Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 251186
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

19 kwietnia 2018 , Skomentuj

Dla bogaczy bogatych w czas wolny. Bo od rana byliśmy na działce. Ach, jak dziś cudnie świeciło. Pracujący z pewnością zazdrościli emerytom. Ptaki szaleją ze śpiewem, sarny wychodzą na zielone pola, żurawie krzyczą o sobie. Zieleń ruszyła galopem, podlana jeszcze ładnie wygląda. Dziś znów bawiłam się w malarza. Znów płot, tym razem od drugiej strony działki. Stolik industrialny wyszedł doskonale, jest stabilny, bo ciężki, blat pomalowany lakierem bezbarwnym pięknie wygląda. Chwilka odpoczynku ze znajomymi, którzy przyszli na kawę. To miła para  fascynatów życiem nad jeziorem. Myszy wyniosły się na stałe, mogę zatem pomyśleć o nocowaniu. Byle pogoda pozwoliła. Jutro w domu, bo wizyta u rodziców. Umówiłam się z bratem, spotkamy się , oboje wpadliśmy na pomysł zupy, oni żurek, my szczawiowa. Ilości nie za duże, aby nie przejadło się. Będzie dobrze.  Syn dzwonił, dziś ma imprezkę z okazji zakończenia projektu dla jednego z banków. Życzyłam miłej zabawy, bo  zasłużył chłopak. A po powrocie z działki  weszłam pod prysznic z myślami, jakie to szczęście mieć dostęp do wody w każdym czasie. Nie każdy tak ma. Strajk rodziców dorosłych niepełnosprawnych pokazuje całą prawdę o aktualnej władzy. Obiecali w kampanii pomóc, skończyło się jak  w dobrej zmianie. Tak mi żal tych ludzi.

18 kwietnia 2018 , Komentarze (1)

Rano do banku na prośbę ojca. Mąż w tym czasie pojechał do nich, aby pomóc w jakimś przenoszeniu. Po banku poszłam na halę targową , kupiłam mięso, sery, pomidory i udało sie dostać szczaw. Ugotuje dla rodziców szczawiową. Lubią. Mąż wrócił , pojechaliśmy na usg tarczycy. Badanie wykazało niedoczynność, jakiś guzek, który należy obserwować i autoimmunologiczne jej zapalenie. Po badaniu do marketu budowlanego. Tu farba, lakier, trawa, ziemia, śruby, itp. rzeczy , oczywiście na działkę. Powrót i czas w kuchni. Na jutro przygotowałam młodą kapustę , do niej dodałam podsmażone kawałki łopatki  wieprzowej, pomidory, koperek.Podam to z makaronem. A dziś na obiad polędwiczki drobiowe smażone, ziemniaki z koperkiem, buraczki , maślanka( mąż) i sok pomidorowy( ja) . Na 16 na angielski. Lubię te lekcje, są pełne śmiechu i zabawy. Dziś był tekst o wynalazcy Ibuprofenu, poprzednio o zaletach spa. Oczywiście większość kobiet, panów dwóch. Tak wygląda na każdych zajęciach. Gdy wracałam , zamarzyłam o lodach,mąż poszedł i kupił na moją prośbę . Och, jakie były pyszne! A jutro znów w teren, malować, remontować i szykować. A majówka znów będzie zimna! Taki to ktaj.

17 kwietnia 2018 , Komentarze (3)

Nie było zbyt ciepło, ale pojechaliśmy na działkę. I bardzo dobrze, bo: byli magicy stawiający nowy słup energetyczny, przy okazji  koparka przekopała spory kawałek naszego terenu, likwidując niepotrzebne, stare maliny. Potem stary słup zabrali z naszego terenu, jest tym samym pozamiatane.  Stolik industrialny prawie skończony. Pomalowany stelaż z odzysku, oszlifowany blat z odzysku ( blat okazał się nowym kawałkiem dębu z Ikea), w czwartek będzie przykręcony , i gotowe. Magikom zrobiłam w podzięce kawę, poczęstowałam słodyczami, byli to panowie z Bułgarii, pracujący dla polskiej firmy. Mili, skromni i uprzejmi. Podobno pogoda ma się poprawić, co jest nieprawdopodobne na Wybrzeżu. Oglądając Planet + dziś  , usłyszałam, że Torrevieja, miasto w Hiszpanii, ma 362 dni słoneczne w roku. Ja chcę tam mieszkać!

