Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 251492
Komentarzy: 6510
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 24 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

2 stycznia 2019 , Komentarze (9)

To już nie ma żartów, czas zacząć ten taniec z wagą. Dziś na śniadanie płatki owsiane na  zalane wrzątkiem, do tego orzechy włoskie, miechunka, jabłko, łyżka syropu klonowego i jogurt. Do Picia herbata biała. Wczoraj czytałam, że najlepsza pora do picia kawy to rano  między 10 a 12, po południu między 15 a 17. Czy to prawda? Przekonam się za jakiś czas . Pogoda  w Gdyni  straszna, huraganowe porywy z północy, wali śniegiem od czasu do czasu, mroźny ten wiatr, ale wyszliśmy zobaczyć, czy da się  iść nad morze. W życiu nie!  Stamtąd  nawet mewy zawracają!:p. Wypada zatem  spędzić dzień w pieleszach, bo moje zajęcia jednak dziś nie odbędą się. Start od jutra.  Po drobnych zakupach, takich codziennych, wróciliśmy do domu, na II śniadanie dwie grzanki z awokado i łososiem wędzonym + kawa z mlekiem. Ach, jak to smakowało!  Za oknem szaro, chociaż to  ledwo południe, świece poszły w ruch, aby umilić ten dzionek. Dzwonił brat, jutro wybiera się do rodziców, potem wyjeżdża na dłużej, to ja będę miała więcej obowiązków. Ale  z kolei w czasie naszego sanatorium zastąpi mnie.  Musimy radzić sobie jakoś.  Na obiad pomidorowa z lanymi kluskami i omlet z serem pleśniowym . Do tego sałata i sok pomidorowy .  Gdy wieja wiatry  u nas smród stęchlizny czuć więcej. To stropy dają znac o sobie. Muszę wreszcie coś z tym zrobić;(.

1 stycznia 2019 , Komentarze (2)

Tak moje drogie, jesteśmy o rok starsze, ale podobno rok nieparzysty jest lepszy od parzystego. Witam po Sylwestrze, w nowej rzeczywistości, a przecież starej.  Zabawa udała się  , byliśmy w domu 2:30, dziś nogi bolą od tupania. Gipsy Kings porywali do tańca, a płyta z piosenkami i melodiami z filmu Ida robiła furorę.  Rozmowy polityczne, ale zgodne na szczęście, chociaż z wizją pesymistyczną dla Polski. Śmiech i dowcipy, bo znamy się od 40 lat w tym towarzystwie. Widzimy jak się starzejemy, jak przybywa nas  rozmiarowo . Kobiety jak zawsze dzieliły się poradami  różnego rodzaju. Jedno nas łączy, to pasja poznawania  kraju , świata i ludzi. Opowieści gdzie byliśmy, gdzie oni byli, dokąd mamy zamiar się wybrać, co oni chcę zobaczyć. I ta wola i chęć powolnego  smakowania  i przekonanie, że chcę a nie , że muszę. Moje lakierki od Gabora sprawdziły się znakomicie, bo tylko ja zostałam w obuwiu do końca. Dziś jesteśmy już po wędrówce  nadmorskiej. Wieje jak cholera , na dodatek pada i zacina ostro. 5 km i 7.000 kroków wykonane,  nawietrzeni wróciliśmy  i z apetytem. Dziś słodycze omijam z daleka  i będę dodawać kolejne dni do takich jak ten.  Wszystkie sms-y odebrane, pozdrowienia przekazane, teraz tylko cisza, spokój. Mąż pochrapuje obok cichutko, zmogło go powietrze i drzemie w fotelu.  Pozdrawiam Was:).

31 grudnia 2018 , Komentarze (3)

