Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Młoda Matka, studentka, próbujaca zwalczyć zbędne kilogramy po porodzie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 48723
Komentarzy: 1400
Założony: 12 listopada 2012
Ostatni wpis: 26 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Piczku

kobieta, 33 lat, Poznań

168 cm, 65.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 31 grudnia zobaczyć na wadze co najmniej 64kg :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 czerwca 2013 , Komentarze (13)

Na swoim rowerku, ale o tym zaraz, bo dziś wpis krótki obiecuje! Ogólnie trochę mi się dziś zrobił cheat day, ale można powiedzieć, że w zdrowym znaczeniu, bo aż tak złego nie zjadłam, tylko dziś trochę więcej niż w ostatnich dniach. U mnie słonko takie, a teraz parno, ze jak jechałam na rowerku (oglądając przy okazji mecz) lało się ze mnie podwójnie!

A więc aktywność: 55 MINUT, 33,7KM, prędkość na poczatku na luzie 38, potem dochodziło do 47 i na koniec juz na lajciku 30 (ostatnie 50kcal), spalonych kalorii uwaga... tam ta dam! 500kcal!!! 
50 brzuszków (20x pełne, 30x skośne) 

Menu:
I śniadanie i II sniadanie: placuszki piernikowe z truskawkami i bananem (rano zjadłam 4, na drugie śniadanie 3) 
Przekąska: mała bułka/pizza z Limaro (całkiem fajna, bo wielkość takiej kajzerki, sosik lichy, sera nie dużo i trochę pieczarek, smakowała mi bo byłam po pierwsze głodna, a po drugie nie była zbyt doprawiona, taka w sam raz!) 
Obiad: mała porcja szarych kluch z boczkiem i kapustą kiszoną 
Kolacja: 2x kromka żytniego + wczorajszy gzik (1/3twarogu + warzywka) + ogórek gruntowy spory + pomidor + berlinka 

Chłodzi mi sie jeszcze shandy w lodówce, ale odpuszczam na rzecz tych wyjeżdżonychkalorii, jeszcze tylko prysznic i spać! 

6 czerwca 2013 , Komentarze (17)

Ależ fantastyczny początek dnia! Pobudka Malentasa o 6.30 (to ta mniej przyjemna część poranka :P), zrobiłam na szybko mleko i biegiem do ubikacji! To i owo, wiadomo co i jak i hop! Na wagę, a tu.... 69,7kg! No cudownych widok dla moich oczu! 

Okazało się, że tv i neta nie ma więc już przed 9 byłyśmy na spacerze, poszłam sobie szybkim kroczkiem do tesco (obok mnie jest jedno z większych w Poznaniu), spokój, cisza, mało ludzi, kupiłam trochę rożnych balonów na przyjęcie i stwierdziłam a co mi tam! Idę zajrzeć z ciuchy, może znajdę jakieś fajne spodnie. Marzą mi się wszystkie te kolorowe, ale jednak w nich się nie czuję... wzięłam różowe, taki normalny róż ciemniejszy, nie jakiś jasny , blady, super skrojone ale cholerka miałam wrażenie, ze uda normalnie +10cm do tego co mam, ale to może tylko mój wzrok i umysł płata mi figla... Popatrzyłam na jeansy i patrze o kurczę ciemne, rurki, nie zbyt mocno przecierane super! Wzięłam rozmiar 40 i spojrzałam na wieszak... A co mi tam 38 do koszyka też! W przymierzalniach pustki, ta dla niepełnosprawnych i matek z wózkiem też pusta więc dawaj! Wbiłam się z Tośką i mierze! Ubrałam ww różowe i pokręciłam noskiem, chwyciłam 40 no i si! Wszystko ładnie, kolorek mega, wysokość super! (potrzebuję teraz spodnie z wysokim stanem, żeby flaczek mi nad nim nie zwisał, biodrówki poszły dawno w odstawkę) Ale kurcze tak jakoś luźno, a wiadomo jak to z jeansami, pochodzisz trochę i robią się zawsze luźniejsze... Popatrzyłam z utęsknieniem na 38 i stwierdziłam, a czemu by nie spróbować? I wiecie co? Cudownie! Bez problemu w nie weszłam, brzuszek ładnie trzymają, ładnie podkreślają nogi, nawet przetarcia jeszcze delikatniejsze i lepiej wyglądające w 40, poczułam się cudownie, bosko i w ogóle so cool! Oczywiście, że je kupiłam! 

