Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 254787
Komentarzy: 6518
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 27 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

6 września 2023 , Komentarze (5)

 W sumie cieszę się, że na nasz wyjazd będzie ciepło, a nawet upalnie. Bo o tej porze roku to tylko kilka godzin , a wieczory i poranki i tak chłodne. Aktualna temperatura pozwala na codzienne wywieszanie prania na balkon. Pachnie potem, ach!  Dziś odwiedziny na obu cmentarzach, byliśmy u moich teściów i u moich rodziców.Czas tak szybko mija, niedługo 4 lata jak zmarł ojciec, potem kilka miesięcy i rocznica mamy. Brak mi ich.  Korzystamy z pięknej pogody, spacerujemy tyle, ile sił mężowi wystarcza.  Proponowałam odwołanie wyjazdu, ale nie chciał, dla męża to też atrakcja. Potem jesień , ta listopadowa najgorsza, gdy często rozrywką może być tylko wyjście do Lidla czy Biedronki. Wprawdzie ja zawsze znajdę jakąś ciekawostkę do odwiedzenia, zobaczenia , itp. , więc jesień i zima nie są mi straszne. Teraz jest czas przygotowań mentalnych  do nowych pór roku.  Na obiad dziś papryka faszerowana mięsem, w sosie pomidorowo- paprykowy, Podałam z ryżem, do tego były pikle , smacznie razem wyszło. Drobne zakupy już na wyjazd, bo śniadania i kolacje będziemy robić sami. Chcę dużo zobaczyć, dużo chodzić w zieleni, odpocząć od miasta. Wezmę 2 książki, bo szybko czytam , a bez książki nie idę spać. I oczywiście bez męża!

3 września 2023 , Komentarze (2)

Poranki chłodne, dziś o 7 było 12 stopni. Teraz , o 17 jest 19, ale chłodny wiatr.  Zrobiło się pochmurno, nałożyłam cieplejsze spodnie domowe. Moje plany domowe zrealizowane, wszystkie. W piątek z rana pojechaliśmy na grzyby, zebrałam sporo kurek, innych nie ma, nawet niejadalnych. Chłodno było, dłonie mi zmarzły, a w drodze powrotnej zaczął lać deszcz. Odebraliśmy krzesła z Agaty, przy okazji większe zakupy. W sobotę dzień gotowania, udało się zrobić : gulasz wołowy z kurkami, roladki schabowe z papryką, marchewką i serem Scamorza, zupę ogórkową, kopytka. Większą część grzybów zamroziłam po zblanszowaniu, będą w zimie jak znalazł!. Uporządkowałam moją szafkę łazienkową, pozbywając się kosmetyków przeterminowanych, resztek nieużywanych, niepasujących mi. Ubrania letnie w większości pochowane, porządek spowodował ogromną torbę do oddania charytatywnie. Postanowienie: nie kupować odzieży, bo się podoba a podobna wisi w szafie.  Oddaję rzeczy nawet z metkami, szkoda.  Jeszcze sięgnę do szuflady z rękawiczkami i szalikami. Spacer dziś pokazał, że ludzie są stęsknieni natury, bo wielu biegaczy, kilka osób kapało się w morzu, rolki, kijki, naród sportowy, nie ma co!  Na zaokiennym parapecie  pięknie  zapowiada się kwitnienie pelargonii, znów podczas nieobecności.  Czytałam o szykowaniu się niedźwiedzi do snu zimowego , co zapowiada szybką i mroźną zimę. Przetworów nie robię, mam jeszcze z lat poprzednich , anie zjadamy wszystkiego. Syn kończy urlop i od jutra już praca. Na jutro nie mam żadnych planów, ot, domowe obowiązki, coś przetrzeć, coś przestawić, coś przygotować, jak to w domu.  A jeszcze w planie jest pranie swetrów i ciepłych bluz. To wprawdzie tylko lekkie odświeżanie, ale pogodę zapowiadana chcę wykorzystać. No i wyjazd, cały czas w fazie planów, chyba dopiero w środę coś zarezerwuję. Pani jesień puka do okien. 

