Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 251340
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 24 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

25 sierpnia 2018 , Komentarze (8)

Dziś zrobiłam wreszcie  porządek z kosmetykami w łazience. Wypierdzieliłam wszystkie te, których nie używam od jakiegoś czasu, zebrało się trochę. Potem przygotowanie odzieży na wyjazd. Pogoda w podróży ma być deszczowa, podobnie w drodze powrotnej. Musze więc zabrać trochę cieplejszych, trochę letnich. No i wygodne buty, co jest podstawą.  Prasowanie mam już za sobą, za sobą mam też rozmowę telefoniczną z ojcem, która jak zawsze wykazała jego egoizm i skąpstwo niewyobrażalne.  Wczoraj wieczorem byliśmy w kinie na filmie pt. "Księgarnia z marzeniami".  Polecam z całego serca, bo to film o odwadze, przyjaźni, zawiści i nienawiści. Zagrane wspaniale, dwie godziny świetnie spędzone.  Pogoda dziś deszczowa, jest ok. 20 stopni, postanowiłam spędzić ten dzień w domu. Nie wychodzę na ulice bez makijażu, a dziś nie chce mi się go robić.  To dzień dla ciała, bo chcę zrobić manicure, pomalować paznokcie , depilacje mam już za sobą, tak jak i peeling skóry  głowy. Dziś będą na obiad kotlety mielone, chcę zabrać kilka  na czas podróży a przy okazji będą na obiad. Do tego kiszona kapusta duszona z kminkiem i suszonymi grzybami.  Czeka mnie jeszcze czyszczenie domu z rzeczy psujących się, bo w czasie naszej nieobecności ich stan może się drastycznie pogorszyć. I to tyle. Od jutra mam wolne od remontu, spraw codziennych, spraw z rodzicami. Chcę odpocząć.

24 sierpnia 2018 , Komentarze (4)

bo w dwóch pomieszczeniach złożyliśmy dobytek, aby remont  nabrał kształtów. Dziś będzie spanko na materacu jedynie, na szczęście grubym i wygodnym . Teraz facet popryskał niektóre miejsca środkiem grzybobójczym, wali w domu chlorem, że hej. Od rana bieganina, a pogoda taka raczej niesprzyjająca. Nad ranem burza była nawet ostra, teraz co chwilkę pada na zmianę z laniem. Przyroda zachwycona , bo przecież powalona została w tym roku przez suszę.  Zadowolona jestem, że wczoraj ugorowałam zupę dla rodziców, dziś warunków brak. Byłam już w banku, załatwić sprawy ojca, potem do Lidla po zakupy, kupiłam m.in.  parę fig świeżych dla rodziców , bo pewnie w życiu nie jedli. Krótka wizyta u fryzjera, aby poprawił przy uszach, bo nie lubię grubych baczków, teraz opracowuje logistykę działań na sobotę , a w niedzielę z rana wyjazd.Na śniadanie dziś była owsianka z   orzechami, brzoskwinią, jogurtem , dodałam pół łyżeczki inuliny, to dla moich jelit. A propos jelit, poleciłam książkę już dwóm osobom, w sumie powinnam dostać rabat !;). Na obiad będzie tylko krupnik, który zjemy razem z rodzicami, potem niestety ciasto i kawa, bo tak staruszkowie  wyobrażają sobie wizytę. Trudno, zjem mało. 

23 sierpnia 2018 , Komentarze (4)