16 kwietnia 2018 , Komentarze (1)

Ból, co za ból! Biodro napier.......cza, aż mdli. Zawsze w nocy, a w dzień wcale nie mniej. Między 1 a 3 w nocy siedziałam pod kocem, leżeć nie dało rady. Już z utęsknieniem czekam na jakieś realne działania, rozwiązania, decyzje  w tej sprawie. Mąż dziś pojedzie do pana lekarza, aby wypytać dokładnie, co zrobił, jakie są terminy. Endokrynolog odwołała jutrzejszą wizytę , umówiłam się na 24  maja na rano. Będę już po usg tarczycy, czyli pójdę z komplecikiem. Pogoda  deszczowa, ale bardzo ciepło. Teraz powinno wszystko galopem ruszyć. Dawno nie byliśmy nad morzem, zmiany na trawnikach, nowe kwiaty, zielono się robi, przyjemnie. Mam ogromną nadzieję na jutrzejszy wyjazd na działkę, skoro wizyta odwołana. Zrobiłam leczo , zabierzemy ze sobą. W mieszkaniu już nie odkręcamy kaloryferów, słońce nagrzewa pokój dzienny, w kuchni zawsze ciepło od gotowania. Niestety prognoza pogody na majówkę jest licha. Oby na moje urodziny było ciepło. Pamiętam taki pobyt na Podlasiu, gdy 3 maja śnieg padał. No i jak tu sie cieszyć wiosną? Czytam książkę  Agnieszki Głazik pt. Pomorzanie . To losy Niemców i Polaków zamieszkujących Szczecin tuz po II w. ś.  Okrutne czasy, bandyckie a w imię egoizmu ideologicznego, bo moje , nasze musi wygrać. Ostatnio tak się właśnie czuję, gdy słyszę  władze PiS, przedstawicieli rządu , polityków z każdej opcji. Niedobrze mi jak dociera do mnie ten bełkot. Egoizm ideologiczny - dobre  sformułowanie , pasuje do każdej opcji partyjnej.

15 kwietnia 2018 , Komentarze (1)

taka z kurczakiem pieczonym na obiad, z deserem. Rano pojechaliśmy na działkę, bo mąż coś tam chciał zrobić. Poszliśmy jednak na spacer, wprawdzie nie za długi, ale za to ze skowronkami nad głowami. Wiosna jeszcze nie buchnęła zielenią, jeszcze się chowa. Wprawdzie na działce kwitną już tulipany, a po wczorajszym deszczu było świeżo i jakoś tak ładniej. Na obiad wróciliśmy do domu . Zarezerwowałam pobyt na 2 dni w okresie moich urodzin. To będzie w Ogrodzie Dobrych Myśli, na Żuławach, blisko Warmii. Spędzimy tam 2 noce , a okolice będziemy zwiedzać  z pasją. Chcę znów odwiedzić Lidzbark Warmiński , zobaczyć te odrestaurowane  freski, poczuć znów pod stopami kamienną posadzkę w sali rycerskiej z okresu średniowiecza. Oboje z mężem lubimy zwiedzać lokalne atrakcje, a miejsce , w którym będziemy stacjonować , to 200 letni dom podcieniowy. Jest ich trochę na Żuławach, jeszcze. To wprawdzie dopiero za miesiąc, ale to tak szybko zleci. Np. w przyszłym tygodniu mam prawie każdy dzień zajęty,  szybko to minie. Moja waga waha się   w granicach 100-200 gram, nie zwracam na to uwagi. A emeryt tak ma, że jutro też może pojechać bliżej natury!