30 sierpnia 2023 , Komentarze (5)

Bo jak inaczej myśleć, skoro wczoraj wieczorem słuchaliśmy muzyki Satie, dziś słucha jej jeden z bohaterów książki? Pisałam już, że ma tak jakoś, że w literaturze przez mnie czytanej pojawiają się miejsca znane mi, niedawno odwiedzane. To potwierdzenie,  proszę bardzo! Wyniki badania usg dobre, wprawdzie  jakiś niewielki guzek na tarczycy, ale on był już w zeszłym roku, reszta to drobiazgi do obserwacji. Cóż, z wiekiem, z upływem przeżytych lat i dostarczaniem  organizmowi różności , pojawiają się odpowiedzi ciała  na te ekscesy. Badanie miałam o 13, była lekka obsuwa. Wstałam dziś o 6 aby zjeść śniadanie i pościć potem 6 godzin.  Wyszło właśnie na 13, ale i tak dopiero o 14 zaspokoiłam głód. Nie było źle, piłam wodę niegazowaną, która ułatwiała te przymusową sytuację. Zimno dziś, bo wieje chłodem. Już wiązane buty nałożyłam i długi rękaw. Liczę jeszcze na słoneczny wrzesień, taki polski, złoty.  Dziś wspominaliśmy z mężem różne dziwne powiedzenia,np: stary pryk ( sam pryk, bez stary chyba wystarczy), naprędce, na chybcika, pazucha itp. Bawiliśmy się słownymi przykładami jak dzieci. Sama przyjemność. Potem czytałam chwilkę "Listy z fiołkami" Gałczyńskiego, co wprawiło mnie w jeszcze lepszy humor.  Wydanie z 1964r. , kupiłam kiedyś na jakiejś wyprzedaży za 2,50zł.  Moje pelargonie za oknem wypuszczają kolejne pąki, będą w rozkwicie podczas naszej nieobecności, to już drugi raz. Jutro ostatni dzień sierpnia, koniec wakacji, w mieście pustawo się zrobiło. Jutro fryzjer a mąż ma wizytę u domowego lekarza. W piątek chcę jechać na grzyby, potem odebrać nowe krzesła. Zrobiłam porządek w papierach, wyrzuciłam zeznania podatkowe  nawet z lat 90. Niszczarka mocno pracowała, a ja odzyskałam więcej miejsca w komodzie. To tyle na dziś.

28 sierpnia 2023 , Komentarze (1)

nie zbierałam kasztanów w sierpniu, a w tym roku tak. Oj , zmiany, zmiany widać okiem.  Wczoraj wyszliśmy z domu tuż po 9, na ulicach pusto, cicho, czysto. Koniec sezonu po prostu! Aż chce się żyć.! Spacer powolny, z rozmową, wspomnienia, trochę planowania. Przysiadaliśmy na ławkach, bo nagle zrobiło się gorąco, trzeba było wyjąć butelkę z wodą. Nic tak nie gasi pragnienia jak woda, osobiście lubię mineralizowaną, lekko gazowaną. W domu chwil na balkonie, póki cień, potem przygotowania do obiadu. Dziś tradycja polska: rosół z makaronem, kurczak pieczony, mizeria.  Smakowało.  Skończyłam czytać  książkę o Lebensborn, oczywiście w Borkowie, gdzie dziś sanatorium. Już tak mam, że często akcja książki dzieje się w miejscach mi znanych.Teraz kolejny kryminał  Katarzyny Wolwowicz, lubię.   Często zaglądam do Empik-u, aby zobaczyć jakie są nowości, co niedługo będzie w bibliotece. Gdy potem zobaczę książkę  do wypożyczenia, ciesze się jak dziecko.  Wieczorem zaczął padać deszcz, padało całą noc, spałam dobrze, bo chłodniej.  W wieku słusznym ( słusznym dlaczego, bo?) już tak jest, że nie kocha się upałów, a wiaterek to sama przyjemność.  Opracowałam już całą trasę  naszej kolejnej podróży, cieszę się szczególnie na parki przy pałacach, które będą jeszcze zielone, a już trącone jesienią.  Dziś nasza wędrówka objęła także nowo otwarty park w Gdyni, ładny, zielony, z atrakcjami. To będzie kolejne miejsce do odwiedzania codziennego.  W sumie wyszło ponad 10.500 kroków, zeszło do południa, wymyśliłam obiad z baru mlecznego. Poszliśmy, kupiłam botwinkę, kotlety ziemniaczane, sos pieczarkowy, zjedliśmy w domu o czasie.  Było smaczne, z "zastawą " pudełkową i torbą papierową zapłaciłam 35 zł. Paragon antygrozy, prawda! A ile ludzi tam jada! Nie dziwię się, bo gotują smacznie. Umówiłam się do fryzjera na czwartek, włosy już głośno wołają o pomoc. W środę usg jamy brzusznej i tarczycy i to na razie tyle. Dziś pogoda lightowa, absolutnie, jest 22 stopnie, mąż na balkonie, okno szeroko otwarte, widzę moje rośliny, które znów będą pysznić się pięknymi kwiatami.  Dzwoniłam do Inowrocławia , do sanatorium Przy tężni, aby zarezerwować pobyt na jesień 2024r.  Chciałam zrobić mężowi niespodziankę pooperacyjną, a tam park płaski, cudny, fajne zabiegi i pokoje. I co?  Ano brak, dopiero po 11 października wolne, chociaż to wszystko komercja.  Cóż , recepcjonistka poleciła mi , abym dzwoniła co jakiś czas , może coś się zmieni. 

