Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 255020
Komentarzy: 6518
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 27 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

2 kwietnia 2023 , Komentarze (3)

Po wczorajszym szarym, deszczowym dniu, dziś wietrznie, ale słonecznie. Jest chłodniej, lecz wolę taką pogodę od tej zgniłej. Poszliśmy  przed 10 na bulwar, a tam przepiękne fale całkiem wysokie, nawet na horyzoncie widoczne. Wiatr pchał ciemne chmury w stronę Gdańska, odsłaniając coraz więcej błękitnego nieba. Widoki przecudne! I to powietrze!. Mało ludzi było, być może pracujący w tygodniu dziś pojechali po zakupy. Ja mam to z głowy, nie przejmuję się Wielkanocą. Przeszliśmy ładny odcinek, zmachani wróciliśmy do domu, akurat pora na zupę była. Bo u mnie od czasów dzieciństwa syna jada się najpierw zupę, drugie danie zwane jest obiadem i jemy po 2 godzinach od zupy.  Dziś był barszcz ukraiński z fasolą, na obiad zaś pieczony kurczak , marynowany w sosie sojowym, podałam go z marchewka i groszkiem, dla męża. Ugotowałam więcej ziemniaków, zrobiłam kopytka, podam je w tygodniu z  kapustą duszona, którą zrobiłam z kiszonek, białej i z resztki surówki z koperkiem. Dodałam suszone pomidory, majeranek, kminek, trochę wędliny , trochę soku pomidorowego , wyszła ekstra. Jutro cd. paszportowej sprawy, już ze zdjęciami i z opłatami.  Na Vitalii pusto, cicho, i tu chyba przygotowania świąteczne wzięły górę. Sporo książek mam do oddania w bibliotece, cieszę się, że nowe pożyczę. Zostały mi 2 kryminały z 8 pożyczonych przed 10 dniami. Czytam b. szybko, tak nauczyłam się w pracy zawodowej.  W nocy biodro lekko boli, muszę to wytrzymać. Mój kolega z liceum jednak wybrał Wejherowo do zabiegu. Sława nowoczesności robi swoje. A poza tym nastąpiła tam wymiana kadry, o starej mogłabym mówić, ale nie wypada. Drzewa mają coraz większą szatę  na sobie, chociaż wiosna tegoroczna nie rozpieszcza . Czekam mimo wszystko na dni cieplutkie, kolorowe i słoneczne. O polityce dziś nie myślałam, stąd mam lepszy humor.

31 marca 2023 , Skomentuj

wczoraj, czasem tak mam. To z niemocy, bezsilności  i bezradności.  Obojętność jest mi obca, dlatego tak cierpię, niestety.  Dziś jest lepiej. Pogoda wprawdzie  lekko deszczowa, ale i tak aktywność była. Pojechaliśmy załatwić paszporty nowe i dowody osobiste. To dwa różne miejsca, wrócimy  w sprawie jednej i drugiej w poniedziałek, dziś tylko były opłaty i zdjęcia. Zjedliśmy drugie śniadanie w Zielonym Rowerze, tam uzyskałam potwierdzenie, że pieczywo na zakwasie to dla mojego żołądka rozpacz. Potem bulwar i słońce nadeszło, chociaż na chwilkę. Morze spokojne, lekko bujało się ,sennie. Ciepło dziś, bo ponad 13 stopni.  Po powrocie  decyzja o obiedzie: pasta w sosie pomidorowym, na deser truskawki, ananas, banan, pokrojone i wymieszane. Musiałam użyć pomidorów z puszki, bo tylko takie były całe. Sos pięknie się zredukował, smak lekki papryki, czosnku i zielonej pietruszki. Kapka octu balsamicznego, szczypta cukru dla złagodzenia kwasu, tarty parmezan, no poezja.  Mogłabym prawie codziennie.  Wyczytałam w lokalnym dodatku o Sopot Classica 2023, kupiłam bilety na lipiec na koncert barokowy i koncert operowy.  Już się cieszę.  Teraz popołudnie z lekturą, lightowo i przy herbacie. Lubię !🙂

