Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 252633
Komentarzy: 6514
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 25 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

20 października 2020 , Komentarze (8)

Dziś było cudnie, bo: po pierwsze primo kupiłam nowe buty, takie już na chłody, takie wyższe, za kostkę. Mam bardzo wąskie kostki, trudno mi znaleźć buty, które nie byłyby za szerokie w cholewce. Preferuję wiązane , ale tym razem chciałam inne, udało się. Po drugie primo pojechaliśmy do Rewy, aby zobaczyć morze , pospacerować dalej od ludzi. Udało się, woda stała jak tafla lustra, tylko ptaszory używały. W drodze powrotnej do parkingu spotkaliśmy dawna znajoma, koleżankę mojej mamy. Dowiedziała się o jej śmierci, ja nie miałam do niej telefonu ani adresu, takie smutne teraz czasy. Chwilka rozmowy o Corona, ona ma wielu znajomych chorych, opowiadają o nieprawdopodobnym bólu mięśni i głowy. Potwierdzają się zatem objawy. A nadal są tacy, co nie wierzą, to absolutnie niepojęte.  W domu miałam tylko zupę, zamówiłam pizzę, zjedliśmy po talerzu zupy i po 1/2 pizzy. Raz nie zawsze, a jak smakowało! Jestem pełna podziwu dla  mojej fryzjerki, jaki tam reżim panuje. Bez obaw wczoraj się oddałam w jej ręce. Jutro oddam się dłoniom pani stomatolog, aby wyczyścić kamień. Nie obędzie się bez znieczulenia, ale tak trzeba. Wolę to zrobić teraz, bo za chwilkę może być niemożliwe. Dziś ponad 9 tysięcy zachorowań, podobnie jak w Italii, jutro możemy się spodziewać jeszcze więcej.  Kolejna książka Wiśniewskiego ( Janusza Leona)  pt. Miłość i inne dysonanse, przegadana, miejscami irytująca, ale czytam, bo jednak chcę wiedzieć , jaki będzie koniec. Potem wezmę się za coś lżejszego. To tyle. Nic nowego się nie wydarzyło, za oknem idzie zmierzch, w domu cieplutko, przyjemnie.

16 października 2020 , Komentarze (9)

Mówię o wypraszaniu mnie ze sklepów. Dziś poszłam zrealizować receptę, już tam były spojrzenia i  uwagi. Dopiero mój pesel wyprowadził z błędu. Potem spożywczak i Rossmann. Ekspedientka goniła za mną po sklepie, aby mi  przypomnieć, że teraz są godziny dla seniorów, w drogerii usłyszałam, że mam przyjść po 12. Co to jest? Jakiś pomylony obraz seniora? To mam być babulką siwą, o lasce pełzającą , aby zrobić zakupy?  Nie tak dawno  czytałam o oburzeniu kobiet na tekst, że na jezdnię wtargnęła 60 - letnia starowinka.  I nie dziwię się temu oburzeniu . Wcale nie uważam takiego zachowania za komplementowanie  mojej osoby, bo de facto muszę się tłumaczyć z genów.  Cmentarze odwiedzone, bałagan tam, że hej! To wina wichury i deszczu ulewnego.  Pora taka, że szkoda kwiecia na groby, bo za chwilę padna od nadmiaru wody i potargania . Na obiad zrobiłam makaron tagliatelle z brokułami i serem pleśniowym. Przepis przewidywał też śmietankę , minimum 18%,  i to mi nie pasowało. Nie lubię makaronów w sosach śmietanowych , są za tłuste, za agresywne dla pasty( moje zdanie). Zrobiłam jednak z tą śmietanką, bo to przede wszystkim dla męża. Ja zjadłam, mąż pochłonął. To była jego bajka.  Następnym razem będzie spaghetti z sosem pomidorowym według mojego gustu.  Biblioteka zaliczona , i kolejna książka Wiśniewskiego pożyczona. Na szczęście nie zamykają instytucji kultury, więc może jakieś kino jutro? Bo w Gdyni , w Centrum Filmowym sa 3 kina  , ale teraz bardzo mało ludzi przychodzi. Trzeba to wykorzystać. Pogoda kiepska, spaceru, poza cmentarzem, nie było. Za oknem widzę szare, ciężkie chmury. Chyba znów będzie padać.

