Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 254894
Komentarzy: 6518
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 27 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

15 czerwca 2023 , Komentarze (10)

Moja prace zawodowa zaczynałam jeszcze w czasach komuny, ale niedługo przed strajkami w 1980r.  W pokoju siedziałam z kierowniczką działu, mocno partyjną osobą. Otrzymywała codziennie tzw. biuletyny wewnętrzne z PZPR, omawiające prawdziwą sytuację w Polsce, określające jak należy na nie reagować, co mówić, jak przekazywać to Polakom.  Dziś, gdy słucham polityków z PiS , mam wrażenie deja vu.  Ten ton, to słownictwo, ta forma przekazu, odwracająca uwagę od  najważniejszego, pomniejszająca wagę sprawy, często wyśmiewająca  lub wykpiwająca.  I myślę wówczas, że nigdy nie uważałam się za idiotkę, nie pozwolę, aby ktoś tak o mnie myślał. Jestem emocjonalnie zaangażowana w to, co się dzieje w Polsce, chcę zmiany absolutnie, natychmiast. Aby dzieci zaznały edukacji wolnej od  opętania  jakimkolwiek wyznaniem, bez facetów  w sukienkach "uczących" o rodzinie, gdy sami jej nie posiadają. Chcę , aby kobiety w Polsce nie bały się rodzić, bo nie mogą zrobić badań prenatalnych, aby drobni przedsiębiorcy byli solą tej ziemi, jak w WB, jak w Italii. Pragnę wolności w kulturze, szeroko pojmowanej, wolności słowa i wyznań. I aby przestał Polską rządzić " słońce narodu", "duma znad Wisły". Aby Polacy szanowali siebie nawzajem. Wracając do moich wspomnień sprzed lat, każde przedsiębiorstwo miało wówczas przydzielona osobę z SB , która co jakiś czas sprawdzała nastroje panujące wśród załogi. Gdy taki pan przychodził, byłam wypraszana z pokoju, aby donosicielstwo mogło się realizować. Słuchając p. Błaszczaka, jak skarżył na dowódców naszej armii po wypłynięciu informacji o pocisku rosyjskim, gdy czytam ( bo słuchać już nie mam siły), co wymyślił "ojciec narodu" zwany prezydentem, zastanawiam się, czy naprawdę jest rok 2023.  Vitalia to miejsce, w którym zaistniali kobiety/ mężczyźni w różnym wieku, większość jednak młodsza. I nie zazdroszczę Wam waszej młodości, jeżeli pozwolicie, aby Polska była taka Polska  jak sprzed 1989r. 🙁 Dziś chłodniej, deszczowo było do południa.  Zostałam w domu, aby zająć się sprawami domowymi. Na obiad był rosół z makaronem ( mąż  trochę go rozgotował, ale nie mogę nic powiedzieć, bo się obrazi), oraz faszerowana cukinia w sosie pomidorowy. Do tego sałatka z roszponki, oliwek zielonych i pomidora, polana vinegretem.  Smaczne i  zdrowe. Byłam w bibliotece, jestem od tego miejsca uzależniona. Wczorajsza próba obejrzenia jakiegoś filmu na Netflix skończyła się porażką.  Jestem może zbyt wybredna?  Może dlatego, że nie lubię seriali?  Korzystam z ziół posadzonych na balkonie, dodaje do każdej potrawy coś, lub dwa cosie.  To takie pachnące zielsko! 

14 czerwca 2023 , Komentarze (5)