30 marca 2023 , Komentarze (6)

Nie, nie będzie o religii, bo to nie moja bajka. Łaską wiary w Boga nie zostałam obdarowana, wierzę natomiast w człowieka, mimo wszystko, mimo  zdarzeń, które powinny zaprzeczać tej wierze. Wczoraj byliśmy na mszy za zmarłą ciotkę męża, szwagier pojechał na cmentarz. Tak się podzieliliśmy, aby zaakcentować obecność na obu uroczystościach. Refleksja po mszy?  Chcemy z mężem, zgodnie, być skremowani. Doszliśmy do wniosku, że takie właściwe ( naszym zdaniem) pożegnanie to właśnie msza, jeżeli ktoś jest wierzący lub akceptujący procedury kościelne. Tam bliscy, przyjaciele, znajomi, sąsiedzi mogą wspólnie pożegnać się ze zmarłym. Sam pogrzeb, to uroczystość wyłącznie dla najbliższych, którzy odbywają tę ostatnią podróż ze zmarłym. Tak to sobie wyobrażam.  Tak to akceptuję. Odwiedziliśmy jeszcze grób mojej mamy, stawiając jej wiosenne kwiaty, chociaż to raczej przednówek, nie wiosna. Dziś spotkanie z koleżanką , miła kawa i ciacho w pięknej kawiarni, rozmowa o naszych latach młodości. Wszyscy jesteśmy podobnego wieku, licealne lata pamiętamy jako czas pozyskiwania wiedzy o świecie, czytania lektur, nie ich skrótów, poznawania literatury światowej, chodzenia na Konfrontacje, pasjonowania się muzyką, teatrem, dobrym przekazem. Różnorodność była nam obecna na każdym kroku, a wiedzę o świecie chłonęliśmy jak gąbka. Dziś świat młodych zdominowany jest przez media społecznościowe. I wcale nie o społeczeństwie tam mowa, ale o ekscesach typu, zrobiłam sobie wary jakbym piła całe życie z konewki, a impreza była bee, bo była ta, wiesz , którą olewamy, itd, itp. Język polski Osieckiej, Przybory, Gałczyńskiego, jest niepopularny, a młodzież nie potrafi się wypowiadać. Dziewczyny  zachowują się jakby gdzieś była hodowla takich samych. Generalizuję niepotrzebnie, bo są i jednostki  inne, interesujące, mądre. Do takich nie zaliczam dziewczyn, które chichoczą głupawo, gdy ich koledzy klną jak najgorszy element. Pytałam , czy im to nie przeszkadza, odpowiedziały, że nie. Taka teraz norma, podawana przez TVP, programy o niczym, z zaśpiewami  Martyniuka .  To czas mojej refleksji wielkopostnej. Jak kiedyś powiedział mój znajomy, boli mnie każdy włos na głowie, gdy myślę o Polsce dziś. Duma narodowa jest niczym bez wiedzy, kindersztuby i znajomości dóbr narodowych.  To tyle. Dziś na obiad rosół , bitki wołowe w sosie grzybowym, buraczki. Pycha!  A jutro będzie pasta, bo marze o niej już od jakiegoś czasu. A moja waga ma się dobrze, spadkowo, ale bez szaleństw.