Co za dzień! Poszłam do notariusza oddać resztę dokumentów, a ona melduje mi, że transakcję trzeba odłożyć do czasu uzyskania  odpowiedzi z Lasów Państwowych, czy skorzystają z prawa pierwokupu. Jakiś idiota ustalający plan, skorzystał ze zdjęć wykonanych dronem, zobaczył korony drzew w pełnym listowiu , i zapisał w planie , że działka rekreacyjna i las. Na działce mam raptem 6 drzew, taki to las, ewidencja gruntów, czyli dokument ważniejszy nic o lesie nie mówi, planu urządzania nie było i nie ma, a jest durny przepis .Kupujący poczekają, bo im zależy, ale teraz wszystko przeciągnie się w czasie , będą dwie wizyty u notariusza, Zmieniłam notariusza, bo te informacje powinnam otrzymać, gdy zaniosłam dokumenty, z których wynikało przeznaczenie działki, a nie po kilku dniach, gdy kupujący wyjechali na wakacje. nachodziłam się jak listonosz w okresie prosperity PPP, a upał nieziemski. Załatwiłam co chciałam, telefonicznie uzgodniłam z kupującymi co i jak, wróciłam do domu szczęśliwa, że mam to już za sobą. Nagle, cyk! do głowy przyszła myśl, a fryzjer na 14 to gips? No to ponownie ubrałam ciało, poszłam, zeszło 1,5 godziny, w tym czasie na szczęście gotował się krupnik dla rodziców, który zdążyłam nastawić przed wyjściem. W tzw, międzyczasie była jeszcze wizyta w bibliotece, zakupy, przyszedł majster i rozmawialiśmy o remoncie. Usiadłam po 17  i jestem naprawdę zmęczona. Mąż w tym czasie wystawiał meble z pokoju , który pójdzie na pierwszy ogień prac, przenosił, pakował itp. Jutro wizyta w banku dla ojca, potem jazda do nich z żarełkiem , wieczorem kino, o pracach ręcznych w domu nie wspomnę. I kto powie, że emerytowi czas przez palce przecieka? 

22 sierpnia 2018 , Komentarze (3)

Tyle spraw mam do załatwienia przed wyjazdem, w związku ze sprzedażą działki, w związku z remontem. Chcę wszystko popłacić przed wycieczką, dziś kolejna wyprawa po  kolejny papier do aktu notarialnego. Wczoraj nie było ktosia do podpisu zaświadczenia, a wysłanie do nas pocztą byłoby bezsensem pod nasza nieobecność. Do biblioteki poszliśmy tachając 12 książek, okazała się już zamknięta. Chcemy zmienić blaty w kuchni . Po rozeznaniu tematu okazało się, że najlepiej kupić blat w Castoramie, przyciąć na wymiar, będzie to tańsze  dwukrotnie niż w salonach meblowych. Przy opłatach spędziłam kolejne chwile długie, bo dowody opłacenia podatku od nieruchomości, zapłaty za wodę chcę wręczyć kupującym działkę.Musiałam je także wydrukować. Jeszcze doszła faktura za ozonowanie, a ubezpieczyciel nadal ma w nosie moje odwołanie od przyznanego odszkodowania.  Jutro przychodzi facet od remontu, zejdzie trochę na ustaleniach, potem znów do notariusza, wizyta u fryzjera, gotowanie dla rodziców. Chcę im zrobić krupnik, tradycyjne zupy "wchodzą " im najlepiej. Dziś kolejne prania , bo pogoda sprzyja. Rano było w Gdyni tylko 15 stopni, aura chyba wraca do normy. 

21 sierpnia 2018 , Komentarze (5)

załatwionych dziś od rana. Tuż po 9 musieliśmy wyjechać z domu, bo włączono ozonowanie. Pojechaliśmy wymienić zasłony na inny kolor, potem  do urzędu po dokumenty potrzebne dla notariusza. Następnie wizyta na działce, montowanie rowerów na bagażnik samochodu, pakowanie pozostałych rzeczy, które musimy  zabrać ( osobiste) lub chcemy( pamiątki). Zeszło do 13, powrót do domu , przed 14 wylądowaliśmy, ale to za wcześnie , aby wejść. Poszłam więc w miasto , kupiłam m. in Bioliq żel do mycia twarzy ze szczoteczką, za niecałe 16 zł. Poza tym książkę Michaela Mosleya pt"Jelita wiedzą lepiej"  i dwa kostiumy kąpielowe , oba z przeceny. W przyszłym roku jedziemy do sanatorium, a dwa są niezbędne . Powrót do domu, ale okazało się, że ozon jeszcze nie wywietrzał, poszliśmy coś zjeść, nadal brak możliwości wejścia, tym razem pojechaliśmy nad morze, do kawiarni Mariola, która istnieje  od czasów moich lat licealnych.  Wracaliśmy przed 17, czułam się jak osoba, która rano wyszła do pracy i właśnie wraca do domu. I znów układanie, przenoszenie, zamykanie, itp. Narazie "wydeptałam"  prawie 11.000 kroków, czyli tę dawkę dla zdrowia wyrobiłam.Jedno pranie schnie, drugie kręci się w pralce. Noce już są chłodne , ale i tak pranie zostawię na balkonie. Dzwonił pan remontowy, we czwartek wpadnie, aby ustalić co, jak i gdzie. Czyli mogę uznać, że złe moce już mnie opuściły? Czy jeszcze za wcześnie na odtrąbienie końca złego? A, waga spada, ale rwa daje się we znaki. 

