Nie, nie będzie zdjęć nowych mebli. Nie gniewajcie się, ale tak sobie postanowiłam, że słowo pisane przede wszystkim. Z samego rana przyjechał pan po drugi fotel z poprzednich mebli. Zadowolony, opowiadał, że żona zachwycona. I dobrze, komuś sprawiliśmy radość. Potem sygnalizacja o transporcie ... i są. Sofa cudnie wygodna, koloru szarawego beżu, fotele pastelowa żółć. Ładnie razem wygląda. Przestawiliśmy meble nawet bez specjalnych kłótni. Przy okazji było sprzątanie. Wygoda ponad wszystko, takie mam teraz motto, gdy męża i mnie bolą lędźwie. Nie było czasu na spotkanie z Bałtykiem, ale nic straconego, bo dziś okrutna mgła. Po obiedzie pojechaliśmy do rodziców, mama skończyła 86 lat, piękny wiek, żeby jeszcze świadomość tego była. Zjadłam kawałek sernika upieczonego przez bratową, smaczny, nawet bardzo, ale ja cierpię po serniku i teraz znoszę te boleści popijając rumianek. Po powrocie jeszcze do biblioteki wypad, nabrałam lektury sporo ,ale nie zabiorę wszystkiego . A jutro rano mam zamiar poleniuchować w łóżku. Mąż na wymianę opon jedzie, a ja z kawką do łóżeczka, fajna książka, i tak z godzinka zejdzie. Bo później to juz pakować sie trzeba, powoli, ale trzeba.