28 marca 2023 , Skomentuj

Poranek był niespodzianka dla wielu. Zima wróciła, śnieżna, chłodna i absolutnie nieproszona. A już tulipany w rozkwicie, żonkile z kwiatami, zieleni tyle. Na ulicach znów błoto, jak zawsze zaskoczeni drogowcy, ludzie kulą się od zimna. Mój mąż pierwszy schował odzież zimową, dziś w ukryciu przede mną wyjmował. Takie zabawy mam co roku, już się przyzwyczaiłam. Dziś fryzjer, miał być wczoraj albo dziś cmentarz, ale  w taka aurę jest to bez sensu. Pojedziemy przed Wielkanocą. Dziś moja mama skończyłaby 90 lat. Ostatnie lata jej życia były ciężkie i dla niej, więc odejście było ulgą. Wczoraj byliśmy w kinie na filmie SYN. To historia rodziny , rozbitej rodziny, w której najciężej rozstanie rodziców przeżywa chłopak 17 letni, zaburzony mocno , nakręca swoją psychikę, rozpacz i nienawiść do świata za rozwód, aż dochodzi do tragedii.  Film ciężki,ale dający do myślenia, jak muszą przeżywać dzieci takie sytuacje.  Na obiad reszta pulpetów w sosie koperkowym , oraz zupa krem z cukinii. Wypisałam kartki  z życzeniami na Wielkanoc, w tym roku tylko 2 szt. Skoro reszta opędza te święta smsami lub telefonami, co ja będę się wysilać. Wysyłam do dwóch ciotek, wiekowych, dla których tradycja jeszcze coś znaczy.  W nocy boli mnie biodro, może to i reumatyczne bóle?  Takie nagłe skoki ciśnienia, zmiany pogody zawsze miały na mnie duży wpływ.  Jutro pogrzeb jednej z sióstr mojego teścia, którego nigdy nie poznałam. Ciotka Irena miała 96 lat, zachorowała po Nowym Roku na zapalenie płuc, i tak to się skończyło ostatecznie.  A mój teść zmarł w 1957 r., gdy mąż miał 7 lat. Na jutro zrobiłam naleśniki z mięsem i surówkę z białej kapusty, ogórka zielonego i koperku.  Musze jeszcze  zrobic bitki wołowe, a zatem udaję się w kierunku kuchni, do obowiązków.

24 marca 2023 , Komentarze (3)

takiego ciepła, przed kolejnymi chłodnymi  dniami. A szkoda, bo dziś tak przyjemnie było. Piszę było, bo już jest chłodniej, idzie pompa, bo niebo mocno szare, jeszcze wiatru brakuje.  Dziś po raz pierwszy na podwórku pojawiły się dzieci, z entuzjazmem wykrzykując do siebie. Dzieci przecież nie potrafią rozmawiać tylko krzyczą.  Wizyta u pani podolog zaliczona, potem była biblioteka centralna, gdzie jest więcej książek. Krótka przechadza, zakup biletów na środowy seans, na film pt. Syn.  Wizyta w  zakładzie fizykoterapeutycznym i umówienie zabiegów na ostatni tydzień kwietnia, umówiona wizyta na wtorek do fryzjera. Planować lubię , a przy wielu terminach i wyjazdach nawet trzeba.  Zaszłam do baru mlecznego Słoneczny, kupiłam fantastyczne ( niektórzy mówią kultowe) kluski leniwe. Posiłki w barze mlecznym zawsze mi smakowały, a ich smak jest do dziś taki sam. To sztuka.  Tym samym na obiad był rosół z makaronem i leniwe. Z reszty rosołu tradycyjnie  w Polsce  pomidorowa, więc i u mnie.  Ten nadchodzący deszcz to wywołany przez mojego męża, który dziś mył ostatnie okna.  Przeszliśmy się dziś ulicami  mojego dzieciństwa. Przyjemnie tak powspominać , patrzeć z zadowoleniem na dom, w  którym mieszkałam, a teraz jest zabytkiem, zadbanym zabytkiem. Do męża dzwonił mój kolega z liceum, który w przyszłym tygodniu ma zabieg endoprotezy kolana. Pytał o stan mojego chłopa, nie wiedząc, że ten termin przełożył. Kolega jest ciężki bo tuszawy, dlatego już prawie nie chodzi, a pomysł na zmianę szpitala i miejsca zabiegu bardzo mu się spodobał. Niestety,  aktualny stan kolana wymaga natychmiastowej ingerencji, stąd zostało to w sferze pomysłu.  Takie pytania o samopoczucie  innych to chyba strach przez operacją. Mężczyźni tak mają. Cóż , i mnie czeka taka przeprawa.

