Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 251122
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

20 marca 2018 , Komentarze (5)

Śnieg prószy, co nie jest optymistyczne, a wczoraj była wiosna, nawet bez czapki chodziłam. Wczorajszy masaż był mniej bolesny, ale to trzeba by powtórzyć z 10 razy. Koszt? 1400zł, za dużo, skorzystam zatem z termofora, który łagodzi napięcia. Bo to wszystko ze stresów , tak rzekł pan od klepania. ;( Dziś z rana poszłam po zakupy mięsne , już na święta.Kupiłam sporo białej kiełbasy, bo przed wyjazdem chcę zawieźć  rodzicom żurek. Nawet jeżeli wyleją potem , zawiozę i tyle. Dla moich chłopców kupiłam piesi kacze, dla siebie sznycle indycze, zrobię z nich roladki.  Poza tym podroby na pasztet, będę piekła  może jutro. Zaplanowałam też zupę jarzynową dla mamy, zawiozę w sobotę. Na urodziny w przyszłą środę zawiozę jej tort, żurek, czekoladki i jakieś wiosenne kwiaty. Będzie miała czym podjąć gości, jeżeli ktoś przyjdzie. W sobotę mam zamówionego fryzjera, w poniedziałek pedicure. Szykuje się zatem  pracowicie i logistyka  jest jak najbardziej potrzebna.  Najgorsze wiadomości, to pogoda na Wielkanoc. Podobno  będzie zimno i śnieżnie. Mam nadzieję, żę to jednak zmieni się na lepsze. 

19 marca 2018 , Komentarze (3)

Koszmar, koszmar i raz jeszcze. jeżeli ktoś miał rtg kręgosłupa i do badania czyścił jelita, to wie co mam na myśli. Noc spędziłam na klopie. Mam to już za sobą na szczęście. Był moment grozy, gdy oddawałam krew, a z powodu odwodnienia pobór był trzykrotnie dokonywany, bo krew nie leciała. Udało się, i nie muszę pojawiać się tam przez jakiś czas. Dziś masażysta określi moje  nieprawidłowości  w kręgosłupie, ale i tak na 4 kwietnia umówiona jestem do ortopedy.  Po tych przygodach nocnych moja waga  spadła o 1 kg!. Zdaję sobie sprawę, że to rezultat jednorazowy, ale nadal chcę zostać na diecie. Ona mi służy,  czuję się lżejsza, smuklejsza i tym samym jestem zadowolona. Dzis kolejny dzień ze słońcem, udaję się nad morze, bo tam sporo jodu, a potrzebuję go. 

18 marca 2018 , Komentarze (2)

Pogoda  cudo, palce lizać i absolutne piękno. Niebo błękit totalny, bez jednej chmurki. Zimno nadal, ale to nie powód , aby w pieleszach zostać. Dziś w Gdyni półmaraton, a ponieważ mieszkamy w centrum, to i nasze wyjście byłoby  inaczej ukierunkowane. Dlatego poszliśmy do Muzeum Emigracji, czyli w stronę portu, bo tam wczoraj otwarta została wystawa "Marzec 68".  Byliśmy tuz po otwarciu, dołączyliśmy do grupy z przewodnikiem . Zacytuje tylko fragment wypowiedzi z tamtych lat:" Współczesność jest zakłamana, historia fałszowana. Chyba najwyższy czas, aby ludzie, którzy rządzą  Polską zrozumieli, że głos krytyki, nawet najostrzejszej, protesty, demonstracje, w szczególności demonstracje młodzieży , nie są produktem wrogości, a ich jedyną racją jest troska o los kraju i losy ludzi, którzy na tej ziemi żyją,  pracują i tworzą."  To słowa z 1968r., niestety aktualne dziś. ;(. Waga nadal spada,  powolutku, ale spada. Nic dziwnego, skoro jadam bardzo lekko i dietetycznie.  Dziś na śniadanie (!) zupa warzywna , herbata zielona, galaretka owocowa. Potem kawa z mlekiem. Dziś mam dzień diety płynnej, bez owoców i warzyw świeżych, bez mięsa, kasz, płatków, itp. W drodze powrotnej z muzeum wstąpiliśmy do kawiarni literackiej, mąż kawa i ciastko, ja koktajl owocowy i galaretka. Na obiad zjem rosół z makaronem ryżowym , albo barszcz z ziemniakami. O kolacji pomyślę później, oby do jutra.

