Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 254727
Komentarzy: 6516
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

20 października 2023 , Skomentuj

Pogoda dziś fatalna, zimno, wieje mocno, alert RCB o porywach, deszcz, mroczno.  Trzeba się powoli przyzwyczajać do takiego stanu aury. Cóż, dzisiejsze wyjście ograniczyło się do fryzjera ( to był absolutnie konieczność) i do mięsnego.  Przewidując jutrzejsza aurę postanowiłam kupić dziś to, co potrzebne.  Jeżeli sobota będzie taka jak piątek, to zakopuje się jak niedźwiedź  w pielesze i nie wychodzę. Są książki jest  ciepła zupa, dobre co nieco  , wystarczy dla poprawienia nastroju. No i herbata, bo bez herbaty jesienią nijak. Dziś kończę naleśniki z grzybami i kapusta, muszę upiec polędwiczkę wieprzową, mam zrobione pulpety w sosie koperkowym. Żal mi ludzi bezdomnych, bez możliwości zjedzenia ciepłego posiłku.  Wczoraj spotkanie z kuzynem z Niemiec , w kawiarni, przy słodkim mocno cieście ( błe!). Rozmowy o nowościach w naszym życiu, relacje z podróży, trochę polityki. Tyle. Po drodze spotkaliśmy jeszcze żonę chrześniaka męża. Umówieni jesteśmy na pogaduchy, po latach spotkam się z jej dziećmi. Dowiem się więcej o jej życiu aktualnie. Wczoraj tylko powiedziała, że wynajęła mieszkanie, otrzymuje  jakieś pieniądze od męża, a rodzice wspierają ją ogromnie. To dobra wiadomość. Poza tym polityka, która teraz zajmuje większość wiadomości. Trudno ja pomijać, bo nasze życie jest pełne polityki, czy tego chcemy czy nie. Oby tylko nie było kłótni światopoglądowych, bo to będzie wstyd!

18 października 2023 , Komentarze (3)

od polityki, pojechaliśmy wczoraj do lasu, rano, bo przed 9. Było chłodno, ale jak cudownie kolorowo. Niebo błękitne, drzewa jak malowane różnymi farbami, ciemna zieleń iglaków, po prostu cudo!. Spotkaliśmy pana zająca, mocno zdziwionego, że ludzie jeszcze wchodzą do jego domu . Potem był przemarsz koni z pobliskiej stajni, a my przede wszystkim zbieraliśmy dary, dary ...lasu. I wyszedł całkiem ładny koszyczek różności, nawet jeden pan prawdziwek się trafił. Pusto, cicho, pachniało jesienią, pola zaorane, stado dzików gdzieś tam widoczne po drodze na łące. Zeszło kilka godzin, bo delektowaliśmy się powolutku. Powrót do rzeczywistości, to znów obawa o mataczenie tej grupy , która nie chce uznać swojej porażki. Pan zwany prezydentem ma w nosie to, że naród głosował  w liczbie ponad 4 mln. więcej za opozycja. Oj, jak oni mają za uszami, oj , jak to będzie ciężko się rozstać  z tymi limuzynami, dodatkami, przywilejami. Wczoraj znajoma przesłała mi filmik z komisji wyborczej pana K, który miał bardzo kwaśna minę, że musiał stać w kolejne do głosowania, Naród nie rozstąpił się jak morze przed Mojżeszem a wskazano mu koniec ogonka. Nadal trzymam kciuki za rozsądkiem i wiara, że wszystko będzie ok. 🙂. Dziś na obiad ziemniaki, kalafior z wody i jajko sadzone, zupa z czerwonej soczewicy. Robię teraz dania na zapas, bo cały czas jakieś medyczne potrzeby wychodzą. Mąż był już kilka razy w szpitalu, będzie operowany za pomocą robota, stąd  musi być przygotowana odpowiednia dokumentacja. A ja muszę być przygotowana na hasło  "wyjazd", dlatego cały czas jestem w blokach startowych.  Odebrałam dziś kolejne nowe okulary. W tym roku kupiłam dwie pary i jeszcze w jednej oprawce zmieniłam szkła na nowe.  Na jutro przygotowałam gulasz z udźca indyczego w zielonym sosie. Miałam w lodówce dużo liści selera, końcówkę zielonej pietruszki, jakiś liść kalafiora. Dodałam marchewkę, udusiłam na maśle, zblendowałam, dodałam do mięsa , gotowe.Mocno popieprzyłam, bo lekko mdłe wyszło, ale z  makaronem orzo będzie dobre. 

