Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 250929
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 22 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

21 listopada 2017 , Komentarze (1)

Wczoraj wieczorem w rozmowie telefonicznej z ojcem znów kryzys. Staruszkowie pękają wobec bezradności. Padają między nimi niepotrzebne słowa, ale dziś nie wracałam do tego,oni też nie, a zatem wszystko minęło. Rano ( w sypialni 9 stopni!), pojechaliśmy do Castoramy po dodatkowe półki do szafy. Czekaliśmy pół godziny i produkt gotowy. W tym czasie kupiłam wosk do mebli, bo chcę znów wyczyścić stary kredens, obejrzeliśmy meble łazienkowe i poraziła nas cena gotowych, podobających się. Jednak stolarz będzie sam to robił,  inny koszt. Szukaliśmy  czegoś sosnowego na ścianę, ale zero, natomiast do mojej pracy  z witryną jest wiele materiału , cieszę się. To poczeka do wiosny. Pogoda dziś wspaniała, piękne słońce, ale dziś gotowanie u rodziców. Trochę szkoda, że nici z wypadu nad morze, ale dobry uczynek i okazanie troski jest ważniejsze. Zupa grzybowa bardzo smakowała, będzie jeszcze na jutro. Poza tym kotlety z piersi kurczaka, bo takie mięso ojciec kupił,  ale także pieczony w papierze pstrąg łososiowy , sałata lodowa z koperkiem w sosie vinegret i zapiekane jabłka z miodem, cynamonem i płatkami migdałów - to nasz wkład. Rodzice zadowoleni, najedli się do syta, mama spokojna, że nie musi się wysilać i wymyślać, kiedy jej nie wychodzi. Po naszym wyjściu mieli zamiar na małą drzemkę , i dobrze. A my znów do szafy, przekładanie na półki, chowanie do pudeł, pozbywanie się zbędnych pojemników. Fajnie wyszło. Za pół godziny ruszamy do kina na chwilkę rozrywki. Zasłużonej. 

20 listopada 2017 , Komentarze (5)

W nocy katar nie dawał mi spać. Na dodatek myśli, jak zorganizować wtorek u rodziców, co im ugotować. To chyba pozostałość po obejrzeniu MasterChefa, gdzie znów Ślązacy rządzili.  Fajna ta tegoroczna grupa, taka bez zadęcia.  Dziś na qigong były bardzo fajne ćwiczenia prozdrowotne. Było masowanie nerek, jajników, serca, wszystkich kończyn. Były ćwiczenia  przeciwzapalne i rozluźniające. Czy wiecie, że według medycyny chińskiej  płuca to  centrum smutku, nerki to stres, brzuch to energia, a wątroba to oczywiście złość. Należy zatem dbać o swoje ciało w całości. Wracałam rozluźniona, zadowolona z siebie  i dumna, że kolejny raz nie poddałam się czarnym podpowiedziom, aby zostać w domu, w cieple. A na zajęcia przychodzi ponad 30 kobiet, żaden facet!:D. Kupiliśmy na jutro bilety na Listy do M. Podobno całkiem przyjemna komedia, a my chcemy trochę zabawy. Dla rodziców kupiłam mrożona zupę grzybową. Już kiedyś ja jadłam, smakowała mi.  Na II danie danie to, co ojciec kupi. Muszę jeszcze podjąć decyzje odnośnie jarzynki.  Dzisiejszy wypad nad morze nie był tak przyjemny jak wczorajszy, bo i pogoda gorsza. Ale to tylko kwestia ubioru. Bałtyk dziś siny, chmury odbijają się w wodzie. I faktycznie chłodny wiatr podkręca nieprzyjemne uczucie dyskomfortu. Muszę odrobić zadania z j. angielskiego, a zatem , pa.

19 listopada 2017 , Komentarze (4)