23 marca 2023 , Komentarze (3)

Budzę się wcześniej, to  jasność dnia powoduje. Z ogromną ochotą udaję się nad morze, nawet gdy pada jak dziś. Było ciepło, krzewy już lekko zielone,  w przydomowych ogródkach zatrzęsienie krokusów.  Dziś nie odkręcamy kaloryferów, może tak już zostanie?  Czytam chyba ostatnią część kryminałów Kingi Wójcik o komisarz Lenie , pt. Blaga. Lubię to. Przed chwilą dzwoniła koleżanka z zaproszeniem na kawę za tydzień.  Umówiłyśmy się w nowej kawiarni przy odnowionym banku przedwojennym . Sam budynek bankowy nadal w remoncie, bo to zabytek i secesja, wymaga więc czasu i pracy, ale obok powstały obiekty towarzyszące. Są pięknie urządzone i klimatyczne.  Znów zajęłam się kuchennymi sprawami. Dziś rosół , kopytka, fasolka zielona i filety kurczaka macerowane w sosie sojowym, smażone na patelni grillowej. Zrobiłam ponadto pulpety z mięsa indyczego (udziec) , w sosie koperkowym.  Mam jeszcze plany na naleśniki z mięsem, i w ten sposób opędzę parę dni  posiłkowo.  Na szczęście mój małyżonek nie grymasi, lubi wszystko, oprócz zupy owocowej. Ale w tym akurat zgadzamy się i tego paskudztwa nie podaję.  Mycie okien dziś było, a po myciu tradycyjnie padał deszcz.  Chyba wszyscy tak mają.  Na śniadanie owsianka wieczorna, czyli przygotowana wieczorem, która rano podaję z jogurtem, suszonymi owocami i łyżeczką miodu.  Podlałam dziś Zamiokulkasy  piwem ciemnym rozcieńczonym z wodą. Podobno wystrzelą jak głupie!  Jutro podolog i przygotowanie stóp do wiosny, do innego obuwia. Wczoraj znów politycznie wkurzyły mnie Lasy państwowe, których urzędnicy mają zakaz angażowania się w politykę ( jak każdy urzędnik państwowy), a tym czasem wystąpili w mundurach, z butą  popierając już nie wycinkę a wyrąby drzew w Polsce. Głupota  rządzących i ich akolitów jest porażająca. Gdyby nie niepubliczne media , to człowiek nie wiedziałby 80 % zniewag  państwa, jakich dopuszczają się te osoby. A moja waga? Jest ok. , ale tylnej części nie urywa. Niestety tarczyca  z niedoczynnością i hashimoto  swoje robią. 

20 marca 2023 , Komentarze (6)

Wyszliśmy nad morze, po drodze ciepło, trzeba było się rozpinać. Poszliśmy na lody, za chwilę chmury, chłodniej, po chwili znów słońce, a teraz zachmurzenie pełne i ciemno się zrobiło.  Cieszy mnie ta piękna temperatura, ale podobno chłodne dni znów przyjdą. Parę dni temu nad plażą w Gdyni kołował żuraw, w drodze z Łeby widzieliśmy lecącego bociana, drugi stał w gnieździe. To oznacza, że panna wiosna raczyła przyjść. Na weekend pojechaliśmy do szwagra, poraził mnie widok wycinki, dewastacji, ogrom zniszczeń lasu nad morzem, od Łeby w stronę Sasina. To obszar Natura 2000, ale nikt nie robi sobie z tym kłopotu, tną, budują, niszczą wydmy. Byle dla kasy, dla zysku. Jesienią zbieraliśmy tam grzyby, teraz żal ściska. Będzie beton, kostka dla samochodów pod same morze, zero przyrody, ale po pańsku! W Łebie nagadałam się za wsze czasy, umówiliśmy się na wyjazd do Poznania, pośmialiśmy się z naszych wad. Było miło.Wczoraj po powrocie padłam ze zmęczenia i nadmiaru powietrza. Oboje spaliśmy doskonale, coraz bardziej doceniam własne łóżko.  Obiad dziś z resztek lodówkowych, zawsze coś mi tam wyjdzie. Zrobiłam ogórkową, dawno nie było, a poza tym paski fileta indyczego w różnych paprykach.  Smaczne.  Obdarowani zostaliśmy książką o żywieniu ludzi w starszym wieku. Podobno dawali w  Lidlu przy zakupach za ileś tam.Przejrzałam, zapoznałam się z przepisami, będę niektóre stosować.  Toi tyle "... w temacie Marioli" , jak śpiewał Młynarski.