15 października 2020 , Komentarze (4)

dłużej leżeć. Wprawdzie  jeszcze słaba jestem, ale trzeba wracać do normalności. Przez 3 dni przeczytałam 3 książki, najbardziej podobała mi się pozycja Janusza L. Wiśniewskiego "Koniec samotności" , to kontynuacja "Samotności w sieci". Kto czytał , wie, że wciąga.  Od poniedziałku zeszło ze mnie 2kg wody, teraz tylko zadbać, aby tak pozostało. Jadam mniejsze porcje, rzadziej, ale to mi wystarcza.  Na poniedziałek umówiłam się do fryzjera, aby nie zostać z ręką w nocniku, gdy nadejdzie zamkniecie. Jeszcze dentysta , i będzie wszystko na tę chwilę.  Mąż zrobił dziś większe zakupy. Poczuł  jesień, bo i kapusta kiszona na bigos znalazła się w domu. Nastawiłam już, niech trochę się  pogotuje  , potem przerwa, wystawię na balkon, i znów gotowanie. Taka klasyka.  Syn dziś załatwia sprawy mieszkaniowe, a ja nocami ustawiam meble u niego. Oczywiście nic z tego nie będzie, bo syn samodzielny,  ale zabawa przednia, tylko spać nie daje. Może  Wielkanoc spędzimy już w nowym mieszkaniu? A narazie odkażam co się da, pilnuję się i trzymam stan podwyższonej higieny, bo ta cholera może znaleźć się w domu  także ze sklepu. Jutro będzie już spokojnie pogodowo, to pojedziemy na cmentarze, pójdę do biblioteki, do apteki, na spacer. Mięśnie trzeba rozruszać po długim leżeniu. Nałożę ciepłą kurtkę, może czapkę jakąś i rękawiczki? Podobno od soboty będzie chłodniej, czyli sprawdzają się przewidywania amerykańskich meteorologów. Tak kochane, Boże Narodzenie już niedługo:D.

14 października 2020 , Komentarze (6)

Od poniedziałku jestem w łóżku. Przeziębienie  mnie złapało po niedzielnym spacerze w lasy witomińskie. Było pięknie, zacisznie, ale chłodno. Czułam zimno na plecach, gdy usiedliśmy na chwilkę po forsownym marszu z kijkami, nie przypuszczałam jednak, że tak to się rozwinie.  A ponieważ pogoda raczej nie daje satysfakcji, siedzę w łóżku, wygrzewam się, coś tam lekkiego biorę, zużywam tony chusteczek, kaszle i prycham. Na szczęście gorączki nie ma.  Wczoraj zrobiłam pierwszy raz tej jesieni zupę z soczewicy, taką treściwą, odpowiednią do dzisiejszej pogody. A za oknem koszmar, pada bez ustanku od kilku godzin, wiatr silny uderza w okna.  Mąż wyszedł po pieczywo, wrócił  szybko, bo jakiekolwiek wędrówki są po prostu nieprzyjemne.  Do Łeby nie pojedziemy, bo grzybów nie ma, nasz ewentualny wyjazd relaksacyjny także odpada, bo do strefy czerwonej nie pojadę.  Czytam, oglądam meble w internecie, zastanawiam się nad urządzeniem mieszkania, które lada dzień nabywa synuś.  To takie hobby po cichu, bo on sam to wszystko będzie robił. No, może wysłucha jakiś podpowiedzi delikatnych, bo jest daltonistą. Czekam na telefon od mojego lekarza, aby poinformować go o ustaleniach kardiologa, nowych lekach,  i aby przepisał mi  je  w formie   e.  W domu zacisznie, radio szemrze przyjemnie, obiad zaplanowany, czyli błogi spokój.  Jutro imieniny obu mam, już nie żyjących, wypadałoby odwiedzić cmentarz. Przy takiej pogodzie nie ma to jednak  sensu, zrealizujemy zamiar np. w sobotę, gdy już będę mogła  wyjść. Wagowo jest ok, bo nie spożywam dużo  z powodu bólu gardła. Ochoty też nie ma, i dobrze.   