15 października 2023 , Komentarze (1)

Ważna niedziela dziś. Już jestem po spełnieniu obowiązku wobec mojej ojczyzny. Potem spacer, i mimo szalonego wiatru było słońce i było przyjemnie. Jodu z pewnością dużo . Aktualnie kompletne załamanie , bo leje, jest ponuro i chłodno, tylko 8 stopni.  Tak ma być podobno przez jakiś czas. Widać tę nieprzyjemną stronę jesieni, żółknące liście, opadające z akacji, wciskające się do domu dzięki wiatrowi. Zrobiłam na szczęście zakupy w piątek, bo wczoraj nie dało się wyjść na dłużej niż 15 minut.  Tyle zajęło mi dojście do biblioteki , a wracałam w deszczu. Obiad sobotni uważam za świetny, chwalę się, ale  było tak: kupiłam mieloną jagnięcinę i zaczęłam kombinować, co z tym zrobić. Mielona, bo nie chciałam smażyć. Wymyśliłam  kofty/ kebabczi, coś takiego, bo część  upiekłam w piekarniku na patyczkach, część w formie klopsików . Przyprawy różne, w tym kmin rzymski, lekko ostro doprawiłam, dodałam sera koziego. Do tego ryż gotowany z kurkumą, aby miał żółty kolor, i zielona fasolka szparagowa.  Zrobiłam jeszcze dip jogurtowy , mąż był zachwycony. Nawet patyczki namoczyłam przed pieczeniem, aby sztuce stało się za dość. Dziś natomiast roladki ze schabu, nadziewane kawałkiem marchewki, papryki i sera żółtego. Podałam z brukselką  gotowaną w mleku. Bardzo, bardzo smaczne! To ja, cała ja!!!!. To chwilka tylko, wracam do skromności.  Po prostu lubię gotować, wymyślać  dania, doprawiać jakoś inaczej , zaskakiwać najbliższych . 🙂  Ostatecznie rozprawiłam się z odzieżą letnią, "przeszłam" na poziom cieplejszy. Powyjmowałam cały mój "majątek"  odzieżowy, cóż, jest tego sporo. O zakupach czegokolwiek mowy nie ma. A ponieważ kupuję rzeczy dobrej jakości, klasyczne, dopasowane do już posiadanych, mam kilka ładnych zestawów. O butach nie wspomnę, bo nie niszczę, a są dobrej jakości. Mąż w piątek w szpitalu przed zabiegiem, w poniedziałek powtórka, będzie tomograf, anestezjolog, badanie krwi, itp. przygotowania. Biedak najeździ się. Moja ranka zrasta się ładnie, nie widać żadnych kłopotów. Panicz aktualnie jest w samolocie do Wiednia, tam ma przesiadkę do Monachium. Spał w Warszawie, w Warszawie głosował. Kolejna przygoda zawodowa, i jak tu nie cieszyć się z przynależności do UE? 

9 października 2023 , Komentarze (6)

Wczoraj  na spacerze spotkaliśmy senatora Rybickiego. Kultura, spokojna rozmowa, nadzieja, bez protestów o informacje, bez odmowy rozmowy.  Szedł sobie po prostu ulicą  w kierunku plaży, na spotkanie z wyborcami. Bez dodatków  w formie ochrony, bez pychy i pogardy na twarzy.  Bez fałszywych uśmiechów na twarzy. Uścisk ręki, proszę bardzo.  Jest różnica? Bo moim zdaniem ogromna. A wybór należy do ciebie, i do ciebie też. Już niedługo.🙂