Pogoda znów piękna, spacer  w kierunku morza, podziwianie kształtów chmur  nad Bałtykiem. Przeszliśmy ponad 5 km, ponad 7.500 kroków. W domu trochę przygotowań na wieczór, ale większość już mam za sobą. Dopiero po obiedzie zrobię maseczkę, jakaś mała drzemka , relaks i tyle.  Rozmowa telefoniczna z bratem, wspominanie czasów dzieciństwa, rozmawiamy coraz dłużej . Biedak,  także nie może dodzwonić się do rodziców.  Byliśmy w naszej bibliotece złożyć życzenia, a przy okazji zobaczyć, od kiedy jest zamknięta z powodu zmiany siedziby. W sklepach okolicznych także życzyliśmy najlepszego, dochodząc do wniosku, że kupowanie w tych samych miejscach , w sklepach okolicznych, to takie fajne małomiasteczkowe uczucie. Mogę np.  już wejść do piekarni i powiedzieć, że chcę to, co zawsze. Dziś na obiad rosół z pierożkami, bitki wołowe w sosie grzybowym i surówka z buraczków  oraz kiszona kapusta. A jutro, jutro będzie normalny dzień, tylko symbolicznie nazwany Nowym Rokiem. Wybierzemy kierunek marszu i z pewnością Bałtyk będzie po drodze. Dziś natomiast chcę się bawić, weselić i tańczyć do bólu stóp. Pozdrawiam:D.

30 grudnia 2018 , Komentarze (7)

Czytam książkę Bogny Ziembickiej pt"Pamiętasz tamto lato" , jestem znów w klimatach II wojny światowej i znów nie potrafię wyobrazić sobie ogromu krzywdy, brutalności ludzi wobec ludzi. Jak małostkowe  było zachowanie generała Sikorskiego, który w obozie , prawie koncentracyjnym, uwięził polskich oficerów, żołnierzy, sprzyjających Piłsudskiemu. Przebywała tam nawet żona Marszałka.A obóz funkcjonował w Szkocji na wyspie Bute. Klimat książki to beletrystyka, obozy zaś były faktem, jeden z nich funkcjonowała także we Francji po 1939r., przetrzymywano w nich oficerów "winnych klęsce wrześniowej". Sędzią był wyłącznie Sikorski. Dziś byliśmy na filmie "Kursk". Pamiętam to zdarzenie z 2000r. ( to już 18 lat temu), gdy oczekiwaliśmy wszyscy ludzkiej reakcji władz Rosji i nie doczekaliśmy się. Film pokazuje niesamowite więzi członków załogi, biedę nie tylko dalekiej północy, bylejakość życia i stawianie na pierwszym miejscu polityki. Sala kinowa była pełna, cicha i skupiona. To nie jest film rozrywkowy, on pokazuje , co jest ważne w życiu. Dlatego moje drogie panie ( i panowie, jeżeli czytają), nie zasypiajcie w gniewie na swoich mężczyzn, nie rozstawajcie się  bez dobrego słowa. Jutro ostatni dzień roku, może warto zrobić podsumowanie , coś wyrzucić, coś zaplanować. Ja już postanowiłam: mniej słodyczy, więcej optymizmu, będę miła dla męża nawet jeżeli mnie wkurza. A ruch fizyczny, zdrowe odżywianie i  trening umysłowy stawiam na  ważnym miejscu. Bo na pierwszym - chcę być szczęśliwa, czego i Wam życzę . Osiągajcie  szczęście własne  w wybrany przez Was sposób i pielęgnujcie takie chwile. Pozdrawiam i do pisemnego  zobaczenia w 2019r.(alkohol)(zegar)(bomba).

29 grudnia 2018 , Komentarze (10)

w poszukiwaniu inspiracji na wizytę sylwestrową.  Nie jest źle, jest w czym wybierać. Moje niegdysiejsze kupowanie rzeczy  gatunkowo dobrych, klasycznych, pozwala nawet na ewentualności w wyborze. Jednej rzeczy żałuję, w ubiegłym roku nie przymierzyłam sukni długiej, czarnej, lejącej , pięknie podkreślającej kształty. Wydawało mi się niemożliwe, że wejdę w nią tak, jak 10 lat temu. A jednak, dziś tego dokonałam, i ...zachwyt. I żal, bo to domówka, długa kreacja nie wchodzi w grę.  Obstaję na teraz przy małej czarnej, do tego śliwkowy żakiet z  tafty, fajnie marszczony przy kołnierzu, z dużymi guzikami ze starego "srebra", lakierki przydymiona śliwka ,  delikatna srebrna biżuteria i gotowe.  Ważne będzie samopoczucie, towarzystwo i zabawa. Zastanawiam się nad alkoholem, który ostatnio coraz mniej mi smakuje. Będzie białe wino, to jedno rozwiązanie, bo piję je z dużą ilością wody. Może jakaś czysta wódka z wodą ? Ach, zobaczę, to najmniej ważne.  Dziś pogoda spacerowa, morze jak tafla lodowa, gładkie, z dostojnie pływającymi łabędziami. Widok hen, daleko, daleko. Wychodziliśmy dziś  prawie 9.000 kroków. Szukałam dziś w Rossmannie dobrej pianki do mycia twarzy i olejku do demakijażu. Chyba zamówię internetowo, bo nic nie było, a ja przyzwyczaiłam się do  mycia twarzy na sposób koreański. Obiad dziś z pozostałości świątecznych, na balkonie wreszcie pusto , bo gary poznikały. W nocy długa przerwa , bo jak zawsze po wizycie u rodziców spać nie mogę. Na szczęście to przechodzi. Fajnie wybraliśmy z mężem termin pobytu w Inowrocławiu, akurat będą ferie zimowe  w naszym województwie, nie stracę więc nic z zajęć. Sąsiedzi spotkani na podwórku  wyznali, że uważają nas z mężem za idealne małżeństwo ! No cóż, nasze włoskie temperamenty chyba nie pozwalają na to, ale na pozór, czemu nie:D.