10 października 2020 , Komentarze (7)

Różnie wypowiadacie się na temat Covid -19. To oczywiste, każdy ma prawo do swojego zdania.  Jedne z was oczekują większego zaangażowania państwa, inne uważają , że zamieszanie wokół pandemii jest niepotrzebne i na wyrost. Nie będę wkładać kija w mrowisko, ale  chcę żyć jeszcze jakiś czas. Nie mogę liczyć na państwo, trudno, postaram się zrobić wszystko, aby mi się udało. Będę nosić maseczki, będę trzymać dystans, bo nie chcę znaleźć się  w szpitalu, gdzie nie będzie dla mnie pomocy.  Mam kłopoty z sercem już,oddycham ciężko, nie chcę mieć kłopotów większych, tych z płucami.  Każdy z nas słucha wiadomości, ogląda tv, może sam podjąć decyzję , zgodną z wiedzą lekarzy, bądź kierować się swoim zdaniem.  Zrobicie jak chcecie, tyle. :(. Pogoda dziś jesienna, zapowiadana , ale  wyjście nad morze musiało być i było. Był lekki wiaterek, oddychało się  dobrze i korzystałam ze spaceru w 100%. Mąż wyniósł kwiaty z balkonu, już  ich wygląd nie napawał przyjemnością.   Suszę resztę ziół, część tymianku stoi jeszcze na parapecie w kuchni, i pachnie .    O, Iga Świątek wygrała w Paryżu, brawo :D, świetna dziewczyna.  Oboje spaliśmy długo i spokojnie, co ostatnio nie specjalnie wychodziło.  Nasze śniadania wyglądają codziennie tak samo, jemy o tej samej porze, bo muszę o określonej godzinie wziąć leki. Życie toczy się powoli, swoim rytmem, bez stresów. Miałam ich dosyć w zeszłym roku i na początku tego , oby złe poszło sobie ode mnie daleko.   Moje kłopoty ze zdrowiem są m. in pokłosiem tych stresów. Na obiad dziś rosół, taki domowy , z marchewką, zieloną pietruszką, oraz gołąbki. Wyszły świetne , a kapusta pekińska nie daje tak mocnego "aromatu" jak ta biała.  Ogromnie cieszę się, że syn zdecydował się na mieszkanie. Teraz namiętnie oglądam meble  w internecie, ale decyzja i tak nie należy do mnie.  Bawię się jednak doskonale! Popołudnie i wieczór to muzyka klasyczna, z płyt cd . Wczoraj przypomniała mi się recondita armonia z Toski Pucciniego, wysłuchałam  Pavarottiego, i wciągnęło mnie. Jeszcze książka, dobra herbata, preferuję Earl Greya, i nawet jesienne popołudnie może być ok.

9 października 2020 , Komentarze (13)

Ale najpierw obiad dzisiejszy -  rosół z makaronem, ugotowany z różnych mięs drobiowych, kurki w śmietanie i ziemniaki. Wczoraj byliśmy w lesie, było cicho, kolorowo, zaczęło słońce świecić. Powolnym krokiem przeszliśmy wszystkie nasze miejsca grzybowe, uzbierała się kobiałka. W większości kurki, ale i suszonych  wyszły dwie tacki z suszarki.  Cieszę się, bo Boże Narodzenie bez grzybów to brak aromatu , który znam od lat.  Dziś jeszcze zrobiłam gołąbki zawijane w liście kapusty pekińskiej , a po obiedzie, gdy zostaną ziemniaki, zrobię leniwe, bo twaróg dochodzi do terminu przydatności.  W ten sposób będę miała  obiad na parę dni, a na rosole zrobię jeszcze zupę tajską. Takie "przeczyszczenie" organizmu ostrą zupą będzie dobre na początek sezonu  jesiennego.  Dziś wymieniłam jedną ksiązkę w bibliotece, udało się pożyczyć Romaina Gary "Latawce", niepublikowane w Polsce do tej pory.  Ciekawa jej jestem.  A teraz ad rem - Covid 19 pochłania nas coraz bardziej, a ja nadal nie mogę zrozumieć ludzi, którzy to lekceważą. Patrz poseł ( jeszcze,  i oby jak najdłużej) Czarnek, patrz purpuraci, którzy winni dawać przykład rozsądku. Cóż jednak zrobić, skoro i wśród Vitalianek są głosy przeciwko maseczkom w sklepach, bo one: zakrywają młode dziewczyny aż po oczy". Syndrom gołębicy według doktora   Strosmayera  z serialu " Szpital na peryferiach"  , nadal żyje w narodzie.  I proszę mi powiedzieć, skąd to się bierze?  Skąd np. pojawili się tzw. anyszczepionkowcy?.  Czy to ta sama grupa ludzi, którzy uważają, że Polaka złe nie trafi, a ręce księdza rozdającego komunie są święte i wolne od wirusa?  Czy to pokłosie myślenie o lichocie polskiej inteligencji w zetknięciu z ludem pracującym,   patrz bezrobotnym ( bo się nie opłaca). Nie chcę żyć w jakiejś strefie, chcę być wolną osobą i poruszać się po kraju, po świecie według własnego wyboru. Dlatego nie pozwolę, aby moje zdrowie było mniej ważne od zdrowia tych bez maseczek. Będę upierdliwa do bólu przy wymaganiu ich noszenia, i to noszenia właściwego, także na nosie!   A paniczowi udało się znaleźć fajne mieszkanie!

