Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 254952
Komentarzy: 6518
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 27 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

16 maja 2023 , Komentarze (6)

Kiedyś ukochana Trójka ( teraz już propisowska niestety), świętowała z początkiem maja swoje kolejne lecia, szczególny akcent kładąc na piosenkę Kolega Maj.  Było to urocze, maje przed latami bywały z reguły ciepłe, człowiek wiedział, że wiosna jest z nami na poważnie. A dziś? Za oknem przez cały dzień 12 stopni, ponuro, pochmurno, pada, mży i tak na zmianę. Dziś uczyniłam kolejne podejście do Dopplera, niestety otrzymałam wiadomość , że w tym roku już nie ma miejsc. Ha, to ci dopiero państwo dbające o swoich rodaków. Nie zamierzam płacić kolejnych pieniędzy za prywatna usługę. Już opędzam stomatologa, endokrynologa, ortopedę , kardiologa. Ile jeszcze można?  Mocno wq....... się po tej wiadomości, teraz będę szukać innej przychodni  z miejscami w tym roku. Paranoja krajowa w państwie dobrobytu , mlekiem i miodem płynącym, bez oznak inflacji. 🥵. Recepcjonistka informacyjnie przekazała mi , że jej koleżanka ostatnio płaciła 400zł za obie kończyny.  Ciekawe, co p. Glapiński na to, czy to już płaskowyż, czy już spadamy?!  Przejrzałam swoje zasoby ubrań letnich, mam wystarczającą ilość, sporo sukienek, są fajne bluzki lniane, ma więc z głowy zakupy w tym temacie.  To  właśnie dziś  było moim zajęciem, poza czytaniem, gotowaniem, zakupami, itp codziennością. Na obiad powtórka z wczoraj w zakresie kapusty i ziemniaków oraz jarzynowej.  Na jutro  planuję jakieś mięso, pewnie drobiowe z grillowej patelni, bo białko jest organizmowi potrzebne. Pojawiły się polskie truskawki, drogie, ale się skusiłam. Co moja waga na to? A licho wie, dziś jest za zimno, abym martwiła się wagą!🤪

15 maja 2023 , Komentarze (2)

Ekstremalnie odmienna od wczorajszej  ta dzisiejsza pogoda. Jeszcze rano  szłam załatwiać swoje sprawy  w jednym rękawie, teraz jest 14 stopni, pada deszcz i czuje się idący chłód. Poszłam zarejestrować się na badanie Dopplera,odstałam swoje i po dojściu do okienka dowiedziałam się, że :"koleżanka zajmująca się taką rejestracją jest na szkoleniu". Jej powrót nieznany, najlepiej przyjść w inny dzień. jak zwykle "Paweł ani pisnął..." Od lat wiem, że organizacja w NFZ to hipoteza niepoparta żadnymi dowodami. Poszłam zatem poszaleć w zieleniaku. Młoda kapusta, koperek, zielona pietruszka, młoda włoszczyzna, pomidory. morele, młode ziemniaki, szparagi. Naszła mnie ochota kapusty krótko gotowanej, zupy jarzynowej z młodej włoszczyzny. Szparagi na obiad, do młodych ziemniaków z koperkiem, szparagi usmażone, dodatkowo polane sosem wykonanym z końcówek . Obiad pyszny, pachnący, jeszcze myślę o gołąbkach, ale to po spożyciu gara kapusty. Sezonowość odpowiada mi jak najbardziej, oczekiwanie na zielone dary wiosenne to sama rozkosz. W domu przyszedł wreszcie czas na porządkowanie odzieży letniej. Według synoptyków  lato będzie upalne  przez wszystkie miesiące. Obym mogła wychodzić wreszcie moje letnie ubrania, bo nie zawsze to się udaje. Ten tydzień poświęcę  na przygotowanie do lata.  Deszcz za oknem, to dobrze, bo susza okropna.  Buchająca zieleń aż  wyprostowała się po porcji mokrego. Czytam nową książkę Joanny Janiszewskiej  "Ludzie z mgły" , dostałam ją od męża na urodziny, lubię narracje tej pisarki.  A, jeszcze deser był po obiedzie - truskawki w czekoladzie ciemnej, która rozpuściłam w kąpieli wodnej. Pycha.  I co, tak ma wyglądać moja dieta ograniczająca kalorie?  Pocieszam się tylko, że absolutnie nie podjadam między posiłkami.

