Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 251197
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

30 kwietnia 2018 , Komentarze (2)

Dziś sadziłam kolejne kwiaty, malowałam schody tarasowe, szlifowałam ławkę, grabiłam ostatnie liście. Potem obiad i ... burza się zapowiedziała. Pojechaliśmy więc do domu, już i tak  późno było. Wczoraj, mimo niedzieli, wcale nie odpoczywaliśmy. Przejrzałam wszystkie szafy, przygotowałam łóżka do spania na górze, grabiłam , myłam okna, przecierałam meble . Niby pierdoły, ale sporo tego było. Domek jest naprawdę niewielki, a tyle pracy co roku. Kiedyś marzyłam o domu, dziś te myśl oddalam , a nawet odrzucam. Wczoraj, z tytułu niedzieli zrobiłam odstępstwo , zjadłam trochę słodyczy. Smakowało, nie powiem, nie jadłam ich prawie tydzień. Wracamy z działki zmęczeni, zdrowo zmęczeni, ale faktycznie mam już dosyć tych prac. Jedyne dobre, to porządki  w szufladach, przegląd rzeczy i zebranie kilku worków  do pozbycia się.  Minimalizm to moja aktualna natura.

28 kwietnia 2018 , Skomentuj

Po śniadaniu pojechaliśmy na działkę, a tam ruch, ludzie obcy, zamieszanie. Okazało sie, że nasz młody sąsiad już zaczął ogrodzenie stawiać, zatrudnił jakiś ludzi i to oni mieli kopać i stawiać paliki. Drzewa wycięte, od razu jaśniej i więcej miejsca się zrobiło. A i liści jesienią ubędzie. Młody zakopywał fundamenty, które niedawno odkopał dla izolacji termicznej, faceci kopali, ja sadziłam kwiaty, mąż malował i remontował szałerek. Potem przeszłam "na pokoje" i zaczęłam walkę z myszami. Co to za cholerstwo jest, że wszędzie wejdzie. Mój wstręt do nich spowodował, że niestety wreszcie zdecydowałam się na trutkę. Doigrały się. A po sprzątnięciu mysich odchodów  kolejny raz myłam wszystko. I taka to zabawa z gryzoniami. Na szczęście pogoda była super, ładnie świeciło, było ciepło. Na obiad botwinka i przygotowana wcześniej papryka faszerowana , w sosie pomidorowym z ziemniakami. Smakowało to znakomicie, na powietrzu i po pracy smakuje wszystko. Aha, pomalowaną szafkę kuchenną ozdobiłam samoprzylepnym paskiem , w delikatny wzorek w szarości. Wyszło to ładnie i szafka przestała być nudna. Przed wyjazdem zaszli do nas młodzi sąsiedzi, wypiliśmy razem kawę/herbatę , wymieniliśmy sie planami co do lata. Jutro powtórka. 

27 kwietnia 2018 , Komentarze (5)

Dziś w naszej Fundacji odbyło się spotkanie organizacyjne przed wycieczką na Dolny Śląsk.To dopiero na początku czerwca, a ja już nogami przebieram. Byłam tam jako dziecko , w Pradze byłam 8 lat temu, wszystko z ochotą zobaczę na nowo. Bo z pewnością i tam nowości zawitały wraz z rozwojem  Polski m.in. ze środków UE.  Program wycieczki b. interesujący, opłacone wejścia, bilety, codzienny przewodnik, spanie w jednym miejscu, Panorama Racławicka, cały dzień we Wrocławiu, dom stancyjny tuż przy parku w Kudowie. Nic, tylko brak i używać. O towarzystwie nic nie wiem, ludzi widziałam, ale przecież ich nie znam, zobaczymy w drodze. Poza tym zbliża się wyjazd majowy do Ogrodu Dobrych Myśli, co zażyczyłam sobie jako prezent urodzinowy. Powoli zaczynam  w myślach układać rzeczy w walizce. A dziś wizyta u rodziców przebiegła jak zwykle. Ojciec cały czas napawał się tym, ile z bratem dostaniemy za mieszkanie rodziców, gdy oni juz odejdą. Temat typowy dla mojego rodzica. Odechciewa się tam bywać.  Jutro raniutko wyjazd na działke, taka mam nadzieję, bo sporo tam pracy znów czeka.  Dziś na obiad zupa krem ze szparagów, reszta z wczoraj , polędwica z dorsza pieczona, dwa ziemniaki z wody z koperkiem i mix sałat. Na deser zjadłam kostkę gorzkiej czekolady.  Waga spada, bo właściwie zero słodyczy, a pieczywo tylko na jeden posiłek. 