Uwielbiam wiosnę, tę wiosnę pełną zieleniny i owoców ziemi wszelakich. Dziś wracałam do domu z pełną siatą ( wielokrotnego użytku) dóbr wiosennych. Bób pierwszy w tym roku smakował obłędnie. Truskawki wreszcie o smaku truskawki polskiej. Czereśnie, dorodne, czerwone  jak  buraki młode, smakowite i zjedzone natychmiast. Młoda włoszczyzna, pachnąca natką, kolorowe marchewki słodkie jak lizak, młody seler tak delikatny  jak masło. Rosół z taką włoszczyzną pachnie niesamowicie i roznosi ten aromat po całym mieszkaniu.  Arbuz, owoc zdrowia i urody. Pełen słodyczy i pestek, które za młodu wypluwało się na podwórku przed siebie, kto dalej. Delikatna cukinia, jędrna i sprężysta, doskonale się nada do faszerowania na jutrzejszy obiad. Nie dziwię się turystom z przypływających do Gdyni statków, że ich wizyta na gdyńskiej hali targowej to rozkosz dla oczu i pozostałych zmysłów. No i pomidory. Tymi zajadam się ostatnio do woli, zawsze z dymka na wierzchu, lekko posolone. Nie wspomniałam o młodej kapuście, która króluje wśród wiosennych surówek, a ogórki  nastawione na kiszenie czekają na pierwsze smakowanie. I właściwie mięsa nie trzeba, dla mnie z pewnością Odstępstwa robię dla męża, amatora ziemniaków, sosów i kawałka mięsiwa. Powoli jednak wprowadzam coraz więcej dni bezmięsnych i nie spotyka się to z niechęcią. Dziś lekko chłodniej, to chyba przed zapowiadanymi upałami w Europie  takie okienko oddechu. Znów mnie nosi, dlatego zarezerwowałam pobyt w Krakowie na początek sierpnia.  Przeglądam strony krakowskie dot. muzeów, ustalając dni bezpłatnych wstępów, a jest  w czym wybierać. Niektóre wizyty powtórzę, nowe miejsca obejrzę z przyjemnością. Namówię męża na godzinny rejs statkiem po Wiśle, aby od strony wody spojrzeć na miasto. Dziś przeczytałam o gali operowej w Sopot Classica, która odbędzie się 9 lipca. Bilety kupiłam już dawno, gdy występ ostatniego dnia nie był znany. W tym roku  ostatni dzień uświetni występ Joyce Didonato, amerykańskiej śpiewaczki operowej. Już się cieszę. Za 10 dni moje dziecko leci na antypody, spotkać się z socjologami z całego świata. Jak zawsze przed jego podróżami powiem, wracaj do domu zdrowy, i będę tęsknić. 

13 czerwca 2023 , Komentarze (5)

Zakupy z mężem, te odzieżowe.Jak zwykle koszmar. Oboje polowaliśmy na lniane spodnie, ja wzięłam w jednym sklepie 3 pary, jedną wybrałam, koniec. Z mężem przeszliśmy całą galerię, w kilku sklepach mierzył, nic nie wybrał. Za gruby materiał, za wiotki , za długie, nie ten kolor, fason taki jakiś, , tu mi wisi, tu mi odstaje, tu mi coś tam. Udało się wybrać 3 nowe t- shirty , w miarę kolorowe, pasujące do każdego fasonu, rodzaju spodni . Wracałam do domu umęczona jak mops po 5km. spacerze na własnych łapach. Jedne co dobre, to nie zdenerwowałam się. Ze stoickim spokojem przyjęłam wiadomość, że poszukiwania będą trwały. Wróciliśmy do domu wprost na obiad, przewidująca gospodyni( czyli ja) podała barszcz z fasolą, ryż zapiekany z pieczarkami i pieczonym kurczakiem. Na deser melon i arbuz w kostkach, zlane  sokiem z cytryny.  Potem uraczyłam się kawałkiem ciasta bezowo- orzechowego, uznając słusznie, że za tę wędrówkę sklepową zasłużyłam na coś dla ciała. Mogłoby się wydawać, że dorosły facet potrafi sam kupować sobie odzież, ale to absolutnie mylny błąd (!)  W jednym ze sklepów kobieta robiła rekonesans, aby przyprowadzić swojego chłopa na gotowe!  Widać nie tylko ja tak mam , to powszechna choroba populacji męskiej, tej  starszej, bo młodzież aż się rwie do zakupów. Dziś jej sporo w galerii, dziewczyny jak klony, wszystkie wyglądają jednakowo, odrzucają włosy w ten sam sposób, fryzury takie same, ubrania też, i ten wspólny nieopanowany  pseudo dialog telefoniczny. Płeć męska zaś skromniejsza, ale za to bardziej wulgarna w wyrażaniu swoich uczuć. Jacy my byliśmy skromni i niewinni w wieku dorastania! Tęsknota za "bliżej natury" w moim przypadku dotyczy także sposobu komunikowania się, wyrażania siebie, swoich myśli, poglądów. Wolę gadatliwego nastolatka od takiego ,który na jakiekolwiek pytanie rzuca :" no raczej nie?" , lub  " ale o co come on?" Dziś być nauczycielem to przygoda porównywalna ze zdobyciem szczytu . Bo nie dość, że Czarnek stoi na straży wszelkiego chamstwa, to jeszcze nauka schodzi w dół.

