Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 248539
Komentarzy: 6508
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 21 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

21 lipca 2017 , Komentarze (3)

Panicz miał zostać do niedzieli, ale :" Ojczyzna wzywa". Nie chce chłopak odpowiadać byle jak na pytanie , gdzie byłeś jak decydowały się losy kraju? U mamusi?, z kotem?.  Wróciliśmy zatem dziś znad jeziora, jesteśmy już po obiedzie, Panicz pojechał. Pogoda byle jaka, znów deszczowo, zimno, ponuro, powrót raczej zadowolił.  Załatwiliśmy sporo drewna do kominka, graliśmy w planszówkę, w karty, byliśmy na grzybach, chłopcy kąpali się w jeziorze. Ja  nadal mam szwy na przedramieniu, opatrunek, musiałam zrezygnować.  Zbiór kurek pozwolił na obiad i jeszcze Panicz zabrał ze sobą ugotowane. Wczoraj późnym wieczorem odwiedziły nas dwa nietoperze. Trochę było zamieszania z wygonieniem ich na zewnątrz, bo spanie z taka wiszącą myszą to niespecjalne. Dietowo raczej swawoliłam, ale jak tu nie swawolić, gdy grill kusił polędwiczką, filetami indyczymi, cukinia, ziemniakami , grzankami z pomidorem, sosem jogurtowo- ogórkowym.  Smaczne, dobrze przyprawione, pachnące, ach! . Ale za to kolacji nie było, dwa palce na sercu!

17 lipca 2017 , Komentarze (2)

Jutro Panicz przybędzie, a zatem przygotowuję to i owo. Ale najpierw zdrowie, czyli wizyta u chirurga. Goi się jak na psie, mam ładne zrosty już, a za tydzień zdjęcie szwów. Nawet nie czułam, kiedy zostały założone, od dzis moge już swobodnie korzystać z wody. Znalazłam i tak sposób na normalne korzystanie, ale ta wiadomość  i tak jest frajdą. :)

Dla Panicza: zupa ogórkowa, bo:" coś w tej zupie jest, zawsze mi smakuje.", ciasto  z porzeczkami i malinami, polędwiczki z kurczaka  w panierce, bo:" taka fajna przegryzka.", na obiad planuje omlet z kurkami, na wyraźne życzenie. ;) Cóż, matczyne serce rozumie potrzebę domowego jedzenia. 

Mąż cierpliwie przepisuje kontakty do nowego telefonu, ja korzystam z mobilności internetowej. Lubię tę nowoczesną elektronikę.

16 lipca 2017 , Komentarze (2)

Lipiec polski trwa nadal, czyli deszczowo, bez prawdziwie ciepłej pogody.  Mieliśmy spore zamieszanie z licznikiem prądu na działce, grzejący się do czerwoności kabel, co groziło pożarem. Na szczęście mam  znajomych z uprawnieniami, nawet w piątek po południu aktywnych.  Udało się, uff!  Dziś sporo na kijkach, fajna trasa, zróżnicowana, widokowo piękna. Pod jej koniec już byłam zmęczona, bo tempo było dobre. Wczoraj trochę grzybów, krzątanie się po działce, czytanie przy kominku, czyli ogólnie odpoczynek.  Od poniedziałku chcę ograniczyć słodycze w każdej postaci. 

13 lipca 2017 , Komentarze (2)

Po wczorajszym laniu wreszcie pogoda jaką lubię. Chłodniej, słonecznie, wieje, a tym samym jest czym oddychać. Ranek stanowił ekwilibrystykę , jak się umyć, aby nie zamoczyć. Wczoraj nie udało mi się kupić ochraniacza, nałożyłam worek na śmieci, ciasno związałam i jakoś poszło. Dziś mam już specjalistyczny sprzęt i będę mogła wywijać. Spałam dłużej niż zwykle, aż do 7: 30, bo wczoraj oglądałam film , dosyć zabawny , potem jeszcze książka i zrobiła się północ.  Jutro chcemy pojechać nad jezioro, mamy spotkanie z elektrykiem, a zatem dziś przygotowania i zakupy.  Przy okazji upiekłam ciasto biszkoptowe z porzeczką czerwoną, wyszło kwaskowate, wilgotne , pycha! Na obiad  filet z kurczaka + mix sałat z truskawkami, serem pleśniowym, prażonym słonecznikiem i sosem balsamicznym. Piję sporo wody, herbaty zielonej. W czasie weekendu mam zamiar  ruszyć w trasę z kijkami. Może będą już jakieś inne grzyby, nie tylko kurki?  Dziś w Sejmie kolejny zamach na demokrację . Nie mogę o tym pisać, myśleć. Najbardziej zastanawia mnie obojetność młodych ludzi.  Oj, ciężko. 