20 sierpnia 2018 , Komentarze (4)

Rano wizyta u pani notariusz. Blisko domu, znów doceniam zalety mieszkania w samym centrum miasta.. Rozmowa rzeczowa, wszystko jest tak, jak myślałam. Potem zakupy te najbardziej niezbędne, II śniadanie  i wyjazd do rodziców. Staruszkowie zadowoleni, mama szczęśliwa, że odejdzie jej obowiązek obiadowy. Smakowało, a jakże, zjedli z apetytem, ciasto drożdżowe zostawili sobie na później, do herbaty. Po powrocie  namówiłam męża na spacer nad morze, póki pogoda dopisuje. Przy okazji zjadłam 3 wielgachne placki ziemniaczane , tak mi zapachniały, że nie potrafiłam się oprzeć pokusie. To moja słaba silna wola daje o sobie znać. Lekkie ochłodzenie sprzyja egzystencji. Wspominaliśmy dziś , z jakim uwielbieniem zwiedzamy jesienny Gdańsk, Sopot, Hel. Już namówiliśmy się na podróż pociągiem np. do Kuźnicy, wędrówkę z kijkami do Helu i powrót także pociągiem. Sama trasa kolejowa wzdłuż morza to wspaniałe widoki. A jesienią lub wiosną, gdy mniej liści, więcej widać. Jutro musimy załatwić kila spraw urzędowych, zabrać z działki rowery, pozostałe rzeczy , które zostaną z nami. Przy okazji chcę wymienić kupione zasłony na inny kolor, wybrać nowy blat do kuchni, szafki do łazienki.  Uff mamy na to 6 godzin, bo tyle będzie trwać ozonowanie. 

19 sierpnia 2018 , Komentarze (7)

Lepiej spałam, może to wreszcie minie. Na śniadanie owsianka z orzechami, jabłkiem , miodem spadziowym, jogurtem i 1/2 łyżeczki inuliną Gdy pierwszy raz spożyłam jej za dużo, gazy rozsadzały mnie, dosłownie. Kapusta kiszona wczoraj, dziś, a jest pyszna jak mało co. Do tego wprawdzie karkówka pieczona, ale przyrządzona w rękawie, od czasu do czasu można. Resztę zawiozę rodzicom, bo oni są fanami tego mięsa. Do tego zrobię zupę koperkową , aby była lżejsza. Muszę znów opracować jadłospis na przyszły tydzień, aby nic nie zostawiać na czas wyjazdu. A dziś dzień pełnego relaksu. Kolo południa kawa i lody w ulubionej kawiarni Dom Czekolady. Tam zawsze dostajemy ogromne porcje od znajomego geja, który jest szefem , miłym młodym człowiekiem. Potem spacer , chwila z lekturą na ławce, rozmowy o dzieciństwie , m.in. o smakach ulubionych lodów, o ubiorach z okresu , o zwyczajach. Fajne są takie wspomnienia i mimo lat, jakie jesteśmy ze sobą, zawsze coś nowego znajdzie się w zakamarkach pamięci. Nad morzem tłumy ludzi, przeplatają się języki  z różnych krajów, stroje kolorowe , bo to przecież lato. Od jutra czeka nas gorący tydzień, muszę go przygotować organizacyjnie, aby wszystko zrobic, zlaleźć czas na kino, na spacery, na oddech od obowiązków. 