25 sierpnia 2023 , Skomentuj

To, co zaplanowałam, to zrobione. Rano sporo zakupów w Lidlu, aby weekend powitać  bez problemów. Mąż został w domu i sprzątał, ja dźwigałam. Uff, moje kręgi szyjne, na piętro już nie wniosłam, potrzebowałam pomocy. Po powrocie rzuciłam się ( dosłownie)  do pracy. Podzieliłam wszystko na porcje, obrałam jarzyny na rosół, nastawiłam potem tę zupę nad zupami, przygotowałam uda kurze do pieczenia, traktując je przyprawami, ziołami, zawinęłam w folię.  Przygotowałam rybę na obiad, tym razem postanowiłam usmażyć ją na papierze do pieczenia. Przygotowałam sos do sałaty, deser w postaci borówek ameryk. z jogurtem, zrobiłam grzanki do zupy dyniowej. Po tych pracach wyszłam do biblioteki, w drodze powrotnej zaszłam do mięsnego po wędlinę, do warzywniaka po owoce na jutro. Po obiedzie poszliśmy na spacer, potwierdzając słuszność naszej decyzji, że wychodzimy  wcześnie rano. Było parno, duszno, gorąco, nie dało się oddychać, szliśmy zacienionymi ulicami, aby ominąć ten ukrop, ale do domu i tak wróciliśmy mokrzy.  Po powrocie chwila na balkonie z książką i kawą, i tyle,  kolejny dzień za mną. To ostatni weekend wakacji, szybko zleciało.  Wspominaliśmy z mężem nasze lata młodości na plaży, gdy szło się tam o 9 , wracało po 15. Całe towarzystwo coś robiło, gra w kamyki, w siatkówkę,  w 20 pytań, w karty. Do wody chodziliśmy właściwie co pół godziny, a i tam nie było tylko moczenia się, bo nurkowanie, slalomy pod wodą, skoki z barków kolegów. W domu  wytrząsaliśmy tony piasku z koca, z siebie, z ubrań, opalaliśmy się ot tak, mimo chodem. Dziś słucham dzieci ok. 12-14 lat jak biegają po podwórku  krzycząc do siebie, bo rozmawiać nie potrafią, z plastikowymi karabinami, ale jakaś q...wa pada co kilka minut. Ot, dobrodziejstwo innych czasów.  Opracowałam już trasę kolejnego wyjazdu, mąż chyba zaakceptował , teraz szukam noclegów. Poczekam do końca wakacji, może we wrześniu pojawią się nowości?