11 czerwca 2023 , Komentarze (2)

Panicz pojechał do Poznania. Był krótko, bo od piątku. Za dwa tygodnie leci do Australii, chciał się z nami zobaczyć przed wyjazdem. Byliśmy wczoraj na obiedzie urodzinowym Panicza. Bardzo smaczne jedzonko, wszyscy jesteśmy ostrożni w zamawianiu mocno smażonego, dlatego  chłopcy jedli jagnięcinę duszona, ja solę w sosie cytrynowym. Lekkie i smakowite. Pogoda wczoraj była dziwna, bo słonecznie, ale bardzo chłodny wiatr zawiewał i niestety nie było to przyjemne. Nadal jadam tylko chrupkie pieczywo, nie jem ziemniaków z mięsem, ograniczam porcje. Nie zawsze się udaje ze słodyczami, bo ciągnie mnie do czekolady. na szczęście lubię gorzka i zadowalam się 2 kostkami.  Natomiast pomidory mogę jeść w każdej postaci. najbardziej smakują mi na kanapkę, z drobno pokrojona dymką, lekko posolone.  Postanowiłam  w tygodniu nastawić ogórki na małosolne, zawsze to coś fajnego do przegryzki.  Wczorajsza Liga Mistrzów  pozwoliła mi zalec wcześniej w łóżku, z książką oczywiście. Chłopcy dostali jakieś tapasy przed telewizor, raczyli się oglądając, a  ja czytałam kolejną książkę Piotra Borlika. To znów kryminał, znów  w Trójmieście rzecz się dzieje. Pogoda przyciągnęła masę turystów do Gdyni. To goście raczej z południa Polski, gdzie pogoda nieprzyjazna . Dziś byliśmy na bulwarze po 8 , a tam już sporo ludzi. Syn zdziwiony, że o takiej porze tyle osób, ale to turyści chcą wykorzystać każdą chwilę. My zresztą tez wolimy spacerować tak wcześnie, bo nie ma jeszcze upału. Jutro mam wizytę u fryzjera, we wtorek odbieram okulary z nowymi  soczewkami. te stare porysowały się, a poza tym miały już jakiś czas.  Mąż zaczyna rehabilitację, będzie chodził na zabiegi przez 2 tygodnie, codziennie na 9.  Będziemy się umawiać przy zakładzie, a potem spacer.  Moje kwiaty balkonowe cudnie rozkwitają, dbam o nie, podlewam, zraszam. Dziś na obiad bitki wołowe  w sosie grzybowym i mizeria. Musze wykorzystać mięso zamrożone jakiś czas temu. Trochę bitek zabrał Panicz, co cieszy.

5 czerwca 2023 , Skomentuj

W Gowidlinie było cudnie. Ciepło, opaliłam się mimo chodem. Dużo czytałam, bo przez tydzień 3 książki, a dokładnie serię 3 tomową  Anny Sakowicz  Jaśminowa Saga, Czas Grzechu, Czas Gniewu i Czas Goryczy. Rzecz  dotyczy rodziny Jaśminowskich, żyjących w Gdańsku, opowieść opiewa okres sprzed II w.ś  do roku 2019.   Pani Nadia, Ukrainka mieszkająca w domu wczasowym, karmiła nas jak babcia. Racuszki, naleśniki z twarogiem, placki ziemniaczane, pytała codziennie, co chcemy na obiad. A my odpoczywaliśmy w pięknych ogrodach albo na tarasie. Wędrówki wkoło jeziora były codziennie. I niestety waga poszła w górę.  Dlatego od wczoraj nie jem ziemniaków z mięsem, nie jadam pieczywa poza 2 brytami chrupkiego żytniego z sezamem, więcej warzyw się pojawiło na moim stole. Dziś np. będzie marchewka z kalarepką , jajko sadzone i ziemniaki z koperkiem. Wołałabym surówkę z młodej kapusty, ale tu robię ukłon w stronę męża. Wypijam ok. 2 litrów wody codziennie, mam zatem prawo do nadziei, że waga spadnie. Wczoraj uczestniczyliśmy  w wiecu pod Pomnikiem Morskim w Gdyni, gdzie zebrała się spora grupa mieszkańców, pragnących świętować wczorajsze święto. Śpiewanie hymnu w  takim gronie powoduje wzruszenie, nie ma co.  No i  wspaniały widok z Warszawy, gdzie Polacy pokazali, że mają dość marazmu, bylejakości , kłamstw  i  okradania narodu.  Dziś przeczytałam wiersz Mateusza Damięckiego, ilustrowanego rysunkiem jego siostry Matyldy, o Polsce , o jej niszczeniu . Kto ciekaw, z pewnością znajdzie  w sieci. Namawiam do zapoznania się , bo dobro Polski lezy mi na sercu, oj leży.  Dziś z kopyta ruszyłam do  wykonania czynności zaplanowanych. Drobne zakupy w spożywczym i w  chemicznym, wymiana książek w bibliotece, zakupy na Hali Targowej. Kupiłam przede wszystkim zioła, drobne kwiatki na balkon , w ilościach niewielkich, ale to obietnica  mężowi, że nie będę dźwigać. Jutro kupimy więcej. Jeszcze wizyta w aptece, w SPAR, powrót do domu, niestety zawsze z siatami. Boli mnie dziś biodro, muszę zażyć p- bólową tabletkę. Mąż umówił się na rehabilitację , ja do fryzjera. Zmiana pościeli, dwa prania, bo słońce suszy. Pięknie dziś , taka pogoda z lat mojej wczesnej młodości. Ani za ciepło, ani za zimno. Szwagier z Łeby wczoraj dzwoni zmartwiony, bo mało maja rezerwacji na lato. A wynajem pokoi to ich druga emerytura, która pozwala żyć godnie.  Oby ten stan się odwrócił. 

