Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo lubię tańczyć, szczególnie tango argentino. No ale wyobraźcie sobie słonicę tańczącą ten piękny, zmysłowy taniec. Poza tym śpiewam w chórze, często mamy koncerty, a ja stoję w pierwszym rzędzie. Wypadałoby jakoś ładnie wyglądać, no nie? Edit 2020: czas na zmiany. W chórze już od zeszłego roku nie śpiewam. Kiedyś trzeba odpuścić ;) Za to zaczęłam regularnie biegać. Zrobiłam nawet kurs animatora slow joggingu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 576696
Komentarzy: 5114
Założony: 30 stycznia 2007
Ostatni wpis: 30 sierpnia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alam

kobieta, 57 lat, Olsztyn

159 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Nie przytyć ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 stycznia 2014 , Komentarze (4)


Równo rok temu zamieściłam taki oto plan:

Plan MAXIMUM (bo minimum to po prostu schudnąć, choć troszkę i nie przytyć)
Do końca stycznia 2013  - 95 kg
Do końca lutego 2013  - 93 kg
Do końca marca 2013  - 91 kg
Do końca kwietnia 2013 - 89 kg
Do końca maja 2013  - 87 kg
Do końca czerwca 2013  - 85 kg
Do końca lipca 2013  - 83 kg
Do końca sierpnia 2013  - 81 kg
Do końca września 2013  - 79 kg
Do końca października 2013 - 77 kg
Do końca listopada 2013  - 75 kg
Do końca grudnia 2013  - 73 kg

Z realizacją na początku było nieźle, potem się posypało. Były wprawdzie plany ratowania:

"Do końca stycznia 2013  - 95 kg (było 94,3) 
Do końca lutego 2013  - 93 kg (było 92,4) 
Do końca marca 2013  - 91 kg (było 89,5) 
Do końca kwietnia 2013  - 89 kg (było 88,3) 
Do końca maja 2013  - 87 kg (dokładnie tyle) 
Do końca czerwca 2013  - 85 kg (było 88,1) 
Do końca lipca 2013    - 83 kg (ważyłam się sporadycznie, było więcej)
Do końca sierpnia 2013  - 81 kg (było 90) 
Do końca września 2013  - 79 kg (jest 87,2)  
Do końca października 2013 - 77 kg
Do końca listopada 2013  - 75 kg
Do końca grudnia 2013  - 73 kg

Wygląda na to, że jestem 4 miesiące do tyłu. Nie szkodzi, nie musi być tak pięknie na sylwestra. Ważne, żeby było mnie mniej. Zmieniam cele:

Do końca października 2013 - 85 kg
Do końca listopada 2013  - 83 kg
Do końca grudnia 2013  - 81 kg

A potem walczę dalej i dalej, i dalej..."

Jeszcze październik zakończyłam wg planu i 22 listopada osiągnęłam nawet 83 kg, ale potem dopadł mnie coroczny dół jesienny i zakończyłam rok z wagą 87,7 kg.

W zasadzie plan minimum zrealizowany nieźle: schudłam przecież ok. 10 kg, więc nie zamierzam narzekać, tylko walczyć dalej i dalej, i dalej...

W sylwestra był nawrót choroby naszego Pućka. Chociaż wyniki miał bardzo dobre i weterynarze raczej mówili o wylewie lub o wewnętrznym ucisku jakiegoś guza, bo miał oznaki niedokrwienia mózgu. Walczyliśmy o niego, ale odszedł w nocy 3 stycznia. Patrząc jak się męczy, zaczęłam myśleć o zakończeniu jego cierpień. Chociaż wtedy zupełnie pękłoby mi serce, do końca życia nie mogłabym sobie darować, że może za wcześnie, że może poprawiłoby mu się. 
W domu pusto, wszystko przypomina naszego piesia. Jeszcze dzień przed sylwestrem nie było żadnych symptomów, biegał nawet sobie. Trudno mi o tym pisać...

Boję się tego nowego roku. Czeka nas parę rozwiązań spraw, które posypały się w zeszłym. Może być różnie. Chciałabym myśleć, że o Pucia upomniał się ten stary, niedobry rok, ten, który już minął.

4 stycznia 2014 , Komentarze (14)

"...A kiedy się pożegnać trzeba
I psu czas iść do psiego nieba
To niedaleko pies wyrusza
Przecież przy tobie jest psie niebo
Z tobą zostaje jego dusza... "

... a moja boli.

30 grudnia 2013 , Komentarze (5)


Szczęśliwego Nowego Roku!
Urozmaiconego i kolorowego, a w nim:
bieli zimą śnieżną i niezbyt mroźną,
wiosną kwietnych kobierców w ogrodach i na łąkach,
latem pogodnego nieba i malowanych zbożem jasnych łanów,
wszystkich kolorów jesieni,
a nade wszystko życzę zdrowia na każdą porę roku.

