Mama zaopatrzona, przebrana, pieluchomajtki nałożone, pościel zmieniona. Oboje nakarmieni, a było czym Dzieci ( brat i ja, bratowa i mój luby), przygotowały się solidnie, bo: dwie zupy, dwa drugie dania, kopytka, zielona fasolka, 3 rodzaje ciast, kawa, herbata, kwiaty. Mam zjadła bardzo porządnie, gorzej jadł ojciec, bo przy jedzeniu mnóstwo ma do powiedzenia. Wszystko stygnie, on to rozgrzebie i potem zostawia. Chyba za karę nie powinien dostawać deseru. Gramy z bratem do jednej bramki, gdy mowa o opiece. Niestety, już ten czas, gdy należy rodziców traktować jak dzieci. Poszło wszystko zgodnie z planem, starsi pewnie teraz leżakują, a ja mam pewność, że na weekend są zaopatrzeni. W Gdyni szykuje się deszcz, a może nawet burza. Ochłodziło się znacznie , to trochę przeczyści powietrze. Patrzę na mój balkon i jestem bardzo zadowolona z jego wyglądu. Elewacja jest biała, a ja zastosowałam kolory doniczek i kwiatów słodkie i radosne. Mam żółte w białe kropki, groszkowe, fiolecik jaśniutki i białe. Fajnie wygląda. Chcemy jutro pojechać nad jezioro, pobyć z 4 dni, nasycić się zielenią, spokojem, cisza i śpiewem ptaków. Przygotowałam już rosół gotowany z młodą włoszczyzną. Ach, jak w domu pachniało! A burza własnie się wita !