14 maja 2023 , Komentarze (10)

oczy  zielenią Warmii. Wracaliśmy drogą inną , przepiękną, pełną zieleni, pachnącego upojnie rzepaku, ciągnącego się po horyzont. Uwielbiam te klimaty wiosennej bujności, ożywienia w przyrodzie. We wsi Wilczki moc bocianich gniazd, na każdym słupie "mieszkanko", widać tylko siedzące samice,  samce pewnie zajęci zdobywaniem pokarmu! Mijaliśmy miejsca tak przepiękne, że moja dusza romantyczki krzyczała z rozkoszy! Podlasie znów nam nie wyszło, mąż zaniemógł kolanowo, a i pogoda idzie ekstremalna. Jednak Drohiczyn nas nie chce. Trudno, może kiedyś. Olsztyn jest zielony, urokliwy, Łyna to rzeka wijąca się przez miasto, my zaliczyliśmy jej odcinki przepływające przez Stare Miasto. Jak tam pięknie, jak chciało się przysiąść przy Browarze, patrzeć na rodziny szykujące się do spływu kajakowego, wdychać zapachy drzew kwitnących na potęgę. A wszystko to w otoczeniu historii. Zwiedziliśmy Zamek i jego sale muzealne, Katedrę, Muzeum Gazety Olsztyńskiej. Poszliśmy do Muzeum Techniki i Nowoczesności _ Tartak, zaszliśmy też do Zajezdni.  Obejrzeliśmy witraże w Domu Kultury, zjedliśmy kilka dobrych posiłków, tyle.  Pobyt miły, pogoda dopisała, kolejne ciekawe miejsce na mapie Polski.  W drodze powrotnej mijała nas kawalkada "Husarii" na motorach, zmierzając do Krosna koło Ornety, bo tam mają swoje miejsce błogosławieństwa  na kolejny rok.  Byliśmy  w Sanktuarium Nawiedzenia NMP  podczas pobytu w Plajnach, to agroturystyka w domu podcieniowym . Sanktuarium jest przepiękne, niestety mocno zaniedbane.Odpoczęłam psychicznie przy tej zieleni olsztyńskiej. Takie włóczenie się po starych miastach, zaglądanie w ich zakamarki, wyszukiwanie ciekawostek, to coś co kocham. Dziś moje urodziny, aż nie chce się wierzyć, że to już 68.  Świętowanie urodzin wyjazdowo zaczęłam 20 lat temu, jestem wierna tej formie spędzania czasu. Za dwa tygodnie znów mnie czeka przygoda, tym razem stacjonarna, nad Jeziorem Gowidlińskim.  A dziś  będę już celebrować czas w domu. Od jutra mam zamiar dietować, może coś z tego wyjdzie? 

8 maja 2023 , Komentarze (4)

Usłyszałam  w RMF Classic, że dziś świętują bibliotekarze, w drodze powrotnej ze spaceru kupiliśmy  duże pudło Ptasiego Mleczka, takiego w opakowaniach każde. Mąż zaniósł  z życzeniami, akurat miał książki do oddania. Moja przygoda z bibliotekami zaczęła się tak 54 lata temu.  Szkolna biblioteka była nieciekawa,  wolałam pożyczać od koleżanek. Dopiero w liceum zaczęło się na poważnie i trwa do dziś. Moja ulubiona była na Skwerku Kościuszki, dziś tam restauracje. Panie bibliotekarki wpuszczały mnie w regały, wybierałam  do woli. To wówczas poznałam wiele pozycji literatury światowej, które są czytanie do dziś. Zafascynowana byłam Dostojewskim i jego Idiotą, Braćmi Karamazow. Był czas prozy iberoamerykańskiej, Gra w Klasy Cortazara, Rozmowa w Katedrze Mario Vargas Llosy, Sto Lat Samotności Gabriela Garcii Marqueza to były sztandarowe pozycje, które musiało się znać, bo to o nich była rozmowa w towarzystwie. Halina Poświatowska przeprowadzała mnie przez swój świat poezji, zaczytywałam się w jej biografii. A Szekspir wydany w dwóch wersjach językowych, czytany po angielsku, nie tylko po polsku.  Byłam wówczas zakochana, a sonet  75 pamiętam do dziś :" Tym jesteś dla mych myśli, czym pokarm dla ciała, lub deszcze słodkie dla spragnionej ziemi. Taka się między nimi walka rozpętała, jak między skąpcem a skarby wszystkiemi..." To był czas prawdziwego rozwoju umysłowego, chłonęłam jak gąbka, i tak zostało do dziś. Usłyszeliśmy ostatnio w bibliotece, że zawyżamy frekwencję, co było bardzo miłe. A ludzie z mojego pokolenia, ci, z którymi upłynęła moja młodość, czytają nadal, nadal chcą  poznawać literaturę , a rozmowa o niej to czysta przyjemność. Jestem z epoki XX wieku, gdy  zapach nowej książki był rozkoszą, dlatego nie lubię czytników, nie czuję tej więzi z lekturą.  Rozstawanie się z książkami jest trudne, dlatego nie kupuję , dostaję z różnych okazji, a zwykle wypożyczam.  🙂 Dziś pogoda dopisała, przeszliśmy bulwar, morze jak zawsze zachwyciło, zieleń rozwija się powoli, ale buchnie niedługo, jestem pewna.  Wyjazd w czwartek, dziś robiłam zakupy  związane z wyjazdem, byłam u podologa, jutro fryzjer, w środę chirurg naczyniowy.  Załatwię wszystko przed wyjazdem , a potem - witaj przygodo!!!!