Dziś miałam zabieg chirurgiczny, przecięcie czyraka pod piersią. Pojawiło się toto we czwartek, bolało jak cholera, zaognione, podeszło ropą , a przed weekendem zero chirurgów , o SOR zapominam. I tak byłam prywatnie ( 300zl), bo w przychodni czeka się 25 dni. Chyba bym  odleciała z powodu bólu. Chodzę bez biustonosza od kilku dni , i jeszcze kilka następnych tak będzie. O samodzielnym usunięciu/ wyciśnięciu nawet nie myślałam, a to z powodu  rozwagi. Coś moje ciało ostatnio daje jakieś dziwne sygnały. Muszę więcej się ruszać, przebywać na powietrzu. Niech tylko pogoda pozwoli. Zimno mi nie straszne, ale wiatry były okrutne. Wczoraj oglądaliśmy film dokumentalny o strefach niebieskich, czyli miejscach , gdzie ludzie żyją blisko  albo ponad 100 lat. Na razie była to Okinawa , Sardynia i Loma Lima w USA. Spójne wnioski ? Odpowiednia dieta, najlepiej warzywna i wysoko węglowodanowa z dobrych węgli, mało stresu, aktywność towarzyska, hobby i radość dnia kolejnego w życiu.  Proste? Niby tak, ale co robi większość z nas po powrocie do domu z pracy?  Siada , leży, spoczywa, ogląda tv. Pamiętam moje powroty po przecież ciężkiej, umysłowej pracy, wymagającej skupienia, refleksu i spokoju, co nie zawsze było możliwe. Po zjedzeniu obiadu szliśmy z mężem codziennie na spacer, pokonując tę samą trasę . Kiedyś znajomy męża, siedzący w pobliskiej kawiarni ( taxi) zapytał, dokąd my tak codziennie chodzimy. Mocno się zdziwił, że na bulwar, na spacer. Ale codziennie???!!  Został nam ten nawyk, bo wyjście z domu uważamy za konieczność niezbędną dla zdrowia umysłowego i fizycznego. Dlatego dziś na obiad była kasza kuskus z warzywami,  smak wytrawny, z zieloną fasolką, wstążkami z marchwi, z cukinią, czerwoną fasolą, z selerem naciowym i korzeniowym, papryką czerwoną, z przyprawami typu kurkuma, kumin, z ziołami i z koperkiem na dodatek. Smakowało, a jakże . No i spacer też był, bo to samo zdrowie. Jutro mam chwilkę odpoczynku od lekarzy, w środę  badanie żył nożnych, we czwartek szczepienie p- ko grypie. A teraz słucham sobie płyty z muzyką filmową Enio Morricone, sama rozkosz. Jest dobrze.

5 października 2023 , Komentarze (2)

Mój patriotyzm skakał z radości na widok tłumów w Warszawie. Polacy są wielcy, szczególnie ci, którzy wiedzą, co to znaczy stracić wolność.Moi rówieśnicy przeżyli radość sierpnia 1980r., czerwca 1989r. , wiemy więc, co znaczy stracić możliwość  wolnej wypowiedzi, co znaczy propaganda i oszustwa władzy. Żyliśmy w kraju szarym, bez nadziei, dlatego teraz tak ochoczo pragniemy powrotu normalności. Czytam książkę Zdzisława Romanowskiego pt. Imiona Honoru". To o czasach tuż przed II w.ś.  w Niemczech, ZSRR, Polsce, Anglii. Aktualność beztroski o własny kraj a nawet kierowanie go ku przepaści , to odzwierciedlenie dzisiejszego działania  rządzących. Dawanie propagandzie jakiegoś powodu do uzasadnienia działań niegodnych, mniejsza o to czy wiarygodnych, znam przecież dziś, a to wypowiedzi Hitlera.  Marzenie , aby w niepodległym państwie nie nastąpiła powtórka prywaty, warcholstwa  , ubieranych w patriotyczne czy klasowe frazesy, że Sejm będzie stanowił mądre prawa, że nastąpi w polityce czas mądrych , uczciwych ludzi, a nie partyjnych wodzów. Tak marzyli bohaterowie  tej książki,  tak widzieli walkę o władze absolutną ci, którzy pragnęli zostać zdobywcami. To coś , z czym spotykam się na co dzień, niestety. Życie w ciekawych czasach jest przekleństwem, nie przywilejem. 😓 Nie odzywałam się parę dni, bo złapała mnie przypadłość, którą miałam już 2 x. Ból głębokiego mięśnia pod łopatkowego. Ból z typu porodowych, kto przeżył, wie jak to boli. Trzymało dobę, długie okładanie mrożonymi okładami dopiero uspokoiło  stan . Noc z głowy, dzień także, bo bez snu w nocy. Cóż, muszę chyba udać się do chirurga, aby ustalił przyczynę takich  boleści. Skutki znam. Dziś pogoda typu absolutnie jesiennego, zimno , bo tylko 13 stopni, bardzo mocny wiatr, deszcz. Co zostaje? Domek, ciepłe skarpety, herbata, dobry obiad i ciekawa książka.  W moim najbliższym lokalnym warzywniaku pojawiły się ciasta drożdżowe pieczone przez właścicielkę. Pychota , a cena za całkiem pokaźną sztukę, to 12zł. Nic, tylko brać. Wczoraj kupiłam 1/2, dziś poszłam po kolejną. Jest szansa, że będą i inne wypieki. Panicz rozpoczął kolejny rok akademicki, zadowolony naborem na II stopień , bo ilość chętnych wzrosła o 50% w stosunku do roku ubiegłego. To radość uzasadniona, bo za tym idą finanse na działalność uczelni. Tak życie  całkowicie zapomina o wakacjach, a nowe obowiązki wzywają.