23 sierpnia 2023 , Komentarze (4)

Dziś kolejna wizyta w sklepach meblowych, totalne rozczarowanie. Tak, wiem, można kupić internetowo, ale ja chcę dotknąć, zobaczyć fakturę, materiał , z którego meble są wykonane. Zdjęcie nie pokazuje koloru  właściwie, a jestem wybredna, patrz detalistka.  Cóż, hasło nowe meble odkładam na jakiś czas.  Chłodniej się zrobiło, od razu lepiej. Wczoraj bulwar, lekko się oddychało , wiała lekka bryza, jak to nad morzem. Wczoraj zrobiłam na obiad absolutną tradycję, mielone + marchewka z groszkiem + ziemniaki + maślanka. Przesłałam zdjęcie synowi , dziś przesłał swoje, takie same danie, bo "pozazdrościłem" Tradycja trzyma się zatem mocno!  A na jutro zrobiłam przed chwilą zupę krem dyniową, jeszcze tylko wymyślę jakiś dodatek, tyle. Wczoraj wieczorem oglądaliśmy polski film "Teściowie" . Co za jazda! Ale domyślam się, że były takie sytuacje, że wiele z pokazanych w filmie jest z życia wzięte.  Czekam na drugą część, podobno 15 września premiera w Netflix. Boli mnie staw  palca wskazującego, palec  ma nieciekawy kształt, wygląda to na RZS. Szkoda, bo teraz nie mogę odkręcać słoików, pisać, co lubię bardzo, kroić twardych rzeczy, itd.  Nie lubię się wysługiwać mężem, bo jestem, patrz 3 linijka tekstu, a on nie zawsze pokroi jak chcę . Ciężko być taką upierdliwą osobą! Powoli  widać nadchodzącą jesień. Wieczory coraz krótsze, poranki chłodniejsze.  To także czas śliwek, grzybów, zbiorów   i przetworów. Nie będę w tym roku robić , mam jeszcze z zeszłego. Teraz tylko muszę poprać swetry, cieplejsze rzeczy odświeżyć. Och ta moja przypadłość planowania!

21 sierpnia 2023 , Komentarze (14)

My tu sobie o pierdołach gadu, gadu, a jedna z nas  przechodzi gehennę  ze zdrowiem. Kobieta jeszcze młoda, akurat dzieci zagnieździły się  prawie na swoim, wiele spraw się poukładało, a tu bęc! Oj losie, jaki jesteś okrutny! Dlatego często powtarzam, aby nie robić z drobiazgów wielkiej sprawy, aby być życzliwym dla innych, i z radością czekać na kolejny dzień. Dziś pojechaliśmy oglądać meble, naocznie chłam, szkoda gadać. Nie będę zamieć  dla kaprysu na coś gorszego.Cierpliwość nauczyła mnie, że takie decyzje podejmuje się długo i rozważnie.   Powoli jesień nadchodzi, dziś na Wybrzeżu wieje, co  pewnie  przyniesie zmianę pogody. Jeżeli na chłodniejszą, jestem za. Upały tegoroczne  spowodowały wzrost wagi, bo wprawdzie mniej jem, ale i mniej się ruszam.Trzeba wrócić na właściwe tory, jak tylko zrobi się chłodniej. Dziś na obiad ziemniaki, jajko sadzone i marchewka gotowana, ulubiona męża. Mocował nowe półki w kuchni, to w podziękowaniu zrobiłam mu taką przyjemność.  W sprawie rozwodu jednego z kuzynów, to sprawa przesądzona. Żona młoda, rzutka, inteligentna, nie chce wrócić do męża, który nie sprawdził się jako mąż i jako ojciec. Fakt podjęcia przez niego terapii niewiele zmieni, bo facet nie ma właściwie kontaktu z dziećmi, nie potrafi się nimi zająć, jest skąpy bardziej niż Szkot, a ona  utrzymywała rodzinę. I jej decyzja  jest mi bliska mentalnie, alkoholizm jest chorobą na całe życie , ona dała mu szanse przez 12 lat. Chyba wystarczy?  Taak, obok nas dzieją się tragedie małe i duże , a ja wcale nie dziwię się mojemu synowi, że kocia łapa to dla niego dobra forma realizowania się w związku.

