010 , Komentarze (4)



Mąż sobie wyjechał na dwa tygodnie a ja z córką poszalałam dziś w galerii handlowej
Schodziłam nogi prawie do kolan. Moja córcia jest bardzo wybredna, a chciała sobie kupić kostium kąpielowy i sandałki. Bikini wreszcie udało się wypatrzeć ale sandałki to temat jeszcze otwarty.
Przy okazji też chciałam sobie sprawić bikini, ale po pierwszej przymiarce córka kategorycznie stwierdziła: "Jeszcze nie!!!!"
Za to znalazłam ładne krótkie spodenki (ciążowe, hihi), bo latem zawzięcie pokazuję swoje balerony i nie mam zamiaru w tym roku z tego zrezygnować. Zakupiłam jeszcze spódniczkę i 4 bluzeczki. Jutro poproszę dziecka coby mi jakie zdjęcie zrobiły, to się pochwalę.
Waga niestety nie chce spadać, ale nie rośnie, to w zasadzie też dobrze.
Dziękuję wszystkim za urodzinkowe życzenia!!!! Jesteście kochani!!!!

30 czerwca 2010 , Komentarze (17)



Znów rok więcej na karku, ale jakoś mnie to nie martwi (chyba Prozac już działa )
Od paru lat już mnie to nie rusza. Jest jak jest, czasu się nie odwróci. Trzeba robić to, co warto, żeby później nie żałować zmarnowanego życia. Niestety nie jest to takie łatwe, ale żeby się chociaż dało w lustro spojrzeć bez odrazy...
Nie ważyłam się dziś, po co się stresować. Może będę się ważyć tylko w poniedziałki? Nie wiem, czy to dobry pomysł, bo jakoś trudno mi jeszcze ograniczyć jedzenie i słodycze. Przynajmniej jeżdżę na rowerku i z tego się cieszę. Dziś mam za sobą 20 km i myślę, że wystarczy.

28 czerwca 2010 , Komentarze (6)



Mniej o 0,5 kg od zeszłego poniedziałku. Byle tak dalej, to będę zadowolona.
Dziś i przez 2 następne dni mam jeszcze angielski, no i muszę te sprawozdania wygenerować i będę miała wakacje. Przez cały rok!!!!

27 czerwca 2010 , Komentarze (3)



Nie ważyłam się od dwóch dni. Jutro po prostu dam się wadze zaskoczyć. Przyjmę wszystko na klatę i zaakceptuję. Nie jestem w stanie ograniczyć jedzenia
Nie wiem, co jest. Dobrze, że jeżdżę na rowerku, ale bez ograniczenia jedzenia się nie uda.
Kombinuję na wszystkie sposoby, ale te wcześniej wypróbowane pewniaki teraz nie działają. Faktycznie z tym moim łbem nie jest w porządku

Jutro wraca córka. Zakończyła sesję, we wtorek się okaże czy z sukcesem, bo będą wyniki egzaminu z fizyki.

26 czerwca 2010 , Komentarze (1)



Dziś 84,3 kg. Wcale się nie dziwię
Chyba od września wykupię smacznie dopasowaną, bo jakoś sama nie daję rady ostatnio z moją dietką. Na razie staram się przynajmniej ruszać.
Wczoraj zdążyłam przed pracą ujechać 18 km, dziś 50. Jeśli doliczyć jeszcze wczorajsze tańce na zakończenie rady pedagogicznej, to bilans całkiem niezły.
Gdyby jeszcze było mniej żarcia....

Wczoraj synek zaskoczył mnie świadectwem z paskiem. Nie spodziewałam się. I tak był sukces, że miało być bez trójek, a tu jeszcze okazało się, że piątek i szóstek wystarczyło na pasek, wprawdzie rzutem na taśmę, ale jednak. Szok. Nie chwalił się, bo myślał, że nie uzbierał wystarczającej liczby punktów na bardzo dobre zachowanie. U nich w szkole trzeba się mocno zasłużyć, żeby mieć wzorowe. I słusznie! Zachowanie dobre jest dla tych, którzy się dobrze zachowują, jak sama nazwa wskazuje.
We wtorek ma się stawić na badania w poradni psychologiczno-pedagogicznej ze względu na uzdolnienia w przedmiotach ścisłych. Też swego czasu przechodziłam takie badania i nie wiem, co one mają dać lub pokazać, ale niech idzie.

Dyrekcja nie była zachwycona tym, że nie mam sprawozdań, ale nie zmieszała mnie z błotem. Kazała wyrobić się w przyszłym tygodniu. Chyba dam radę.

Mój bokserek dostał zapalenia dziąseł. Trzeba było iść z nim do weterynarza. Sprawa jest na tyle poważna, że dostał antybiotyk. Nad kłami ma aż ropnie. Cierpliwy pies, bo nie piska, a pewnie go boli jak cholera. Nikt by tego nie zauważył, tyko zaczęło mu dziwnie cuchnąć z pyska. W poniedziałek i środę kolejne zastrzyki.