26 kwietnia 2018 , Komentarze (10)

Rano wyprawa do banku , w celu dokonania operacji dalszego oszczędzania . Potem wyjazd po zakupy, te większe , comiesięczne.  Przy okazji kupiłam pelargonie i fuksje na działkę, dużą i tanią kalateę i niecierpka do domu. Wybrałam niebieską farbę w spraju, naklejkę na słoiki i coś tam będę znów "rękodziałać". Spodnie nowe jeansowe to przy okazji, bo poprzednie nie wytrzymały upływu czasu. Spotkałam pielęgniarkę mojego ortopedy, to taka fajna znajomość , opowiadamy sobie przy wizycie o książkach przeczytanych. Poradziła basen na mój kręgosłup, pływanie tylko na plecach, i tak przez kilka tygodni dwa razy na tydzień. Oby lato było ciepłe, moje jezioro będę oblegać. Na obiad zupa krem ze szparagów, II danie to już poszłam na skróty, bo były gotowe pierogi ruskie + mix sałat. A potem , potem znów szaleństwo kucharza. Aktualnie jestem posiadaczką botwinki, racuchów z jabłkiem ( dla rodziców),  w piekarniku piecze się kurczak i pierś ( kurczak dla rodziców), a na gazie gotują się papryki faszerowane , takie długie, żółte.  Nadziałam je  fetą, bakłażanem, pomidorami suszonymi, czosnkiem, szalotką, zieloną pietruszką. Gotują się w sosie pomidorowym, a pachnie nieziemsko! Na jutro mam na obiad dorsza, którego upiekę w papierze, a to, co zrobiłam dziś będzie na dni następne, na działkę, na której nie będzie czasu na gotowanie. Lubię tak organizować posiłki, aby zajmowały jak najmniej czasu. Dziś pierwszy dzień walki z niedoczynnościa tarczycy. Prowadze dzienniczek posiłków i narazie nie poddaję się.

25 kwietnia 2018 , Komentarze (3)

Dziś wizyta u endokrynologa. MIła pani, oczywiście będę łykać tabsy - euthyrox 50. Zaczynam od 1/2, po 10 dniach przechodzę na całość. Mam prowadzić dzienniczek zjadanych produktów. To dobrze, będę się kontrolować. Kolejna wizyta za 2 miesiące, mam nadzieje, że ten czas spowoduje  prawdziwy spadek wagi.  Akurat na wakacje, super! Poza tym byłam u fryzjera, moja pani Aneta to prawdziwa mistrzyni masażu głowy, prawie zasypiam i odlatuje z rozkoszy.  Pogoda byle jaka, pada, chłodno się zrobiło.  Dziś Polacy zaczeli już długi weekend. Odwołano zajęcia z latino solo, z angielskiego, mam popołudnie wolne i  mam zamiar  leniuchować.

