Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 251921
Komentarzy: 6514
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 25 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

17 marca 2020 , Komentarze (8)

Powietrza nie mamy morowego, to ludzie  zarażają, a więc wyszliśmy nad Bałtyk. Dopiero tam, nad wodą , zdałam sobie sprawę , jak tęskniłam za normalnością.  Ludzi trochę było. Spotkałam znajomych z podstawówki, tylko część z daleka. Po drodze zaszliśmy do ogrodu zapachów, aby  powąchać tymianek, oregano i rozmaryn. Od razu lepszy jest świat!;). Trochę zakupów po drodze, bo owoce "idą" u nas  szybko. Codziennie robię na drugie śniadanie smoothie , stąd takie zużycie. Dawno nie spożywałam takiej ilości imbiru, cytryn, to wszystko dla wzmocnienia odporności. Dziś  słuchałam II programu Polskiego Radia, gdzie nadawano  muzykę klasyczną, na życzenie słuchaczy.   Muzykę klasyczną uwielbiam,, a dziś zdałam sobie sprawę, że przy disco polo nie wytrzymałabym nawet 5 minut.  Klasa zawsze klasą zostanie. Zdecydowałam się rozliczyć nasz PIT samodzielnie, bo będzie nadpłata  w związku z odliczeniem internetu. Telefoniczne kontakty rodzinne wzmogły się, zainteresowanie wzajemne jest, co jest optymistyczne. Dostaję dużo propozycji zakupów on- line.  Lubię  porobić takie wirtualne zakupy.  Dziś na obiad  pierś zamarynowana w occie balsamicznym , podsmażona w kawałkach ,  do tego podsmażone warzywa:  marchewka, rzodkiew biała, seler naciowy, por, cebula, pomidorki czereśniowe , czosnek - to wszystko przykryte kołderką z mozzarelli, zapieczone w piekarniku i podane z ryżem.  Pycha i raz jeszcze pycha.  Do tego surówka z pekinki, chrupiąca pod zębami. Doprawianie do smaku pozostawiam do wyboru .  Na jutro gotuje się krupnik na żeberkach, będzie danie jednogarnkowe. A jutro wizyta u zębologa, o laboga !

16 marca 2020 , Komentarze (2)

bez kontaktu zewnętrznego. Jutro jednak chcę wyjść nad morze, to przecież nie jest kontakt z ludźmi, bo to oni są groźni. A może do lasu pojedziemy?  Beata z Radomia tak mnie nastroiła. Wokół nas nie ma osób zarażonych, nie ma więc strachu.  Do Mamy jednak nie pojadę, opiekunka tak doradziła, ja jestem zgodna z nią. Robiłam dziś ciasteczka owsiane, dodałam do masy suszone morele, trochę kakao, trochę orzechów , trochę rodzynek. Ach, jakie pyszne wyszły!  Zrobię na piątek opiekunce Mamy, jako podziękowanie za te troskę.  W domu spokój, mąż latał dziś ze szmatą , ja zmieniłam pościel, zrobiłam porządki w łazience, którą czyścimy bardzo często. Czytam sporo, sporo siedzę w internecie, kontaktuję się ze znajomymi.  Syn pracuje zdalnie, rodzina z zagranicy dzwoni z informacjami. Jesteśmy   przerażeni sytuacją we Włoszech. 

15 marca 2020 , Komentarze (7)

