Wyszedł boski, a najdziwniejsze, że co roku smakuje mi tak samo, udaje mi sie powtarzać smak. Dziś na śniadanie z rozkoszą zjadłam kawałek z chlebem. I właściwie zastanawiałam się, dlaczego robię go 1-2 razy w roku. Przecież to nic trudnego. W dobie byle jakich wędlin chyba będę częściej piec. I wczoraj i dzis pogoda nad morzem przepiękna, dużo słońca, dziś pojechaliśmy do Kolibek, przeszliśmy parkiem do Kamiennego Potoku, wróciliśmy plażą, zahaczając o molo w Orłowie. Było wspaniale, wiaterek wiał w plecy, słońce operowało całkiem , całkiem, a nad morzem można bez maseczki. I to jest właśnie przepiękne, gdy można pełna pierś powietrza złapać. Wczoraj syn dzwonił, dzielnie pozałatwiał wszystko, chociaż pracuje dużo i intensywnie. Przyjedzie w środę, a ja marzę, aby mógł wypocząć. Dzwoniła koleżanka z terenu naszej byłej działki rekreacyjnej. Opowiadała o nastrojach panujących na tamtejszym terenie, o zachowaniu naszych następców. Cóż, po raz kolejny gratulujemy sobie z mężem, że podjęliśmy decyzje o sprzedaży. W temacie świąt przygotowałam listę niezbędników do zakupu. Jest krótka, co cieszy, bo mam prawie wszystko zrobione. Jednak będzie choinka, mała, ale prawdziwa. Niech pachnie, niech świeci i błyszczy. To taka radość stroić ją, zdobić światełkami, a potem przyciemnić światlo i patrzeć na jej piękno.