no to sobie pogadalismy....
dokladnie tak,mezulek wrocil wczoraj z pracy i oswiadczyl ze chce porozmawiac,przeprosil za swoje obrazalstwo(dalej nie wiem za co sie obrazil),kolejny raz powiedzialam mu w sumie to samo ,ze chcialabym zebysmy wiecej czasu spedzali razem ,ze chcialabym miec w nim przyjaciela ,i niestety w wilu kwestiach mamy rozne zdania,ja wierze ze malzonkowie moga byc przyjaciolmi i doskonale sie rozumiec a on nie,mysle ze jezeli mowi sie otwarcie i szczerze o swoich uczuciach i pragnieniach mozna wiele osiagnac a tak naprawde to ja nie znam jego marzen ani on moich,i w sumie nasza wczorajsza rozmowa skonczyla sie na jego opoweisciach o pracy,rozumiem ze w pracy ma sie rozne zmartwienia i problemy ,ja jestem od tego zeby go wysluchac ale trzeba tez wiedziec w ktorym momencie skonczyc...,jeszcze nie wiem co dalej z tego bedzie ,czas pokaze....,mam nadzieje ze bedzie dobrze...
a po za tym wszystkim wyzej opisanym to rozbiera mnie jakies chrobsko...,mam katar,w gardle jakis klusek,glowa mnie boli i czuje sie jakby po mnie walec przejechal,na szczecie zaczyna sie weekend i mam troche czasu na kurowanie sie...
Waga w ostatnich dniach sie bujac zaczela,nie wiem czemu ,do @ mam jeszcze troche czasu,chybaze jasnie pani zjawi sie wczesniej jak ostatnio ,to by pasowalo,zoladek bez dna,dziwne zachcianki rozdraznienie...,pozyjemy -zobaczymy...
Milego dnia kochani.....
niby bez zmian ale ciut lepiej....
...czyli ciche dni,byloby milo chociaz wiedziec czym na takie zasluzylam....,w sumie to nie bardzo mnie to interesuje,generalnie kiedy jest mi bardzo ciezko,obojetnie z jakiego powodu ,zostaje z tym sama ....,zawsze tak bylo i chyba juz bedzie...,a moze kiedys Bog zesle mi "mojego aniola"dzieki,ktoremu nigdy wiecej nie bede sama w najtrudniejszych momentach?,bede o to prosic codziennie do konca moich dni....
Jakbym sie troche lepiej czula psychicznie,choc usmiechu na twarzy dalej nie widac,nawet kiedy o koncercie,ktory sie za trzy tygodnie odbedzie pomysle ,moje usta nie drgna,a wczesniej na mysl o tym nawet moje oczy sie smialy...
Bardzo sie staram normalnie funkcjonowac,pogoda troszeczke sie poprawiala a ja chyba zaczynam dostrzegac otaczajace mnie dobro,moje kochane zdrowe,sliczne i madre dzieci,moje zdrowe odzywianie sie,dlugo wyczekiwane 54 kg na wadze,spodnie w rozmiarze 36,oczywiscie Vitalie,bez ktorej dzien bylby straconym i przede wszystkim moja wiare,troche sie ostatnio od niej oddalilam ale szybko to zmienie,musze tylko dokladnie odkuzyc moje wewnetrzne polki i bedzie dobrze....
Jakbym sie troche lepiej poczula...?,z pewnoscia,bo wiem ze "mnie "czytacie i lzej mi na duszy wiedzac ze jednak nie jestem sama...
Wiec ,zmierzam ku szczesciu,wierze ze je odnajde i bedzie juz tylko dobrze...
Milego dnia....
zmiana...
...na gorsze...,od wczoraj nie rozmawiamy ze soba w ogole....,smutno i samotnie....,ryczec sie chce...,chcialabym miec przyjaciela jak kiedys,rozumielismy sie bez slow,zawsze byl przy mnie zwlaszcza w zlych chwilach ,czulam ze nie jestem sama ,zupelnie odwrotnie do obecnej sytuacji...,to takie trudne...
Nie mam dzisiaj sily na dluzszy wpisik,chcialabym zasnac i obudzic sie w swiecie z moich marzen...
"Czym jest przyjazn...?...to jedna dusza w dwoch cialach"
Arystoteles
...nie lubie niedziel...
...nigdy nie lubilam niedziel,sa dla mnie nudne i do .........,od kiedy pamietam tak jest i nie potrafie sie przekonac do tego dnia,niby jest po to zeby wypoczac itd,ale mnie akurat przygnebia ten dzien,wszystkie inne dni tygodnia sa ok tylko ten jeden wpedza mnie w dolek....