Dzisiejsza aktywność: jeszcze nie wykonana, ale jeszcze będzie edit! Bo spaceru z małą nie liczę, chociaż wyszłyśmy przed 9 a do domu wróciłyśmy po 13 :) 
*60 brzuszków (20x pełne, 30x skośne, 10-15x połówki) EDIT: od godziny 19.30 usypiałam małą, zasnęła o 21.48 - padam na ryj i idę spać, gdyby nie ból głowy wsiadłam bym, bo wiem, że marnuje jeden dzień przerwy, ale zdrowie i odpoczynek jest ważniejszy... Ale chociaż dodam foty menu o których zapomniałam! 

Menu:
I śniadanie - trochę w nagrodę, królewskie: jajecznica z 2 jajek z = pieczarkami + cebulką + pomidorem + 3 plasterkami salami, do tego ogórek gruntowy + 2 kromki chleba żytniego tostowanego (kromeczka białego dla Malentasa, ostatnio wcina z ogórkiem zielonym jak małpa kit)

II śniadanie: banan + 1/3 bułki mlecznej (nie tych pakowanych słodkich, tylko z piekarni) 

III obiad (szaleństwo, szaleństwo!): pierś kurczaka w jajku i słoneczniku usmażona na łyżce oliwy + 3 małe ziemniaki (mogły być dwa...) + gzik (1/3twarogu + cebulka + szczypiorek + ogórek gruntowy) + pomidor

IV podwieczorek: micha truskawek + jogurt naturalny + łyżka cukru 


5 czerwca 2013 , Komentarze (12)

Dziś powinnam się zważyć, a ja od samego rana dałam małej butle i sama zabrałam się za śniadanie, można rzecz 'do łóżka', bo właśnie tam je skonsumowałam, taka byłam głodna! Dzień znów w miarę aktywny, ostatnio Malentas nie chce mi spać na spacer, wychodzę z nią na dwór, jest ledwo żywa i myślę, fajnie pośpi sobie na świeżym powietrzu, a tu nici, bo wszystko jest takieee ciekawe i trzeba mi to pokazać! No i moje dziecko wciąż nie chce się nauczyć, że piesek robi 'hau, hau' a nie 'mniał, mniał' :D Urocza! 

Wszyscy na roczek już zostali zaproszeni (uff!), ustalone też co i jak, będzie grill na działce w weekend przed 17stym, myślę, że nie popłynę z jedzeniem, ja się zabieram za robienie sałatek, marynowanie mięsa (jak ktoś zna jakieś fajne marynaty to chętnie się dowiem!), wiec myślę, ze uda mi się trochę niektóre rzeczy 'odchudzić', tak, żeby każdemu tez smakowało :) Oczywiście każdy ma swoją wizję imprezy, teściówka widzę, ze wolałaby coś bardziej wystawnego do jedzenia chyba, bo nawet co do wyboru kiełbasy, sugerowała, żeby były takie mniejsze, ładne, cieńsze... jesus! Chciałam, żeby zrobiła ucierane ciasto z kruszonką i truskawkami, no bo ma być kremowy tort, moja mama zrobi sernik na zimno, to to by była miła odmiana no i truskawki hello! Ale pomysł się nie spodobał i będzie nudny jabłecznik, a szkoda, bo uważam, ze lepiej jej wychodzi to parzone właśnie :( No i w ogóle mam na nie smaka  :P
Oczywiście na mojej głowię będą zakupy, jakieś dekoracje, zamówienie tortu, no ale cóż, dam radę! Jakieś baloniki, zdjęcia małej, myślę, ze jakoś to będzie wyglądać :) No i błagam, żeby nie padało! Co do dietowania, wagowania 15.05 będzie oficjalny pomiar, czy zobaczę 68kg (nie mówię już o równym 68,0kg ważne, ze z przodu będzie prawidłowa liczba!) 

