Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 251554
Komentarzy: 6510
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 24 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

1 lutego 2019 , Komentarze (5)

A ponieważ rok 1989 był przełomowy dla każdego Polaka, wpłaciłam dziś 100 zł. na konto ECS. Fakt cofnięcia dotacji dla tej instytucji  to skandal, dlatego zrobiłam coś, co trzeba, z poczucia obywatelskiego i patriotycznego.  Gdy odwiedziliśmy ECS w zeszłym roku, naprawdę dech nam zaparło, zwiedzaliśmy oczarowani, zafascynowani, na ścianie  z symbolem Solidarność umieściliśmy swoje karteczki z przesłaniem. A my na  w Trójmieście wiemy, co to znaczy walczyć  demokracje, dlatego właśnie tak trzeba. :|.  Waga ok., zadowolona z siebie jestem. Dziś dzień porządkowy, jestem w domu, zajęłam się czynnościami  koniecznymi, jak to w każdym domu bywa. Na śniadanie jajko , grzanka z powidłami i kawa z mlekiem migdałowym. Potem sok z marchwi, jabłka i buraka. Na obiad pieczony pstrąg + sałata mix  z gruszką i nasionami chia. Za chwilkę mam zamiar zająć się jogą, zobaczymy , co z tego wyniknie.   Lubię ćwiczenia rozciągające, nawet jeżeli wykonuję je po swojemu. Wczoraj zasypiałam z widokami Kornwalii pod powiekami, to rezultat czytanej książki.  Oj, niech już ta zima się skończy. Jutro lub w niedzielę, w zależności od pogody, planujemy pojechać do Gdańska, zobaczyć wystawę fotografii Niedenthala, a przy okazji wstąpić do Bazyliki Mariackiej. Niedługo urodziny Gdyni, będzie się działo!

31 stycznia 2019 , Komentarze (2)

bo w  sercu słońce. Tak dziś mam i już, przyczyna nieznana, ale nie będę dociekać.   Kupiłam wczoraj chleb bezglutenowy  w Biedrze, fuj, ohyda, od razu nawróciłam się na mojego grahama.  To nie pieczywo  tak mnie tuczy, to słodycze , a zatem znów kłódka na ustach.  Kawę piję z mlekiem , a  właściwie napojem migdałowym, to naprawdę mi smakuje. Soja przy tarczycy nie teges, a więc nie będę używać napoju sojowego.  Na śniadanie zjadłam kromkę tego świństwa, pół z humusem, 1/4 z Almette, 1/4 z powidłami. Spacer po wykonaniu obowiązków domowych typu pranie swetrów  ( nienawidzę), ogarnięcie kuchni i sypialni. Wychodziliśmy dziś 7.141 kroków, pokonując prawie 5 km. Morze się burzy, fale są, wieje chłodem z północy, nad Bałtykiem wisi nieprzyjemna zawiesina, drobny śnieg daje po twarzy. Szukaliśmy dziś porządnego młynka do pieprzu, stanęło na młynku z Mango, dodatkowo mam mopa z wirowaniem , a młynek jest dzielony z solniczką do grubej soli. Akurat do morskiej, której mam w domu całe pudełko. I fajnie, jak mówi trener z reklamy.  Na obiad porcja wczorajszej zupy tajskiej  z mocą  , oraz naleśniki gryczane z farszem mięsnym. Wczoraj je usmażyłam, dziś tylko odgrzeję, podam z kiszoną kapustą. Czytam po raz kolejny Poszukiwaczy muszelek. Wprawdzie to lektura typowo babska, ale taka  cieplutka, fajna i przyjemna. Potem wyobrażam sobie siebie w scenerii książkowej. A jako II śniadanie dziś zrobiłam koktajl zielony, ze szpinaku, banana, imbiru, miodu i 1/4 szklanki wody. Smaczny.