15 marca 2023 , Komentarze (2)

I wczoraj i dziś  było pięknie. Dziś lekko chłodniej, ale za to jakie słońce,aż dech zapiera!  Po powrocie od ginekologa ( wczoraj, wszystko jest ok. co cieszy), poczekaliśmy chwilkę na kuriera od win, zjedliśmy obiad , i na spacer. Zahaczyliśmy  o bibliotekę centralną, potem kierunek plaża, skwerek, ławka w słońcu. Przysiadłam na chwilkę, mąż poszedł kupić wodę w pobliskiej budzie z rybami, bo to już pora na noszenie ze sobą. Ja w tym czasie delektowałam się ciepełkiem , niesamowitym świergotem wróbli, które gniazdują w krzewach przy ławkach. Nagle poczułam jak odpływam , jak następuje spadek sił, to poszliśmy do domu.  Już po wejściu zrobiło się ciemniej i gwałtownie spadł deszcz, ochłodziło się. Widocznie  mocno spadło ciśnienie, oczy zamykały się same, więc zaległam na pół godziny. A dziś od rana pełna werwy byłam, bo za oknem to, co kocham. Kierunek bulwar, pora zacząć sezon, więc kawa w kawiarni MINGA, na zewnątrz, w zaciszu, w towarzystwie tak samo chętnych. Morze srebrzyło się od strony Gdańska, spokój, cisza i kompletny relaks. Na obiad zupa krem z pieczonej papryki. Miałam taką w słoiku kupioną onegdaj, szpinak z czosnkiem , jajko sadzone i ziemniaki z koperkiem. Do tego maślanka.Wydaje mi się, że dietetyk byłby ze mnie dumny.  Po obiedzie chwila z herbata EARL GREY, książka, partyjka kości z mężem, , jakieś domowe sprawy. Wczoraj inauguracja  mojego nowego płaszcza, bo już temperatura pozwoliła. Kobiety tak mają, że kawałek nowej szmatki czyni cuda. Ja także czułam się świetnie, modnie i młodzieżowo. 

13 marca 2023 , Komentarze (2)

