Po pierwszej lekcji języka angielskiego , szybciutko przepisałam się do grupy zaawansowanej. Oj, jestem hej do przodu, szkoda byłby czasu na zabawę na poziomie I'm. Nauczanie ludzi starszych języka obcego to nie lada sztuka pokory i cierpliwości. Podziwiam. Dziś czuje się już tę późną jesień, która charakteryzuje się zmrokiem o poranku, szarością dnia i szybko zapadającą ciemnością. Dziś bulwar prawie pusty był, a akurat dziś nie wiało. Przed zajęciami męża wstąpiliśmy na kawę i kawałek sernika na pół. Wkoło nas pełno było ludzi jedzących śniadanie, pijących kawę jak my, z dziećmi, starszych, samotnych. To fajne, gdy ludzie wychodzą , aby korzystać z dobrodziejstw miejskich typu kawiarnia, klub, muzeum. Na mojej ulicy została otworzona kawiarnia , gdzie espresso to koszt 5 zł, a zatem całkiem w porządku. Po raz kolejny wymieniłam sukienkę w Grey Wolfie, tym razem po raz ostatni, bo wreszcie fason, który mi pasuje. W poprzedniej do pasa było ok., poniżej za luźno, za obszerni, babciowato. Czułam się stara i nieatrakcyjna, a przecież nie o to chodzi, prawda? Testujemy z mężem rogale marcińskie, bo chcemy zabrać kilka do szwagra, aby tradycji stało się za dość. To będzie nasz wkład w Święto Niepodległości, zamiast marszy, demonstracji czy innej formy wyrażania swojego patriotyzmu , ostatnio tak popularnej wśród ludzi, którzy opacznie pojmują patriotyzm.