30 stycznia 2019 , Komentarze (3)

oprócz tego, co sama wyczytałam.Czyli, nie ma  alarmu, ale za 3-6 miesięcy konieczna powtórka z biopsji. Czyli  kontrola absolutnie niezbędna.  To mnie cieszy , bo tak i już. Nic złego powiedzieć nie mogę. Dzisiejsza noc to było moje marzenie od dłuższego czasu. Spałam smacznie, długo i bez  bólu bioder. Wstałam wyspana, w nastroju do przenoszenia gór, a na dodatek za oknem jeszcze słońce! Dzis bulwar, chociaż wcale nie tak ciepło, szybki marsz, II śniadanie w barze mlecznym Słoneczny, w takim kultowym barze, istniejącym od lat 60 ubiegłego wieku. Nie wiem , jakim cudem potrawy tam smakują cały czas tak samo. Krótka wizyta w EMPiK , gdzie nabyliśmy książkę  Szymona Hołowni "Instrukcja obsługi solniczki."  Na śniadanie dziś owsianka na mleku migdałowym, z rodzynkami, orzechami i jabłkiem. Pycha!  Na obiad juz zrobiłam zupę tajską, taka po mojemu. Wyszła pyszna, ostra i pożywna, bo z makaronem ryżowy, kurczakiem i warzywami.  Dziś wykonałam prawie 10.000 kroków,  przechodząc prawie 6 km.  Trochę zmieniam swoja dietę, godzę się z kaszą jaglaną , wprowadzam soki warzywne, ograniczam kawę. Kupiłam mąkę razową, będę smażyć naleśniki na jutro. Przeglądarka  skierowań dziś znów ładnie pokazała nasza pozycje. Trzymam rekę na pulsie, chciałabym już jechać.:) 

29 stycznia 2019 , Komentarze (7)

nie jestem lekarze. Wynik wskazuje na konieczność kontroli co 3-6 miesięcy, kategoria cytologiczna to grupa III FLUS wg Bethesda.  Według Google to 6-18%  możliwości nowotworowych. Nic to, nie będę spekulować, poddam się ocenie pani endokrynolog i tyle. To siedzi we mnie, przecież nie wyjmę tego świństwa!  Po wizycie w szpitalu pojechaliśmy do Orłowa, mając nadzieje na świeżą rybę od rybaków. Ryby zero, mało ludzi na molo, widoki powalające. Morze gładkie, oświetlone prześwitującym przez chmury słońcem, lekka mgiełka na horyzoncie, ale zarysy  lądu widoczne. Stojąc na końcu mola czułam się jak  pasażer łódki na bezkresnym akwenie. Po śniegu nie ma śladu i dobrze, nie lubię zimy. Krótka wizyta w galerii Klif, udało się kupić dobre kosmetyki w Douglasie  za perfekcyjnie niską cenę, zakupy  spożywcze w PiP, bo mają dobre produkty do zupy azjatyckiej. W H& M nabyłam dla siebie za całe 23zł , na dziale dziecięcym, świetny komin koloru różowego . Przytulny i cieplutki, a nie taki wielki. Jadło dzisiejsze? Niezłe,  na śniadanie  4 łyżki płatków owsianych zalanych wrzątkiem, do tego wkroiłam daktyla, orzecha brazylijskiego, pół jabłka, dodałam łyżeczkę miodu, trochę cynamonu i 2 łyżki jogurtu. Popiłam kawa z mlekiem. Na obiad rosół z makaronem i kasza mix z gulaszem drobiowym z pieczarkami , w sosie grzybowym.  Na jutro zrobię zupę tajska po mojemu, odmroziłam też zmielone wcześniej mięso gotowane z kurczaka. To   na czwartek, do naleśników. Dziś ból trochę zelżał , zastanawiam się, czy to nie reumatyczne? Już 6 lutego mam wizytę u ortopedy, a na 8 wykupiłam dla męża i dla siebie Groupon  na zabiegi fizjologiczne i masaże. Bedą 3 wizyty, może ortopeda wskaże , jakie winny być dla poprawy kondycji?;).

28 stycznia 2019 , Komentarze (4)

bo rwa kulszowa daje znać o sobie. Staram się rozpędzić to termoforem. Wyszliśmy na spacer, krótki był, bo nie dałam rady. Wczoraj zrobiłam 25 brzuszków, ćwiczenia rozciągające  i takie na mięśnie Kegla , aby nie było  problemu w przyszłości. To nie był szał i pot się nie lał, ale czułam swoje ciało.  Dziś już po śniegu, tylko błoto pośniegowe tak szpeci ulice. Marzę już o wiośnie, dopiero zima przed nami , a ja mam już dosyć . Marzy mi się długa wędrówka  wśród pól i łąk, taka powolna, beztroska, z przystankami   wśród przyrody, w dowolnym miejscu. Wczoraj oglądałam na TVN Style program Egzotyczne wakacje na każda kieszeń. Ależ mi się to podobało, jak można poznać świat,ludzi. Dziś w rozmowie telefonicznej z bratem wspominaliśmy dawne czasy, gdy podróżowało się Autostopem. Ludzie byli ciekawi siebie nawzajem, gościnni i bezinteresowni. Mąż też tak zwiedzał Polskę, kiedyś otrzymał wspaniały posiłek i nocleg za opowieść o tym, jak wygląda morze! W tym roku podejmiemy z mężem  próbę przywrócenia smaku tamtych lat. Kierunek- wschodnia Polska, tam nadal jest swojsko. Na obiad dziś powtórka z wczoraj, tylko jarzynka się zmieniła, bo były same buraki starte , z jabłkiem, octem balsamicznym, oliwą. Jutro po wyniki biopsji, staram się nie myśleć o tym. 

