Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 251510
Komentarzy: 6510
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 24 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

23 stycznia 2019 , Komentarze (7)

Dziś mrozik, taki całkiem porządny był. Spaliśmy przy zamkniętym oknie, bo bez przesady, prawda? Po śniadaniu  ciepłe ubranka, nawet mąż włożył coś pod spodnie, i wymarsz. Trasa dziś lekko dłuższa, przeszliśmy okolicami  mojego dzieciństwa. Łącznie wyszło 6 km i prawie 9.000 kroków. A marsz był szybki, bo zimno na bulwarze i wiało  mrozem z północnego wschodu. Wczoraj Złotonaniebie przypomniała mi o awokado, dziś II śniadanie  właśnie w tym stylu, bo  tost z awokado i łososiem wędzonym. Pycha i tyle!!! Zakupy w Lidlu pozwoliły mi zaplanować  posiłki na dni następne, będzie barszcz ukraiński, będzie łosoś pieczony, będzie gulasz.  Miałam nadzieję na jakieś fajne owoce egzotyczne, ale skończyło się na jabłkach.  Kupiłam także ciasto francuskie, będą ciasteczka ślimaczki z ricottą. Wczoraj w Super Stacji była pani Ewa Woydyłło- Osiatyńska, dla mnie wzór damy, mądrej kobiety, prawdziwej profesjonalistki. Mowa była o sposobie reagowania na hejt, na obraźliwe słowa. Odłożyłam na jakiś czas moje wizyty u rodziców, sumienie mnie gryzie, ale nie potrafię więcej znosić tak ohydnych słów w moim kierunku. Ta wczorajsza rozmowa z p. Woydyłło - Osiatyńską utwierdziła mnie w mojej postawie.  Trwało to lata, ale wreszcie mam dosyć, ocknęłam się, koniec.:(

22 stycznia 2019 , Komentarze (9)

Zabieg wykonany, wyniki za tydzień. Dużo nas było i sporo młodych kobiet. Wszyscy na biopsję. To jakaś plaga?  Zimno dziś , na szczęście słonecznie i nad morzem powietrze dobre.  Po wizycie w szpitalu  poszliśmy na bulwar, znów szybki marsz, w drodze powrotnej wstąpiliśmy na  II śniadanie do baru mlecznego. Lubie te smaki i ten klimacik.   Pokonany dystans to 4 km i prawie 7.000 kroków. Systematyczność moim sprzymierzeńcem.  Na obiad reszta wczorajszych kopytek, ale z kiszoną kapustą, duszoną z pieczarkami. Mam tak dosyć problemów, że wczoraj po prostu  siłą woli nie zrobiłam rezerwacji  w jakimś miejscu, aby wyjechać i pobyć gdzieś , gdzie będę rozpieszczana. Czytałam dziś o kolejnych roztopach na Grenlandii i obawie zalania nas przed upływem 20 lat. Zaczynam bać się takich przewidywań, powodzi, suszy, braku wody. W obliczu klęsk i kataklizmów ludzie są dla siebie gorsi od dzikich zwierząt. Dziś wstałam o 6, w mieszkaniu zimno, bo okno otwarte, kaloryfery zakręcone, ale przynajmniej stęchlizny prawie nie czuć. Coś za coś. Może umarła cholera z zimna?;)