Jutro obiecuję sprawdzę wagę i dodam sobie pomiar :)

Aktywność: 32minut rowerek stacjonarny, tempo stałe 41,3km/h , 22km, spalone 320kcal 
60  brzuszków (20x pełne, 30x skośne, 10 połówek) 

Menu: 
I śniadanie: bułka z ziarnami dyni + odrobina serka topionego + tona szczypiorku + rzodkiewki + 2 jajka na twardo
II śniadanie (aj!): quritto (a raczej jego połowa, bo jakoś mi nie smakowało w ogóle i byłam już najedzona po dwóch kawałkach) 
III obiad: mała porcja spaghetti z wczoraj 
IV kolacja: wafel ryżowy z polewą jagodową sonko + miseczka lekkiej zupy szparagowej z kawałkami kurczaka 


4 czerwca 2013 , Komentarze (11)

Ach masakra! Cieszę się, ze chociaż udało mi się z Małą wyjść na spacer na dwie godziny, bo pogoda okropna, nie pada, ale wieje jak cholera :/ 
Jakoś humor przez to też gorszy więc z K. oczywiście spina, Teściowka jak tylko wróciłam ze spaceru tez jakoś szczególnie nie była rozmowna i raczej dawała mi odczuć, że ma focha, więc ja też unikałam jej towarzystwa. Się nie będę prosić o łaskawsze traktowanie. Boże niech ten czerwiec się kończy i uciekam stamtąd w 5 minut!
A tu jeszcze po drodze roczek Małej, a ja już mam dość tematu, najchętniej bym zrobiła taka sama sobie z nią ech... Ale trzeba to przeżyć im szybciej to się odbędzie tym lepiej i będzie spokój.

Myślałam, że przez tą atmosferę raczej odpuszczę sobie rowerek, ale gdy Maleństwo łaskawie usnęło po 21, stwierdziłam, że mam to w nosie i idę pojeździć, ładnie spytałam, czy nie będę Teściówce przeszkadzać, zgodziła się i po chwili poszła do łazienki i do spania (a tak siedzi do 23 przed tv), się kobiecina przynajmniej dzięki mnie wyśpi :D Natomiast Teściu jak do rany przyłóż, więc ogólny bilans fochów wyrównany :P 

Aktywność: rowerek stacjonarny, 22 minuty, 14km, prędkosć 38km/h, 210kcal spalonych 
50 brzuszków (20 pełnych, 30 skośnych) 

Menu: 
I śniadanie: jajecznica z 1 jajka + 1 berlinki + cebulki + pomidora + 2 kromki chleba + ogórek gruntowy 
II śniadanie: świeża bułeczka z pestkami dynii + 2 plasterki salami + szczypiorek + ogórek gruntowy
III obiad: spaghetti (teściowa mi wszystko zepsuła... jak ja nienawidzę jak ktoś gotuje makaron spaghetti i ... lamie go w pół! No cholera jak to potem kręcić na widelcu? wiem że drobiazg ale krew mnie zalewa!)
IV przekąska: wafel z polewą jogurtowo-jagodową z Sonko
V podwieczorek: szklaneczka budyniu waniliowego na spółkę z Malentasem 

3 czerwca 2013 , Komentarze (12)

Kolejne praktyki wpisane i spokój na na na! Jeszcze tylko egzamin z pediatrii, porodówka w lipcu i witaj 3 roku! Cudownie! 