24 kwietnia 2018 , Komentarze (5)

Oglądałam dziś słoiki ozdobne , z zamiarem kupna ich na działkę do przechowywania sypkich produktów. Wprawdzie były niedrogie ( 5zł szt), ale wpadłam na pomysł rękodzieła. Mam mnóstwo słoików, kupię fajną farbę lub lakier w spraju, nakleję na słoik jakieś samoprzylepce,np. kółka,  pomaluję, odkleję, i będę miała niepowtarzalne pojemniki, własne , moje. I tak muszę kupić jakąś farbę do gałek drewnianych, aby im zmienić wygląd, to składa się po drodze. Nosi mnie już, aby wreszcie można było spędzać na działce i noc , i poranek. Niestety, zimno jest w nocy, domek nie ocieplony i sam kominek nie wystarczy.  Na obiad dziś rosół z makaronem , kopytka, młoda kapusta i reszta cielęciny z niedzieli. Na jutro planuję zupę krem ze szparagów i jeszcze coś, co wpadnie mi do głowy.Okazało się, że endokrynolog jest jutro, po wizycie mam fryzjera, po nim angielski, czyli dzień będzie zabiegany. W piątek pojadę do rodziców , upiekę im kurczaka, aby mieli na weekend. Musze jeszcze zupę wykombinować. A może racuchy z jabłkiem? Zastanowię sie. Waga stoi i na coś czeka. Pewnie na zwyżkę wysiłku fizycznego, bo od niedzieli raczej tylko spacery. No, w domu mam sporo ruchu, ale to normalne. Muszę to zmienic. To zadanie na kolejne dni.

23 kwietnia 2018 , Komentarze (3)

Tak się jakoś składa, że po jakimś Masterchefie mam kulinarne wizje. Dziś na obiad zrobiłam pieczarki, te duże,  zapiekane z gorgonzolą oraz tagliatelle z zielonymi szparagami.To chyba inspiracja z tych kulinarnych programów. A jeszcze nie tak dawno  w kuchni Polaków dominowały takie nudne potrawy. Jako fanka potraw mącznych i kasz nie neguję ich cudownych smaków, ale lubię także różne nowości, coś zaskakującego, jakieś niespodziewane połączenia. Poza tym uwielbiam zupy, tradycyjne, kremy, także wschodnie, które ostatnio zaczęłam gotować. Aby jednak wrócić na ziemię, dziś czeka mnie jeszcze zrobienie kopytek dla rodziców, które będą podane z duszoną młodą kapustą, a zrobiłam ją z dużą ilością kopru, z pomidorami.  To tyle w sprawach kuchennych. Dziś zmiana pogody, nawet mnie to cieszy, bo moje rośliny na działce będą miały co pić. Na środę umówiłam się do fryzjera . Być może po stosowanym peelingu głowy włosy rosną jak głupie.Wymieniłam także książki w bibliotece, ostatnio miałam porcję nieciekawych , co zaczęłam, nie dałam rady czytać. Nie lubię książek typu Pamiętnik Bridget Jones, nawet jak stała się bestsellerem , nie zachwycałam się czytając. Zaszłam dziś do sklepu z materiałami, aby złapać jakąś inspirację  na zasłonki do kuchni na działce.   Były przepiękne płótna z motywem łowickim, ale to tylko do dużych wnętrz. Narazie zostaję przy motywach już posiadanych. 

22 kwietnia 2018 , Komentarze (2)