21 stycznia 2019 , Skomentuj

to już  prawie koniec stycznia. Szybko leci czas, jak to na emeryturze. Codzienne spacery tak weszły mi w krew, że bez nich czuję się  jak wybrakowana. Dziś 4 km, chłodno było, szliśmy szybkim marszem, sporo kalorii spalonych. Na śniadanie zrobiłam owsiankę na mleku owsianym, gotowaną, ale tak sobie mi smakowała. Potem prawie 2 godziny rozmowy przez telefon z bratem. Omawialiśmy jego wizytę u rodziców, dorośli tacy, a tak bezradni jesteśmy.  Na obiad dziś zrobiłam kopytka, bo przez weekend trochę ziemniaków "zebrałam". Podałam je z leczo, smakowało. Połowę leczo oddam do sióstr miłosierdzia, które wydają jedzenie bezdomnym.  Skoro rodzicom takie "ochłapy" nie smakują, to skorzysta kto inny. Tym razem będę uparta, nie widzę powodu, aby czuć się tak podle po ostatnich słowach matki.   Za oknem dziś szaro, ponuro, wyraźnie będzie śnieg padał. Waga dziś znów pozytywna, co cieszy mnie niezmiernie.  Jutro wizyta  związana z biopsją, mam nadzieje, że to będzie tylko "na wszelki wypadek".  Dziś zamówiłam sobie na czwartek pedicure, wreszcie, bo już chodziłam koło tematu, jak lis koło drogi. A tak lubię moje stopy po zabiegu, bo naprawdę mogę przejść wówczas kilometry bez stękania.  Przeglądarka sanatoryjna  pokazała spadek ponad 100 pozycji, przy takim tempie to będzie w połowie lutego wiadomość.  Dziś rozkwitły kupione we czwartek  hiacynty, pachną upojnie i przywołują na myśl wiosnę. A ona tak jeszcze daleko!

20 stycznia 2019 , Komentarze (1)

bo bulwar dziś był zatłoczony. Podziwiam  ludzi niepełnosprawnych, którzy nawet z balkonikami  starają się przejść wcale nie mały dystans. Pogoda u nas w Gdyni przepiękna, niebo błękitne, na zatoce sporo statków, ich kolory widać z daleka, są jak egzotyczne  ptaki, które przysiadły na wodzie. Poszliśmy zobaczyć, czy morsy się kąpią, sporo ich było, większość kobiet. Ja, ciepłolubny osobnik, podziwiam tą odwagę zetknięcia  ciała z mroźną wodą. O stopach nie wspomnę, chociaż oni  nakładają  odpowiednie osłonki. Przeszliśmy do Polanki Redłowskiej i z powrotem, wyszło 5,5 km i prawie 8.000 kroków. Taka wędrówka wśród mieszkańców  zadowolonych z życia w ciekawy mieście, to fajne uczucie. Po drodze weszliśmy na " odrobinę luksusu na co dzień", parafrazując piosenkę Starszych Panów, czyli do Leonidasa , na czekoladkę szt./osobę. Co za rozkosz w ustach!:D. Chwilka rozmowy z dziewczyną sprzedającą, studentką romanistyki, o pięknie języka włoskiego.  Naprawdę uśmiech, życzliwość i dobre słowo to  hasła - klucze do dobrych kontaktów z drugim człowiekiem.  Na obiad znów rosół ( uwielbiam!), oraz gołąbki w sosie pomidorowym.  Zrobiłam wczoraj , zawijając mięso we włoską kapustę.  Jutro natomiast przygotuję kopytka, do tego mam leczo warzywne. Kupiłam napój owsiany , piję od wczoraj kawę z nim zamiast mleka. Bo nawet to bez laktozy niestety nie służy mi. 

19 stycznia 2019 , Komentarze (2)

Gdańsk z lotu ptaka , ten stary Gdańsk, wygląda cudownie. Często oglądam na Planet+ program Świat z góry. Pokazanie Gdańska z wysokości unaoczniłoby  , jak piękne to miasto. W dniu pogrzebu Pawła Adamowicza telewizja pokazuje miasto, popatrzcie sobie i zadbajcie, aby Polska nie była niszczona.:(. Dziś  spacer był samą rozkoszą, bo słońce w Gdyni pełne. Śnieg skrzy się, woda w Bałtyku spokojnie  kołysze się, usypiając ptaki  siedzące na niej.  Moje miasto jest piękne, ludzie w Gdyni są  złaknieni kultury, są solidarni i  stoją frontem do samorządności. Ostatniej niedzieli byliśmy w Sopocie, to miasto Jacka Karnowskiego bez dwóch zdań.  Jest zachwycające swoją secesją, wędrówki ulicami  Sopotu, przyglądanie się domom przedwojennym, kiedy architektura wiedziała, że dom budowany jest dla człowieka i dla jego potrzeb, to rozkosz. Jacka Karnowskiego znam z czasów, gdy o gospodarowaniu Sopotem nie marzył. Wiem, że jest dobrym gospodarzem, odważnym i docenianym przez mieszkańców. Nie ma co, mieszkam we wspaniałym miejscu. Dziś oglądam tłumy, które o tym świadczą.  Dziś po raz pierwszy od lat nałożyłam śniegowce, mogłam bez problemów pokonywać  breję przy krawężnikach.  Zrobiliśmy ponad 8.000 kroków i prawie  4km. To na dziś wystarczy. Spałam  długo,  nie chcąc wyjść z kokonu łóżka, nadal jestem  niepozbierana, bo nie potrafię tak szybko zapomnieć. 

