Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 251125
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

9 marca 2018 , Komentarze (2)

Nawet deszcz mi nie przeszkadza, bo po prostu jest cieplej. Ptaki hałasują niesamowicie, ostatnie ślady śniegu wyglądają ohydnie, jak coś niestosownego. To naprawę się dzieje. Nie wierzę, że ludzie nie są czuli na takie symptomy. Wczorajszy masaż był przyjemny, oczywiście kumulacja stresu  została stwierdzona, bo  mięśnie  napięte  właściwie wszędzie. Zapisałam także męża na masaż, będzie miał seans za tydzień.  Zainteresowała mnie  propozycja sauny karbonowej i promocyjna cena dla stałych klientów. Mam zamiar skorzystać z niej, tzn. z sauny.  Dziś dzień  przygotowań do weekendu. Wizyta w bibliotece, drobne zakupy uzupełniające, jakieś sprzątanie.Za  trzy tygodnie Wielkanoc , która spędzimy w Poznaniu. Na szczęście  u nas sprzątania świątecznego nie będzie, mogę się zatem skupić na przygotowaniach do wyjazdu.  Jutro ma być słonecznie, wyjedziemy  gdzieś w teren, może na Półwysep Helski?  Pora zacząć wyjazdy:)

8 marca 2018 , Komentarze (2)

Nie świętuję 8 marca jakoś szczególnie, ale miło , że mąż pamięta. Mamy zwyczaj jadać wspólnie, chociaż mój luby wstaje deczko wcześniej.  twaróg ze szczypiorem, ser żółty z ogórkiem zielonym, powidła własnej roboty. Do tego kawa z mlekiem i owoce. Po śniadaniu wyjście na spacer, zobaczyć , jak dziś wygląda morze. A wygląda inaczej, nie było wiatru, lekkie bujanie , tak dostojnie, a obok pływające łabędzie. W drodze powrotnej zaszliśmy do kawiarni przy bulwarze, zawsze tam dużo ludzi z dziećmi, rozpalony kominek , miła atmosfera. Zamówiliśmy espresso machiato oraz browni z sosem malinowym i gałka lodów. Pycha!:D. W drodze powrotnej zaszłam do US po druki, bo wreszcie muszę zabrać się za PIT.  Chwilka przerwy mąż z krzyżówką, ja z Wami, a potem obiad. Zjemy osobno, bo małyżonek pojedzie do rodziców, aby odwieźć ich do przychodni, a ja udaję się na ulubioną część dnia, czyli masaż. Relaks zapewniony. Wiosnę już widać , chociaż nieśmiała jest i jeszcze krucha. Ptactwo szaleje w swych świergotach, ruchliwe i  rozwojowe. Wczoraj para gołębi usiadła na naszym kuchennym parapecie z wyraźnym zamiarem gniazdowania. Przepędziłam, trudno, jest sporo drzew w okolicy, tam będzie im lepiej.

7 marca 2018 , Komentarze (2)

Raniutko śnieg padał, co wcale nie cieszy. To chyba( mam nadzieję!) ostatni w tym sezonie.  Potem przeszło to w deszcz, niby cieplej, ale i tak ponuro się zrobiło. Spaceru nie odpuściłam. Mąż pojechał do rodziców, zawiózł jedzenie, szybko mu zeszło, a tym samym wyszliśmy nad morze.Zjawisko niesamowite, to poruszający się lód przybrzeżny, pod który wpływały fale podnosząc te luźne już zwały do góry. Padało w twarz, okulary mokre , co chwila wycierałam. Spotkaliśmy tylko najbardziej wytrwałych.  Przed obiadem na tańce, energetycznie dziś było, spociłam się z radością :D. Po obiedzie na angielski, sporo osób, wesoło było, można się wiele dowiedzieć. Ruch był dziś  całkiem niezły, bo 6km. prawie 10.000 kroków , no i kalorie spalone przy tańcu. Syn dziś był w Warszawie na pogrzebie  prof. Michała Chmary, socjologa, z którym miał zajęcia  jako student i doktorant. Kurczy się świat i mojego dziecka. Nie jestem zadowolona z siebie jeżeli chodzi o jedzenie. Musze to ogarnąć ,  dla zdrowia, dla samopoczucia i dla danego sobie słowa.(kujon)

6 marca 2018 , Komentarze (1)

