Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Lubię podróżować, czytać książki, uprawiać sport. Uwielbiam słodycze i to jest moja zguba. Dużo ćwiczę i prawdopodobnie ten mój nadmiar kilogramów nie jest tak bardzo widoczny na pierwszy rzut oka, ale ja to wiem. Latka lecą co nie znaczy, że trzeba się poddać bez walki i na te lata wyglądać.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 541720
Komentarzy: 13391
Założony: 9 maja 2010
Ostatni wpis: 2 kwietnia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Spychala1953

kobieta, 71 lat, Tarnowo Podgórne

160 cm, 70.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 czerwca 2010 , Komentarze (3)

Wróciłam z deptania na rowerku (troszkę boli dupsko, ale czego się nie robi dla dobrej kondycji ), przeczytałam pocztę i lecę poćwiczyć 6 Weidera. Doba jest dla mnie stanowczo za krótka. Kiedy Miecia ma poczytać książkę np. romansidło do poduszki? No kiedy ja się pytam? Do jazdy na rowerku mobilizuje mnie mój ślubny bo codziennie rano jeździ. A ja co mam być gorsza? Niedoczekanie. Mięśnie brzucha też ćwiczy ( na ławeczce ). No nie mogę kobiety zostać za nim w tyle. Nie wypada. My po prostu mobilizujemy się wzajemnie no i oto chodzi. Możemy kiedys zabawnie wyglądać. Ususzeni, ale sprawni hi, hi, hi...Dobrej nocy kochane kobietki. Trzymajcie się i bądźcie sprawne.:-)

15 czerwca 2010 , Komentarze (3)

Wczoraj byłam na spotkaniu z koleżankami. Zero słodyczy, a co, damy radę. Na rowerek nie było czasu, ale UWAGA zaczęłam ćwiczyć aerobiczną 6 Weidera. Wczoraj 3-ci dzień. Może któraś kobietka dołączy? Będziemy miały brzuszek jak  kaloryfer??? . Tak obiecują. Już raz je przerobiłam w zeszłym roku w całości Jak na razie jest ok. Musiałam poćwiczyć bo by zżarły mnie wyrzuty sumienia. A tak przy okazji od paru lat codziennie rano przed pracą ćwiczę Rytuały tybetańskie, pięć rytuałów tybetańskich  - ćwiczenia odmładzające i przywracające zdrowie. Nie wiem na ile to działa, ale ja czuję się po nich fajnie, o tak. Zajmuje mi to ok.20 min. Mam energię po nich na resztę dnia no chyba, że załapię doła, ale to już inna bajka. LATKA LECĄ ALE JAK SIĘ JUŻ MAM ZESTARZEĆ TO ZGODNOŚCIĄ,.. A CO. Z wagą jest na razie ok. zdradzę na pasku w piątek. Trzymajcie się kobietki, pozdrawiam cieplutko. No to do schudnięcia. Nie długo zdradzę Wam jeszcze jedną moją tajemnicę

13 czerwca 2010 , Komentarze (5)

Szukam haka na moje kalorie. Jestem na dobrej drodze..chyba. Jak będą efekty to się z Wami podzielę. A co tam, w końcu jesteśmy w tej samej drużynie. Robiliśmy wczoraj z mężem porządek w garderobiance. Matko Boska w ile rzeczy nie wchodzę, które były mi dobre kiedy ważyłam jeszcze niedawno 65 kg. Kiedy ja się tak utuczyłam? Teraz wychodzą mi bokiem herbatniki maczane zimą w herbatce. A takie były dobre. A Miecia teraz taka gruba. I potem się dziwi, że nóżki górą się dotykają. Ale jeszcze niedługo. Od początku diety, a może nawet dłużej codziennie łykam chrom szt. 1, słodycze nadal omiatam wzrokiem   (ciekawe jak długo..) Ale będę ten dobry nawyk utrwalać, może efekty przyjdą. No to kobietki do następnego schudnięcia. Pozdrawiam, trzymajcie się ciepło bo na dworze zimno. Dobrze, że śnieg nie spadł.,hi,hi:-)

