Szwagier ponownie u nas, bo sprzedałam im mojego uszaka. Lubiłam go, ale to klops niesamowity i lekko zagracał mi mieszkanie. Przygotowałam przekąskę na ciepło, faszerowana cukinie i do tego sos z pomidorów. Zjedli aż miło, bo wyjątkowo smacznie wyszło. Na deser kupiłam rogale Marcińskie, z białym makiem, bo przecież to lada moment 11 listopada. Fotel pojechał do Łeby, a ja przestawiam meble w jego miejsce. Przez laty kupiłam w VOX czarne krzesło z ekologicznej skóry, wysokie, dla mnie lekko za wysoko siedzisko, mąż ścina nogi , aby je przystosować dla mnie. Jestem już po "przymiarce", wyszło doskonale. Wczoraj wizyta w bibliotece, znów jakieś pozycje o wojnie, tak mnie ten temat wziął. W drodze powrotnej zaszłam do mięsnego, udało mi się kupić wołowinę już na Boże Narodzenie, jeszcze w całkiem przystępnej cenie 44zł/kg. Natomiast pierś z kurczaka była po 55 zł za kilogram, tez wzięłam, bo sprzedawczyni zapowiedziała drastyczną podwyżkę cen drobiu od dziś. Cóż , inflacja galopuje jeszcze powoli, dowali nam pod koniec roku na na wiosnę. Zastanawialiśmy się z mężem nad kupnem nowego samochodu, takiego z salonu, nówkę absolutną, ale doszliśmy do wniosku, że na razie mąż i tak nie będzie prowadził, a na wiosnę zobaczymy. Bolą mnie biodra i obawiam się, że moje stawy biodrowe są zjechane. Teraz będzie czas na chorowanie mojego lubego, sobą zajmę się później.