18 sierpnia 2023 , Komentarze (7)

Pod okularami pocę się jak  zapaśnik ewentualnie zawodnik sumo. Spać nie mogę, bo powietrze stoi. Nic nie schnie, wilgoć w domu i na zewnątrz. Ubrania zmieniam co chwila, piję wodę, unikam słońca, niewiele to daje. Musze iść wreszcie do kardiologa, bo meczę się okrutnie. Ochota na rybę była wczoraj, upiekłam, powodując jeszcze większy upał w domu. Smaczna była, nie powiem, pstrąg łososiowy w ziołach z balkonu, do tego  upieczone ziemniaki  dla męża, surówka zielona dla mnie. Zielona, bo sałata rzymska, zielona papryka, papryka jasna, szczypiorek, koperek i zielona pietruszka. Mniam! Zakończone  maślanką.  Dziś  bitki wołowe i kiszona kapusta, podane z kaszą pęczak. Mięso leżało jakiś czas , pora była zużyć. Zamarzyłam o nowych meblach do pokoju dziennego, teraz tylko przekonać mojego dąsa , w międzyczasie poszukać co trzeba i oby się udało.  Tak to jest, gdy mąż już nie chce zmian, a ja się wyrywam do tego. Dawno nie byłam na bulwarze, bo ostatnio chodzimy innymi drogami, aby unikać turystów. W ten sposób mam możliwość oglądania powstających nowych budynków, pięknie zaprojektowanych  w stylu Gdyni przedwojennej. Dziś otrzymałam rozliczenie ogrzewania za ubiegły sezon, na szczęście jest nadpłata, chociaż sezon grzewczy był długi , bo jeszcze w maju było ciepło w kaloryferach. Czytałam dziś o  'znikających seniorach", czyli osobach samotnych, które nie wychodzą już z domu z różnych powodów.  Padła w artykule propozycja  wyjścia z seniorem na dłuższy spacer albo do kina, kawiarni , itp przybytku., czyli do ludzi. Fajny pomysł, i chociaż sama jestem seniorka w myśl ustawodawcy , to realizacja może napotkać problemy. Starsi  ( starsi ode mnie) ludzie boją się nieznanego, boja się zaufać, dlatego to powinno być realizowane przez organizacje pozarządowe ewentualnie ops-y. Wolontariusze zawsze się znajdą.  Uporządkowałam szafki kuchenne, dziś zabiorę się za tę z lekarstwami.  I jeszcze muszę uruchomić niszczarkę, aby pozbyć się wielu niepotrzebnych  dokumentów.  Czyszczę dom z rzeczy zbędnych, aby potem było łatwiej. Co to jest to potem?  To czas, gdy człowiekowi już się nic nie chce, jest obojętny na przyrastające śmieci , a taki czas czeka chyba każdego. 

16 sierpnia 2023 , Komentarze (10)

Pamiętacie z pewnością czasy prezydentury p. Wałęsy?  Jak wyśmiewano jego mowę, brak wykształcenia , słownictwo używane. A dziś na RMF Classic słyszałam urzędującego  prezydenta, który  wypowiedział się o kontaktach  dyplomatycznych i politycznych z sąsiadami Polski  w czasie , cyt"... jaki mnie został ....."  Poraziło mnie, przecież to wykształcony człowiek, doktor nauk prawnych (?), stwarzający swoją postawą obraz osoby wysoce świadomej . A tu taka wpadka językowa. I co tu dużo mówić, uznałam, że bliższy był mi wyśmiewany Wałęsa, tak naturalny w swej postaci, a pan Duda wypadł po prostu fatalnie. I żona nauczycielką! 😌. Cóż, jaki koń jest , każdy widzi!  Już środa, upał nie odpuszcza, a ja nie ryzykuję.  Zostaję w domu, nadrabiam zaległości  pt. przegląd szafek kuchennych, lekarstw, korespondencja z rodziną, wybieram przedmioty do oddania innym. Dziś zakupy w pobliskim sklepie, jak zawsze stawiam na warzywa i owoce, którymi zajadam się pod różnymi postaciami. Na obiad zupa warzywna na ostro, z makaronem ryżowym  (aby wykorzystać resztkę ) , oraz racuchy z jabłkiem. Robię je rzadko, ale myśl o innym obiedzie jakoś mi nie masowała  . A może przykładem p. Dudy powinnam napisać, że mnie nie pasowała? Tak to jest a akcentowanymi i nieakcentowanymi formami, gdy nie stosuje się zasad.  Pozostanę więc w zwyczaju już utrwalonym w mojej wymowie.  Zaczyna wiać, co sygnalizuje zmianę pogody, podobno na ulewy i burze. Wybrzeże nie jest tego lata mocno atakowane przez te zjawiska , to chyba szczęście? Wczorajszy wieczór świadomie spędziliśmy przy tv, oglądając najpierw Tańczącego z Wilkami ( uwielbiam nadal) oraz Dumę i Uprzedzenie  z 1995r.  Pierwszy film nie zestarzał się na jotę ( moje zdanie), nadal zachwyca bogactwem szczegółów, pięknymi zdjęciami, wspaniałą historia o przyjaźni, braterstwie, odwadze i  brutalności  białego zdobywcy.  Piórem i humorem Jane Austen zachwycam się od dawna, bo wspaniale opisuje epokę Jej współczesną, to zakochiwanie się w 3 sekundy, te rozterki  dziś śmieszące nas. No i zawsze jest miłość, ta prawdziwa i namiętna. A ponieważ dawno nie oglądałam nic ciekawego w tv, wieczór był b. przyjemny.