7 października 2020 , Komentarze (9)

ale nie da się schować głowy w piasek. Lekarze w szpitalach mogą pracować w kombinezonach, w maskach czy przyłbicach , a panienki w sklepach odzieżowych  mają na to wylane, jak mówią  Kaszubi. Dziś kolejny rekord zachorowań, a wczoraj słońce narodu pokazało,  gdzie ma higienę i ostrożność wobec innych. Sam niech nawet wejdzie do jakiegoś zarażonego dps-u, ale dlaczego naraża innych do cholery?!  Dlaczego mam się dziwić Polakom , że są niepokorni, skoro ich guru zachowuje się , jakby miał świat i ludzi w du...ie. A może ma ????? To chyba najbardziej prawdopodobne.(smiech)  Dziś pora  na wieksze zakupy, przy okazji zaplanowałam na weekend gołąbki, tym razem z kapusty pekińskiej. Udało sie kupić ładną, zieloną i  z dużymi liśćmi. Zrobie może różne, bo trochę  z pieczarkami i z kaszą gryczaną, trochę z mięsem, tak dla urozmaicenia. Dziś miałam zdjete szwy, jeszcze tylko kilka dni plasterki ściągające ranę,  i będzie ok.  Rano zbudził mnie deszcz i ciemności. Była 5:30, mąż poszedł ćwiczyć : najpierw akumata, potem ćwiczenia przepisane przez rehabilitantkę. Ja "dochodziłam"  do jawy, a ćwiczyć mogę tylko doły, bo leżenie jeszcze nie teges. Waga fajna, nowe leki są ok. czuję sie dobrze.  Na obiad faszerowana cukinia + deser w postaci  pokrononych kaki, cherymoi, banana, ciemne winogrona, miechunka, trochę octu balsamicznego i soku z cytryny. Pycha!  Od kilku dni "chodzi za mną" pizza, chyba się skuszę w któryś dzień.  Za oknem jesień  w pełni, coraz więcej liści na ziemi, w centrum handlowym juz królują znicze i chryzantemy. Oby tylko ten dzień 1 listopada nie był kolejnym zarzewiem .

6 października 2020 , Komentarze (10)