25 maja 2023 , Skomentuj

Plany ustalone wczoraj,  zrealizowane. Na cmentarzu byliśmy przed 9, trochę porządkowania, wyrywania chwastów, zmiana wystroju, znicze , kwiaty, krótka modlitwa, tyle. Potem na drugi cmentarz, powtórka z czynności, krótki spacer nad klif roztaczający widok na Zatokę Gdańską, powrót.  Po drodze wstąpiliśmy do Lidla na drobne zakupy.Wizyta w bibliotece, wypożyczyłam 6 książek, wystarczy na 2 tygodnie.  W domu zawsze znajdzie się jakaś praca, ale najpierw przygotowania do obiadu. Dziś dzwonka łososia, szparagi z patelni, mix sałat z sosem . Smakowało bosko! Po smażeniu ryby zawsze czuję  konieczność wyszorowania kuchni. No to zabrałam się za te czynność, traktując płytę kuchenną  różnymi środkami, potem kafle nad płytą, podłoga, blaty, itd. Zeszło trochę. Po obiedzie zawsze odpoczynek, aby się uleżało to zjedzone. Czytam więc, robię przelewy, odpowiadam na maile. Mąż prasował, bo uważa, że to jego obowiązek. Nie wyprowadzam go z błędu, bo nienawidzę prasowania. Traktuję to jako absolutnie niezbędna konieczność, nie prasuję za zapas. A mój luby uwielbia, chociaż nie chce się przyznać.  Oboje w nocy mieliśmy niespokojne sny, jakieś majaki. Już myślę o wymianie kołder na lżejsze, a tamte zaniosę do prania.  Trochę się chmurzyło, ale nadal jest ciepło, a nawet gorąco. Powoli odkładam na kupkę rzeczy, które mam zamiar zabrać nad jezioro. Po obejrzeniu prognozy pogody na tydzień , ustalę dokładnie co i jak. Na grobie moich rodziców brata nie było od lat, nie ma więc co liczyć, że i jutro przyjedzie.  Cóż, dostał to, co było jego częścią, i to koniec obowiązków. Tak bywa.

24 maja 2023 , Komentarze (5)

