Tyle razy zabieram się do pisania tegoż pamiętnika, ale jakaś tworcza niemoc mnie ogarnia. Zdarza mi sie podczytywać wasze zmagania z kilogramami zwłaszcza te na stronie głównej. Ja kolejny raz walczę o smukłą sylwetkę.I to moje odchudzanie ma jakiś inny wymiar.Chyba trzeba było dojrzeć do mądrego zrzucania wagi.Nie zalezy mi na natychmiastowej utracie wagi. Tyłam 3 dlugie lata to w miesiąc nie pozbęde się balastu. Unikam diet.Przerabiałam to wszytko. Powoli, ale skutecznie zmieniam nawyki żywieniowe.I ćwiczę, narazie na stepperze. I tygodniowo wychodzi 3x60min i 2x45min. I chodzę, dużo chodzę. Samochód w ostateczności.
Uczę się kochać swoje ciało, bez względu na wagę. Przestałam nosić wyłącznie czarne ubrania. Zaczęło się od czerwonego swetra. Kocham spódnice .Staram się nie chować w workach.
Pierszwe założenie to 75kg do końca lutego.Wymiary będę uzupełniać raz w tygodniu.
Aha i mój uperdliwy nawyk to codzienne ważenie się.No za cholerę nie potrafię tego natr ęctwa pozbyć.
Na wadze dziś 79kg,ale okres ma się pojawić jutro, więc paska nie zmieniam.
Pozdrawiam