24 grudnia 2013 , Komentarze (5)


Prawdziwe święta 
składają się 
z prostych uczuć i gestów. 

Niech tegoroczne
ułożą się
jak najpiękniej.


24 listopada 2013 , Komentarze (11)


Człowiek się nie obejrzał a już cały tydzień minął 
Waga dziś 83,5 kg. Aż dziwne, że w dniu ważenia zawsze pokazuje mniej. Potem zawsze się waha w górę. Fakt, że pełna mobilizacja dietkowa zawsze jest u mnie 2 dni przed ważeniem  Weekend zwykle jest tragiczny, dopiero w poniedziałek odbijam się od dna. W tym tygodniu przyplątała się jeszcze @, to już w ogóle nic nie trzymało się kupy. Dziś też obudziłam się ze spuchniętymi łapkami.
Za 2 tygodnie kończy mi się Vitaliowa dieta. Nie widzę możliwości, żeby w okresie około-świątecznym trzymać się rozpiski. Spróbuję sama, zobaczymy jakie będą efekty. Jak nie będzie szło, wrócę. Wolno mi idzie, ale idzie. I o to chodzi! Grunt, to podnieść się po wpadce i nie dać się wciągnąć przez bagno zwątpienia.

Ku pamięci wklejam z innego pamiętnika:
ZASTOSOWANIE I WŁAŚCIWOŚCI OCTU JABŁKOWEGO DLA ZDROWIA: OCZYSZCZANIE Z TOKSYN Codzienne rano dzień zaczynam od szklanki przegotowanej wody z dodatkiem 1 łyżki octu jabłkowego i 1 łyżki miodu. Mikstura ta pełni w naszym organizmie funkcje oczyszczającą i detoksykującą.Odkąd zaczęłam używać octu jabłkowego migrenowe bóle głowy ustąpiły. Mam wrażenie że zyskałam więcej energii i wigoru. Czuję sie bardzo dobrze. POBUDZANIE METABOLIZMU (przemiany materii) wówczas należy przed każdym posiłkiem wypić szklankę przegotowanej wody z 2 łyżeczkami octu jabłkowego ZAPALENIE STAWÓW I UTYKANIE - przed każdym posiłkiem pić 10 łyżeczek octu jabłkowego przez miesiąc - ból stawów zmniejszy się, gdyż ocet oczyszcza stawy. ŻYLAKI - rano i wieczorem przemywać octem jabłkowym skórę w miejscach gdzie żyły są rozszerzone i rozcierać. Oprócz tego pić 2 razy dziennie szklankę ciepłej przegotowanej wody z 2 łyżeczkami octu jabłkowego. NOCNA POTLIWOŚĆ - przed snem przetrzeć skórę w miejscach potliwości. ANGINA, BÓL GARDŁA - płukać gardło: 1 łyżeczka octu na 1/2 szkl. wody BEZSENNOŚĆ - po posiłku wieczorem wypić 2 łyżeczki octu z 2 łyżeczkami miodu na 1/2 szkl. wody. NIESTRAWNOŚĆ - po posiłku wypić 1 łyżkę octu rozpuszczoną w 1/4 szklanki wody GAZOWANEJ NADCIŚNIENIE - - przed jedzeniem pić 1-3 łyżeczek octu jabłkowego "przegryzając" łyżeczką miodu. SILNY, MIGRENOWY BÓL GŁOWY - 1/2 szkl. octu jabłkowego i 1/2 szklanki przegotowanej wody wymieszać i zagotować - zrobić inhalację i wdychać opary ok. 70 razy. KASZEL - co godzinę podawać mieszankę zrobioną z 1 łyżki octu, z 1 łyżki cytryny,1 łyżki miodu naturalnego i łyżeczki gliceryny. Przyjmujemy po 1 łyżeczce od herbaty. Ocet jabłkowy zawiera kwas jabłkowy, który łączy się z minerałami i zasadami tworząc GLIKOGEN - co reguluje cykl menstruacyjny, polepsza stan naczyń krwionośnych, sprzyja tworzeniu się czerwonych krwinek. Ocet zawiera bardzo dużo potasu, który jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego. DLA URODY: WŁOSY: ocet jabłkowy zapobiega wypadaniu włosów, przetłuszczaniu się a także pomaga walczyć z łupieżem. Włosom nadaje połysk, objętość, przyjemny zapach oraz świeżość na długi czas. Do litra ciepłej wody dodajemy 1/4 filiżanki octu jabłkowego i spłukujemy nim włosy. Następnie osuszyć włosy ręcznikiem i gotowe. TONIK DO CERY TŁUSTEJ I TRĄDZIKOWEJ: przemywamy twarz 2 do 4 razy dziennie octem jabłkowym ZMARSZCZKI MIMICZNE - wymieszaj 5 łyżek octu z 1/2 litra zimnej wody mineralnej. Nasącz roztworem wacik kosmetyczny i połóż na twarzy, w w miejscu zmarszczek. Po 10 min. zdejmij kompres i opłucz skórę chłodną wodą. Stosuj okłady codziennie wieczorem.