Oczywiście moje ględzenie o allevo się przesunęło i chyba, żeby mnie nie kusiło zażerać się z K. i teściami, to zrobię sobie tą kurację piątek, sobota, niedziela i poniedziałek :D Sprawdzę wtedy swoją silną wolę :) Chyba, że mi coś odpali i zacznę już od środy, bo od jutra na pewno nie! Bo... Robię na obiad spaghetti och i to takie z prawdziwych pomidorków,świeżej bazylii, czosnku, a nie takie z paczki, wiec mam zamiar zjeść i nawet nie mieć wyrzutów sumienia! 
Ogólnie teraz wyszło tak, ze zjadam 4 posiłki dziennie: 
- obfite śniadanie 
- II śniadanie w normie, spokojnie wytrzymuje te 3 godziny
- obfity obiad
- jakiś jogurt, jajko gotowane, trochę twarogu z warzywkami 
I od 18 finito! Kuchnia zamknięta i powiem Wam, ze dużo lepiej wieczorami się czuje,taka lżejsza, a nie ociężała do tego stopnia, ze źle śpię i miewam nawet koszmary.  Wieczorem jeszcze wypijam dwie herbaty (czerwoną albo czarną, albo te z bioactive) i do spania :) 

Już wiem, że jutro pozwolę sobie na grzeszek bo do śmierdzielni (kfc) powraca ukochana kanapka mojego lubego, a muszę przyznać, że i ja mam na nią smak, jednym słowem...Qurrito mniam!

Dzisiejsza aktywność: 
*rowerek stacjonarny, 20km, 31 minut, 302kcal spalone (pot lał się ze mnie strumieniami! tęsknie za marszem, ale pogoda cholera w kratkę i ciężko przewidzieć czy po 15 minutach nie wróci się do domu przemoczonym do suchej nitki)
* 80 brzuszków (20x pełne, 40x skośne, 20x połówki)

Menu:
I śniadanie: jajko na twardo + berlinka + 2x kromka chleba z ziarnami 
II śniadanie: 2x kromka chleba z ziarnami + plaster wędliny drobiowej + 2 ciasteczka owsiane z czekoladą + 2 garście bakalii 
III obiad: kawałek szynki pieczonej + 2 łyżki sosu + pomidor + 4 łyżki kus-kusu z porem, sosem z soku wielowarzywnego z chilli i plastrem fety 
IV: jogurt Froop ananasowo-kokosowy 

2 czerwca 2013 , Komentarze (16)

,,  * do końca maja zobaczyć na wadze 70kg (a najlepiej 69,9) "

Nie jestem usatysfakcjonowana, bo ostatnie parę dni maja od mierzenia czyli środy popłynęłam i ogólny wynik na koniec wyszedł 70,5kg, ale teoretycznie dopięłam swego i spełniłam swój cel, no bo jednak to 70 widzę na wadze, tyle, że z hakiem....


>> Cały miesiąc brałam tabletki LINEA 20+ i muszę przyznać, że na pewno nie zaszkodziły, a trochę pomogły! Przy rozsądnej diecie i jakiejkolwiek aktywności tabletki mi pomagają, na pewno nie pozwalają na duże przybranie na wadze, po weekendzie z grzeszkami (a jak wiemy dla każdej weekend jest najgorszym koszmarem;/) i szczerze przyznaję, że kupiłam kolejne opakowanie i będę je dalej stosować (jeśli ktoś zastanawia się nad kupnem, polecam apteki na allegro, różnica cen nawet o 15zł mniej!) tym bardziej, ze przy niedoczynności tarczycy ciężej mi walczyć z odchudzaniem.

>> Stosowałam też cały miesiąc PEELING EVELINE i jeśli któraś z Was korzysta z ich balsamów, radzę dopłacić to 10zl i kupić peeling, ma fajną żelową konsystencji (trochę nawet takiej galaretki), ziarenka są drobne, ale fantastycznie wygładził moja skórę i później nałożone kremy z tej samej serii lepiej się wchłaniają :) Uwierzcie mi, że uda są moją zmora a nagle w ciągu miesiąca straciłam 3cm, co jest dla mnie super wyczynem i widzę super różnice, piękna napięta gładka skóra, rzadko kiedy coś mi wyskoczy na nogach, więc gorąco polecam! 

