Kolejny czwartek przede mną. Jakiś taki stres przeżywam przed ważeniem tym bardziej, że dziś słabo to wypadło. I jak na ironię ten tydzień mogę zaliczyć do udanych. Trzymałam się diety bardzo i dużo piłam. Od dziś wprowadziłam therm line ściśle wg instrukcji.
Dziś miałam dzień bez ćwiczeń. Niestety odezwała się moja noga którą skręciłam w sierpniu i trochę mnie pobolewa, ale to nic... co mnie nie zabije to wzmocni. Obym tylko chudła i będzie dobrze.
No jestem ciekawa co przyniesie jutro. Zrobiłam sobie ziółka i powoli popijam.
Piję dwa rodzaje ziół - czystek i ostropest i jeszcze dużo zielonej herbatki. No i wodę ale to oczywiste.
Do wyjazdu zostały 2 miesiące - 8 tygodni. Coś mi się chyba te rachuby pomyliły we wcześniejszych postach. Lecimy 3 maja.
Chciałabym wtedy powiedzieć, że zrobiłam wszystko żeby schudnąć i mieć czyste sumienie. Jak schudnę do 75 kg to będę i tak zadowolona. Ale... wtedy nie będzie 14 kg na minusie i nie będzie nagrody, aby była nagroda musiało by być 72,6 kg.
A po powrocie z powrotem dieta i droga do upragnionego celu.
Co jeszcze, pisałam, że moje posiłki są nieładne, no niektóre są, ale niektóre są ładne dlatego zaczęłam robić zdjęcia tym ładnym, jak będę już miała kilka do wstawienia to zrobię post z fotkami. A może będę robić też te nieładne?