18 listopada 2013 , Komentarze (14)


Wyczuwam tu ironię 

Waga po weekendzie niezła: 83,7 kg. Nie miałam kiedy grzeszyć dietkowo.
W piątek wieczorem próba w katedrze przed niedzielą. Było zimno, marnie się wtedy śpiewa. W sobotę od rana próba generalna w filharmonii, która przeciągnęła się do 14-tej. Szybki obiad w domu, zdążyliśmy tylko naprawić stary materac w łóżku (na nowy w obecnej sytuacji raczej się nie szarpniemy)  i już trzeba było lecieć na koncert. Książę małżonek też miał imprezę w swojej ulubionej szkole językowej Entre Culturas. Mam wyrzuty sumienia, że praktycznie nie ma mnie w domu i słabo go wspieram w tym wszystkim. Tym bardziej byłam zadowolona, że rozerwie się w sympatycznym towarzystwie. Niestety ostatnio z każdej strony dostajemy nożem w plecy. Straciłam zaufanie do "kolegów i koleżanek".
Po koncercie i ja załapałam się jeszcze na końcówkę imprezy. Potem razem pojechaliśmy na milongę a o 22 zmieniliśmy rodzaj tańca na latino  Wróciliśmy po północy.
W niedzielę nie pospałam, bo o 10 musiałam już być na rozśpiewaniu. Msza skończyła się po 12. Zanim dojechałam do domu była pierwsza. Padłam. Nie robiłam obiadu, tylko się zdrzemnęłam. Cały dom spał: syn z gorączką, to nic dziwnego, a mąż się przytulił i już go nie było. Pies i tak cały dzień śpi. Obudziliśmy się na tyle wcześnie, żeby coś zjeść i zdążyć na milongę do Tiffi. Tańczyło nam się rewelacyjnie. W tym wieku drzemka popołudniowa czyni cuda  Wróciliśmy po 22 i stwierdziłam, że sterta do sprawdzania może sobie poczekać do poniedziałku. Nie miałam kłopotu z zaśnięciem, ze wstaniem rano i owszem.

Dzień do przyjemnych nie należał, ale minął, to najważniejsze.
Jakieś światełko w tunelu jest. Może w środę usłyszę choć jedną pozytywną wiadomość.

15 listopada 2013 , Komentarze (13)


I co najgorsze, moje jeszcze długo mnie pomęczą, ale...


... i tego będę się obsesyjnie trzymać.

Bardzo dziękuję za wsparcie, nawet nie wiecie, jak bardzo mi pomagacie  nie wiedząc nawet o co chodzi.

Wiedzmowata napisała mi tak: 
Nie generuj za wszelką cenę złości, niewprawnym to nie wychodzi, niestety ;-)). Zamiast tego otocz się szczelnym różowym mięciutkim kokonem (może być różowy majtkowy), który Cię ochroni i który będzie świecił i zalewał wszystkich wkoło samą słodyczą, przesładzał tak do urzygu.

I właśnie to robię. Do urzygu! I wszyscy robią zdziwione miny, bo raczej spodziewaliby się mnie spłakanej lub rzucającej "k...wami". A ja przy okazji ładuję akumulatorki do walki ze smokiem o swoje i mężowe!
I wbrew całemu smutnemu i wrednemu światu, zrobimy sobie i innym mnóstwo przyjemności w ten weekend. 
Jutro mam koncert w filharmonii:

A w niedzielę w katedrze śpiewamy podczas mszy o 11. Też Reguiem.

Sobie i księciu małżonkowi sprawimy przyjemność wieczorami na milongach. A co!

Waga? Spada! Po weekendzie było mnie 2 kg więcej  Chociaż nie było się co dziwić, dogadzałam sobie. Dziś pokazało się 0,4 kg mniej niż przed tygodniem.
Cóż, dopadł mnie taki poziom stresu, którego już nie zajadam, bo niewiele mogę przełknąć. 