17 marca 2018 , Komentarze (2)

Oglądam i słucham w TVN 24 "Drugie śniadanie mistrzów". Padają mądre słowa, m. in. o tym, że Polak uważa, iż nie ma za co dziękować komukolwiek, bo jemu się należy.  Jaka to prawda, jakie to smutne. Wczoraj w WP czytałam o sondażu na temat Dudy, nie mam pojęcia kto i dlaczego  jeszcze uznaje , że ten człowiek dba o  rację stanu Polski, pilnuje Konstytucji RP. I w tym oglądanym aktualnie programie zdanie na temat tego pana  jest negatywne , i to nie chodzi o stację nadającą. Bo Polacy chcą być w UE , dlaczego zatem ktoś nam wmawia bzdury?(szloch).  Dziś waga znów łaskawa, lekko, bo lekko, ale jednak spadek. Decyzja o odstawieniu słodyczy była słuszna. Wczorajszy spacer przy porywającym wietrze był wyzwaniem, dziś byliśmy także dzielni i  wykonaliśmy swoją trasę. Mroźny wiatr był bardzo uciążliwy, smagał twarz bardzo nieprzyjemnie. Na śniadanie 3 deszczółki  lekkiego, jajko na miękko, serek kozi, trochę papryki czerwonej, łyżeczka powideł, herbata zielona.  Na II ś. koktajl zielony - jarmuż, jogurt, mandarynka, ogórek, pietruszka, miód. Na obiad zjem rosół z indyka i ziemniaka. Pijam ostatnio 1 kawę dziennie, do niej dziś zjadłam 1 kosteczkę czekolady gorzkiej 80%, kilka płatków waflowych  owsianych ( bez cukru).  Mąż przeczytał złodziejkę książek, co chwila odkładał ją, bo dosłownie bał się o bohaterów. Teraz moja kolej, wiem już, że będzie to smutna , ale piękna pozycja. ;)

16 marca 2018 , Komentarze (2)

Wczoraj byliśmy w Blues Clubie na koncercie Magdy Piskorczyk. To bluesmenka o głosie armaty, świetna wokalnie i instrumentalnie.  Wiek widowni - starsza młodzież ok. 50-60.  Ale niestety po przerwie poszliśmy do domu, bo była już 22, a ja po tych cudach masażysty była tak zmęczona, że w domu głowa do poduszki i odjazd.  Rano niespodzianka! Spadek wagi o 1kg. Wreszcie. Co prawda wczoraj byłam ze słodyczami i pieczywem na bakier, bardzo pilnowałam godzin posiłków , które były lekkostrawne.  Dziś na śniadanie koktajl z jogurtu, jarmuż, banana, miodu , ogórka , pietruszki i miodu. Wypiłam 1.5 szklanki, smakowało i syciło. Potem pilates, ale oszczędzałam się, bo czułam kręgosłup. W rozmowach po zajęciach okazało się, że inne kobitki uznały dzisiejszy trening za dosyć ciężki, tak więc nie było ze mną aż tak źle. Po powrocie zjadłam 3 deszczółki pieczywa lekkiego, i postanowiłam zostać w domu. Jest dziś chłodniej, a ja mam trochę do zrobienia w chałupce.  Na obiad pieczony w papierze łosoś, pieczony bakłażan, zupa  warzywna z przewagą pasternaku i jarmużu, do tego koperek. Całkiem smaczna była, to w ramach przygotowań do rtg  kręgosłupa.  Mam jeść lekko, bez owoców i warzyw świeżych, dużo pić, unikać błonnika.  Tak do poniedziałku, ale na serio zaczynam od jutra. Rozmawiałam z koleżanką, której mama traci wzrok, pomoc jest niezbędna, ale tu znów charakterek rodzicielki  stanowi bariere. Koleżanka znalazła opiekunkę do mamy, zadowolona jest, bo mieszka o 20 km. od  niej, a chora wymaga stałej opieki. Też się skarżyła na brak ciepłego słowa, codzienną krytykę i brak porozumienia. 