18 stycznia 2019 , Komentarze (2)

Pojechaliśmy rano do Gdańska, do ECS, pożegnać pana Pawła Adamowicza.Staliśmy ponad 2 godziny wraz z tłumem ludzi, którzy jak my przyszli oddać hołd, okazać szacunek i podziękować człowiekowi, który tak upięknił Gdańsk, był człowiekiem prawym,  szlachetnym i bez nienawiści w sobie.  Staliśmy z  mieszkańcami Pruszcza , Gdyni, Gdańska, Nowego Dworu , z innymi , w solidarności po stracie, bo Paweł Adamowicz był prezydentem wszystkich Gdańszczan, bez względu na ich poglądy, status materialny czy przynależność partyjną. Bardzo było mi potrzebne to pożegnanie, dotknięcie trumny, pobyt w tym miejscu. Jestem teraz spokojniejsza, bo zrobiłam coś, co trzeba było zrobić. W drodze powrotnej weszliśmy do pobliskiej restauracji na kawę, zimno było i jeszcze wiatr potęgował to zimno.  Spotkaliśmy panią Krystynę Zachwatowicz, z przyjemnością przekazałam wyrazy szacunku.  A teraz chwila historii. Poeta niemiecki pochodzenia żydowskiego Heindrich Heine powiedział:" Tam gdzie palone są książki , dojdzie do palenia ludzi."  Inny człowiek, uważany onegdaj za mężą stanu wszech czasów , chciał wykształcić młodzież odważną, brutalną, nie ugiętą , nie bojąca się świata, chciał stworzyć Nowy Porządek. Człowiek ten nazywał się Adolf Hitler.  Są w Polsce grupy młodzieży, ludzi wcale nie tak młodych, którzy czczą tego człowieka, a organa ścigania dopiero po tragedii w Gdańsku zajęły się tymi ludźmi. :(. Dziś waga ok, bo wczoraj byłam bardzo grzeczna. Na obiad pieczone okonie, które udało się wczoraj kupić. Rozmowa z bratem, wrócił już z zagranicy, nadal rozmawiamy na temat  sposobu opieki nad rodzicami. temat staje się coraz trudniejszy. Oboje jesteśmy  załamani sytuacją. 

17 stycznia 2019 , Komentarze (4)