27 stycznia 2019 , Komentarze (3)

Trollik miła rację, skusiłam się i pokonałam lenia. Wyszło prawie 5km i prawie 8.000 kroków.  W twarz wiało ostrymi drobinkami  zlodowaciałego śniegu, miałam więc i masaż pobudzający  przy okazji. Fale całkiem wysokie, ludzi sporo nad morzem, wróciliśmy zadowoleni i z kolorowymi policzkami. Aha, wczoraj ćwiczyłam , krótko , ale zrobiłam m.in. ponad 20 brzuszków . Bedę codziennie dodawać po 5 :).

27 stycznia 2019 , Komentarze (3)

Za oknem  co chwila  zawieja, śnieg pada od rana. Niby nieśmiałe  płatki , drobne, ale jak skuteczne!  Cała przestrzeń za oknem biała, czysta, niezadeptana. Nie wiem , czy wyjdę dziś,  jakiś leń mnie dopadł , może zmobilizuję się troszkę później?  A może to pod wpływem Doroty Masłowskiej i jej książki"  Jak przejąć kontrolę nad światem, nie wychodząc z domu".  Polecam!!!;).  Wczoraj upieczony kurczak, doprawiony na ostro, wypadł bosko, gdy "sprawdzałam" jego smak, siłą woli oparłam się  przed zjedzeniem więcej.  Uff, udało się.  Do tego podam kaszę pęczak ( ja), czerwone ziemniaki ( mąż) i  sałatkę z buraka, sałaty rzymskiej , sera owczego. Narazie oglądam Dorotę Szelągowska i w głowie rodzi się mnóstwo pomysłów.  Oj, gdybym mogła zaszaleć, oj! , działoby się . Wczoraj rozmawiałam z bratem, sprawuje kontrolę  w sprawie rodziców, rozumie mnie , i to się liczy. Planuję kino , tym razem film pt:" Kto napisze naszą historię?" Nic narazie ciekawszego  nie ma, a film dotyczy przecież i naszej historii, polskiej, gdzie Żydzi byli zabijani. Odmienność tej kultury zachwyciła mnie przy książkach Izaaka Singera, czytanych  ponad 30 lat temu, a może i dawniej? Z pewności a nie obejrzę aktualnie granych polskich komedii, bo po prostu szkoda mi czasu. To co? Zebrać się w sobie, czy jednak poddać się leniowi?  Napisze jutro, czo wybrałam.

26 stycznia 2019 , Komentarze (4)

 śpiewa Sinatra, uwielbiam jego głos. Na jakąś chwilkę  nawet komarka złapałam poobiedniego.Dziś przed obiadem porwałam męża w tany, gdy usłyszałam w RMF Classic Sinatrę i Bono, to mój ulubiony utwór i zawsze zamawiany na różnego rodzaju weselach.  Nadal zimno i na dodatek ponuro dziś. Ale plan wykonany, ponad 5 km  szybkim marszem, ponad 7.000 kroków na spacerze.  W nocy nie spałam do 1:30, nie mogłam zasnąć, być może to rozgrzewający balsam do ciała . Mąż zostawił mnie w łożu, wyniósł się, bo  przeze mnie sam nie mógł zasnąć.  Na obiad tagliatelle z pomidorkami, papryką , pietruszką zieloną i czosnkiem. Do tego sałata mix, z przewagą niesamowicie zielonej rukoli i liści botwiny. Dodałam pieczonego buraka, jabłko, pestki granata i słonecznika, zalałam sosem vinegret, pycha!!! Jeszcze na kolację będę miała jej porcję. Musze dziś porozciągać powięzi, a przyszło mi to na myśl, gdy zobaczyłam starszego mężczyznę idącego w przykurczu, szurającego ledwo nogami.  Ta opinia wśród starszych ludzi, że należy dużo siedzieć, niestety często powoduje ich niesprawność zupełną. Zadbam więc o siebie, rozciągając przy okazji i inne części ciała. Stojące na parapecie storczyki niestety chyba pomarzły. Nic to, wymienię je na nowsze, trudno. Po wczorajszej Uwadze na temat ubojni , mam taką awersję do mięsa kopytnego, że trudno to opisać. Dlatego gulasz jadł mąż, ja ww. makaron. Czekam już z niecierpliwością na otwarcie nowej biblioteki. Książki przeczytane, mam mnóstwo lektury domowej, ale lubię mieć zawsze  pod ręką coś dodatkowego, nieznanego. Odczuwam ogromne podniecenie, gdy zaczynam czytać nową książkę. A gdy ona wciąga, to potrafię całą noc czytać. Gorzej jeżeli nie przemawia do mnie, dlatego pożyczam zawsze dużo. 

