Niedziela, kawa w łóżku na dzień dobry, chwila z książką, potem śniadanie.Dziś dwa tosty, jeden z Almette i miechunką, drugi z własnymi powidłami ,i jeszcze 1/2 jabłka. Potem zabrałam się za rzeczy niezbędne, odkładane od dłuższego czasu, a ponieważ dziś taka sobie pogoda, to akurat. Porządki w szafce w łazience, porządki w szufladzie ze sztućcami, czeka na mnie szafa, z której ubrania wychodzą. Zrobiłam pomidorową na wczorajszym rosole, doprawiłam mięso na obiad. W planie mam jeszcze manicure i golenie , aby w nowy tydzień wejść jako dama! Mam dziś czas, aby przyjrzeć się kwiatom doniczkowym, posegregować przeczytaną prasę , i zastanowić się nad swoją dietą. Wiosna tuż, tuż, a ja w powijakach. Musze przyspieszyć ze zrzutami! I przede wszystkim ograniczyć jadło, wprowadzić więcej zielonego, czerwonego i pomarańczowego. Szukam narazie możliwości oddania starych mebli, bo cieniutko w temacie, ludzie wolą kupować nowe. Może jakaś instytucja charytatywna.? W nocy miałam godzinną przerwę, przeniosłam się do kuchni, poczytałam, zmarzłam i od razu lepiej się zasypiało. Coraz dłużej jest jasno, co cieszy i napawa optymizmem. Jutro jak zwykle nad morze, będzie bez niedzielnych tłumów, tak jest przyjemniej.