11 czerwca 2010 , Komentarze (4)

Uf,  wszyscy  w moim otoczeniu przeżyją i ja się nie pochlastam bo!!!!waga spadła ok1kg, ale rowerek wczoraj też był, a co. Nie poddam się bez walki. Deptałam dzielnie. Nawet lubię jeździć sama bo mogę jak kot podążać swoimi drogami. Jest fajnie. Ostatnio jednak wkurzają mnie  2 moje nogi. Dobrze, że nie mam ich więcej bo bym chyba eksplodowała. Chodzi o to, że france ocierają się górą jedna o drugą. Poprzytulać się francom  zachciało. No moje kochane jeszcze troszeczkę i dam Wam rozwód. Żaden radca prawny Wam nie pomoże. Będziecie mi wiernie służyć, ale każda osobno. Żadnej, ale to żadnej bliskości. Ja wasza Pani Wam to mówię. Ja będę o Was dbać ( 18 czerwca powierzę je kosmetyczce ), a Wy w zamian nie będziecie się do siebie przytulać. To tyle z listu do moich nóg. Może poskutkuje. Ja dalej walczę. Słodycze omiatam wzrokiem bez uczuciowo ( w imieniny siostry skubnęłam 2 kawałki sernika bez mąki cobyście nie myślały, że jestem taka święta, też ulegam jeżeli warto hi,hi.. ) Dosyć czasu poświęciłam im w swoim życiu. Teraz czas na moje EGO, a co. Trzymajmy się i pokażmy światu ( no przecież, że nie facetom ) jak może wyglądać KOBIETA bez względu na wiek. No to do schudnięcia..pa,pa

10 czerwca 2010 , Komentarze (7)

Dziele się z Wami informacją dotyczącą picia wody. Ponieważ naszły mnie wątpliwości po przeczytaniu pamiętnika jednej z Vitalijek odnośnie picia wody napisałam do p. dietetyczki i uzyskałam taką informację, którą wklejam, a najlepiej postępować wg uznania:-))
Na ten temat zdania są dość podzielone. w literaturze fachowej, zarówno polskiej jak i zagranicznej, nie spotkałam się jednak jak do tej pory z żadnymi zaleceniami w tej kwestii.
Ogólnie mówi się że, wypicie szklanki wody przed posiłkiem zmniejsza ilość zjedzonej porcji (ma to również potwierdzenie w niektórych badaniach naukowych). Panuje również przekonanie, że popijanie posiłku powoduje rozrzedzenie soków trawiennych. Nie jest to jednak prawdą. Woda nie zaburza procesów trawiennych, a wprost przeciwnie, usprawnia je. Stanowi rozpuszczalnik dla większości składników pokarmowych - są one zatem lepiej trawione i przyswajane.
Może Pani spokojnie pić zarówno przed, w trakcie jak i po posiłku.

To tyle. Teraz głos mam ja. Wczoraj 1h na rowerze pomimo deszczu. ( ale tylko trochę kapało mi na głowę) skoro dupsko wywlokłam już z domu trzeba było nim trochę pokręcić. Jutro ważenie. Jeżeli będą kiepskie efekty to się chyba pochlastam.Kto żyw wtedy niech schodzi mi z drogi bo będę przypominała wulkan. Ale i tak się nie poddam. Ja Pani, a żarcie moim podwładnym. Ja mu pokażę kto tu rządzi. Jeszcze będzie mnie prosić, żebym je zjadła hi,hi. No to dziewczęta do jutra...do ważenia. Kto zwycięży?? Myyyyyy

9 czerwca 2010 , Komentarze (4)