25 stycznia 2019 , Komentarze (8)

nie zgadzam się z moją stacją meteo. Pokazuje  - 2 stopnie, natomiast na zewnątrz jest  koszmarnie zimno. A może to tylko ja tak czuję? Wiatr bardzo dokuczliwy, spacer skrócony, zmarzłam szybko. Poszliśmy oczywiście nad morze, na plaży fale, wprawdzie nie sztorm, ale morze się burzy. W Yacht Klubie  ptactwo na nasz widok  zaktywizowało swoja obecność. Wśród  tego towarzystwa była kaczka albinos, jedyna. płci nieznanej, bo ona jedyna, nie było odnośnika. Wyglądała  tak ładnie wśród tych szarości, burości . Nie karmiliśmy, bo nie wzięłam ziarna, chleb odpada, jest dla tych stworzeń zabójczy.  Po powrocie  zerknęłam w telefon, a tam - 6 stopni. I co?  Kto kłamie, co kłamie?  Wiem, że to nie portal zajmujący się polityką, ale społecznie dla mnie ważna jest także reakcja ministrów na pytania dziennikarzy. Przyznam się zatem, że wczoraj wysłałam do KPRM  maila z treścią, że nie podoba mi się aroganckie zachowanie ministrów, pełne pogardy dla ludzi, którzy chcą wiedzieć , co spowodowało ich decyzję. Odniosłam to do ministra Glińskiego, skądinąd  ministra kultury. Och, jaki pogmatwany jest ten świat! Dziś tradycyjny post, u mnie , a więc na obiad łosoś pieczony + pieczone warzywa, a barszcz ukraiński był na początku. Wczoraj zupełnym przypadkiem kupiłam bardzo smaczne pomidorki koktajlowe, smakują jak  latem. Jedliśmy na śniadanie, ależ to była frajda. Dziś w dodatku do Wyborczej Tylko zdrowie przeczytałam, że aktywność fizyczna jest antidotum  na chorobę alzheimera, a nie jak dotychczas uważano, rozwiązywanie krzyżówek. A zatem kobitki, do sztang, rowerów, kijków, na fitness, na maty, na dywany!!! ;)

24 stycznia 2019 , Komentarze (9)

Uch, ależ zimno rano było!  Dawno takiej pogody nie mieliśmy, odzwyczaiłam się od mrozów. W taki poranek kawa smakuje znakomicie. Waga ok. narazie stoi, co tez jest optymistyczne. O 10 wizytowałam zakład podologiczny, gdzie zrobiono mi przepięknie pedicure, wycinając skalpelem także modzele.  To doskonałe uczucie, gdy po zabiegu stajesz na stopy!. Potem wyjazd po zakupy, typu trochę tego, trochę owego. Był bowiem i nowy abażur do lampki nocnej, wkład do uzdatniania wody, produkty spożywcze, chemia. Zajechaliśmy także do Decathlona po nowe plecaki , czepki kąpielowe, kąpielówki dla męża. Naprawdę nie kupiłam zbędnych rzeczy. Na obiad dziś barszcz ukraiński, bardzo lubię te zupę.  Mąż dojadł jeszcze trochę leczo, teraz oboje raczymy się kawą. Nasza kolejka do sanatorium skraca się coraz bardziej, trzymając się tempa 150 poz. na dzień. Wczoraj interweniowałam  w sprawie wpłaconej zaliczki na pobyt w Inowrocławiu, dziś już kasa była na koncie. Żal mi tego pobytu, ale naprawdę  możemy w zaplanowanym okresie wyjeżdżać do sanatorium. Dziś  dużo ruchu nie było, ale to sobie odbije jutro. Jutro też jest dzień!