ale jednak spacer był. Deszcz i silny wiatr nam towarzyszył, stąd to nie była długa wędrówka. Ludzi spotykaliśmy, bo niedziela, ale także przemykali raczej bez radości. Dziś niedziela, obiad także niedzielny. Tradycyjny rosół z makaronem, ale na reszcie zrobiłam ogórkową. Już na jutro. Pieczona perliczka, nadziana masłem z pietruszką zieloną. Pycha! Do tego buraczki kiszone( ja) , marchewka z groszkiem ( mąż). Kolorowa sałatka znaleziona na YT wyszła genialnie. Jest znakomita, polecam na wszelkiego rodzaju spotkania. Jej dekoracyjność powala, smak jest świetny , pasuje do wszystkiego. My zjedliśmy ją polaną oczywiście sosem winegret, z serami różnych gatunków, do tego lampka wina białego. Tak powiedziałam, tak zrobiłam. Porcja sałatki spora, wystarczy na 2 razy. Sporo piję , wody, maślanki, kefirów. Dziś w Antyradiu słuchałam audycji o zupach gotowanych przez słuchaczy. Ależ fajne pomysły mają rodacy , i to młodzi. W XXI wieku każdy winien umieć przygotować dla siebie pożywienie.Na szczęście odchodzą do lamusa rodziny, gdzie mąż, zwany głową rodziny niejednokrotnie z nawyku, najczęściej pilnuje kanapy i gazety, czekając na obsługę. To model moich rodziców. Gdy mama odchodziła w niebyt z chorobą neurologiczną, ojciec nie potrafił nic. Musiałam mu pokazać, że mają w domu mnóstwo ręczników, pościeli, itp rzeczy, bo już dawał mi pieniądze na zakup. Do głowy mu nie przyszło, że mogą być w szafie, bo tam nigdy nie zaglądał. Ja trafiłam na mężczyznę potrafiącego wiele, i doceniam to najnormalniej w świecie.