7 maja 2023 , Komentarze (4)

Na daszku pod moim oknem od sypialni mam gniazdko ptaszka, który co rano karmi młode. Jaki tam rejwach słychać! Na drzewie na przeciwko kuchni gołębica siedzi na jajach, oby się udało w tym roku. Podwórkowe drzewa  są zajęte przez srokę i jakieś inne ptaszysko, nie mogę rozpoznać jego "nazwiska".  To nie jest ważne, oby tylko śpiewały upojnie, dawały sygnały, że są.  Pogoda dziś przepiękna, pojechaliśmy do Sopotu, dokładnie do  stacji Sopot - Wyścigi. Te wyścigi to biegi koni na hipodromie, akurat dziś się odbywały, co było słychać z daleka. Poszliśmy w stronę morza, znów mijając architekturę przedwojenną, przepiękną, z pomysłem. W czasie II w.ś. Sopot był  atrakcją także dla Niemców, bo było kasyno. Nadmorskie domy , jak pałace z pewnością były miejscem zamieszkania wielu notabli hitlerowskich. Najważniejsze, że nie zburzyli.  Posiedzieliśmy chwilkę z książką przy sopockiej solance, potem kawa i lody, powrót do domu. Wyszło 6 km, nieźle.  Po obiedzie ( botwinka, kasza bulgur, pieczeń wieprzowa w sosie pieczarkowym, buraczki) był balkoning, z książką, z owocami, które coraz lepiej smakują.  Pogodo trwaj! Niedługo kolejny wyjazd, tym razem kierunek wschód. Oby pogoda dopisała, obym nie musiała nosić na sobie ciepłych ubrań. Przymiarka  do spodni lżejszych  spowodowała wyeliminowanie  całkiem pokaźnej partii. Niestety,  moja waga niby bez zmian, ale niektóre miejsca są bardziej. Cóż, trzeba będzie coś z tym zrobić. Moja znajoma okropnie przejmuje się sytuacją polityczną w Polsce, aż tak bardzo, że każda z nią rozmowa kończy się prawie rozpaczą. Boli mnie to, co się dzieje, ale mój wpływ ,niestety, ograniczy się do  głosowania w czasie wyborów. Co innego mam robić? Napisać do Morawieckiego, że kłamie i oszukuje ludzi, do Kaczyńskiego, że jest destruktorem państwa i niszczy wspólnotę?  Do Ziobry, że rację miał Leszek Miller, określając go jedną z cyfr ? Do Przyłębskiej, że zachowuje się jak przekupka, a jej wiedza prawnicza została już dawno negatywnie oceniona?  Wole liczyć na mądrość ludzi, których rozgoryczenie winno odzwierciedlać się w  wynikach wyborów.  A tymczasem wolę żyć chwilą , bo patrząc na niszczenie planety chociażby przez wojnę w Ukrainie, to tylko to zostaje. Pełna optymizmu na majową pogodę , pozdrawiam.