>> Obiecałam robić sobie body wraping, ale zawsze jakoś nie mam czasu po nasmarowaniu jeszcze owinąć się to folią, ale może uda się w końcu w czerwcu :P


Cel na czerwiec to do 17 czerwca zobaczyć na wadze 68kg (waga sprzed ciąży), aby troszkę ruszyć organizm zrobię sobie 4 dni z allevo bo i tak mi zalega na półce, na pewno nie wydam prawie 200zł, żeby zrobić całą dwutygodniową kurację! A jak już mam chociaż na tyle to poco ma leżeć? Jeszcze udało mi się trafić na promocję w rossmanie, ze batony był za pół ceny, a żurawinowy 'na do widzenia' był za 2zl, to na każdy dzień mam 4 posiłki, więc nie odbiegam ilością posiłków od normalnej ilości posiłków, które teraz spożywam :) 

Dodatkowo jutro mam ostatnie zajęcia, potem gdzieś pod koniec czerwca egzamin z pediatrii, czyli czerwiec wolny! W związku z tym ogłaszam czerwiec miesiącem aktywności! Aktywność co najmniej 5 razy w tygodniu (jak nie sześć), obowiązkowy dzień przerwy na odpoczynek też musi być, ale najlepiej tylko jeden! Za aktywność uważam, albo spacer ok 5km dziennie (szybki marsz czyli 50minut) lub 300kcal spalonych na rowerku stacjonarnym (ok 35minut, prędkość 38km/h) 


W związku z tym.. Biegnę wsiąść na rowerek! :) a potem może jeszcze spacer z Tośką, bo od 13 pogoda piękna! 

PS. obiecuje ze do wieczora nadrobię komentowanie przynajmniej Waszych ostatnich wpisów :) 

Rowerek: 310kcal spalonych, 31 minut 28 sekund, prędkość połowa 38,7km/h, później 42m/h, przejechane 21km 
100 brzuszków (20x pełne, 40x skośne, 40x połówki) 
60 przysiadów

29 maja 2013 , Komentarze (21)

Na szybko bo dziś zalatany dzień! Waga pokazała rano 70,3kg i jestem z tego zadowolona! :) 

A tu pomiary, na czerwono było przy 76kg na zielono 'tak jest' :) 

biceps: 25,5  25
biust: 100  96,5
talia: 85 81
brzuch: 102 92
biodra: 101 98
udo: 58 56
łydka: 40 38

Chyba całkiem nieźle :) 

28 maja 2013 , Komentarze (16)

ale teraz je montując zauważyłam jak się różnią i jak niekorzystnie są zrobione nowsze i wyglądają jakbym była grubsza niż wcześniej... 
Dziś mi się nie udało zważyć bo rano wszystko było na szybko, szybko, dlatego obiecuję, ze jutro już dam znać jak sytuacja wygląda i dodam nowy pomiar.
Dzień na luzie, dietowo całkiem ok, nawet rzekłabym, że mało zjadłam, aktywność dziś na plus :) Tak na krótko i na szybko dziś, przepraszam, ale kładę się spać i nadrabiam braki w śnie! 