30 września 2023 , Komentarze (3)

Opaliłam się mimo chodem, chłopcy ( starszyzna) kąpali się w morzu, trochę grzybów było, spacery, rozmowy i śmiechy. Tak wyglądał nasz pobyt w Łebie, tym razem to naprawdę ostatni wyjazd w tym roku. Czwartkowy dzień poświęciliśmy na obżarstwo totalne, bo zaprosiliśmy rodzinę na obiad do Chaty Rybaka, a oni nas potem na deser gigant.  Powalił mnie i pokonał, zjadłam połowę. Było sympatycznie i wesoło. Wspominaliśmy nasze młode lata, historie rodzinne, różne wydarzenia , które były inaczej pamiętane przez nas. Niestety ostatniego dnia , w piątek, przy nakładaniu spodni coś mi strzyknęło w okolicach lędźwi, boli do dziś. Smaruję. mąż wykonuje masaż radełkiem, naciera maścią, lekka poprawa. Zastanawiam się, czy to nie od siedzenia na piasku. Oby przeszło.  Wczoraj, z powodu powrotu do pustej lodówki, była zupa krem z brokuła + ziemniaki okraszone boczkiem i cebulką. Dziś rozpuściłam moje pragnienie gotowania i zaszalałam.  Rosół już gotowy, piersi kacze upieczone, szpinak uduszony, kurki usmażone, marchewka  przygotowana, filety z piersi na grillowej patelni leżą.  Mam z głowy obiad na dwa dni, nie muszę stać przy kuchni, zajmę się swoimi potrzebami. Znów porwały mnie książki opisujące okres międzywojenny i sama wojnę. Są także kryminały. Dziś pożyczał dla mnie mąż, wybrał jakieś słodkości. Okaże się , czy to się da czytać.  Za miesiąc, prawie,  będzie stan gotowości do zabiegu męża. Obym przeżyła ten czas w spokoju i bez stresów. A tymczasem, udaję się , w dziwnych bolesnych pląsach, do kuchni, na kawę. 

25 września 2023 , Komentarze (6)