Po śniadaniu pojechaliśmy do szpitala, zapisałam się na usg tarczycy i biopsję na 22 stycznia. W tym miesiącu zapłaciłam  już za zdrowie 1150zł, kolejne badanie będzie kosztować 150zł. Muszę, po prostu muszę zacząć myśleć o swojej przyszłości, bez wydatków ponoszonych na rzecz rodziców w postaci żywności, obiadów , gotowania,  środków czystości, itp. Inaczej będzie niedobrze, a przecież moi rodzice mają naprawdę duże oszczędności. Wolałabym, aby wykorzystali je na siebie, póki  mogą. Dziś zrobiliśmy w markecie większe zakupy do domu, mleko, woda, mąka, warzywa, owoce. Udało się kupić świeże okonie, jutro upiekę je na obiad. Potem przechadzka po sklepach odzieżowych, kilka przymiarek w Zara, ale nic nie kupiłam. Cały czas mam w głowie to, że w mojej szafie czekają  ubrania  na spadek wagi. Oglądałam dziś moją sylwetkę w różnych ujęciach  lustrzanych, nie jest dobrze. Nic nie kupiłam, bo i po co?  Wykonałam dziś 2,5 km oraz 11.868 kroków.  Kolana mnie bolą, nasmarowałam je maścią, o dodatkowym spacerze nie ma dziś mowy.  Na obiad zupa szczawiowa i leczo warzywne. Mąż nadal bardzo przeżywa śmierć Pawła Adamowicza. Nasi znajomi są tak samo wstrząśnięci, trudno się z tym pogodzić.  Nie pojedziemy teraz pożegnać pana Prezydenta, zrobimy to, gdy w Bazylice Mariackiej będzie mniej ludzi, mniej  ochrony i innych obostrzeń.  A polityka nadal jest brudna, podła i naprawdę szkodliwa, skoro ludzie od niej głupieją. :(.

16 stycznia 2019 , Komentarze (3)

Nadal jestem w szoku po zamordowaniu Prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza.  W Trójmieście widać  żałobę , wczoraj wpisaliśmy się do wyłożonej w Gdyni księgi, ludzie gromadzą się , by wyrazić swój żal. Mam nadzieję, że sprawa nie zostanie zamieciona pod dywan  z powodu niezrównoważenia sprawcy.  I dumna jestem z Prezydenta Poznania, który śladem  śp. Pawła Adamowicza zaskarży postanowienie Prokuratury o umorzeniu sprawy dot. tzw. aktów zgonu. :|. Dziś byłam u endokrynologa, mam skierowanie na biopsję, i co tu dalej mówić?   Pogoda taka sobie, ale nad morzem trzeba być i tyle. Dziś wyszło prawie 5 km i prawie 9.000 kroków. Mimo wczesnej pory  (9:15) na bulwarze było sporo ludzi, zawsze mnie to cieszy Mgła na horyzoncie, widać statki w zarysie, tak smutno było.  Zapuściłam się słodyczowo ostatnio, co jest absolutnie wbrew postanowieniom, wbrew zdrowemu rozsadowi, wbrew sobie.  Czas rozpocząć zabawę od nowa. Dziś kupiłam w Lidlu pitaję- nie była smaczna, to nie jest owoc moich marzeń.Teraz wiem i kupować nie będę. 

14 stycznia 2019 , Komentarze (8)

Jest mi niezmiernie smutno, bo wczoraj został zaatakowany nożem Paweł Adamowicz, Prezydent Gdańska, uczestnik wczorajszej  WOŚP. Dziś zmarł, miał 53 lata. To był dobry gospodarz miasta, świetny samorządowiec. Trudno mi nie mówić o tym, że  to pokłosie sytuacji w Polsce, konfliktów między Polakami, braku pomocy dla  takich imprez jak Orkiestra, jak ludzie dobrych serc. I znów kilka dni  Polacy będą dla siebie mili, serdeczni i zyczliwi, potem wszystko wróci do "normy". To straszne, co sie stało.;(.

13 stycznia 2019 , Komentarze (4)

Ależ spałam, jak dziecko po prostu! To wczorajszy ruch  tak mnie zmógł, i dobrze. Dziś po śniadaniu kawa w łóżku, co uwielbiam, dokończyłam książkę,  szkoda, że koniec. Chwilka tylko spaceru, aby wrzucić coś do puszki, aby tradycji stało się za dość. Na ulicach pełno młodych wolontariuszy, to podnosi na duchu, oby ludzie znów byli łaskawego serca. Dziś u nas kolęda, oczekuję zatem wizyty w porze poobiedniej. Na obiad pomidorówka z własnego przecieru, duszone mięso  z warzywami, kasza pęczak. Waga znów optymistyczna, ale to rezultat wczorajszych wyczynów. I tyle na dziś, miłej niedzieli życzę :).