Przy oglądaniu HGTV przyszedł mi pomysł na wykorzystanie witrynki, która wobec nowej szafy nie mieści się w sypialni.  Zrobię z niej stolik. Znajomy stolarz, który nas odwiedził , zobaczył moja pracę ze stolikiem nocnym i pochwalił, a nawet zachęcił do innych "dzieł"  Programy  o urządzaniu wnętrz, o remontach czy renowacjach, są niewątpliwa inspiracją.  Kupię tylko 4 nogi sosnowe, dwie deski na blat, witrynkę spatynuję, zabejcuje uszkodzenia i polakieruję. Już się ciesze na taka pracę. :) Przegląd odzieży c.d. Tym razem u męża, kila rzeczy poszło się bujać . Szafa robi się coraz bardziej przestronna , co mnie cieszy. Dziś pogoda raczej barowa, ale plener był, a jakże! Nad morzem wiało chłodem, ale Gdynianie nie boja się wiatrów, mamy szczęście żyć bez smogu. Oglądam ostatnio na  Planet + "Polska z góry" Dziś były Kaszuby, znane nam miejsca, jak chociażby wieża widokowa na Wieżycy, najwyższy taki  punkt w północnej Europie, jeziora wdzydzkie , Bory Tucholskie . Serce się cieszy, gdy wiesz, że oglądasz coś, co znasz, co podziwiałas na własne oczy. 

18 listopada 2017 , Komentarze (5)

Przy tego rodzaju czynnościach, jak zmiana szafy,  z pewnością pojawią się potrzeby wykonania czegoś dodatkowo. I tak jest u mnie, bo znów zrobiłam przegląd, kilka przydasiów poszło do śmietnika , część do piwnicy, od razu zrobiło się luźniej. Przy okazji zamarzyliśmy  o nowej zabudowie do łazienki, półce na książki. Mąż zadzwonił do pana Mirka, który w lutym remontował u nas, bo on i stolarz.  Przyjechał, ale okazało się, że stolarkę zarzucił , nie ma nawet odpowiednich narzędzi. Dał namiary na jakiegoś kolegę, ale to  od nas ok. 50km. nie wiem czy warto. Przywiózł natomiast w prezencie dwa pstrągi dopiero co złowione. Zrobiłam mniejszego na obiad , upiekłam go w piekarniku  z opcją grilla, dałam sporo ziół , cytrynę i zielona pietruszkę. Ryba wyszła rewelacyjnie, smakowała nieziemsko i o żądnym smrodzie rybim w domu nie ma mowy. Pstrąga drugiego oczyściłam z zamroziłam , a dzisiejszego podałam  z kaszą pęczak, z sałatą z sosem vinegret, a przed rybą był rosół z lanymi kluskami. Upiekłam tez biszkopt z renetą, cynamonem i płatkami migdałów, oraz polędwiczkę wieprzową na jutro na obiad. :p. Czytam aktualnie książkę Małgorzaty Mroczkowskiej pt " Od jutra dieta". To nasza koleżanka w walce z nadwagą, jej teksty znam dobrze, zna każda Vitalianka, to jakbym czytała pamiętniki koleżanek " w niedoli". Pogoda dziś taka zmienna, aktualnie ponurawa, idzie na deszcz, podobno i ze śniegiem. W radiu zapowiadają na Pomorzu burze. Ostatnią burze przeżyłam w zeszłym tygodniu,  była burza gradowa, nieciekawe zjawisko.  Mąż cierpi dziś na ból kolan, faktycznie zmiana pogody murowana. Gratuluje sobie wczorajszego wyjazdu na dzialkę. 

17 listopada 2017 , Komentarze (1)

Szafa przyjechała zamiast do 16, to przed 19. No nie powiem, co mną targało, jak to się odbiło na montażystach. Mimo zapewnień o ostrożności, ściana uszkodzona. I jak się nie ma to odbijać na diecie, skoro w stresie zjadłam pączka?  Cholera mnie bierze i tyle.  Do północy układaliśmy, a i tak  było to tylko chowanie rzeczy z jednego miejsca do drugiego. Teraz mogę spokojnie przemyśleć, co, gdzie, jak i z czym.  Poszłam spać grupo po 1, o  pilatesie dziś nawet nie pomyślałam, ale za to załatwiliśmy inną rzecz. Byliśmy na działce, ogaciłam rośliny, przysypałam korzenie korą, wykopałam cebule i karpy. W domku inwazja myszy, mój węch wariował , bo nie znoszę ich zapachu. Jakbym weszła do sklepu zoologicznego i stała przy akwariach z gryzoniami. Wymiotłam 2 szufelki ich odchodów. Musimy pojechać rozrzucić trutkę, nie ma rady. Na szczęście nie włażą do góry. Pusto na działkach, ktoś liście palił  i dym ładnie pachniał. Droga utwardzona obiecana przez gminę na wczesne lato, do tej pory  z dziurami. A kasa leży na subkoncie i  śmieje się z nas. Pelargonie na działce jeszcze pięknie kwitły, zostawiłam je w skrzynkach, co tam. Obiecałam jednej z Vitalianek zdjęcie świeczek na parapecie. Zapomniałam o tym, a potem zdjęcie z telefonu  zlikwidowałam, nie pamiętając o obietnicy. Tak zaczyna się skleroza i rozkojarzenie. Teraz muszę poczekać, aż  zrobię kolejną dekorację, bo tamte świeczki "poszły z dymem".Inaczej mówiąc, muszę pamiętać, aby pamiętać. ;). A za chwilke udaję się do sypialni na c.d. układania . 