14 kwietnia 2018 , Komentarze (2)

Zdjęcie płotu od strony sąsiada powoduje na działce nawiew liści na naszą działkę! Cholera by to. Lubie grabić, ale taka zabawa na dłużej to rozpacz! Czekam na trawę, aby zatrzymała to paskudztwo, chłopaka nie będę dołować, bo pracowity do bólu. Mąż malował dziś meble tarasowe, dokładnie to je odświeżał na kolor taki sam, czyli błękitny, taki lekki błękitny. A ja zajęłam się roślinami, sadziłam, siałam, okopywałam, przesadzałam,itd. Wyniosłam 4 duże kosze brudów roślinnych, lędźwie mnie bolą niesamowicie. Pozycje przyjmowane przeze mnie przy tych pracach to naprawdę akrobacje. Kleszcza raczej nie złapałam, zresztą spłukałam ciało po powrocie. Cieszyłam się na zapowiedziany wczoraj w Ale kino+ film Nieznajoma  produkcji włoskiej. Taki tytuł  pojawił się na ekranie, ale film był amerykański, do bani. Nie wiem jak wy, ale ja lubię oglądać reklamy. Mam swoje ulubione, np. niektóre z Żabki-  o spadającym cukrze, reklama maggi do spaghetti, gdy kobieta wprost cudownie układa ręce, opowiadając o samochodzie i potwierdzając używanie maggi do potrawy. Jest wiele reklam fajnie zrealizowanych, to prawdziwa sztuka. Jutro , jeżeli pojedziemy na działkę, mam zamiar odpoczywać, spacerować, może pódziemy trasa kijkową? 

13 kwietnia 2018 , Komentarze (4)

Wczoraj chłodny wiatr, dziś nie inaczej, no , może deczko lepiej. Wczoraj kontakt z glebą, bo praca na działce. Wkoło ptactwo szalej, znajome sójki dopominają się o żarło, prawie w oczy zaglądają. Powrót do domu po 18, mycie, paciorek i spać, tak prawie.  Dziś rano pobiegłam po wędliny, mięso i do warzywniaka,bo na 9:45 pilates.  Chodzi znacznie mniejsza grupa, bo z 32 zrobiło się 12  osób. Tak stałyśmy, już po czasie, aż któraś zadzwoniła do fundacji i  co? Do domu, bo trenerka w ostatniej chwili odwołała zajęcia . To 3 z kolei, chyba przestanę chodzić , znajdę coś innego. Wizyta u rodziców, jak zawsze trauma. Zawiozłam zupę ogórkową, surówkę  z kiszonej kapusty i smażonego dorsza, bo tylko takiego rodzice lubią. Dorsza już gotowego kupiłam w pobliskim barze. Smacznie tam robią. Zapłaciłam za  2 spore kawałki 40zl. , o czym powiadomiłam ojca. Zadeklarował zwrot pieniędzy, przyjęłam, bo te obiady sponsorowane zaczęły odbijać się na moim budżecie. Ojciec był zszokowany ceną, nie zdaje sobie sprawy z podwyżki właściwie wszystkiego. Od razu zapowiedział, że nie chce, abym gotowała dla nich. Dobrze, jak tam chcą, skoro garmażeryjne flaki cielęce  ( ich wczorajszy obiad) bardziej smakują , niech tak będzie. Znów rozmowa, szantaż, lekkie przymuszanie,  odnośnie higieny mamy.  Trudne to  tematy, wychodzę stamtąd zdołowana, sponiewierana , bo przecież ja nic nie rozumiem i to nie prawda, że mleko może starszemu człowiekowi powodować wzdęcia . Mądrzę się i tyle.  Jak zawsze odreagowałam w kuchni. Na obiad też ogórkowa, pieczone w piekarniku szparagi zielone  z solą morską. Podałam je oprószone startym serem polskim Szafir. Z resztki ziemniaków zrobiłam kopytka, potem upiekłam ślimaczki z ciasta francuskiego, teraz piekę uda kurze. Starłam wcześniej upieczone buraki, doprawiłam. Mam już obiad na cały weekend, tylko mizerię w niedzielę zrobie. A zatem praca na działce będzie łatwiejsza, bo bez zbędnych przerywników. 