15 marca 2018 , Komentarze (2)

Trafiłam do fizykoterapeuty manualnego. Wystarczyło, aby  włożył palec w miejsce bolące i szybowałam pod sufit. Potem jeszcze używał gwoździ, haków, rolował mięśnie, i tak przez godzinę. Wracam tam w poniedziałek, potem w środę i mam ogromna nadzieje, że te zabiegi pomogą, bo stan nie jest dobry. Jestem jednak pełna optymizmu. ;) Zmieniam dietę, dziś na obiad warzywa pieczone i pieczone w papierze polędwiczki indycze.  Wywar z włoszczyzny gotuje się, na wieczór chcę zrobić duszoną kapustę pekińską  O słodyczach zapominam zupełnie, pieczywo sporadycznie i to lekkie, aby i wątroba odpoczęła. Po świętach zrobię ponownie badanie cholesterolu, ale w Wielkanoc muszę się pilnować.  Dziś 6km i prawie 9.000 kroków.  Widoczność wspaniała, bo wiatr przegonił mgłę i chmury, ale odczuwa się lekki chłodek.  Dziś w Lidlu udało mi się kupić pasternak, jutro zrobię z niego zupę , dodając jeszcze gruszkę, doprawię gałką muszkatołową. Do tego pieczona  ryba, z rozmarynem świeżym i cytryną , do tego sałata jakaś i już. A dziś na podwieczorek zrobię koktajl zielony, mam jarmuż , dodam jabłko i  coś jeszcze, np. ogórek, zielona pietruszkę. Musze zbic ten cholesterol bez leków. 

14 marca 2018 , Komentarze (6)

Streszczam: podwyższony cholesterol, niedoczynność tarczycy, skierowanie na kolejne badania, na RTG kręgosłupa. Tyle dziś wyniosłam z wizyty u lekarza. Już na jutro jestem umówiona do fizykoterapeuty , na 11 kwietnia mam usg tarczycy, potem powinien być endokrynolog, a w przyszłym tygodniu RTG. No cóż, dobrze nie jest, moje ciało zewnętrzne nie współgra widokiem z wnętrzem. Pan doktor  zaproponował dietę Dąbrowskiej na zbicie cholesterolu, taką na 10 dni. Z pewnością byłoby to lepsze niż statyny, chyba poddam się próbie. Jutro  kupię potrzebne produkty, aby zajadać tylko warzywa i owoce. Może się uda? Poza tym  wczorajsza wizyta u rodziców znów przebiegała burzliwie. Nie rozumiem , dlaczego ojciec wyrzuca przywiezione przez nas jedzenie ( kotlety mielone, zupa kalafiorowa, kisiel wiśniowy), twierdząc, że to niesmaczne. Nie zrobił , nie kupił, mógł zadzwonić, aby to zabrać, po co wyrzucać?  Pozostałe tematy wracają  za każdym razem jak bumerang. Naprawdę mam tego dosyć. Nie będę im gotować, szkoda  mojego czasu i pieniędzy. Wkładam w to serce, a mam w zamian to , co wyżej. Chciałabym przed wyjazdem porobić możliwe badania, czyli zająć się swoim zdrowiem, nie sprawami , na które nie mam wpływu. Dziś  tańce latino i angielski. O tych badaniach i  stanie zdrowia rodzicom nic mówić nie będe , po co im zabierać główny temat rozmów?  Deszcz ze śniegiem, czyli przewidywania pogodowe spełniają sie. Niech to licho!