Aktywność: 34 minuty rowerek stacjonarny, 20km, 300kcal spalonych, 90 brzuszków (20x pełne, 40x skośne, 30x połówki)

menu:
I śniadanie: 2x kromka chleba pszennego + plaster cheddar Hochland + jajko na twardo 
II śniadanie: 1 kromka chleba + plaster cheddar Hochland + 2x plaster kiełbasy drobiowej + ogórek zielony + 1/2 jabłka
III obiad: 2x małe kotlety mielone + 1 średni ziemniak + łyżka pieczarek + mizeria z całego ogórka zielonego, rzodkiewek, cebulki i jogurtu naturalnego z przyprawami (obżarłam się jak bąk!) 
IV podwieczorek: jedna saszetka musu GoGo squeez
V kolacja: garść mieszanki bakalii (orzechy, suszone banany, owoce kandyzowane) 



Wstawiam jedno zdjęcie, może na nim będzie widać jakąś różnicę, uwaga są rozstępy (walczę z nimi zaciekle, smaruje, peelinguje, ale im brzuch robi się jednak mniejszy tym trudniej!) i tłuszczyk, wiec nie wystraszcie się wieloryba :) !

27 maja 2013 , Komentarze (12)

Będzie dobrze? Tak jak Wam wczoraj pisałam K. po nas przyjechał i wchodzi, a tu ma dwa bukiety w ręku jeden dla mojej mamy z przeprosinami (szok!) i drugi dla mnie od Tosi jeszcze na dzień mamy. Miło mi się zrobiło, że tak sie zachował wobec mojej mamy, posiedział godzinkę, zjadł ciasto no i komu w drogę temu czas, tym bardziej, że o 19 musieliśmy byc w Poznaniu, bo idzie na nockę. W samochodzie gadaliśmy głownie o urządzaniu pokoju dla małej w tym mieszkaniu, w którym mamy być od lipca, jakiejś poważniejszej rozmowy nie było, ale nie odpuszczę i dojdzie do niej, ale wolę to zrobić gdzieś poza domem, bez małej i rodziny. Muszę Wam powiedzieć, ze im bliżej domu, tym bardziej miałam pietra, bo wiedziałam, ze Teściu już po pracy jest. Ale gdy weszłam, aż mnie miło zaskoczył od razu przyszedł się przywitać, cmoknął mnie w policzek na dzień dobry i normalnie ze mną gada, więc tutaj też już mamy sprawę jasną :) A z K. powoli jakoś dojdziemy do porozumienia i mam nadzieję, że wróci cała ta miłość i czułość, która byłą między nami od początku...

Aktywność dziś prawie zerowa, tylko 60 pompek i 80 brzuszków (20x pełne, 30x skośne, 30x połówki), nożyce pionowe u poziome po 15

Jutro już po 5 na nogach, wiec muszę zjeść porządne śniadanie i na zajęcia! Po zajęciach do kupić jeszcze jakiś żytni albo razowy chleb i jakąś chudą wędlinkę. Chyba mój organizm sam wyczul, że czegoś mi brakuje, bo jakaś taka ostatnia mięska byłam, ja która nie lubię nic innego niż wędliny drobiowe, żarłam każdą jaka mi wpadła tylko w  ręce! Ogólnie wyniki wyszły ok, morfologia i badanie moczu w normie (mocz trochę nawet za lekki był ;p chyba przez to moje picie ;p), a żelazo... jestem w dolnej granicy normy, stąd może ostatnio te zawroty głowy przy tych moich marszach, bez tabletek się nie obejdzie, bo nawet 2 kilogramy buraków dziennie i szpinaku mi tego nie wyrównają. A TSH w normie, więc miło, nic tylko dalej korzystać z sytuacji się odchudzać :) 

Jutro oficjalnie mierzenie i pomiar na poznańskiej, ukochanej wadze :) 

Menu: 
I śniadanie: jajecznica z 2 jajek z pomidorem i polędwicą drobiową, ze szczypiorkiem + pól kajzerki (jakoś mnie na bułe naszło, a i tak mi nie smakowała, wiec się zawiodłam ;p) 
II śniadanie: kawa + kosteczka jabłecznika + trójkącik sernika na zimno 
III obiad: 1x pulpet gotowany + łyżka pęczaku + sos pomidorowy + 2 łyżki ryżu ze szparagami i kurczakiem + surówka z młodej kapusty och uwielbiam!! 
IV kolacja: jajo na twardo + 2/3 kostki twarogu z cebulką i rzodkiewką + 2 małe ziemniaki (z czego jeden pożarła ostatecznie Tosia, miło, że tak dba o linie i dietę mamusi :D) 