11 kwietnia 2018 , Komentarze (1)

Ależ zimny dziś wiatr w Gdyni. Wrócę chyba do cieplejszego okrycia, bo zmarzłam na spacerze. To ta cholera ze Skandynawii, która chłodzi także Hiszpanię.  Południe Polski ma tym czasem cud, miód, malina!  Dziś przerwa w działkowaniu, aby organizm odpoczął. A tym czasem , mąż zaczął od sprzątania pokoi, ja zajęłam się kuchnią. Obiad dla nas dziś to makaron tagliatelle ze szpinakiem i zupa ogórkowa. Ta zupa będzie także dla rodziców. Poza tym gulasz mięsno- warzywny, aby na działce odgrzać i już . Zrobiłam porządek we wszystkich przyprawach, makaronach, itd.  Robię to często, bo przecież i takie produkty maja termin ważności do spożycia.  Okna pomyte, podłogi odkurzone, można wiosnę witać pełną gębą.  A za chwilkę udaję się na tańce, potem powrót na obiad i wyjście na angielski. Po wczorajszej pracy spałam doskonale, to działa!

10 kwietnia 2018 , Komentarze (2)

Tak kiedyś śpiewały Czerwone Gitary. Dziś ta piosenka była moim  light motywem. Przestawialiśmy płot na działce.Mąż zajmował się demontażem i przygotowaniem nowego terenu. Ja malowałam kantówki szt. 10 , a potem 6 przęseł płotu 1,5m długości na 1m wysokości. Z czasem byłam coraz bardziej efektywna, bo czas uciekał, pogoda psuła się i robiło się zimno. Udało się, płot stoi, wprawdzie wymaga poprawek, ale to pryszcz. W tzw. międzyczasie była kawa, obiad, jakieś czynności ogrodnicze, ale takie przerwy są konieczne, bo monotonia pracy zaczyna uwierać. Ochłodziło się znacznie, jutro będzie przerwa od działki, bo mam zajęcia na UTW. Dawno nie byłam na tańcach. Mieszkanie także wymaga kosmetyki , a zatem jest co robić i tu. Wracaliśmy po 17 . korki były duże, nieprzyjemna taka jazda. A w skrzynce niespodzianka! Moje zamówione  internetowo tenisówki ! Są fajne i tyle. Waga spada, spada, nie ma co ukrywać. Taka porcja  ruchu  robi swoje!

9 kwietnia 2018 , Skomentuj

Wiem, wiem, że panaceum, ale pacaneum podoba mi się bardziej. No więc takim pacaneum na dobry sen jest zajechanie ciała , zmęczenie do granic, że nawet nóżką nic. Po takim wysiłku człowiek tylko o jednym marzy: kąpiel i lulu. Prysznic był zaraz po wejściu do domu, aby przy okazji spłukać  jakiegoś kleszcza . Potem chwilka korespondencji różnej, musowo MasterChef Junior  i dopiero witałam się z łóżkiem. Przyłożenie i pobudka rano. Nie wiem, kiedy ten czas upłynął. Dziś odpoczywamy po odpoczynku na działce. Mąż poszedł na swoje zajęcia, ja szybkie zakupy i obiad dla rodziców. W pół godziny przygotowałam II śniadanie dla nas ( mozzarella z pomidorem, oliwa i oregano, pasztet z kurczaka 90% mięsa, Almette i papryka czerwona długa), zrobiłam kluski lane do pomidorowej , mojej własnoręcznie przygotowanej z pomidorów ubiegłej jesieni, marchewkę z groszkiem ( mrożonka) udusiłam na masełku, zrobiłam 5 kotletów z piersi kurczaka i usmażyłam je - to dzisiejszy obiad dla rodziców. Tradycja, aż pachnie, ale właśnie takie obiady oni lubią.  Wtedy wiem, że zjedzą. Po wizycie pojechaliśmy do marketu budowlanego, szukać materiału na nowy płot, kupiliśmy drewnochron do drewnianych elementów domku. W innym dziale nabyłam nową suszarkę do naczyń ( na działkę) i udało się kupić buty dla męża. Ostatnio nawet przymiarka stała się dla niego katorgą, powodem do focha . Zadziałałam na zasadzie "buty starego pierdziela"  a , buty fajnego faceta. Załapał. przymierzył , zdecydował na tak. I tym sposobem mam z głowy uwagi pt: : kupię takie, jaki będą mi się podobać, a za chwilkę, " zobacz, takie mogą być?" , "takich w życiu bym nie nałożył" Uff.  Tylko kobiety znajdują przyjemności w kupowaniu, nie mam na myśli łażenia po galeriach, ale prawdziwe kupowanie , niespieszne, z celem i prawdziwym zamiarem.