Znow powtorka z rozrywki,jak wyzej napisalam ...,mialam dzisiaj dola i to bardzo glebokiego,plakalam na kazdym kroku,kazda mysl sprawiala ze lzy zalewaly mi twarz,ukrywalam sie z tym bo nie chcialm zeby moja rodzina sie zmartwila,zwlaszcza dzieci ...
Moj mezulek....,jakos nie potrafie z nim ostatnio rozmawiac,mam wrazenie ze on mnie w ogole nie rozumie....,niestety co raz czesciej nachodza mnie mysli ze on mnie tak naprawde nie zna,nie zna moich marzen,nie czuje tak jak ja ,nie potrafie tylko zrozumiec dlaczego przed slubem byl moim idealem,moim wymarzonym a jeden tydzien po slubie wszystko leglo w gruzach i jest tak juz prawie osiem lat....
Jak w kazdym zwiazku sa u nas lepsze i gorsze dni,ale nic nie jest tak jak bym chciala,marzylam o rodzinie spedzajacej razem czas,bardzo blisko zwiazanej a tymczasem nic z tego nie mam,jedynie czas ,ktory spedzam z dziecmi jest dla mnie dobry....
Najgorsze jest to ze o wszystkim mowilam mezulkowi juz kilkakrotnie a zmian zadnyh nie widze i trace wiare w to ze jeszcze kiedys bedzie jak bym tego chciala...,przygnebia mnie to ...,nie wiem co mam robic,jego ciagle zapewnienia ze mnie kocha z dnia na dzien staja sie dla mnie co raz bardziej tylko slowami...
Jestem cholerna romantyczka,marzycielka ,to jest chyba moim przeklenswem a on tego nie rozumie, nie czuje ,mowi ze nie umie byc romantyczny...,on nawet nie probuje...,chcialabym znow poczuc te motyle w brzuchu,oszalec na jego punkcie ,chcialabym zeby znow mnie w sobie rozkochal tak jak kiedys ale on nie robi nic,ciagle sie mijamy...,a tlumaczy sie tym ze ja jestem zawsze czyms zajeta...,moze tak jest?sama nie wiem...
Po namysle moge smialo stwierdzic ze to nie prawda...,dzieci klade wczesnie spac zebysmy mieli czas "dla siebie",ale mojemu mezulkowi czas wypelnia telewizja i internet ,tak bym chciala zeby znow wszystko bylo dobrze ale nie mam juz sily ani ochoty kolejny raz mowic tego samego ,z nadzieja budzic sie rano ze moze to dzisiaj sie wszystko zmieni a wieczorem klasc sie ze lzami w oczach bo dalej jest jak bylo ,znow przezywac rozczarowanie...,on chyba nie wie ze slowa to nie wszystko...,chcialabym zeby zrozumial...
No to sie troche porzalilam a teraz czas spac...
Dobrej nocy kochani...
grzeszna sobota...
...na obiad pojechalismy do kfc i dobrze mi z tym....
Nie spodziewalam sie ze tak szybko dojde do siebie,wystarczylo ze moja M wyjechala a ja jak nowo narodzona rzucialm sie w wir pracy,sprzatnie ,gotowanie,zakupy sprawily mi tyle przyjemnosci,odzylam doslownie....
Czuje sie super od wczoraj ,pomimo tego ze waga sie zatrzymala ja jestem w bardzo dobrym nastroju...,wiem ze bedzie wszystko ok ,znow ciesze sie zyciem,wszystko uklada sie dobrze i mam nadziej ze tak juz zostanie...
Z calego serducha zycze Wam wszystkim,moi kochani takiego samopoczucia i radosci na co dzien...
Milego wieczoru....
...pozytywnie...
...jest taka cicha nadzieja ze w koncu zostane sama...,a dokladniej chodzi o to ze w listopadzie przyjechala do mnie moja mama ,i do dzisiejszego dnia siedzi u mnie ,a ja niedosc ze ledwo sie gosci pozbylam (czyt.wczesniejsze wpisy)to niestety nie mam dobrego kontaktu z matka...,nigdy nie mialam i kiedy juz bede sama opisze Wam to troche bardziej,teraz mam za malo czasu,a po drugie nie mam ochoty pisac i obawiac sie ze moja m bedzie mi przez ramie zagladac bo ciekawosc ja zrzera....
Milego dnia....
...bez rewelacji....
...dzisiaj bardzo spokojnie,jak w tytule,nie wydazylo sie nic co warto by bylo opisywac...
Jedzonko ok,waga dalej ta sama ,czyli 54,3...
Siedzimy sobie z dziecmi przed tv ,mezulek w pracy...,relaksujacy czas ....,muzyka gra w uszach i wyobrazni....,i tak jest mi dobrze.....
Dobrej nocy....
...leniwie....