28 grudnia 2018 , Komentarze (2)

u rodziców, którzy znów nie odbierają telefonu. Daliśmy im spokój przez kilka dni, ale chyba było za mało. Wyraźnie nie cieszą się z naszych wizyt, a zatem "zawieszam" je narazie . Po Nowym Roku udam się natomiast do dzielnicowego MOPS, aby porozmawiać na temat sytuacji rodziców. Dzisiejsza rozmowa o pomocy była znów porażką, może ktoś obcy  lepiej przemówi. Udało się natomiast  wyczyścić lodówkę z nieświeżego jedzenia, przywiezionego na Wigilię. Wszystko , no prawie wszystko  nieruszone, do wyrzucenia. Szkoda było tej pracy.  Pogoda dziś typowo wiosenna, spacer nad morze był , bo jak inaczej. Dojadamy resztki ze świąt, przeglądam lodówkę , porządkuję, prania nazbierało się sporo. Może  kino jutro się uda? Dzwoniłam do brata, rozmowa pesymistyczna, bo jak inaczej w  obliczu tego, co zastajemy u rodziców.  Na Nowy Rok mam na szczęście zamrożoną wołowinę, zrobie zrazy w sosie grzybowym. Dawno nie było, to zjemy ze smakiem. Sylwestra spędzimy u kuzynki męża,  w gronie osób znanych od lat prawie 40.  Nie szukam kiecki na to spotkanie, mam kilka  standardowych małych czarnych. Mam zamiar bawić się dobrze i tyle:).

27 grudnia 2018 , Komentarze (4)

bo jak inaczej nazwać to, że ok. 1 kg więcej? Chyba te wszystkie próbowania, dosmaczania, itd. A może alkohol, trochę go piłam, bo i wino i nalewka i aperol. Każdy chce się pochwalić swoimi trunkami, swoimi smakołykami. Jak odmówić?  Dziś syn wyjechał do Poznania, w domu zrobiło się pusto. Przegląd lodówki konieczny, aby pozbyć się niepotrzebnego. Bigosu mam na kilka imprez, na szczęście zamrożony. Mąż zje ciasto, ja ryby , jakoś  damy radę. Jakby co, to oddam część do sióstr miłosierdzia, one przyjmują żarełko dal bezdomnych.  Wczoraj długo graliśmy w karty, emocje były. Dzwonił brat, przeziębił się, nie pojedzie do rodziców. Ja do nich dzwoniłam, jest ok., ale ojciec znów w humorach. Jutro pojedziemy zobaczyć, narazie nie chcą nas widzieć. Pogoda do dupy, a wczoraj tak ładnie było. Dziś pada, wieje i jest ponuro. W domu cieplutko, gra orkiestra Glenna Millera , ukochanego mam obok siebie, nie wymagam więcej. :p

26 grudnia 2018 , Komentarze (6)

