Pogrzeb odbędzie się we środę, w gronie 5 osób, chociaż znajomi i rodzina męża będą na cmentarzu, jako odwiedzający innych. Tylko chwilka w kaplicy cmentarnej i pochówek. Przykre takie pożegnanie, ale mam nadzieję, że za niedługo wszystko wróci do normy. Wówczas będzie czas na mszę. Sprawami pochówku zajmuje się brat, skoro tak krytykował pogrzeb Ojca zorganizowany przeze mnie, niech się wykaże teraz. Nie rozpaczam tak bardzo, bo Mama była naprawdę drobniejsza od kurczaka, słabiutka niesamowicie i już nie było w niej woli walki. Poddaję się losowi, chociaż karze mnie okrutnie, dwoje rodziców w terminie pół roku, to naprawdę trudno znieść. Rozmyślam dużo i jestem spokojna, że zrobiłam dla Mamy wszystko, aby miała komfort pod moją opieką. Czeka mnie jeszcze przeprawa z bratem, ale jestem silna i poradzę sobie. Czas pobytu w domu jest męczący, bo psychika kręci się wkoło tych samych myśli, zadają pytanie: kiedy będzie koniec? Syn spędza Wielkanoc w Poznaniu, chciał przyjechać, ale odradzilismy. Chciał nas wesprzeć w tej sytuacji, ale jego zdrowie jest dla nas ważniejsze. Dziekuję Wam wszystkim za wyrazy współczucia, płynące tak szczodrze. Oby Wielkanoc upłynęła Wam ciepło, rozgrzana sercami i uczuciami najbliższych.