Moja prace zawodowa zaczynałam jeszcze w czasach komuny, ale niedługo przed strajkami w 1980r. W pokoju siedziałam z kierowniczką działu, mocno partyjną osobą. Otrzymywała codziennie tzw. biuletyny wewnętrzne z PZPR, omawiające prawdziwą sytuację w Polsce, określające jak należy na nie reagować, co mówić, jak przekazywać to Polakom. Dziś, gdy słucham polityków z PiS , mam wrażenie deja vu. Ten ton, to słownictwo, ta forma przekazu, odwracająca uwagę od najważniejszego, pomniejszająca wagę sprawy, często wyśmiewająca lub wykpiwająca. I myślę wówczas, że nigdy nie uważałam się za idiotkę, nie pozwolę, aby ktoś tak o mnie myślał. Jestem emocjonalnie zaangażowana w to, co się dzieje w Polsce, chcę zmiany absolutnie, natychmiast. Aby dzieci zaznały edukacji wolnej od opętania jakimkolwiek wyznaniem, bez facetów w sukienkach "uczących" o rodzinie, gdy sami jej nie posiadają. Chcę , aby kobiety w Polsce nie bały się rodzić, bo nie mogą zrobić badań prenatalnych, aby drobni przedsiębiorcy byli solą tej ziemi, jak w WB, jak w Italii. Pragnę wolności w kulturze, szeroko pojmowanej, wolności słowa i wyznań. I aby przestał Polską rządzić " słońce narodu", "duma znad Wisły". Aby Polacy szanowali siebie nawzajem. Wracając do moich wspomnień sprzed lat, każde przedsiębiorstwo miało wówczas przydzielona osobę z SB , która co jakiś czas sprawdzała nastroje panujące wśród załogi. Gdy taki pan przychodził, byłam wypraszana z pokoju, aby donosicielstwo mogło się realizować. Słuchając p. Błaszczaka, jak skarżył na dowódców naszej armii po wypłynięciu informacji o pocisku rosyjskim, gdy czytam ( bo słuchać już nie mam siły), co wymyślił "ojciec narodu" zwany prezydentem, zastanawiam się, czy naprawdę jest rok 2023. Vitalia to miejsce, w którym zaistniali kobiety/ mężczyźni w różnym wieku, większość jednak młodsza. I nie zazdroszczę Wam waszej młodości, jeżeli pozwolicie, aby Polska była taka Polska jak sprzed 1989r. 🙁 Dziś chłodniej, deszczowo było do południa. Zostałam w domu, aby zająć się sprawami domowymi. Na obiad był rosół z makaronem ( mąż trochę go rozgotował, ale nie mogę nic powiedzieć, bo się obrazi), oraz faszerowana cukinia w sosie pomidorowy. Do tego sałatka z roszponki, oliwek zielonych i pomidora, polana vinegretem. Smaczne i zdrowe. Byłam w bibliotece, jestem od tego miejsca uzależniona. Wczorajsza próba obejrzenia jakiegoś filmu na Netflix skończyła się porażką. Jestem może zbyt wybredna? Może dlatego, że nie lubię seriali? Korzystam z ziół posadzonych na balkonie, dodaje do każdej potrawy coś, lub dwa cosie. To takie pachnące zielsko!