w poszukiwaniu inspiracji na wizytę sylwestrową. Nie jest źle, jest w czym wybierać. Moje niegdysiejsze kupowanie rzeczy gatunkowo dobrych, klasycznych, pozwala nawet na ewentualności w wyborze. Jednej rzeczy żałuję, w ubiegłym roku nie przymierzyłam sukni długiej, czarnej, lejącej , pięknie podkreślającej kształty. Wydawało mi się niemożliwe, że wejdę w nią tak, jak 10 lat temu. A jednak, dziś tego dokonałam, i ...zachwyt. I żal, bo to domówka, długa kreacja nie wchodzi w grę. Obstaję na teraz przy małej czarnej, do tego śliwkowy żakiet z tafty, fajnie marszczony przy kołnierzu, z dużymi guzikami ze starego "srebra", lakierki przydymiona śliwka , delikatna srebrna biżuteria i gotowe. Ważne będzie samopoczucie, towarzystwo i zabawa. Zastanawiam się nad alkoholem, który ostatnio coraz mniej mi smakuje. Będzie białe wino, to jedno rozwiązanie, bo piję je z dużą ilością wody. Może jakaś czysta wódka z wodą ? Ach, zobaczę, to najmniej ważne. Dziś pogoda spacerowa, morze jak tafla lodowa, gładkie, z dostojnie pływającymi łabędziami. Widok hen, daleko, daleko. Wychodziliśmy dziś prawie 9.000 kroków. Szukałam dziś w Rossmannie dobrej pianki do mycia twarzy i olejku do demakijażu. Chyba zamówię internetowo, bo nic nie było, a ja przyzwyczaiłam się do mycia twarzy na sposób koreański. Obiad dziś z pozostałości świątecznych, na balkonie wreszcie pusto , bo gary poznikały. W nocy długa przerwa , bo jak zawsze po wizycie u rodziców spać nie mogę. Na szczęście to przechodzi. Fajnie wybraliśmy z mężem termin pobytu w Inowrocławiu, akurat będą ferie zimowe w naszym województwie, nie stracę więc nic z zajęć. Sąsiedzi spotkani na podwórku wyznali, że uważają nas z mężem za idealne małżeństwo ! No cóż, nasze włoskie temperamenty chyba nie pozwalają na to, ale na pozór, czemu nie.