2 maja 2023 , Komentarze (1)

Pogoda wczoraj super, cieplutko, nawet balkoning był.  Pojechaliśmy do Orłowa, o 10 , na ogromnym parkingu nie było miejsc!!! Ludzie stęsknieni słońca, ciepła i pięknych widoków. Waliły tłumy nad morze, a tam już kawa, lody, rowery, deski, co wyboru, do koloru. Na plaży już parę osób się opalało! Dziś jeszcze do południa było ciepło, błękit nieboskłonu. Szliśmy na 11 do kina na film:"Bo się boi" , wyszliśmy po 1 godzinie seansu ( zostały 2), bo film okrutny, drastyczne sceny, mnóstwo obrzydliwości. Cóż, nie muszę oglądać za karę.  Na obiad dziś pomidorowa z makaronem i Frittata z resztek warzywnych z lodówki, z boczkiem , startą mozzarellą ,z suszonymi pomidorami. Mąż porównywał smaki wczorajszego obiadu z dzisiejszym. A wczoraj był makaron Pappardelle  ze szparagami, w sosie śmietanowo- serowym. Uznaliśmy oboje, że smaki oba były obłędne, dzisiejsza potrawa bardziej wytrawna, wczorajsza maślana. No cóż, pycha i tyle.  Byłam w bibliotece, pożyczyłam  Ćmę Piotra Górskiego, Trójmiasto w tle, dobrze się czyta. Powoli szykujemy się do wyjazdu, spoglądam na pogodę , oby nie padało. Jestem po rehabilitacji, boli, wzięłam dziś tabletkę p-bólową , pierwszą od chyba 2 tygodni. Na balkonie jeszcze nie zasadziłam kwiatów, zrobię to po powrocie. Będzie czas, będę podlewać w razie potrzeby, doglądać . Lubię późną wiosnę i lato.Upały mnie meczą, ale potrafię się przed nimi schronić. Dziś Dzień  Flagi RP. W radiu usłyszałam, że nad Jeziorem Niagara będą oświetlenia w kolorach biało-czerwonych, widoczne po obu stronach granicy.  Piękny gest!.

26 kwietnia 2023 , Komentarze (4)

 z bólem. Ileż w ciele jest miejsc bolących, to okazuje się, gdy profesjonalista wciśnie lekko paluch w takie miejsce. Wczoraj były igiełki i bańka chińska, dziś rozciąganie tych niby uzdatnionych mięśni. Wracałam dziwnym krokiem, bo po prostu bolało. Wieczorem ustępuje, a na drugi dzień, z własnej woli , poddaję się kolejnym torturom. Siniaki na ciele świadczą o  stoczonej walce ze złogami.  Pocieszające jest to, że na jakiś czas będę jak młoda kózka! A przyda się na kolejnym wyjeździe . Dziś kolejny dzień chłodny, trochę słońce prześwituje, cóż z tego, skoro wieje zimny, mocno zimny wiatr , co potęguje uczucie chłodu. Podobno jeszcze trochę potrwa ta paskuda, na szczęście nie planowałam nic na majówkę. Od naszego powrotu w piątek drzewo za oknem nabrało kształtu, zielone jest  i gniazdo sroki ledwo widać. Przyroda nie próżnuje, szkoda, że tak zimno. Dziś zupa krem z cukinii, polędwica z dorsza i mix sałat. Rozmroziłam wołowinę, na nadchodzące święta zrobię  zrazy.  W kinie nic ciekawego, posiłkuję się Netflixem, ale od czasu rehabilitacji wieczorami padam bardzo wcześnie, więc oglądacz ze mnie żaden.  Czytam , jak zawsze, zakopuję się w świat pisany, aby oderwać myśli od tego, co dzieje się w Polsce. Pan nazywany prezydentem podpisał ustawę o tzw. zrzutkach, opodatkowując tym  samym darowizny na np. leczenie chorych dzieci. Czyta ten człowiek co podpisuje, czy  obywateli ma gdzieś?  Po raz kolejny zaliczona zostałam do "onych", którzy korzystają z wybudowanych przez rząd dróg. Ciekawe z jakich środków to budowano? Co się stało z Polakami? Z kraju w rozkwicie staliśmy się zwaśnionym narodem, rolowanym na każdym kroku. Za Grabażem zaśpiewam, że  " ... żyję w kraju, w którym każdy chce mnie zrobić w ..., za moją kasę." I tym optymistycznym  wątpliwie akcentem na dziś ma dość.  Pozdrawiam.