12 lipca 2017 , Komentarze (4)

Umówiona byłam  na 8:30 , ale doktorek przyszedł spóźniony. Bez słowa przepraszam, bez wytłumaczenia, pacjent ma czekać i tyle. Sam zabieg krótki, faktycznie tłuszcz był  w tłuszczaku. Teraz jedzie to do badania, a ja czekam. Po zabiegu  nad morze, pogoda jeszcze była idealna. Sporo turystów, przypłynął znów jakiś duży wycieczkowiec. Znów spotkanie ze znajomą z wycieczki, chwilka rozmowy, potem zakupy w drodze powrotnej. Dziś na obiad zaplanowałam ziemniaki młode z koperkiem, fasolkę szparagową, jajko sadzone i troszkę pieczarek z patelni, bo chcę uwolnić lodówkę od rzeczy. Na deser truskawki z malinami + jogurt grecki z wanilią.  Za oknem już się chmurzy,  będzie piękna  pompa. W nocy zbudził mnie smród spalin i hałas. To malowanie pasów, samochód na włączonym silniku, q...wy latały w te i z powrotem. Typowo polskie- jak ja nie śpię, to inni tez nie mogą. Myślałam wczoraj i w nocy ( z powodu pasów) o programie na AWF. Pojedziemy na spotkanie wstępne, zobaczymy co i jak, decyzja zapadnie wówczas. Pociąga mnie to, bo faktycznie ćwiczenia wzmacniające kręgosłup przydałyby się.

11 lipca 2017 , Komentarze (4)

Rano wymarsz na halę targową, kupiłam wiśnie, zasypałam cukrem. Postoją chwilkę, a potem zaleję alkoholem. Nalewki robię w ilościach degustacyjnych, są poczęstunkiem na imprezach rodzinnych. Aktualnie pora na pomidory, maliny, co zainspirowało mnie kulinarnie. :p Na obiad była zupa ze świeżych pomidorów, omlet z kurkami i serem pleśniowym oraz mix sałat z malinami i serem kozim. Oj, jakie to było smakowite! Mąż po prostu odleciał. ! Lubię wymyślać takie dania sezonowe.     Spotkałam koleżankę z zajęć na UTW, namówiła mnie na udział w programie na AWF. Program skierowany do osób 60+, będziemy gruntownie przebadani, poddamy się różnym  ćwiczeniom. Spotkanie  informacyjne w sierpniu, ale  odmówię , jeżeli trzeba przyjmować jakieś leki. To tyle w tym temacie. Pogoda dziwna, ale proszę nie mówić, że to polski lipiec. Ja pamiętam zupełnie inne miesiące letnie.     Waga ok. staram się wieczorami nie szaleć. Jem często owoce, co ograniczyło słodycze. 

10 lipca 2017 , Skomentuj

z rana pojechaliśmy nad jezioro, pogoda sprzyjała. Pierwsze to wyprawa na kurki, bo jutro mam zamiar na obiad zrobić omlet z kurkami i serem pleśniowym. Udało się, chociaż zbiór był mniejszy od poprzedniego, ale wczorajsza niedziela z pewnością  miała wielu chętnych na grzyby. Po powrocie odwiedziła nas młoda sąsiadka, matka półrocznego chłopca. Chwile porozmawiałyśmy, mąż przywarł dosłownie ( jak zawsze) do dziecka, a ja pokazywałam co wykonaliśmy w ramach remontu. Podobało się, mam nadzieję na prawdę. Potem przeszliśmy do niej, bo tam młodzi remontują swój dom letni, powiększony o dokupioną przestrzeń.Chłopak jest niesamowicie pracowity, ma smykałkę do remontów i właściwie cały czas kręci się wkoło roboty. Nożesz prawdziwy skarb  w tych czasach!:D

Powrót zaplanowaliśmy zgodnie z prognozą, bo przecież nie może być dłużej niż dobę ładnie, prawda? Ledwo wykapałam się , lunęło z nieba, zrobiło się ciemno, i po pogodzie. A mieliśmy zamiar pojechać jutro na kilka dni. Znów nic z tego. Decyzja o sprzedaży domku za 3 -4 lata jest zatem aktualna.