nie wychodzę, gdy nie ma potrzeby. Wizje z Hiszpanii i Włoch przerażają , dlatego nie będę wychodzić. Już zrobiłam porządek w szafie, za chwilę zabiorę się do opisywania zdjęć, aby  pokolenie po nas, wiedziało kto jest kto.  Książek mam po kokardę, tego nie zabraknie, już się dzieliłam papierem toaletowym i ręcznikami. To nie strach, że zabraknie w sklepie, to raczej obawa, że producent nie zrobi, bo jak? Rano dzwoniła koleżanka, opiekunka jej ojca z Ukrainy,  chce natychmiast wracać do siebie.  Koleżanka prawie 70 lat, schorowana, nie da rady opiekować się ojcem. Takie małe dramaty są najgorsze . Ludzie pozamykali się w domach juz dawno, zostając  przed coraz wiekszym telewizorem, mając  gdzieś potrzeby innych. Podziwiam Włochów za te śpiewy na balkonach, tę narodową konieczność życia w społeczeństwie , we wspólnocie.W Polsce nie przejdzie! Jesteśmy narodem izolującym się , obojętnym na  człowieka obok.  A jak na złość , pogoda za oknem cudowna, ptaki szaleją , a morze na moim podglądzie ma kolor  nieprawdopodobnego błękitu. Na szczęście oboje z mężem potrafimy  nie siedzieć sobie na głowach, może więc nie zmęczymy się sobą.  Planuję rozmowy na skypie z synem, chcę obejrzeć jakiś film z płyty. Mam zarezerwowane dwa pobyty  wyjazdowe, jeden do Poznania, drugi na Podlasie. Jeszcze poczekam trochę, może nie będę musiała rezygnować. Pod znakiem zapytania stoi nasza wycieczka  do Bawarii, chociaż to dopiero w czerwcu. A jak dieta?  W porządku, bo zaopatrzona jestem w warzywa, w owoce, w drób.  Ryby niestety tylko w puszkach, może coś w przyszłym tygodniu uda się kupić.  Trzymajcie się dziewczyny raźnie i pamiętajcie, że "mądry Polak po szkodzie", i że  "lepiej na zimne dmuchać".  Warto o siebie zadbać. 

11 marca 2020 , Komentarze (7)

Wczoraj wieczorem syn zadzwonił, że UAM  zawiesza zajęcia, dziś   postanowiono zamknąć szkoły w woj. Pomorskim.  Do tego doszły kina i teatry. Moje bilety na tydzień kina hiszpańskiego będą na później, syn chyba nie przyjedzie,  w sklepach dziś tłok i zakupy ludzie robią , że hej!  Ja na szczęście mam to za sobą, przejrzałam swoje zapasy, jestem zadowolona. Gorzej będzie z warzywami i zieleniną, dobrze, że posadziłam dymkę,mam szczypior. No i mam ogromną ilość książek, sporo filmów na płytach, będzie co robić, nawet, gdy ta cholera zawita na Pomorze. W Gdyni wieje dziś okrutnie. Byłam u lekarza kontaktowego, pokazałam swoje wyniki, piał z zachwytu. Także dla siebie, bo przecież to on zalecił tabsy. Na obiad zupa tajska i naleśniki z kapustą i grzybami. Waga odpowiednia, nadal nie rośnie. Chyba organizm unormował przyswajanie. Ograniczam się do 1 kawy , wyjątkowo to 2 , ale do południa. Po południu jakoś mi nie smakuje. Na wieczór przygotowałam michę sałaty, zrobię z dodatkami i taki posiłek będzie najlepszy.  Moja Fundacja odwołała zajęcia UTW, a jeszcze wczoraj buńczucznie pisała, że to nasza decyzja, czy przychodzić. Zawieźliśmy do noclegowni 2 ogromne wody odzieży po Ojcu, jeszcze tam zawitamy, bo to nie koniec. Są potrzebujący, trzeba się dzielić. 

10 marca 2020 , Komentarze (5)

Dziś  o 8 byłam mammmografii, poszło szybko. Pan rtg był lekko przestraszony, bo zobaczył u mnie coś. To coś było i poprzednio, to tłuszczak. Nie rośnie, sobie siedzi i tyle.  Potem kolej męża na poznawanie się z medycyną rehabilitacyjną.  W tzw. międzyczasie  zrobiłam zupę tajską po mojemu, ale z sosem rybnym, z pastą tajską , itp dodatkami. Makaron ryżowy z ryżu ciemnego do tego. Wizyta u Mamy, zjadła z przyjemnością zupę krem marchwiowo- kalarepkową.  Zrobiłam trochę porządku w szafach, pozbywając się rzeczy Ojca. Oddaliśmy je do dps.  Mama słabiutka, cichutka, cos tam mówi do siebie niezrozumiale.  Po powrocie byłam u fryzjera, pusto tam i cicho, zaczytałam się w pismach kolorowych, to takie akurat na ten spektakl. Dzień dziś był piękny, słoneczny i naprawdę wiosenny. Coraz więcej zachorowań na koronawirusa, to staje się naprawdę poważne. Nie panikuję, ale nie chciałabym  być ograniczona w poruszaniu się, w odwiedzaniu Mamy i dbaniu o jej potrzeby. Cóż, tylko czekać trzeba, i mam nadzieję, że mnie i moich bliskich ominie.