Rytm jesienny powoli nastaje , a ja mu sprzyjam. Drzewo za oknem z dnia na dzień coraz bardziej żółcią trąci, kasztanów coraz mniej pod drzewami, poranki mocno chłodne, wieczory szybkie . Mój charakter planistki mocno do przodu się wyrywa, bo już jestem około 1 listopada. Nie lubię być zaskakiwana niespodziewanym. Wprawdzie zawsze mam plan B, ale  co zaplanowałam to moje. Polityka mnie nie wzrusza, nie denerwuje, a raczej zdumiewa i odstręcza. Obolali księża z Dąbrowy Górniczej proszą o modlitwę?! To żart? Rydzyk będzie kształcił lekarzy? Faktycznie Znachor + . Jako dobytek mojego męża pozwalam sobie na stwierdzenie, że w Polsce jest coraz więcej idiotów, chamów i prostaków. Mam nadzieję, że za te słowa ja, dobytek  według Konfederacji, nie będę zaklasyfikowana do inwentarza! A przecież człowiek jest istotą rozumną, w co mocno wierzę. To jakim cudem taki za przeproszeniem Mały mały człowiek ( nie Mały wielki, jak w filmie) mógł porwać na swoje bełkoty rzeszę ludzi?  Logicznego myślenia można się nauczyć albo się je ma od natury . Ale żeby nie korzystać z tego daru? Czy tylko krzywda moich najbliższych może być prawdziwa? Innych ludzi nic nie boli?  Tego typu dywagacje pojawiają się u mnie z reguły o poranku, gdy czytam pierwsze , cudowne wiadomości.  Obok nas ziemia woła o pomoc, a dla nas to drobnostka, niech inni poprawią, naprawią, załatwią. Czy świat był dawniej lepszy, czy teraz jest bardziej, a ja tylko wspominam , bo to mój przywilej wieku. Tęsknię do normalności, życzliwości wśród ludzi, mądrego dbania o nas, o zwierzęta, o naturę. Dziś kopytka( reszta) z kiszona kapustą. Jutro jedziemy do Łeby, [pochodzimy po lasach, może jakieś grzyby ?  Na parapetach porozkładałam kasztany, podobno odstraszają pająki. Szczególnie te duże mięsiste są odrażające, a ja się po prostu ich boję.  Przed chwila mąż przeczytał informacje o 15 emeryturze. Tylko piętnasta? Ależ dlaczego!!!!!!!!

23 września 2023 , Komentarze (3)

 wspomnieniami z podróży ostatniej. I tak sobie pomyślałam, że chciałabym, jako dziecko i uczennica, przeżyć lekcję polskiego/historii/plastyki połączoną, w takim właśnie anturażu pałacu w Dobrzycy, Winnej Górze czy  Lewkowie.  Można tam zaspokoić ciekawość i historyczną i polonistyczną i wykazać się swoimi mniejszymi lub większymi zdolnościami plastycznymi, malując akwarelą jakiś landszafcik .  Takie lekcje wspomina się przez lata. Inwencja nauczycieli , nic więcej. Wczoraj wreszcie padało w Gdyni, chociaż przed południem długo korzystałam z powietrza na balkonie . Czytanie w taki sposób to czysta przyjemność. Na dodatek obiadowo była także sama przyjemność , bo pyszna zupa z darów jesieni + naleśniki z mięsem. A dziś  będą kotlety mielone w sosie grzybowym ( podgrzybki) i zielona fasolka. Na jutro przewiduje kopytka do tego dania. Dodałam kroplę jodyny do wody , którą podlewam pelargonie, faktycznie kwiaty pojawiły się w ilościach większych.  Polityka mnie przeraża swoją brutalnością, bezwzględnością i głupotą. Policja jest na usługach  PiS, i na dodatek nie grzeszy mądrością . A gdy ostatnio czytałam powieść Hanny Greń "Zły wybór" , to jedno zdanie przykuło moją uwagę i z rozkoszą je czytałam: " ... Temida musiała być najebana jak meserszmit, kiedy wybierała na obrońcę prawa takiego przygłupa jak ty." Pasuje jak ulał do stanu  aktualnego w tej formacji. Wczoraj w Gdyni sporo ludzi  przybyłych, co widać i słychać. Jeszcze trochę ta cudna aura potrwa, chociaż dziś pierwszy dzień jesieni. We wtorek  pojedziemy do Łeby, odwiedzić szwagra z żoną, podzielić się z nimi swoimi wrażeniami z wycieczki, posłuchać ich przeżyć i zachwytów.Potem tylko wizyta u chirurga naczyniowego ( ja), u ortopedy przed zabiegiem (mąż), przygotowania logistyczne do  1 listopada i do wizyty męża w szpitalu . Biedak boi się wyraźnie , ale podtrzymuję go na duchu jak mogę. To już stan konieczny do zmiany, bo inaczej tylko wózek. Jeszcze budzę się wcześnie, chociaż jest ciemno o 6:30. Ogromną przyjemnośc sprawia mi chwila w łóżku , pod kołdrą , z myślami na temat kolejnego dnia . 