9 lipca 2017 , Komentarze (1)

Wczoraj kupiliśmy bilety na nowy film J. Machulskiego pt. "Volta". Przed kinem spacer, miłe spotkanie z koleżanką , uczestniczka z wyprawy na Polesie. Chwilka rozmowy, wspomnień, taka fajna rozmowa. Potem film, i co się okazało? Krecony był w Lublinie, w Kazimierzu Dolnym, w Janowcu, w Nałęczowie, a myśmy dopiero co stamtąd wrócili!  Jak wspaniale było ponownie zobaczyć zamek w Lublinie z najpiękniejszymi  freskami bizantyjskimi, Bitwę pod Płowcami Matejki, Kazimierz Dolny z cudnym rynkiem, ruiny w Janowcu. Sam film sympatyczny, chociaż Vinci był objawieniem. Tu intryga do przewidzenia, trochę sugestii reżysera w sprawie jego stosunku do aktualnie nami  rozkazującymi, bo trudno uznać to za rządy. Taki wakacyjny film. :)

Po filmie posiłek w stylu włoskim: bruschetty, trochę  spaghetti , trochę pizzy. Ostatecznie są wakacje, prawda? Na deser zjadłam trochę czereśni, pierwszy raz w tym roku. Wyjątkowo nie tęskniłam za nimi , i słusznie, bo są niezbyt słodkie, a bardzo drogie. Powrót do domu, lektura, jakieś domowe zajęcia,rozmowy z mężem. Teraz delektuję się czarną kawą. Wprawdzie  z reguły pijam z mlekiem, ale dziś miałam ochotę na smak niezabielany. I to było to , czego potrzebowałam:*

8 lipca 2017 , Komentarze (5)

Oj miała ci ja  z operatorami kablówki! Zrezygnowałam z jednego, drugi jeszcze nie odłączył się, bo tamten "nie uwolnił " kabla. Pozostałam bez internetu całkowicie od ponad tygodnia. Telefony na infolinie , które są w Lublinie, Płocku, Katowicach, nic nie dają, nikt na odległość nie pomoże. Poprzedni operator  wskazuje na reklamację, która rozpatrywana jest  -  w ciągu 30 dni! . Taka to Polska właśnie!   Zrezygnowałam zatem z UPC i z Multimedia, kupiłam mobilny internet w Plusie, zamontuję talerz z Polsatu za 60 zł jednorazowo i będę miała tv za 1 zł miesięcznie. Nie zależy mi zupełnie na telewizji, ale mąż lubi.  Mogę zatem już kontaktować się ze światem, a tamtych olewam. :D 

U mnie nic nowego, pogoda jaka jest , każdy widzi. Na szczęście nie mam urlopu, nie jestem na wczasach, itp. Wprawdzie z przyjemnością spędziłabym  jakiś czas nad jeziorem , we własnym domku, ale nie w takich warunkach pogodowych. We wtorek pojechaliśmy na kilka godzin, zebraliśmy ok.  1 kg. kurek, zrobiłam schab w kurkach, sztandarowe danie  okresu wczesnych grzybów. Odwiedziliśmy  plac dzikich truskawek, gdzie najedliśmy się do woli, a nawet ponad.  Teraz za oknem ulewa, żal mi ludzi, którzy planowali wakacje nad morzem od jakiegoś czasu, zbierając kasę, planując pobyt. Na jutro mam bilety do kina na Voltę - nowy film Machulskiego. Spodziewam się dobrej zabawy.  Temat "dieta"  raczej przestawię na temat "zdrowie".  Musze zadbać o swój kręgosłup, odwiedzić ortopedę odnośnie ręki, chirurga w sprawie tłuszczaka. NFZ przysłał informację, że nasz wniosek o  sanatorium czeka  w kolejce przez okres ok. 2 lat. To tyle. 

2 lipca 2017 , Komentarze (2)

Niby wszystko powinno być ok, ale po rozmowie z bratem nie potrafię zebrać myśli. Rozmowa dotyczyła rodziców i kontaktów z nimi. Trudno dziś opiekować się starymi rodzicami, szczególnie gdy nie chcą pomocy a potrzebują jej. Świadomość bezsilności poraża mnie . Muszę to przetrawić, przemyśleć i  zająć jakieś stanowisko, które nie będzie toksycznie obezwładniało mnie. (martwy)

Poza tym szaro, buro, pogoda nie rozpieszcza. Po mięsnych dniach wycieczkowych, dziś  na obiad zrobiłam makaron. Wreszcie!!!! Od jutra  wracam na tory poprawności, uzupełnię lodówkę o niezbędne produkty, zieleninę, owoce, mięso drobiowe. Wrócę do rytmu korzystnego dla mojego organizmu.