9 marca 2020 , Komentarze (4)

Tak kiedyś zaczynała się satyra  w Trójce radiowej. A poważnie mówiąc, wczoraj, z okazji Dnia Kobiet , byłam z ,mężem w kinie na przedpremierowym pokazie filmu angielskiego " Pojedynek na głosy"  Wart obejrzenia, polecam, pojawi się dopiero w kwietniu. Przed filmem występ miał chór damski ( tylko), nowy, amatorski, fajnie śpiewały kobitki. To duża odwaga tak wyjść  na scenę, i ot, dać głos pod ocenę. Miły wieczór, a sala kino pełniutka.  Dziś zarejestrowałam się na mammografie, już jutro idę. Mąż zapisał się na kolejna serię zabiegów rehabilitacyjnych, byłam u endokrynologa. Tak wyglądal dziś dzień. Spacer na bulwar, a po drodze przystanęłam podziwiając kwitnące cebulice, w tym czasie leciał nade mną jakiś skrzydlaty, zostałam ordynarnie obesrana ptakiem!!!!! Na szczęście miałam czapkę na głowie, bo wizyta u endo dopiero przed mną była! Podobno to szczęście, gdy ptak nam narobi, nie widziałam w tym nic szczęśliwego, tylko smród i konieczność prania kurtki, plecaka, czapki.  Ktoś lub coś chciało mi coś powiedzieć. Przyjmuję, że  o tym, iż wiosna niedługo. Dziś w aptece nabyła strzykawki 100ml., dla Mamy, bo nie chce jeść, Będzie dostawać przez strzykawkę, to rada lekarzy.  Ostatni tydzień  życia Ojca tak wlasnie wyglądał.  Martwi mnie to. Na pierwsze dni kwietnia zapowiedziany jest w Gdyńskim Centrum Filmowym  festiwal kina hiszpańskiego. Kupiłam bilety na  to wydarzenie, uwielbiam kino. Dzisiejsza rozmowa z p. endokrynolog potwierdziła, że dieta stosowana przeze mnie aktualnie jest ok.  Są rezultaty, sa wyniki. 

5 marca 2020 , Komentarze (2)

nad morzem, bo słońca nie zabrakło. Mąż po raz pierwszy od dawna był nad morzem, przeszliśmy całą trasę, w nagrodę była kawa  w miłym miejscu. Spacer sprawił mi ogromna radość, bo razem, bo ciepło, bo nareszcie!  Byłam dziś w US, wzięłam druki na rozliczenie  Mamy/ rodziców . Szybko mi poszło, jutro złożę.  Na obiad dziś pieczony pstrąg i szparagi. Mocz po nich ma taki dziwny "zapach".  Na jutro przygotowałam szpinak, będzie do tagliatelle. Odstawiłam Artesan, miała wzdęcia i gazy nieciekawe po tym leku. A dziś  w nocy spałam doskonale, ze snami, których nie pamiętałam rano, ale zapamiętałam  przyjemność ich doznania.Znów myśle o jakiejś wyprawie, chociaż na kilka godzin. Może  kierunek Hel?  Albo Rewa? W środę przyjedzie panicz, przygotuję coś ciekawego do jedzenia. Jutro do Mamy z ogromną porcją środków higienicznych.Dziś opiekunka przysłała zdjęcie mojej chudziutkiej, kruchej Matulki po kapieli.  Kuzynka załatwiła mi leki, cieszę się , bo Euthyroxu znów nie ma.  Będę zabezpieczona na jakiś czas.  To jakieś fatum kobiet ta cholerna tarczyca!