18 sierpnia 2018 , Komentarze (10)

Pozamykane, pozamiatane, pozabierane, czyli właściwie koniec. We wtorek podjedziemy jeszcze zabrać rowery , krzesła na balkon, jakieś duperele, które już dziś nie znalazły miejsca  w samochodzie. Po powrocie  rozładowywanie, a nadal jest tego sporo. Znajomi z podwórka w naszym wieku pochwalają, młodsi twierdza, że szkoda. To właśnie jest różnica pokoleń. Już jedno pranie wisi, mąż zrobił zakupy, kwiaty podlane, dostarczone dywaniki odebrane. Są ładne, w etniczne wzory, kolorowe. W jasnej sypialni z sosnowymi meblami będą wyglądać super. Ach, z jaką przyjemnością wzięłam kąpiel w mojej łazience , czyli nie ma to jak w domu. Dziś pogoda łamana, przywitał nas deszcz i lekkie ochłodzenie, wieje, słońce też świecie, doskonała pogoda na pranie. Ale, ale, moja waga spadła o ponad kilogram! A właściwie nic dodatkowego nie robiłam w tym kierunku. To jednak hormony  były i nieprawidłowa praca tarczycy. Wczoraj nazbierałam kurek trochę, muszę je wyczyścić, dodam do piersi z kurczaka na obiad. Dziś brat u rodziców, w poniedziałek my, muszę wymyślić zupę . Poza tym wizyta u notariusza, aby przed wyjazdem wszystko załatwić. U sąsiada remont łazienki, tak Polacy spędzają wakacje.A ze złych wiadomości- to chyba rwa kulszowa. W nocy bolało mnie niesamowicie, siedzę z bólem, najlepiej mi się stoi. Mam jakieś przeciwbólowe tabsy, ale czy warto je brać? Może macvie jakieś wiadomości na ten temat?

17 sierpnia 2018 , Komentarze (4)

ile człowiek gromadzi wokół siebie przedmiotów! Wprawdzie 23 lata posiadania tłumaczy ten fakt, ale  uważam, że i tak za dużo. Wczoraj sąsiad zaprzyjaźniony podchodził do nas kilka razy, pokazywaliśmy przedmioty, które chcemy zostawić, pozbyć się, oddać. Najpierw podjechał samochodem po większe, potem  dochodził 3 razy, wracał do siebie obładowany. Piła łańcuchowa, wiertarka, dywaniki, przewody, narzędzia, baterie, garnki, itd. On zadowolony, my też, bo rzeczy trafiły w odpowiednie ręce. Dziś "czyszczę" pakując te przedmioty, które zabieram do domu.  Na szczęście następca  zgodził się , aby zostały kołdry i poduszki, wypierze je i już. Dziś jest cicho, spokojnie, bo to dzień  w pracy  i ludzi mniej. Na działce zebrałam trochę kurek, po kolejne udam się do lasu. Spałam doskonale, bez obciążeń i durnych myśli. Udało się, decyzja zapadła w ciągu niecałego miesiąca i to z pozytywnym rezultatem. teraz kolej na innych, aby cieszyli się. Zostawiamy w dobrych rękach działkę. Domek jest wyposażony we wszystko potrzebne do  przebywania już dziś. Też bym się cieszyła, gdybym kupiła z takim wnętrzem. Dziś na obiad kalafior i jajko sadzone, gazpacho, które uwielbiam doda kolorytu daniu jako przedsmak. To tyle z kaszubskiej wsi.

16 sierpnia 2018 , Komentarze (9)

wczoraj uzgodniliśmy z kupującymi sprzedaż naszej działki. Oni młodsi o  ponad 30 lat, rodzina z 2 dzieci, babcia, czyli komplecik. Zadowoleni, zachwyceni, my także usatysfakcjonowani.7 września podpisujemy akt notarialny. Wczoraj popłynęliśmy alkoholowo z tej okazji, dziś jestem w lekkim stanie nieważkości.  A teraz czas na pakowanie, segregowanie, decydowanie . Bo to ostatni weekend z noclegiem.Przed nami wreszcie wyczekiwany remont, wyjazd na wycieczkę, wyjazd do Borkowa, a po powrocie tylko zerwę pigwę na nalewkę, oddam klucze i finito la comedia. Czy żal? Nie, może wiosną trochę zatęsknię, mam jednak zaproszeń kilka na odwiedziny, przyjadę jako gość, bez konieczności pracowania. A co później? Czas pokaże . To tyle dziś, idę się pakować.!