24 kwietnia 2023 , Komentarze (10)

Już kupiłam, już jadłam, czekam na więcej. Wprawdzie "zapach" moczu po szparagach jest nieciekawy, ale ich smak to rekompensata za wszystko.  Zaczęłam planować kolejne posiłki z tymi cudeńkami. Przed nami maj i sezon  na szparagi. Wolę te zielone, bo są łagodniejsze i nie trzeba obierać. Za zupą nie przepadam, to taka namiastka smaku, ale szparagi mogę  jeść garściami. Dziś pogoda zrobiła zwrot. Aktualnie idzie na deszcz, co poczułam  w organiźmie już wczoraj, bo biodro bolało. Podczas wycieczki do Poznania nie bolało, dawałam radę  zwiedzać, wędrować, dreptać. Znów  udany wyjazd. Wprawdzie przedzieranie się przez Stary Rynek to survivalowe przeżycie, bo środa ubiegła była cholernie zimna i deszczowa, a tam błoto po kostki. Jednak było warto  zobaczyć wystawę w Muzeum Sztuki Użytkowej. Te wszystkie drobiazgi, przedmioty, meble, itp z różnych epok, to po prostu cudeńka. Otaczanie się pięknymi przedmiotami jest ekstra. Kto nie widział, polecam. Polecam także Rogalin, w którym byłam ładnych kilka lat temu, gdy pałac był w remoncie. Przywitał nas pięknie w czwartek , słońcem, zielenią i cisza.  To jeszcze nie sezon na wycieczki szkolne, to nie był weekend, więc sama przyjemność w oglądaniu, podziwianiu, słuchaniu historii. Potem jeszcze Kórnik, arboretum , Malta, tak więc czas spędziliśmy pracowicie , przyjemnie i ciekawie.  Powiązanie Kórnika z Gołuchowem  było dla nas oczywiste, pani kustosz  słuchająca naszych relacji  dodawała swojej wiedzy, więc nauka nie poszła w las. Szwagier zachwycał się architektura i konstrukcja Starego Browaru, bo faktycznie jest czym. Wczoraj spędziliśmy sporo czasu na powietrzu, odwiedzając Kamienną Górę, bulwar, Skwer Kościuszki. Tłumy ludzi za nami, przed nami, otwarte budki z lodami , z kawą. Czuło się wiosnę . Dziś zaczęłam rehabilitację, po drodze na zabieg zmarzły mi dłonie.  Po podróży waga bez zmian, a jadaliśmy właściwie wszystko i bez oporów. Przesady nie było i to najważniejsze.  Mój laptop przypomniał mi o czekającym kolejnym wyjeździe, w maju. Uwielbiam to!

16 kwietnia 2023 , Komentarze (4)

Nosi mnie, jak to na wiosnę. Znów wyjeżdżamy, tym razem chcemy pokazać szwagrowi Poznań i okolice.  Wyjazd we wtorek.  Przeglądałam ubiegłoroczne wyjazdy, wyszło razem 60 dni poza domem. To sporo, jakbym miała całe dwa miesiące wakacji wyjazdowych.  Wracamy z Poznania w piątek, od poniedziałku rehabilitacja, w połowie maja będę w Olsztynie i na Podlasiu.  Ścigam ładną pogodę, bo gdzie wyjadę, tam cieplej i słoneczniej . I oby tak zostało.  Dziś skończyłam książkę pt. Klucz Sary. Nakręcono także film pod tym tytułem, na podstawie powieści. Tak o czasie to czytałam, bo kwiecień to miesiąc pamięci o żydowskim powstaniu w getcie i o ich zagładzie w czasie II w.ś. , a książka opowiada o  aresztowaniach Żydów w Paryżu w 1942r., ich wywózce do Oświęcimia , a szczególnie o Sarze, dziewczynce lat 10, której udało się uciec. Książkę napisała Kanadyjka, może dlatego tak dosłownie  ujęła zachowanie Francuzów na kwestię żydowską - obojętność, wyniosłość , chowanie głowy w piasek przed problemem.  Wracam do kryminałów, tym razem ŁOWCA Piotra Kościelnego. to o pedofilii, więc będzie mocne. 🤫. Temperatura coraz ciekawsza się robi, dziś spacer z zakupem lodów, chwila słodkości w kubeczku z widokiem na morze. Kwitną drzewka owocowe, ubrane w biel jak młoda panna. Różowe jabłonie rajskie wyglądają tak cukierkowo i nieprawdopodobnie słodko! Jak wiśnie japońskie. Wczoraj spędziłam dzień w domu, było ponuro i deszczowo, a ja zaczytana nie miałam ochoty przygotować się do wyjścia. Nie potrafię w mieście wyjść bez makijażu. Chociaż trochę podkładu, szminka, trochę tuszu, od razu czuję się "ubrana". Nie mogę się rozłazić jak stara kobieta, pokazać, że mi nie zależy. Spotkaliśmy sąsiadkę, której mąż aktualnie pobiera rehabilitację poszpitalną w Jantarze.  Czeka nas oboje taka impreza, więc ciekawi byliśmy wrażeń. Jest dobrze, a nawet więcej. Teraz tylko poczekamy do listopada na zabieg męża, potem jego rehabilitacja prawdopodobnie w  styczniu/lutym, a po powrocie  czas na mnie będzie. Zleci szybko, bo ludziom w moim wieku czas upływa błyskawicznie. Dziś obiad królewski, rosół z makaronem, kaczka pieczona, buraczki, marchewka z kalarepką. Nie było kaczki na Wielkanoc, była dziś, i jeszcze jutro.  Smak niesamowity. A na deser ananas świeży  i truskawki.  Brzuszek zadowolony.🤪