Oderwałam się na chwilę od prac domowych. Dziś porządki i gotowanie.  Już mam gołąbki z młodej kapusty, reszta kapusty dusi się , będzie do mięsa. Poza tym paszteciki z mięsem zrobiłam, a na obiad będzie także deser z serka ricotta, truskawek i borówek . Odkurzyłam chatę, nastawiłam pranie, wyprałam ręcznie, co trzeba, przejrzałam jeszcze inne ubrania letnie. Na szczęście mąż zrobił zakupy, a poza tym odświeżył nasze fotele, w których codziennie oddajemy się lekturze. A, jeszcze przelewy zrobiłam. Pogoda lekko inna od wczorajszej, ale jest przyjemnie ciepło i oddech od razu lżejszy. Dziś zostaję w domu, bo czekają mnie pozostałe obowiązki do wykonania.Wczorajsze wiadomości na temat wakacyjnych wyjazdów pozwoliły na stwierdzenie, że wszystkie klocki trafiły na właściwe miejsce. Teraz tylko używać pozostaje. Jutro mamy zamiar jechać na oba cmentarze, aby postawić kwiaty na Dzień Matki.  Matką zostałam w wieku 26 lat, w kiepskim okresie do rodzenia dzieci, bo to 1981 r.. Brak prawie wszystkiego, mąż za granicą, wiadomości polityczne słabe. Ale nie to było najważniejsze. Od początku swojego istnienia , ten mały człowieczek fascynował mnie ogromnie. Jego małe paluszki i stopy wzruszały, a poznawanie świata odbijające się na twarzy to było coś wspaniałego. Patrzeć na rozwijające się dziecko to przywilej, niestety nie każdemu dany. Dziś mój mały wówczas synek kończy niedługo 42 lata, jest absolutnie samodzielny, niestety, jak to bliźniak, bywa egoistyczny, ale dał nam ogromną porcję radości i dumy. Dlatego, gdy słyszę o maltretowaniu dzieci przez ich opiekunów, to budzi się we mnie coś złego. Jako zodiakalny byk miałabym od razu ochotę przywalić, ukarać najmocniej, jak tylko można. Lektura aktualna to polecona w bibliotece książka , która okazała się czytadłem dla pensjonarek. Skończę ją, bo jest lekka i miło mnie usypia, ale to nie mój gust. Jutro pójdę pożyczyć coś nowego na czas wyjazdu.  Podobno pogodę będziemy mieć znakomita . Cieszy mnie to.

22 maja 2023 , Komentarze (3)

Do trzech razy sztuka w tym przypadku  było jak ulał.  Najpierw wybraliśmy Majorkę, potem Rodos, a w końcu stanęło na Costa Dorada.  Dziś zapłaciłam, termin to początek września, tak jak chcieliśmy 2 posiłki dziennie, bez tego all, co psuje atmosferę. Wylot z Gdańska o godziwej porze, bez zbędnego czekania  . Kierunek popularny, więc problemów nie było.  Będziemy 8 dni, ale ubezpieczyłam pobyt na wypadek choroby męża, gdyby jego kolano nie dawało rady.  Chcemy się wygrzać, wyluzować, popływać w ciepłym morzu. W Bałtyku już wczoraj widoczne były sinice, co niestety źle wróży na wakacje. Wczorajsza pogoda przypomniała, że lato zbliża się wielkimi krokami. Było ciepło, jest jeszcze bardzo zielono, na bulwarze stadami szli ludzie, także z powodu wczorajszych komunii. Kierunek- pobliskie restauracje. Pamiętam  przyjęcie komunijne syna, gdy została wyzwana od czci i wiary przez moich rodziców, bo odważyłam się zaprosić gości na obiad do restauracji. Ach, czasy się zmieniają, nie ma co. W drodze powrotnej zaszliśmy do restauracji Malika , na obiad. Prowadząca lokal brała udział w Masterchef, doszła do finału. Jedzenie w Malice bardzo smaczne, polecam jak ktoś będzie w Gdyni. Po powrocie balkoning, z książką, z lampka szprycera, pod parasolem. Nawet oko złapałam przez chwilę. Przyjemne chwile.  Za tydzień będziemy w Gowidlinie, oby pogoda dopisała. Takie wyjazdy to mój ukłon w stronę męża, bo ja wolę zwiedzać, oglądać, odkrywać. Cóż, może po operacji będzie inaczej. Moje biodro nie dokucza aż tak mocno, p-bólowe tabletki zażywam może 1 raz na 2 tygodnie.  Ciepło lata tez powinno pomóc. Dziś na obiad perliczka, rosół z makaronem i  pieczarki  zapiekane z serem pleśniowym, z pietruszką i resztkami ogonków.  Jutro może zrobię tartę jakąś? Kupiłam dziś szparagi, to kolejny obiad już zaplanowany.  Zajadam się truskawkami. Nie są to ilości ogromne, bo 0,5 kg mamy dla dwojga na dwa dni. Jednak codzienna porcja witamin i innych dóbr jest dostarczana organizmowi.  Na balkonie dosycha pranie, mąż za chwilę będzie odcedzał ziemniaki, a potem relaks. Miło będzie. 