Zostaliśmy w domu, aby i tu coś zrobić. Po śniadaniu chwilka dla ciała, depilacja, balsamowanie, odżywka na włosy. Po takich zabiegach czuję się tak elegancko! Potem pojechaliśmy autobusem  na cmentarz, było trochę sprzątania, zmywania. Kupiłam sporą doniczkę małych bratków, okazało się, że druga stoi już na płycie. Widocznie ktoś z rodziny miał podobny pomysł. Wracaliśmy na piechotę  w kierunku bulwaru. Po drodze wypiliśmy kawę w Zielonym Rowerze. Na bulwarze chłodniej, ale tak ładnie, tak słonecznie! Widać, jak ludzi cieszy taka pogoda. Jak zawsze rozmawialiśmy na tematy najtrudniejsze, czyli o rodzicach. Pytałam bratową o jej ojca, gdy był już w podeszłym wieku. Całkowicie odmienny charakter od mojego ojca, lubił towarzystwo, nie był skąpy, podróżował, zatrudnił panią do sprzątania, z którą się zaprzyjaźnił. Po prostu lubił ludzi. A ja muszę zmywać naczynia w zimnej wodzie, bo ojciec zakręcił ciepłą. Koszmar! (szloch) Dziś na obiad cielęcina , dokładnie łopatka cielęca, pieczona z warzywami, do tego młode ziemniaki z koperkiem i kalafior na parze gotowany. Zrobiłam jeszcze mix sałat dla siebie, aby zjeść coś zielonego. Odrabiam zaległości domowe , prasowanie, drobne sprzątanie, rachunki,itp. drobiazgi. Rezonans będę miała prawdopodobnie pod koniec maja/na początku czerwca. Dziś w nocy biodro znów bolało, oj matko i córko!

21 kwietnia 2018 , Komentarze (2)

Wstałam o 6, po przyjemnej nocy, bez przerw, bez bólu, bo zażyłam Ketonal. Nie lubię, ale wyspać się wreszcie pora. Tuż po 8 wyjechaliśmy nad jezioro. Jakie to szczęście, że tak blisko!.  Przywitał nas pies sąsiadów, lubi przychodzic do nas coż przekąsić. Powoli zjeżdżali  znajomi, cieszy to, że wszyscy starają sie dbać o swoje dobra. Szafki pomalowane, reszta malin wykopana, wyrwana, wyciosana, teren zagrabiony i już . Potem zamiana półek na szafki, zdejmowanie, znów bałagan, ale perspektywa końca dodawała sił. Wyszło ładnie, zostało tylko dekorowanie, bawienie się ustawianiem, pasowaniem kolorów, itp. , czyli same przyjemności. Najbliższy tydzień  chyba nie będzie  sprzyjał wyjazdom, ale to dobrze, przyda się trochę deszczu, amy odpoczniemy.  Krótka dzis przerwa w pracy  na obiad i na kawę  u znajomych. Sałatki smakowały, kilka osób dodatkowo zainteresowanych przepisami. To cieszy. Taka sąsiedzka wymiana  jest fajna. 

20 kwietnia 2018 , Komentarze (2)

Cudnie dziś, aż dech zabiera. Taka pogoda odpowiada mi jak najbardziej. Od rana pracowałam w kuchni. Zupa szczawiowa, pieczona cielęcina , dwie sałatki dla koleżanki z działki, przegląd ubrań lżejszych, dwa prania. Potem wizyta u rodziców, gdzie spotkaliśmy się także z bratem. Chwilkę rozmawiałam  z bratową na temat ojca. Oj, uszy go piekły !  Po powrocie poszliśmy na spacer nad morze, na lody , nacieszyć oczy widokami. Ludzi mnóstwo, bo to przecież piątek. Na plaży młodzieży full, taki jakiś obyczaj w Gdyni, że wieczory cieplejsze spędzają na plaży. Siedzą na piasku w grupach. To pewnie tańsze niż knajpa, coś  w tym musi być.  Na podwórku tez pełno, śmieszne rozmowy maluchów na temat aktualnej zabawy, jakieś kłótnie, nieporozumienia. Wiara wyszła z domów, czyli wiosna w pełni! Pozbyłam się dziś całej pościeli z kory, której nie znoszę organicznie. Na szczęście nie były to ilości znaczące. Nadal trwa strajk w Sejmie, brawo ! Słowa kierowane do polityków rządzących to prawda i racja jest po ich stronie. Niestety, wśród protestujących rodziców same kobiety, mężczyźni wymiękają , gdy kłopoty zapowiadają się na dłużej. I to my mamy być słabą płcią? Toż to heroizm prawdziwy, wychowanie chorego na zawsze dziecka.