12 kwietnia 2023 , Komentarze (6)

Wyjazd na Wielkanoc okazał się strzałem w 10. Pogoda jak zamówiona, bo przez wszystkie dni słońce ładnie przygrzewało. Nawet opaliłam sobie kark na spacerach. Nagadaliśmy się, napiliśmy wina, objedliśmy doskonałym jedzeniem. Był czas dla każdego i w grupie.Hotel świetny, polecam w mojej opinii, restauracja z nowoczesnym jadłem, bez typowych kotletów czy pieczeni. Śniadanie wielkanocne z żurkiem,  jajka w postaci żądanej, przygotowane na bieżąco, smaczne pieczywo, pasztet, zimne nóżki, wędliny swojskie. A placki ziemniaczane po prostu pycha.  Zwiedziliśmy okolicę samochodem, było  super, zielono, pełno motyli , i tak cichutko jeszcze. Nad jeziorem Charzykowskim już  byli turyści, tacy jak my, ale jeszcze bez typowo wakacyjnego hałasu.  A ptaki darły dzioby niesamowicie. Na przeciwko naszego pokoju, w małej dziupli, rudzik karmił młode, co chwilę wlatując do dziurki. Wstyd przyznać, ale podglądałam go przez lornetkę!  No i moje ukochane żurawie dawały głos co chwilę, latały stadami nad głowami.  Padła propozycja powtarzania takich wyjazdów wielkanocnych. Jestem absolutnie za!😍. Wczoraj i dziś  ogarniamy dom, zakupy, bo w lodówce pusto, pranie, układanie, itp. czynności. O spacerze nie zapomniałam, byliśmy dziś na bulwarze, przy plaży kawa smakuje inaczej, tak lepiej, bo na słońcu, z widokiem na morze. Dziś na obiad rosół z makaronem, pieczeń wieprzowa z kasza bulgur. Na deser ananas z mleczkiem kokosowym i z wiórkami czekolady. Na jutro zrobiłam zupę tajska i faszerowane papryki.  Prałam dziś letnie buty sportowe, bo przecież  za tydzień będziemy już w Poznaniu. Może się przydadzą.  Dziś nad plażą gdyńską stado żurawi krążyło, wydając charakterystyczny klangor. Uśmiałam się na okrzyki spacerowiczów : o, patrz bociany lecą.  Słaba wiedza w narodzie.  Czytam Wysoczańskiej nowa pozycje pt. "Świat od nowa". To o przesiedleńcach po II w.ś. z terenów dzisiejszej Ukrainy na tereny ziem tzw. odzyskanych. Wielokrotnie czytałam  o zachowaniu czerwonoarmistów na terenie Polski i w czasie II wojny, wczoraj oglądałam film o Litwinach wywiezionych na Syberię.  Słuchając doniesień z  dzisiejszej Ukrainy można absolutnie powiedzieć, że reakcja agresora nie zmieniła się do czasów stalinowskich. A buta władzy, jej bezkarność  jest w Polsce podobna do tej sprzed wielu lat.  Na Vitalii cisza, spokój, chyba poświąteczny jeszcze.  I ja rzadziej tu zaglądam, bo ciągnie mnie bardziej do natury, a przecież wiosna wreszcie się zaczęła.!