18 maja 2023 , Komentarze (2)

Pięknie dziś, chociaż to jeszcze nie upał. Aby zdążyć przed sezonem, pojechaliśmy do Mechelinek. A tam niespodzianka, bo Światowe Mistrzostwa Skuterów Wodnych, etap I. Następne będą w USA , Francji i Tajlandii. W Mechelinkach ruch, gwar, wspaniała atmosfera, pogoda dopisała, a zawodnicy pokazali klasę. Przyjemnie było posiedzieć na molo, popatrzeć na wyścigi, wypiliśmy kawę, przeszliśmy się promenadą , tyle. W Eurosporcie w niedzielę będą finały tej części. W drodze powrotnej zajechaliśmy do pobliskiego Lidla, gdzie  ceny i asortyment inny od tych ze Śródmieścia Gdyni. Kupiłam perliczkę, moje ulubione mięso poza kaczką, udało się kupić kawę w cenie bardzo promocyjnej, niewielu ludzi, bez tłoku, bez hałasu. Na obiad dziś usmażyłam mintaja, do tego mix sałat, truskawki z jogurtem na deser.  Po powrocie  z wycieczki zajęcia w kuchni, mąż odkurzył, a po obiedzie oboje usiedliśmy na balkonie. To bardzo przyjemne miejsce, wprawdzie jeszcze bez kwiatów, ale i tak lubię. Balkon mamy osłonięty matą, z daleka widać tylko czubki naszych głów. Musimy wyglądać jak bocianice w gniazdach, one także są widoczne częściowo!Pogoda zaczyna przypominać tę letnią, cieszy mnie to, bo przecież od 28 będziemy na tygodniowych wczasach  w Gowidlinie.  Oby jeszcze kukułka nas okukała póki maj, bo podobno to wróży dobrze na cały rok. W zeszłym roku kukała tam niepowstrzymanie, od samego świtu do zachodu słońca. Jutro już piątek muszę odnieść książki do biblioteki głównej, wpadniemy do biura podróży, jakiś spacer, chwila łazęgi nad morzem, sama przyjemność. 

17 maja 2023 , Komentarze (2)

Naszło mnie, i dziś przemeblowanie było w najmniejszym pokoju. Najpierw myślałam sobie o kupnie nowej, rozkładanej kanapy, po przejrzeniu stron internetowych doszłam do wniosku, że nie da rady, bo nie znalazłam takiej odpowiedniej, z pojemnikiem na pościel, zgrabnej, niewielkiej i ładnej. To zostałam przy tym, co mam, ale inaczej ustawionym. Wymyśliłam to w nocy, gdy obudziłam się na chwilę, pomysł został zaakceptowany, a realizacja przebiegła szybko i sprawnie. Ponieważ przedpołudniowy spacer nie wypalił specjalnie, bo tylko 45 minut z powodu deszczu, to zajęliśmy się czym innym. Poza tym odzież letnia wyprana, wyprasowana, wisi w szafie, a ta z innej pory roku schowana. Mąż uznał , że mam bardzo ładne rzeczy i zgodził się ze mną, że kupno kolejnej sukienki byłoby rozrzutnością. Wczoraj wzięłam z Itaki dwa katalogi wakacyjne, mamy zamiar wykupić. tygodniowy pobyt we wrześniu. Rejon do ustalenia, mąż woli Grecję, ja Hiszpanię, bo lepsze hotele. Ale z kolei w Hiszpanii morze nie daje satysfakcji , bo tuż przy brzegu jest głęboko. Od rana szukałam przychodni  realizującej na NFZ badanie Dopplera. Gdynia nie ma miejsc , nawet w odległych dzielnicach, znalazłam w szpitalu w Wejherowie. Termin to październik, ale według p. chirurg  naczyniowej nic się nie dzieje złego czy groźnego, więc może być i październik.  Filet grilowany z piersi kurczaka, reszta kapusty, ziemniaki. To dzisiejszy obiad.  Jutro chcę zjeść rybę, do tego szparagi i sałata, bez ziemniaków. Pogoda niby lepsza po południu, ale wieje silny wiatr i to chłodny. Jest tylko 14 stopni, a ten wiatr pewnie przyniesie zmianę pogody. Mój szczypiorek z cebuli ładnie rośnie, dziś zjem go do jajka na twardo i do awokado. Taka będzie kolacja.