20 września 2023 , Komentarze (10)

Zwiedzaliśmy południową Wielkopolskę. Odwiedziliśmy 26 miejscowości, z oglądaniem ich najciekawszych miejsc. Niektóre zachwyciły, inne rozczarowały, ale wycieczka i tak udana.  Dla mnie najpiękniejsze miejsce do Dobrzyca i Muzeum Ziemiaństwa Polskiego. Zadbane, pięknie położone, dużo ciekawych eksponatów, piękny pałac i pozostałe obiekty. W dobie internetu można wprawdzie zobaczyć wszystko, ale co widzisz bezpośrednio, to zostaje w pamięci na zawsze. Zachwyciłam się salą kolumnową w pałacu w Pawłowicach, dosłownie szczęka mi opadła na jej widok. To  naprawdę  cudo , godne Wersalu! W pałacu mieści się instytucja publiczna, a zatem obiekt nie jest odpowiednio zadbany, a szkoda! Butikowy pałacyk w Orli, gdzie znajduje się także hotelik, gdzie zaproponowano nam kawę, chociaż wszystko było jeszcze zamknięte. Obiekt prywatny a rękę właścicielki widać i chwała jej, że tak się troszczy.  Pałac w Śmiełowie , gdzie przebywał Adam Mickiewicz, gdzie znajdują się pierwsze wydania jego dzieł, pałac w Winnej Górze,  gdzie przebywał gen. Henryk Dąbrowski, a publiczne dotacje pozwoliły wyremontować obiekt z ogromnym pietyzmem. Zespół pałacowo- parkowy w Lewkowie, przepiękne miejsce,  z oranżerią, oficyną, ale do Muzeum w pałacu nie udało się wejść, bo  bez  wcześniejszych zapowiedzi zaczęto odnawiać zabytkowy parkiet. Szkoda, ale czas spędzony w parku  trochę to wynagrodził.  Piłam kawę i jadłam szarlotkę w Antoninie, pałacu myśliwskim  Radziwiłłów. Teren ogromny, pałac imponujący, modrzewiowy.  Pałac Racot, rezydencja prezydentów RP przed II w.ś. , oraz stadnina koni. Akurat odbywały sie mistrzostwa w ujeżdżaniu, było na co popatrzeć. Rydzyna  i zamek królewski Stanisława Leszczyńskiego, rozczarowujący, zaniedbany, nastawiony na komercję. Wnetrza "pachniały" obiadem, bo obiekt  utrzymuje się z komercyjnych imprez typu wesela, konferencje. Haos w środku i brak pomysłu na jego wykorzystanie  absolutnie widoczne.  I te mniej znane obiekty jak zamek w Osiecznej, gdzie znajduje się sanatorium dla dzieci i dla dorosłych, położony nad jeziorem Łoniewskim  , z historią sięgającą średniwiecza.  Ale najbardziej zabolał widok zamku w Bożęciczkach , gdzie znajduje się ośrodek szkolno - wychowawczy dla dzieci z deficytem intelektualnym. Dzieciaki ciekawe nas, zagadywały, grzeczne i chetne do rozmowy. My  byliśmy ostrożni, aby ich nie spłoszyć. Mieszkają w zabytku, ale miliony Czarnka moglyby tym dzieciakom tak pieknie ułatwić ich trudne życie, bo budynek aż woła o pomoc.  W Brodnicy spotkalismy pana  ,będącego przewodnikiem turystycznym, po rozmowie był szczęśliwy ogromnie, że spotkał ludzi "znających Józefa" . Nawet piwnice dworku nam pokazał , i dawny piec  centralny, ogrzewający caly budynek.  O tych mniej ciekawych miejscach nie piszę, bo to wstyd, że obiekt został wyremontowany z funduszy publicznych, a teraz wlaściciel nie udostepnia go wcale. A takich spotkaliśmy kilka.  To powinno chyba jakoś inaczej funkcjonować. Wielkopolska "pachniała" obornikiem, tak to jest w okresie przygotowań do zimy. tereny rolne tam są ogromne, niezmierzone, mniejsze miasta żyją z ich istnienia.  Pogoda dopisała, nocowaliśmy najpierw w Ostrowie Wielkopolskim
( kapitalne muzeum, z wystawą przywołującą duch miasta sprzed II w.ś. ), potem w Śremie.  Wykonaliśmy łącznie  ponad 1400km.  To była nasza 9 podróż w tym roku i chyba wystarczy. Jadaliśmy różnie, przeważnie dwa posiłki dziennie, wracaliśmy  do miejsca spania zadowoleni chociaż zmęczeni.  Co by jednak nie mówić, powrót do domu to najwspanialsza rzecz, a domowe, moje jedzenie , smakuje najbardziej. Noc po powrocie spałam znakomicie  i to chyba jest wyznacznik  moich słów. Od poniedziałku rzuciłam sie do domowych zajęć, już był rosół, pieczona perliczka, naleśniki z mięsem sa przygotowane na jutrzejszy obiad. Zajadam się owocami, nie że w ilościach, ale ich różnorodność o tej porze roku jest wspaniała. Gruszki , o doskonałym smaku, słodsze  od malin. Borówka  wielkości dużego agrestu, jędrna i soczysta. Węgierki, małe acz kwintesencja słońca zamknieta w tej małości. Ciemne, naładowane sokiem winogrona. Jabłka , kruche i tak bardzo smaczne. I jak tu nie kochać jesieni?  Przypomniała mi się zupa minestrone, taka całkowicie wloska, mam zamiar jutro ja ugotować.  A w Gdyni kultura, bo to 48 Festiwal Filmów Fabularnych. Idąc bulwarem mijaliśmy dzis gwiazdy i gwiazdeczki, a rzesze fanek koczuja pod Teatrem Muzycznym, gdzie odbywaja się główne pokazy. Miasto zyje, pogoda sprzyja, a ja dzis już kilka razy słyszałam Burta Bacharacha  w RMF  Classic. Od razu przypomiała się wczesna mlodość, pierwsze  lata w liceum i najzwyklejsza fascynacja jego muzyką. Zostalo mi to do dziś. Krojąc koperek pozwoliłam sobie pląsać po kuchni przy  tej muzyce. Mam nadzieję, że nie zanudziłam was, pozdrawiam.