14 listopada 2013 , Komentarze (9)


Jeśli coś może pójść w najgorszym z możliwych kierunków, to na pewno tak będzie. To moje nowe prawo Murphy'ego.
Jest źle a może być jeszcze gorzej. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mam wpływu na nic. Historia w "Zamku" Kafki to pikuś.
Wczoraj byłam załamana. Dziś próbuję wzbudzić w sobie złość, która zmusiłaby mnie do działania. To co wysyłasz do innych, kiedyś wraca, więc boję się tej złości.
Nie mogę pisać o szczegółach. Może, jak wszystko się rozwiąże? Bo ciągle mam nadzieję, że jednak znajdzie się ktoś mądry, który stwierdzi, że to wszystko nie ma sensu i zakończy ten absurd. 
Wiem, że to co teraz przeżywam, wydało by się innym bajką w porównaniu chociażby z nieuleczalną chorobą dziecka. Najbardziej boli niesprawiedliwe traktowanie, przypisywanie winy, gdy czujesz się niewinny.

Waga cały kilogram mniej od wczoraj.

Pozwólcie, że zaglądając do was będę zostawiać tylko uśmiech, może do mnie wróci, z czymś optymistycznym.

10 listopada 2013 , Komentarze (6)


Im dłużej nie jeżdżę na rowerku tym trudniej jest mi się do niego zabrać  Może dziś? 
Wczoraj basen zaliczyłam i czułam się po nim jak młody bóg. Przy okazji zrobiłam zakupy w Lidlu i kupiłam moim panom kalesony termiczne. Sama takich rzeczy nie noszę, bo zawsze mi ciepło, a jak jest duży mróz, to zwykłe cienkie rajstopki pod spodnie mi wystarczają. 22 zł za sztukę to niezła cena, dostali po 2 na łebka.
Jeśli chodzi o mój wczorajszy ambitny plan, to się rozsypał po powrocie do domu. Zrobiłam obiad i padłam. Wina pogody? Było ciemno, padało. Jestem zdecydowanie słońcolubna. Czyli się zdrzemnęłam. Wieczorem pojechaliśmy w gości i pochłonęłam sporo piernika. Dobry był...
Dzisiaj waga nakarmiona nowymi bateriami pokazała 84,5 kg. Nie jest źle, chociaż mogło być lepiej. Wstałam wyspana o 8, ogarnęłam kuchnię i po śniadanku zasiadłam do sprawdzania. Z bólem mi to idzie, ale sterty ubywa. Nowe progresywne okulary zmuszają do trzymania prawidłowej postawy przy stole. Krzywo siedzę = nic nie widzę 
W przerwie otworzyłam balkon a tam jeszcze kwitnienie w najlepsze:


Aż trudno uwierzyć, że mamy prawie połowę listopada.

9 listopada 2013 , Komentarze (5)


Zważyłam się dziś i widzę... 78,4 kg. Staję jeszcze raz, kolejny i kolejny... tyle samo. Cóż, czas zmienić jej baterie.
Zastanawiam się, czy wczorajszy jej wynik 84,2 kg jest miarodajny. Ale taka była jej wersja i ja takiej będę się trzymać.
Wczoraj, jak to w każdy pierwszy piątek miesiąca, spotkałam się z dwiema przyjaciółkami z liceum. Najlepsza terapia psychologiczna i psychiatryczna pod słońcem!!!! Polecam, działa nawet bez alkoholu, no bo przecież jakoś trzeba po nocy wrócić do domu, a do mnie taksówka kosztuje chyba już ponad 100 zł. Urządziłyśmy sobie clubbing, czy jak to się to teraz nazywa. Kiedyś był to tylko rajd po mieście. W każdej nowej kawiarni zamawiałyśmy inna herbatę. W pierwszej zasłodziłyśmy się musem czekoladowym z wiśniami, w drugiej zakwasiłyśmy szarlotką i na ciasta przeszedł nam smaczek. Niestety kawiarnie zamykają najpóźniej o 21. Jawna niesprawiedliwość!!! Piwo można pić do rana  Nie, żebym miała coś naprzeciw piwa, ale herbatkę też lubię, tym bardziej, gdy jestem zmotoryzowana.
Odebrałam też nowe okulary. Cóż SKS (i nie jest to skrót od Szkolnego Klubu Sportowego) w pełnym rozkwicie. Czas było na szkła progresywne. Na razie się przyzwyczajam, mimo że od pewnego czasu nosiłam już kontakty progresywne, ale to inaczej. Okulary jednoogniskowe już się u mnie nie sprawdzały. Pisanie w nich na komputerze było koszmarem. Dziś jest bosko 
 Plany na dziś? Ambitne! Może za ambitne, ale mam masę zaległości.
Dzień zaczynam od basenu i nie chodzi o ten z wersji dowcipnej: "siostro, basen".