Trochę wędliny, mięso na weekend i dla rodziców, warzywa, jajka, leki skończone, owoce, itp rzeczy niezbędne. Przy okazji kupiłam dodatkowe świece, majtki bawełniane szt 2, byłam w bibliotece. Zimno dziś u nas, bo o 7 tylko 3 stopnie były.Lubię pić kawę śniadaniową oglądając na stacji Zoom obrazki z różnych miast Polski , na żywo. Gdynia też jest, widać kawałek plaży, Teatr Muzyczny , Yacht Klub, no i pogodę w pokazywanych miejscach. Dzisiejszy widok Rumunii w śniegi zmroził mnie, nałożyłam czapkę i rękawiczki, i słusznie, bo już wypadało. Poranna waga baardzo łaskawa , co mnie cieszy. Na obiad łosoś na szpinaku + mix sałat, poza tym reszta rosołu z makaronem. Pomysłu na jutrzejszy obiad nie mam narazie. Wczoraj jechaliśmy do Gdańska bardzo długo,i chociaż wyjechaliśmy z dużym zapasem, wpadliśmy na salę Opery , gdy była już uwertura . samo przedstawienie takie sobie, głosy raczej z tych marniejszych. No, ale tak się odbiera, gdy na płytach CD słucha się najlepszych na świecie. W sumie całość zajęła prawie 5 godzin, po powrocie byłam głodna niesamowicie. bo od obiadu o 15 nic nie jadłam. W Operze spotkaliśmy córkę kuzyna, kobietę lekko po 40, była ze swoją prawie teściową. Nasze towarzystwo miłe, rozmowy toczą się wartko, bez przymusowych wyszukiwań tematów. Narzekać nie mogę, załatwili bilety, zawieźli, odwieźli, cóż więcej prawda? Syn wrócił szczęśliwie ze swoich służbowych podróży, mam nadzieję, że ten weekend poświęci na odpoczynek.