16 listopada 2017 , Komentarze (3)

Od rana  jesteśmy w pogotowiu. Oboje z mężem jesteśmy niecierpliwi, i chociaż wiemy o dostawie po  14, to już , już chcielibyśmy. Ale najpierw morze, no bo jak tak bez zobaczenia wielkiej wody. Ona dziś przepięknie się srebrzyła, łagodnie falowała, prawie stojąc w miejscu. Ludzi sporo pomimo wczesnej pory ( przed 10) i dnia powszedniego.  Rześko było i przyjemnie. Maszerujemy zawsze dość szybko, wracam do domu z zarumienioną twarzą i często mam mokre plecy pod plecakiem. Wczoraj pierwsza lekcja angielskiego. Weszłam do grupy jak w masło, bez problemów. Na lekcji poprzedniej omawiali tekst z poziomu gimnazjum, wczoraj pracowaliśmy na tekście z zakresu liceum. Bez problemu  główka pracuje, czyli tego się nie zapomina.  Wymowę mam lepszą , nie odstaje pod względem znajomości słówek, czasów, nie boję się rozmawiać. Będzie dobrze:). Moja nadkwasota znów się odezwała. Prawie ćwierć wieku temu stwierdzono u mnie  helikobakter pyroli , a zatem mam prawo cierpieć na nadkwasotę. Narazie biorę zapobiegawczo Renni, ograniczam produkty powodujące tę dolegliwość. Powinno wystarczyć. Sprawa tynkowania bez zmian, nadal kulson mać, bo panowie zajęli się zbijaniem tynku w dalszej części budynku. Moja część jest gotowa do pomalowania, ale widać nie zasłużyliśmy. Wpienia mnie to niewyobrażalnie. Tylko faceci tak potrafią bezdurnie pracować. 

15 listopada 2017 , Komentarze (2)

Lubie planować, organizować, nie ukrywam. Coroczną Wielkanoc spędzamy od kilku lat w Poznaniu , ale nie u syna, bo byłoby to zbyt krępujące i niewygodne dla wszystkich. Wynajmuję zatem mieszkanie na 4 noce, z dużym stołem, porządnie wyposażoną kuchnia, wygodna sypialnią. To ponad 4 miesiące jeszcze, ale wczoraj dokonałam rezerwacji, szukając od kilkunastu dni czegoś ciekawego. Udało się znaleźć fajne lokum niedaleko Dominikanów, cena doskonała, bo Booking jest o wiele droższy od Airbnb. Tak więc ten motyw mam już zaplanowany, po Nowym Roku będę myślała o Wielkanocy. A teraz zajmuję się organizacją czasu w tym tygodniu, bo szafa jutro przyjedzie, chcę zabezpieczyć parkiet w sypialni, aby było jak najmniej zabrudzeń czy uszkodzeń. Niestety rusztowania nadal stoją, panowie przestawili tylko kawałek, a my "jesteśmy kawałkiem następnym", czyli mają czas, bo po co się spieszyć. W TVN słyszę o kolejnym skatowanym dziecku, zwyczajowo już przez konkubenta matki. Dziecko walczy o życie. Co się kulson mać dzieje! Czytała  wczoraj, że ksiądz, który w Miedzyrzeczu zgwałcił 14 latkę dostał karę  1 roku w zawieszeniu na 3 lata. Hierarchowie kościoła milczą , nie ganią, nie ponoszą odpowiedzialności za swoich duchownych. Ja wiem, że to portal o dietach, odżywianiu się i odchudzaniu, ale jak mnie dopada stres z powodu naszych  posłów "mądrych, empatycznych, życzliwych i prawych", to moja dieta wariuje. Przecież żyję w Polsce i nie mogę udawać, że nie wiem, co się w moim kraju dzieje.  Właśnie wypowiada się minister MSZ, i jak tu sie nie denerwować głupotą, brakiem taktu i umiaru tego człowieka? (strach). No nic, spadam na język angielski. Ciekawa jestem poziomu.