...i zupelnie odwrotnie do tego w co wierzylam jeszcze wczoraj...,mianowicie dziasiaj totalny len na wszystko...(wwrrrrrr!!!!),jestem zla sama na siebie,ze nie moge sie pozbierac i wypedzic z siebie tego cholernego lenistwa,bo inaczej tego nazwac nie moge,jeden dzien super i mysle sobie ze wszystko juz bedzie normalnie,a rano wstaje na sile i jestem doslownie wyczerpana,nie mam sily na nic,robie tylko to co musze i juz....,nie rozumiem dlaczego tak jest,szukam powodu ale zednego nie znajduje....,dzisiejszy dzien moglabym doslownie calutenki przespac,ledwo utrzymywalam otwarte oczy,szlag by to trafil ,juz sama nie wiem co robic....,wczesnie sie klade,jedzenie w porzadku wiec nie ma mowy o jakis brakach...,jedyne co przychodzi mi do glowy to lenistwo ,tylko ze do tej pory bardzo latwo potrafilam to zmienic,dlaczego tym razem jest mi tak trudno????
Tak jak pisalam wyzej,jedzonko ok,spacerki choc krotkie ale byly...,jakos mi dzisiaj nijako pomijajac te nekajace mnie "dolegliwosci",pogoda do d......,szaro,brudno i ponuro....,wczoraj wszystko mnie cieszylo dzisiaj odwrotnie ,nie mam juz sily do tego ...,wszystko mnie drazni,dziala na nerwy,delikatnie piszac jestem wkurzona na caly swiat....i juz,wiem jedno ...,musze wziac sie w garsc i to jak naj szybciej,i nie ma ze boli!!!koniec i kropka,mam dosc tej wegetacji ,od jutra rana biore sie za siebie i nie bedzie obijania sie !
No to chyba byloby tyle ,jak cos mi sie przypomni to jeszcze skrobne ,a teraz przelaczam sie na moja muzyczke...
Dobrej nocy kochani....
Ps:trzymajcie kciuki(proooszeeee)zeby wszystko poszlo po mojej mysli i tak juz zostalo....
...jakby lepiej...
...jestem mile zaskoczona,bo dzisiejszy dzien byl bardzo zblizony do moich "normalnych"dni...,oczywiscie rano bylam tak zmulona ze pewnie wygladalam jak bym sie nacpala albo cos ,w pracy tez zbyt przytomna nie bylam ale spacer z pracy do domu czyli jakies 3,5 km obudzil mnie i wprawil w dobry nastroj,nie poddalam sie popoludniowemu zmuleniu ,krzatalam sie troche,szukalam zajecia,oczywiscie nie na tak wysokich obrotach jak to zwykle u mnie jest ale zawsze jakis poczatek,z czego jestem bardzo zadowolona ,widze swiatelko w tunelu.....(hihihi),mysle ze bedzie dobrze...
Jedzonko dzisiaj jak naj bardzeij w porzadku,pieczywko pelnoziarniste,szyneczka gotowana,rybka na obiadek,po drodze mandarynki dwie,activia musli,morze wody niegazowanej i cherbatki.zielona,koperkowa,i erl-grey ...,a na wadze dzisiaj rano 54,3 wiec wracam na dobre tory pelna para...
Bylam dzisiaj w szkole mojego malego faceta na spotkaniu dotyczacym organizowanego kursu j.niemieckiego dla rodzicow ,bardzo sie ciesze ze ktos wpadl na taki pomysl,widze ze ten rok zaczal sie dla mnie bardzo korzystnie,pomijajac zbyt dluga wizyte gosci(hihihi),nie spodziewalam sie takiego obrotu spraw....,mam powody do zadowolenia...
No to by bylo tyle ,mysle ze niczego istotnego nie pominelam...,ciekawi mnie jaki bedzie jutrzejszy dzien...,taki sam?,a moze lepszy?oby nie gorszy!
Dobrej nocy kochani....
...tak mi ciezko....
do normalnosci wrocic,jestem zla na wszystkich i wszystko....,chce juz normalnie funkcjonowac,na dobre wrocic do swoich zwyczajow ale wciaz jestem zmeczona,rozdrazniona,niewyspana,glodna albo przejedzona jednym slowem rozbita na calego....,i co w takiej sytuacji robic???
Jutro musze o 6 rano wstac,nie wiem jak ja to zrobie...,w sumie wstac wstane ale po odprowadzeniu dzieci od razu autobusem do pracy jade,przeraza mnie to doslownie...,jestem w silnym szoku i nie wyobrazam sobie jutrzejszego dnia.
Kochani moi moze ktos z Was ma jakis sprawdzony sposob na to zebym mogla jak naj szybciej do normy wrocic????,bylabym wdzieczna .....
Mam nadzieje kochani ze u Was wszystko dobrze sie uklada...,czego z calego serducha wam zycze....
Dobrej nocy....