Wyszliśmy na spacer przed deszczem, na szczęście, bo potem padało cały czas. Na bulwarze wymiotło ludzi, pusto, cicho, ptaki tylko słychać. Niektóre krzewy już mają mgiełkę zieleni, oby nie zmarzły, bo podobno jeszcze  będzie przymrozek. Jutro  mam umówioną wizytę u ginekologa, oby było wszystko w porządku. Jutro będzie też kurier z  zamówionymi winami. W Elblągu zasmakowało nam wino hiszpańskie Marietta, udało mi się kupić za fajną cenę kilka butelek.W środę chciałabym pojechać do Sopotu, połazić trochę po uliczkach, wejść na molo, bo jeszcze bezpłatne. Szwagier przysłał mężowi zestaw starych zdjęć, takich czarno- białych z ich młodości, naszej wspólnej młodości. Wszyscy byliśmy  wysmukli, tryskający radością, pełni werwy. Takie zdjęcia pokazują modę panująca w tamtych czasach, jest się z czego pośmiać. Ach, wspomnienia, obyśmy mięli ich jak najwięcej.  Obejrzeliśmy jeszcze 2 kolejne odcinki OZARK, ale już dosyć. Niewiarygodna ilość trupów, przemocy, przekrętów, kłamstwa, a ich skala zwiększa się coraz bardziej. Po co to oglądać?  "IO" bez jakiejkolwiek nagrody, ale i Fabelmanowie także. Czytając recenzje z Oskarów widać dużo uwag krytycznych do samej imprezy, że nudna, powtarzalna i przewidywalna. Nie oglądałam jej na szczęście, bo wolę przespać noc snem spokojnym. Znów okno otwarte przez noc, znów przyjemnie spać. Kupiłam dziś  ( dla siebie) kawałek ciasta kremowego z bezą. Niestety , zjadłam połowę. jestem niesłowna i  nie mogę na sobie polegać! Fe!!!! Na obiad mała miseczka rosołu, leczo z ryżem. Mięso będzie jutro.  Pod oknem wróble mają chyba jakiś sejmik, bo całe stadko obraduje nad, chyba, czymś poważnym. Głośno jak w polskim Sejmie, na szczęście nie słychać inwektyw, kłamstw i oburzających wypowiedzi.  Szafy nadal na mnie czekają, najpierw muszę znaleźć motywację.

12 marca 2023 , Komentarze (4)

Obudziła mnie jasność za oknem, a to nawaliło śniegiem, co chwilę zamieć dmuchała w okna, oblepiając je białym puchem.  Tak trwało do 10, potem wyszło słońce, niebo zrobiło się błękitne , jak  w lecie. Niestety, wyjścia nie było, bo zajęłam się oglądaniem "Rozważnej i romantycznej"  z udziałem plejady aktorów brytyjskich. Uwielbiam ten film, jego niespieszną narrację, te gwałtowne uczucia wybuchające momentalnie. Tam Emma Thompson dała z siebie wszystko.  Jestem ogromnie rozczarowana marcem tegorocznym. Nawet do szafy nie mam ochoty podejść, aby zrobić wiosenny przegląd. Jedyna radość ostatnio to rozliczenie PITu  w e- podatkach. Błyskawicznie i bez problemu. Czuję się jakby cała radość życia stała obok i czekała na zaproszenie. Kompletny brak entuzjazmu, woli działania, potrzeby podjęcia się czegokolwiek. To brak słońca, wiem, to brak jakiejkolwiek zachęty ze strony natury, świata. Trwam jedynie , i czekam na zmianę. Siedzimy z mężem obok siebie, zajęci swoimi czynnościami. Ja jeszcze  staram się rozmawiać o czymkolwiek innym niż dom, obowiązki i powinności. Brakuje nam bodźca .  Dziś postanowiłam, że muszę zacząć robić cokolwiek, bo inaczej stanę się marudzącą kobietą, niezadowoloną z życia. Plan jest taki: codziennie długi spacer, choćby pogoda była do dupy.  Wprawdzie stan męża ogranicza mnie, ale jak o tym wspominam, to wypiera  z oburzeniem. Poza tym szafa, przegląd pod katem mam/ oddaję/wyrzucam/na szmaty domowe.  Oprócz tego chce powymiatać zimę z domu, czyli pozbyć się  kurzu nawet z najgłębszych zakamarków, zmobilizować męża do malowania stołu, pić więcej wody,wmuszać w siebie jarzyny zielone, chociaż wychodzą mi już przez nos. Ostatnio wolę herbatę od kawy, czytałam, że jest zdrowa, niech tak zostanie. Porzucam czytanie poranne w łóżku na rzecz wczesnego wyjścia z domu. Plan mikro, ale od czegoś trzeba zacząć.