14 listopada 2017 , Komentarze (2)

Dziś mój ojciec skończył 88 lat. Niestety widzę coraz większe spustoszenie organizmu. Powoli chodzi, źle słyszy, ma kłopoty z pamięcią, manualnie niespecjalnie, coraz gorzej wyraża swoje myśli. Ojciec jest pazerny na życie, mam zatem nadzieje, że pożyje jeszcze. Tata nie zdaje sobie sprawy z postępującego czasu i całe szczęście. Dziś wtorek, dzień gotowania u rodziców. Przygotowałam zupę szczawiową z jajkiem, pieczonego kurczaka i marchewkę z groszkiem. Muszę posiłkować się produktami zabieranymi z domu, bo tata nigdy nie gotował i nie zdaje sobie sprawy z ilości przypraw, dodatków, itp rzeczy niezbędnych  przy przygotowywaniu posiłków. Nie przeszkadza mi to za bardzo , potrafię się zorganizować.  Od mamy nie oczekuję pomocy, bo po prostu to już niemożliwe. Traktuję ją jak   starsze dziecko, ,któremu należy cierpliwie  tłumaczyć, co teraz zrobić, przypominać o lekach, o innych niezbędnościach. Tata wymaga od mamy , aby pamiętała, a to niemożliwe, jakoś nie potrafi tego zrozumieć.  Tak to wygląda, ale nadal nie jestem  sierotą , mam ich oboje. :) Dziś poddałam się magii zakupów świątecznych. Opanowałam chęć nabycia  rzeczy niepotrzebnych acz uroczych ( bo po co mi kolejny świecznik, skoro nie wszystkie  "występują"  w okresie Bożego Narodzenia), ograniczyłam się do świeczek, bo jestem świeczkowa jak cholera, nabyłam także kolejne podkładki pod filiżanki, ze sklejki, taki bardziej skandynawski design.

13 listopada 2017 , Komentarze (3)

Pogoda nie rozpieszcza, jest po prostu brzydko, zimno i nie chce się. Ale  nie opuściłam dziś pierwszego spotkania z qigong, spodobało mi się  , nie powiem. Sporo kobiet uczestniczy, mężczyźni nie mają szans, bo nie ma osobnej szatni.  Wczoraj gotowałam trochę, bo zakupy zrobiliśmy wracając, a przed wyjazdem w lodówce tylko światło.  Tak więc dziś mam to z głowy. Po zajęciach poszliśmy nad morze, mąż teraz jest na swoich zajęciach , a ja za chwilkę zajmę się przeglądem moich ubrań.  Wczoraj zapaliłam świeczkę zapachową , w domu od razu jest aromatycznie. Podtrzymam ten zapach i dziś. Orzechy i czekolada, nie dość że ładne , to jeszcze apetyczne!:D Ja powoli zaczynam czuć zbliżające się Święta.

12 listopada 2017 , Komentarze (3)

Wizyta u szwagra udana, bo liczne rozmowy Polaków przy stole. Ale pogoda wstrętna! Przeżyliśmy burzę gradową, błyskawice, zlewne deszcze i sztorm. Próbowaliśmy przejść się po plaży, wiatr tak sypał piaskiem w oczy, że było to niemożliwe. Znaleźliśmy zatem drogę od strony lasu, gdzie oglądaliśmy olbrzymie fale z wysokiej wydmy.W Łebie było sporo ludzi przyjezdnych, niestety pogoda rozczarowała. Tylko co wytrwalsi spacerowali. Wieczory spędziliśmy na rozmowach, wspomnieniach, przy winie, kartach i  podziwiając nieporadność 7 miesięcznego Amstafa, wielkiego jak cielak, głupiutkiego jeszcze  i zabawnego. Jego gabaryty nie likwidowały gapowatości , rozczulający był w tej roli. Z powodu złej pogody nie mogliśmy obejrzeć Ojca Chrzestnego, mam nadzieję na powtórkę kiedyś ;). W drodze powrotnej musieliśmy zajechać po zakupy, znów zadziwiły nas tłumy w sklepie, widać Polacy naprawdę lubią kupować w niedziele.  Mąż  zabrał się za rozbieranie starej szafy, a ja udam się do kuchni, aby przygotować żarełko na jutro i może na wtorek. Szafa będzie montowana w czwartek, a zatem mamy trochę czasu na przągląd  rzeczy wyjętych.