13 sierpnia 2023 , Komentarze (4)

Kolejny pobyt w Krakowie i kolejne niespodzianki na plus. Kamienica Szołayskich i b. ciekawa wystawa designu czasowego. Sama kamienica ma przepiękny dziedziniec, wspaniałą klatkę schodową, a architektura zachwyca  mnie jak zawsze. Pałac Krzysztofory, to kolejne muzeum, tym razem z wystawą Tetmajera, dla mnie nudną, powtarzalną twórczością ludyczną. Budynek imponujący, wart zwiedzenia, ze wspaniałym dziedzińcem. Collegium Maius, wreszcie dostępne  " od ręki", cuda dawnych czasów, niezapomniane eksponaty. Klasztorek, czyli dopiero co otwarta część Muzeum Czartoryskich, absolutny zachwyt zbiorami sprzed naszej ery.  Potrafiłam zaciekawić  panią Muzealniczkę, bo na widok rzeźby Izabeli Czartoryskiej/ Działyńskiej  z psem, powiedziałam, że widziałam taki obraz w Gołuchowie lub w Kurniku. Pani ta nie wiedziała o tym przypadku.  Kolejne muzeum to Inżynierii i Mechaniki na Kazimierzu i przegląd historii wynalazków. Coś cudnego dla każdego. Poza tym Wawel i jego ogrody, rejs po Wiśle, no i codzienne dreptanie uliczkami Starego Miasta. Była odpowiednia pogoda, bo ok. 22 stopni, więc zmęczenie nas ominęło. Mąż dawał radę ze swoimi kolanami. Hotel pięknie urządzony w odrestaurowanej kamienicy, z secesyjnymi elementami, z duchem art deco  w pomieszczeniach, z niesamowicie smakowitymi śniadaniami. Wszystko było ok., nawet PKP sprawdziły się tym razem absolutnie punktualnie. To był miły i niezapomniany tydzień, wśród turystów  obcojęzycznych, z obcowaniem z historią , a zakończony pierogami z jagodami , i wcale nie z Małego Rynku, gdzie akurat był Festiwal Pierogów.  Powrót do domu, rozpakowywanie, układanie, pierwsze pranie, itp. Do łóżka poszłam po 22, przeczytałam jedno zdanie w książce i odpłynęłam. Adrenalina ustąpiła. Rano rzuciłam się w wir spraw domowych, kupiłam na hali grzyby, pierwsze danie to makaron orzo z podgrzybkami i boczkiem, drugie to polędwiczki w sosie kurkowym.  Obejrzałam sobie wysyp grzybów na hali, może jutro udamy się do lasu?  Kolejna podróż? Chyba za jakiś czas, tymczsem trzeba ogarnąć sprawy domowe, co też jest przyjemne po powrocie.