No i stało się, Miecia wsiadła na rower. Pedałowałam 1 h. Potem wzięłam psa na spacer, a nogi miałam letkko miękkie. Tak się rozkręciłam na tym rowerze, że po spacerze pokręciłam jeszcze 20 min hula hop. Dobrze, że idąc dzisiaj do pracy nie wirowałam biodrami.  W czasie jazdy na rowerze czułam jak dekagramy spadają z mojej brzusznej oponki zsuwają się po rowerze na asfalt. Powiedziałam im do widzenia france, a nie do zobaczenia. W cholerę z nimi.Uczepiły się mojego tyłka i myślą, że będą w nieskończoność na nim żerować? Niedoczekanie ich. Zwierzyłam się Wam kochane z tej chęci pójścia na rower i patrzcie, wypadało słowa dotrzymać. JESTEŚCIE VITALIANKI MOIM DOPINGIEM. Ufff, brakuje mi czasem cierpliwości jak nie widać efektów. Ale co tam, nie poddam się jakem Skorpion. Nie może nas żarcie pokonać. razem damy radę.Pozdrawiam M.S
Ps. Dzisiaj też w planie rowerek, a co dam radę.


8 czerwca 2010 , Komentarze (5)

Zamierzam dzisiaj wsiąść po raz pierwszy tego roku na rowerek lub pobiegać. Ciekawe czy się na coś zdecyduję? W moim przypadku najgorzej zacząć, a potem jak narkotyk dobro mnie wciąga szczególnie jak są efekty. Byle zaskoczyć. Było łatwiej kiedy pedałował ze mną małżonek, ale on woli z rana (pracuje do 10.00) bo nie ma takiego upału. Zwierzyłam się Wam, a to teraz zobowiązuje...cholercia....większa motywacja czy na pewno?  No dobrze jutro się wyda. Pozdrawiam i do jutra. M.S.
 

7 czerwca 2010 , Komentarze (2)

Uaktualniałam dzisiaj kalendarzyk, który dostałam od koleżankami z sentencjami i cyt. Tekst z maja” Dodaj małe do małego, powstanie wielki stosPrzyznacie, że przesłanie na czasie. Na czerwiec jest” Dojrzałości w każdej sytuacji- dooobre, szczególnie dla mnie kiedy moja łapa będzie sięgała po słodycz. Na wrzesień jest „gotowości na życiowe zmiany” oj gotuję się gotuję…na zmiane ciuchów. No bo oczywiście te stare będą mi spadały z tyłka hi,hi. Pozdrawiam cieplutko M.S.

7 czerwca 2010 , Komentarze (1)

Ale mnie dzisiaj nosi. Do pracy nie umiałam się ubrać bo wszystko mnie wkurzało. Nie podobał mi się żaden ciuch. Ale nie będzie nic nowego,oj nie będzie aż nie spadnie porządnie waga. Dzisiaj zamierzam zrobić w szafie porządek z ciuchami. Może łatwiej będzie mi wyrzucić co nieco przy takim podłym nastroju. Waga rano była taka jak w dniu ważenia .Uważam, że ok. Nie rośnie, czyli stabilizuje się. Teraz zważę się dopiero w piątek ( mój dzień ważenia) Ponieważ piszę Wam o tym w pamiętniku będzie mi łatwiej dotrzymać obietnicy. Zauważyłam, że im dłużej jestem na diecie tym mniej kręcą mnie słodycze. No chyba, że ktoś mnie poczęstuje i macha nimi pod nosem i mimo moich protestów nalega. Muszę nauczyć się w takich przypadkach odmawiać bardziej zdecydowanie. No to wracam do swoich zajęć. Trzymajcie się. Jutro będzie lepiej. M.S.

6 czerwca 2010 , Komentarze (2)

Kochane Vitalijki, dziękuję wam za słowa otuchy i wsparcie.Tak naprawdę to dzięki Wam człowiek pomalutku kroczy do celu. Samej byłoby trudniej. Jak to mówią w ilości siła. Trzymajmy się i wspierajmy. Pozdrawiam Miecia S. Dzięki, ze jesteście.