4 marca 2020 , Komentarze (10)

Cały dzień bieganina.  Po zakupy środków higienicznych dla Mamy do apteki, dla nas do sklepu. Potem  po  mrożonki warzywne, aby być zaopatrzonym na wypadek.  Jeszcze do warzywniaka, do Biedronki, do biblioteki. Uff! Kurier przyniósł zamówione chusteczki nawilżane dla Mamy, jutro będzie kolejna paczka. Na obiad przygotowałam gulasz z piersi kurczaka z warzywami i z kaszą  bulgur.  Mój ukochany zajął się prasowaniem(cud mężczyzna!), ja odkażaniem domu. Usiedliśmy oboje po 15 . I co, życie emeryta to taki luzik?  Pozory moje drogie, pozory.  Mąż wrócił z przychodni, dr. zaproponował  artroskopię w czasie oczekiwania na zabieg endoprotezy. Chyba słuszna propozycja. Noc moja spokojna, natomiast mój małyżonek nie spał, bo przejmował się swoim stanem.  Musiałam rano  włożyć trochę wysiłku, aby przegnać  myśli nieciekawe. Cóż, jesteśmy coraz starsi. Dziś w Biedronce  spokojnie stałam i czekałam, aż starszy pan wybierze nabiał. Chyba czuł się niezręcznie, że tak długo to robi, bo zapewnił, że zaraz kończy. A ja na to: " powoli, spokojnie, ja też będę miała kiedyś tyle lat" usłyszałam: " moja kochana". Miłe, prawda? Chyba jeszcze nie zdajemy sobie sprawy, jak czują sie ludzie w obliczu własnej bezradności.  Jak źle im , gdy starość powoduje spowolnienie i ataki ze strony  bardziej niecierpliwych młodych lwów. Wzory  greckich miast, indiańskich plemion, gdzie poważano i czczono starszych i ich głos, umarły całkowicie. Jaka szkoda!

1 marca 2020 , Komentarze (9)

na prawdziwą wiosnę. Dziś wracaliśmy z Inowrocławia i syciłam oczy : lecące bociany, kilka sznurów ptaków, sarny na polach . Budzi się wszystko i to jest takie optymistyczne w  natłoku  informacji negatywnych o pandemonium. Nie chce o tym myśleć, bo nie mamy przecież  możliwości ochrony na 100% . Ale o tym nie będę pisać. Wypoczęłam, jestem wymasowana, skóra piękna po solankowych kąpielach, inhalacje w grocie solnej odbyte, basen zaliczony. Park Zdrojowy w Inowrocławiu zachwycał jak zawsze, a architektura kamienic przedwojennych to po prostu bajka.  W domu szczypiorek już spory z dymki zasadzonej przed wyjazdem. Jedno pranie zrobione, do drugiego się przymierzam. Po rozmowie z opiekunką jestem spokojna, bo Mama bez zmian, tylko nadal nie ma apetytu. To tyle, wracam do spraw bieżących, z którymi już musze się mierzyć, np. internetowy zakup środków higieny. Cóż, samo życie!

23 lutego 2020 , Komentarze (7)

Jutro wyjazd, a jeden migacz w samochodzie nie świeci. Albo urok, albo sr..... ! Za dużo tego. Już nawet mój chłopina wpadł w nerwy. Cóż, wyjazd zaczniemy od warsztatu naprawczego.  A dziś wizyta u Mamy. Słabiutka, odmawia jedzenia, można nawet o jadłowstręcie mówić. Tylko pije, na szczęście.  Wczoraj produkowałam zapasy na czas naszej nieobecności , pomidorowa, rosół, mielone w sosie, marchewka gotowana, nic nie znalazło akceptacji.  Ugotowałam budyń śmietankowy, też nie. Mama dużo śpi, ale to rezultat leków zapisanych. Popłaciłam co trzeba, czas zabrać się za pakowanie. Ustalenia już dokonane, teraz tylko wyjąc, włożyć, zamknąć , i już. Na noc  zażyję tabletkę, bo spać z pewnością nie będę mając obok kłębek nerwów. Cóż, taki nasz los, że zawsze jakaś przeszkoda.   Laptopa zabieram ze sobą, aby mieć kontakt z Wami. Oby czas pozwolił. Spodziewam się pogody różnej, bo to przecież przedwiośnie. Mam ogromna nadzieję wypocząć, zrelaksować się i wrócić uśmiechnięta. Tymczasem zatem!:D