Zachwycałam sie aromatem bzów, które w Ciechocinku rosną właściwie wszędzie, a w tym roku wyjątkowo bujnie. Piszę te słowa już po powrocie, bo dziś wróciliśmy do domu. Jestem zadowolona z pobytu, a zachwycona przyrodą, jaką zastaliśmy w miasteczku. Zielono, soczyście, czyściutko, i wszędzie szykowanie się do sezony. Ludzi mało, na szczęście, bo można było chodzić dowolnie bez maseczki. Codziennie wykonywaliśmy ogromną ilość kroków, to było ponad 14.000, pokonując ok. 10km . Wychodzilismy 3x dziennie, po śniadaniu, po zabiegach, po kolacji. Trasy wybieraliśmy dowolne, najczęściej w strone Słońska i Wisły, wałami do parku, albo w stronę Raciążka i polami powrót. Pogoda sprzyjała, nie padało dużo, tylko przelotnie, i nawet ciepło było. Zabiegi rozluźniające, dodatkowo zamówiłam zabieg kosmetyczny na twarz, aby dostarczyć jej witamin na wiosnę. W pensjonacie jak w domu, rozpieszczano nas, karmiono doskonale, co dwa dni sprzatanie i zmiana ręczników. Odwiedziliśmy Toruń, jak zwykle było tam zimno. Kupiłam nowego Chmielarza, ucięłam pogawedkę z panią księgarką , ale najważniejsze było muzeum . W Ratuszu była wystawa malarstwa flamandzkiego, a przy okazji obejrzeliśmy 4 inne wystawy, wśród twórców wiele sław , wiele nazwisk znanych i uznawanych. Pobyt uważam za bardzo udany, jeszcze w drodze powrotnej pogoda sprzyjała, aktualnie jest po deszczu i ochłodziło się. Wchodze już w nawyki gdyńskie, bo kupiłam na środę bilety na Nomadland, mam zamiar kupić jeszcze na kilka pozycji. Poza tym nic nowego, wróciłam wypoczęta i zrelaksowana, polecam pobyt w Ciechocinku , bo tereny naprawde piekne i jest czym się zachwycać.