26 maja 2013 , Komentarze (11)

Nie mam pomysłu na tytuł. Never minde. 
W domu jakoś tak zamieszanie było cały dzień, wstałyśmy wcześniej z Małą, wręczyłam mojej Muti prezent (książka 'kalendarzyk niemałżeński') i zaczęłam jej pomagać. Miał wpaść brat z rodzinką, więc mama zrobiła dwa ciasta, ale ostatecznie po długich namowach zjawiła się u nas babcia, a młodzi tylko przelotem, wpadli po trochę ciasta i w drogę, jakoś cały dzień coś się dzieję... 

Jutro wracam z Małą do Poznania, K. ma po nas przyjechać koło 17, zajedziemy do Poznania i będzie od razu szedł do pracy, więc kiepsko, no ale i tak już jutro muszę wrócić bo we wtorek mam zajęcia. Widzę, że K. chce się dogadać, ale boi się rozmowy, nie wie w ogóle jak ten temat ugryźć, a ja nie odpuszczę, chce żeby doszło do konfrontacji, niech każde powie co mu nie pasuje, co chciałoby poprawić, jak to miedzy nami ma wyglądać, może żebyśmy sobie przypomnieli dlaczego jesteśmy razem i ustalili priorytety, że jednak to my jesteśmy teraz najważniejsze, a nie mama, tata, dziadek, ciocia, bla, bla, bla... 

Z teściówką już się dogadałam, okazało się, ze nie gniewa się o to całe zajście, a teściu... Wymieniamy miedzy sobą formy grzecznościowe czyli: "dzień dobry, do widzenia i dobranoc", nawet już się łapałam na tym, że sama z uśmiechem się do niego odzywałam, a ten nic, fochman! Więc nie wiem jak to się rozwiąże wszystko... Jeszcze czerwiec muszę wytrzymać, a od lipca będziemy już osobno mieszkać, nie z jego rodzicami, wtedy tak na prawdę się okaże czy my jesteśmy w stanie ze sobą być...  Jakos przez to wszystko mam taki nie ciekawy humor, , do tego stopnia, że pierwszy raz chyba od 2 tygodni odpuściłam sobie i zjadłam po 19 heh teraz mnie męczą wyrzuty sumienia, w ogóle jestem jakaś osłabiona, mam nadzieje, ze to bardziej tak psychicznie a wyniki krwi będą dobre...

Dzisiejsza aktywność: 60 przysiadów, 100 brzuszków (60x skośne, 40x pełne), spacer 3km, w 20minut, spalone ok. 230kcal 

Menu:
I śniadanie: 1,5 parówki maślanej + pomidor + kromka chleba
II śniadanie: kromka chleba + plasterek wędliny drobiowej + kawa ricoret (nie pamietam jak sie to pisało) 
III obiad: 1/2 pulpeta gotowanego + łyżka pęczaku + łyżka sosu pomidorowego + 2 łyżki ryżu białego + 3 łyżki kurczaka w sosie z jogurtu i szparagów + mnóstwo sałaty 
IV podwieczorek: trójkącik najlepszego jabłecznika mojej mamusi! + trójkącik sernika na zimno również wykonania mej kochanej mamusi! + kawałeczek drożdżowego z rabarbarem babci     
V kolacja: 2x kromka chleba + 2 plastry wędliny drobiowej + reszta sałaty z obiadu 

I NIE MAM WYRZUTÓW SUMIENIA BO DZIŚ DZIEŃ MAMUSIEK i jemy grzecznie wszystkie smakołyki, które nad podsuną :) 

A od mojej Tosi dostałam symboliczna różyczkę (której nie chciała mi oddać, tylko zjeść) i małą bombonierkę, która jest tak pięknie zapakowana, ze nawet nie mam sumienia jeszcze jej rozpakowywać :P