Dziś spędzamy czas we własnym gronie, przynajmniej od obiadu. Po śniadaniu wizyta w kościele i chrzciny synka chrześniaka męża. Wczoraj  spędzaliśmy czas m. in. z tym maluszkiem, cudownie spokojny, uśmiechnięty 4 miesięczny chłopczyk. Po kościele   spacer nad morze. Pogoda wspaniała, 7 stopni , słonecznie, widoczność aż po Hel. Na bulwarze  tłumy, dosłownie. Widać trafiliśmy na przerwę między śniadaniem a obiadem. Naprawdę trzeba było nie raz przepuszczać  idących z naprzeciwka.  O wadze mówić nie będę, to temat tabu w czasie świąt.  Natomiast odczuwam bóle brzucha , gdy zjem coś ciężkostrawnego, tłustego, albo za słodkiego. Toteż pilnuje się, popijam herbatę zieloną, ziółka, wodę.  Moje prezenty książkowe , to oprócz " Rzeczy, których nie wyrzuciłem" Marcina Wichy książka "Powoli, jak żyć we własnym rytmie" Brookie Mcalary, "i Ameryka, drugi atlas  z przepisami" autorstwa  Moniki Mądry - Pawlak i Jana Pawlaka, prowadzących w Poznaniu knajpkę  na Śródce, i coś z włoszczyzny "Polowanie na skarb"  Andrei Camillieri, czyli komisarz Montalbano. Po obiedzie usiądę z którąś z książek i zagłębię się w treść, sięgając od czasu do czasu po orzecha, po herbatę, po ciasteczka maślane. W domach  naszym i krewnych szaleństwo kaczek, wczoraj jedliśmy, ja dziś także mam kaczkę, ale i gęś. Jutro syn wraca do Poznania, a u nas będzie segregowanie jedzenia, mrożenie, porcjowanie. Na Nowy Rok mam z głowy gotowanie. Zawsze jest za dużo. Dziś wieczorem planujemy zagrać w coś, będzie trochę śmiechu, trochę adrenaliny. A narazie słucham Elli Fitzgerald , to także prezent. ;)

25 grudnia 2018 , Komentarze (4)

Kolacja wigilijna wypadła doskonale. Szczególnie ryby były w tym roku w naszych zachwytach. My spokojni, serdeczni, bez dąsów. Posiedzieliśmy do 23, syn na Pasterke, ja do łóżka, bo czułam już każdy mięsień. Prezenty fajne, dużo książek, biżuteria, odzież, płyty. Przejadłam się , chociaż spożywałam po kawałeczku. Ale taka mieszanina w żołądku potrafi każdego dobić. Dziś spacer, chociaż pogoda paskudna. Jest chłodno, ponuro i pada. Organizm domagał się jednak wyjścia. Za chwilkę pojedziemy do kuzynki męża na obiad , a potem juz tylko fotel, rozmowy, czytanie i słuchanie.  Miłego świetowania!

22 grudnia 2018 , Komentarze (14)

Dziś waga taka, że mnie euforia ogarnęła!  Wracam do wymiarów sprzed kilku lat!  Tadam!!!(smiech). Z samego rana, na golasa, przymierzyłam sukienki kupowane  , gdy jeszcze pracowałam. teraz wisiały smętnie w szafie, czekając na swój czas. I oto nadszedł, jest i mam nadzieję, że zostanie .  Jednak porzucenie słodyczy przemysłowych , drożdżówek serwowanych przez męża co i rusz, wafelków zajadanych bez opamiętania, to był dobry pomysł. Ach, jak ja się czuję wspaniale!:D I dlatego dziś  z zapałem przystąpiłam do pracy. Niestety cały dzień pada, jest ponuro i zupełnie nie pasująco do mojego nastroju . Nic to, ciasto marchewkowe wyrosło doskonale, sernik "dochodzi", kolejna porcja ( porcja?, gar ogromny!), barszczu stoi na balkonie. Dla synka zrobiłam zupę krem z cukinii i naleśniki z mięsem. Powinien być zadowolony. Ok. 15 usiadłam wreszcie , po obiedzie, z herbatą białą. Mąż przytachał dziś z garażu słodycze schowane na czas mojego detoksu. Wcale mnie nie ruszyły, czyli jestem dzielna, prawda? Wysłałam życzenia znajomym bliższym i dalszym, czyli , co zaplanowane, to zrobione.  Dziś przed 7 mąż poszedł po ryby, ja ok. 8 po wędlinę , byłam sama w sklepie. Albo ludzie zrobili już zakupy, albo zostawiają na ostatni dzień. I to tyle moje drogie, moi drodzy, zapracowałam na ten prezent i chcę go zatrzymać jak długo się da.(puchar).