12 marca 2018 , Komentarze (4)

 W wolnej chwili  weszłam na bloga "Dom z kamienia", pisanego przez  Polkę mieszkająca w Italii.  Ostatnie zapisy  potwierdzają, że w Italii już kwitną fiolki, drzewa owocowe, pierwiosnki.  U nas dziś zapowiedziano powrót zimy. Od razu mi się nic nie chce, mam tak dosyć tej ponurej pory roku, która przytłacza, powoduje depresje i jest po prostu wstrętna. Jak powiedział mój sąsiad fotograf, lubi zimę, ale na zdjęciach. Też tak mam i to mi wystarczy. Dlaczego zatem będzie nas znów atakować zimno, śnieg i  mroźny wiatr? Kto zgrzeszył, że tak jest, przyznać się , już!

12 marca 2018 , Komentarze (1)

Całą niedzielę spędziłam w łóżku. Znów ból pleców, już z tym świństwem obudziłam się i zostało to cholerstwo aż do nocy. Pomna poprzednich doświadczeń, zmieniałam co chwilę okłady, z ciepłych na zimne, mąż smarował, masował a ja płakałam z bólu. Na środę umówiona jestem do lekarza rodzinnego, na 4 kwietnia do ortopedy.  Charakterystyczny ból, który łapał co jakiś czas, podobny do porodowego. Nie chce przesądzać, ale to wyraźnie od kręgosłupa, bo jak tylko ruszyłam się , to ta cholera wracała. Podsypiałam w dzień, byłam nieznośna, zła i jędzowata. Mąż miał ze mną nieciekawie. Noc przespałam tak od 3 , bo z powodu całodziennego polegiwania sen nie przychodził. Rano  następna "niespodzianka", w chwili, gdy zaczęłam masować szampon na włosach, zakręcono wodę. Nie było informacji o takowym zamiarze. Szybko woda z butelek do czajnika, lekko podgrzać i na łepetynę. Potem do zębologa, pani sadystka zadowolona ze mnie, ale cóż z tego, skoro skasowała mnie na 790zł!. Toż to horrendalna cena. "Cóż było robić, Paweł ani pisnął...."  Po tej rozkosznej wizycie  spacer, bo pogoda wspaniała. Cieplutko (?!) , bo 9 stopni, nawet bezwietrznie.  Niekomfortowo się czuję, znieczulenie nadal trzyma, wykrzywia mnie, jeść nie mogę ani pić. Wymiana książek w drugiej bibliotece, cieszy mnie to, bo czytam dużo. Udało się wreszcie pożyczyć "Złodziejke książek".

10 marca 2018 , Komentarze (4)

Od rana jestem w kuchni. Ugotowałam wczoraj rosół  na częściach kurczaka, dziś to baza do zupy tajskiej.  Gotowaną pierś zrobiłam natomiast w sosie chrzanowo- koperkowym, jutro podam z ryżem. A dziś na obiad  rzeczona zupa  z makaronem ryżowym oraz sałata z pieczonym mięsem schabowym, pieczoną papryką, pieczonymi burakami i sosem winegret. Podam do tego paluszki grisini z sezamem, podgrzane w piekarniku oraz kieliszek białego wina. Dziś tyle, bo za dużo ostatnio węgli i brzuch duży.  Pogoda stabilizuje się , wyszło słońce, po obiedzie wyruszymy w plener.  Dziś mam zamiar   zająć się porządkowaniem szuflad w łazience, przyprawami w kuchni, półkami w starym kredensie, w którym trzymamy  alkohole i słodycze.  Muszę tam wyczyścić porządnie  środek, bo jakiś słodki alkohol się lepi. Poza tym lekki przegląd  lżejszych ubrań, pranie  rękawiczek, szalików, może także sweterki. Czuję wiosnę w sobie i chcę ja przywitać radośnie. (pa)