Pogoda się ustabilizowała na taką bliżej pory roku. Skoro latem będą upały, cieszmy się piękną przyrodą, tak bujną , gdy jeszcze nie przesuszoną. W Gdańsku wystawa obrazów Olgi Boznanskiej. Będzie do 16 mają, już zaplanowalam oglądanie z mężem, gdy wróci. Bo wraca 12 maja . Tak chce. Cóż , Paweł ani piśnie. Doszłam do wniosku, że długotrwałe związki są jak ciepłe, wygodne kapcie. Zawsze nakładane z uczuciem ulgi.widocznie mój chłopina chciałby już je nałożyć! Dziś kursowałam zakupowo, bo znów mi czegoś brakowało. Coś na zupę ( ugotowałam warzywną na pięknych żeberkach), trochę owoców , borówki już tanieją, trochę warzyw, mam na myśli szparagi, kefiry, itp. Trochę chemii i wizyta w bibliotece. Zeszło do południa, a ostatnio b.wcześnie wychodzę. Uporządkowałam lekarstwa, jutro oddam do apteki przeterminowane, zrobiłam przegląd w szafce łazienkowej, rozstając się z kosmetykami pielęgnacyjnymi, które zostały napoczęte, ale nie trafiły w mój gust. Zaniosę część ubrań z przejrzanej szafy do sklepu charytatywnego. Rano będę czyścić dywan, tzn.odkurze go i wetre na kilka godzin sodę oczyszczoną. W tzw.międzyczasie pozałatwiam sprawy poza domem. Jutro na obiad wspomniana wyżej zupa, czyli gotowania nie będzie. Spacer nad morze, chociaż na krótko, aby rozruch był. Może kupie bilety do kina?