Prawdopodobnie Trójmiasto zostanie czerwoną strefą, Policja ma karać bezwzględnie mandatami za brak masek. Oby takie podejście było i do panów narodu, czyli rządzących, którzy mają to głęboko w nosie. Nie zmyślam, widzę w TV, jak stoi jeden ważny , a wokół, niczym ściana, pełno pozostałych zwolenników mówiącego. Jakby pilnowali go, co ma powiedzieć. Nie lubię polityków , niektórych nawet atawistycznie nie znoszę. Lubię ludzi mądrych, prospołecznych, przewidujących i działających na rzecz człowieka. Nie lubię, gdy ktoś mówi mi jak mam żyć, co wyznawać i kogo kochać.  Ostatnio czytałam kilka pozycji o zachowaniu  Niemców wobec Żydów  w okresie przed II w.ś., o  stosunku Polaków do Mazurów, do luteran mieszkających na terenie od wieków, o sposobach upodlania człowieka  innego . Tak sie powtarza co jakiś czas ta historia  karmienia się nienawiścią, zawiścią i podejrzliwością. Ci u władzy wykorzystują tych słabszych, wmawiając im wroga, wskazując na jedyną słuszność.  Tak było od wieków, a po każdej katastrofie dziejowej, ludzie zastanawiali się, jak do czegos podobnego doszło? Czy naprawdę nikt nie widział zła, które panoszyło się coraz bardziej? Czy nikt nie słucha Franciszka , a tylko opętany Dyrektor z Torunia znajduje posłuch? . Boje się, martwię się, mam nieciekawe myśli. Chowam je głęboko, aby nie zawładnęły moim umysłem, nie przyniosły mi choroby zwanej depresja, aby nie pokonały mojego trzeźwego myślenia.  Jestem osobą prospołeczna, lubię być aktywna, ale dzisiejsze działania władz Polski wyraźnie wskazują mi moje miejsce:  masz oglądać durne programy w TV, czytać tylko słuszną lekturę, wybraną przez rządzących, znać historię napisaną przez nas, panów narodu, i cieszyć się z ochłapa zwanego 1300 emeryturą.  Wara ci od logicznego myślenia, posługiwania się prawem nauczanym od lat przez biegłych  nauczycieli, czcij jedynie słuszną religię i partię , a będzie ci dane być prawdziwym Polakiem. Tylko ci z zaszczytem tego miana będą uprzywilejowani. Orwel? Od dawna, i sami na to pozwalamy. Edyta Geppert śpiewała kiedyś cudowną piosenkę pt: Zamiast.  Napisałam jak wyżej zamiast  krzyku rozpaczy.(pot)(strach)

4 października 2020 , Komentarze (2)

Dopiero wrócilismy z wycieczki, a już chciałabym gdzieś wyjechać. Tym razem będzie to wyjazd wypoczynkowy, taki dla ciała, dla relaksu, aby przygotować sie do zimy.  Za niecały miesiąc 1 listopad , już postanowiłam, że będą zrazy wołowe w sosie grzybowym, może jeszcze udziec indyczy pieczony, z pewnością rosół z mięsa mieszanego ( kurczak, kaczka, indyk), jakieś  warzywka, sałatki, itp. Aktualnie liczę na zdjęcie szwów w środę, mam endokrynologa w poniedziałek, może wyjazd na grzyby pod Łebę. Chudnę, to tak ok. 200g dziennie, ale waga nie wzrasta. I wczoraj i dziś pada, chociaż jest ciepło. Nam udało się wstrzelić w  czas bez deszczu i wyszły ładne dla spacery.   Wczoraj jeszcze sztorm był na Bałtyku, widowiskowe fale.  Trafiłam wreszcie na odpowiednie pieczywo, to graham na drożdżach. Mąż kupił na weekend taki na zakwasie , nie mogę go jeść z powodu bólu brzucha.  Mój balkon powoli znika, coraz więcej kwiatów likwiduję . Aktualnie czuje się bardzo dobrze, chyba wreszcie mam dobrze ustawione leki. Biorę ich mniej i jest ok. A najważniejsza sprawa to poprawa zdrowia męża, rehabilitacja, ćwiczenia, okłady zimne, systematyczność, to wszystko przynosi rezultaty pozytywne , i to cieszy.

2 października 2020 , Komentarze (2)

Ostatnio dużo rozmawiam prze telefon. Dzwonią znajomi bardziej , mniej, rodzina dalsza i bliższa.  Rozmawiamy o wszystkim, przekazując sobie informacje o życiu, o poglądach o  obawach. A tych jest znów więcej, bo dziś w Polsce prawie 2300 zachorowań. Stojąc pod oddziałem PZU rozmowa na temat Covid-19 , większość zgadza się, że sami jesteśmy winni, lekceważąc nakazy.Jeszcze udało się iść we wtorek do kina. Film "jak najdalej stąd" polecam, to kolejna pozycja reżysera "Cichej nocy". Film o problemach emigracji zarobkowej, wzajemnych relacjach rodziny w związku z ta emigracją. Świetna gra młodej bohaterki, aktorka pierwszy raz na ekranie.  Niektóre sekwencje wciskały w fotel swoja prawdą.  A teraz ciekawa jestem, czy uda się jednak posłuchać koncertów w ramach Gdynia Classica Nova, skoro takie obostrzenia.  Moje plecy "dochodzą" do siebie, coraz lepiej jest, nakładam już Bliznasilk. Dziś na obiad zupa krem z marchwi ( nadal!), łosoś pieczony i szpinak świeży. Pycha.