6 września 2023 , Komentarze (5)

 W sumie cieszę się, że na nasz wyjazd będzie ciepło, a nawet upalnie. Bo o tej porze roku to tylko kilka godzin , a wieczory i poranki i tak chłodne. Aktualna temperatura pozwala na codzienne wywieszanie prania na balkon. Pachnie potem, ach!  Dziś odwiedziny na obu cmentarzach, byliśmy u moich teściów i u moich rodziców.Czas tak szybko mija, niedługo 4 lata jak zmarł ojciec, potem kilka miesięcy i rocznica mamy. Brak mi ich.  Korzystamy z pięknej pogody, spacerujemy tyle, ile sił mężowi wystarcza.  Proponowałam odwołanie wyjazdu, ale nie chciał, dla męża to też atrakcja. Potem jesień , ta listopadowa najgorsza, gdy często rozrywką może być tylko wyjście do Lidla czy Biedronki. Wprawdzie ja zawsze znajdę jakąś ciekawostkę do odwiedzenia, zobaczenia , itp. , więc jesień i zima nie są mi straszne. Teraz jest czas przygotowań mentalnych  do nowych pór roku.  Na obiad dziś papryka faszerowana mięsem, w sosie pomidorowo- paprykowy, Podałam z ryżem, do tego były pikle , smacznie razem wyszło. Drobne zakupy już na wyjazd, bo śniadania i kolacje będziemy robić sami. Chcę dużo zobaczyć, dużo chodzić w zieleni, odpocząć od miasta. Wezmę 2 książki, bo szybko czytam , a bez książki nie idę spać. I oczywiście bez męża!