Dzień zakupów w centrum handlowym. Nie lubię, ale wolę zgromadzić kilka kartonów mleka, zgrzewkę wody, itp. , a nie biegać  do sklepu , bo nagle zabrakło.  Najpierw spis produktów niezbędnych, takich na Wielkanoc, jakieś przyprawy, mięsa na dłużej.  Udało się wszystko bez problemów, przy kasie nawet kolejki nie było. Potem tylko chwilka w Grycanie , kawa, i do domu. A tu jest zawsze coś do zrobienia.  Mąż wyszedł w sprawie ubezpieczenia mieszkania, a ja oczywiście do kuchni.  Sos ogórkowy wyszedł smaczny, polany nim kotlet mielony  został wchłonięty przez męża błyskawicznie. Cieszy mnie, gdy to widzę;). Wczoraj zmuszona byłam włączyć telewizję reżimową , bo na TVP 1 była wspaniała sztuka Bulwar Voltera ( tłumaczenie polskie) , z Ewą Wiśniewską i Januszem Gajosem w rolach głównych. Jak ta kobieta pięknie się starzeje, godząc się ze zmarszczkami, fałdami na  twarzy i dekolcie , bez ucieczki w rozdymanie ust, podciąganie policzków, itp. zabiegów. Trzeba być naprawdę wielką damą  , aby godnie znosić starość. Przykładem także Beata Tyszkiewicz, w odróżnieniu od nijakiej Małgorzaty R. i wielu innych tzw. gwiazd.  Dla mnie gwiazdą  jest Gajos, aktor skończony, który potrafi i o teściowej pięknie zagrać rozbawiając do łez , nieźle zaśpiewać, wprawić człowieka w stan zadumy  i refleksji. Półtorej godziny zleciało wczoraj błyskawicznie , a jak to było zagrane!!!

5 marca 2018 , Komentarze (6)

Wykonałam dziś 10,21km. i 15.100 kroków!  Pojechaliśmy do Sopot - Wyścigi i brzegiem morza wróciliśmy do Redłowa. Stamtąd przyjechaliśmy komunikacją miejską do domu. Wyszło jak wyżej. Obiad zjedliśmy po drodze w w małej knajpce Przystanek Orłowo, oboje wybraliśmy pastę. Miałam dziś zatem Dzień Kobiet i to w ulubionej formie.  Zakupiony masaż udało się umówić na 8 marca, będę świętować  jak się patrzy! Tydzień zapowiada się całkiem przyjemnie. ;) W nocy spałam tak sobie, bo znów  "rozmawiałam"  z rodzicami. Ach, to moje życie!   Na nowy miesiąc darowałam sobie basen, wrócę, gdy będzie cieplej.  Udało mi się kupić w drogerii , nie przez internet, pastę do zębów  Biorepair, której zadaniem jest  odnowa szkliwa na zębach. Pastę stosuje się na noc i tylko w ten sposób. Długo piłam na czczo wodę z cytryną i mam problem ze szkliwem.  Dlatego teraz piję samą ciepłą, przegotowana wodę Rezultat  ten sam, a mniej szkody w organizmie. Pasta kosztowała 20 zl, zamówienie przez internet tyle samo, ale dodatkowo za dostawę 11zł lub 14 zł. A podobno tam taniej. Chcę przygotować dla rodziców sos z ogórków kiszonych , do kotletów mielonych będzie pasował. Do tego zupa kalafiorowa i  jakiś deser. W środę mąż sam zawiezie, ja nie pojadę  , bo ostatnio "przyjechaliście za wcześnie", i  "spotkasz się z mamą w przychodni". Macie jakiś pomysł?

4 marca 2018 , Komentarze (6)

Niedziela słoneczna, wyszliśmy na spacer, ja pierwszy raz od 3 dni.Morze przy plaży zamarznięte jeszcze sporo od brzegu . Przy plusie zniknie to szybko.  Na bulwarze biegi , poza tym sporo ludzi, bo taka pogoda faktycznie wyciąga z domu. Przeszliśmy prawie 6 km, zahaczając obowiązkowo o EMPiK . Zakupów nie było z rozsądku, ale obejrzałam nowości i wiem, czego oczekiwać w bibliotece. W domu rosół z makaronem i marchewką, rolada z fileta indyczego faszerowana  boczkiem, czosnkiem i papryką, z dużą ilością ziół.  Do tego marchewka z groszkiem, a na deser kisiel  z jeżyn zrobiłam. To w ramach czyszczenia lodówki, sięgnęłam zatem także do zamrażalnika. Wyszedł taki typowo domowy, polski obiad , ale smaczny, pachnący i ładnie wyglądający. Wszystkie zmysły pracowały przy jedzeniu!:). Na spacerze spotkaliśmy znajomą, chwilkę rozmawialiśmy na temat planów wyjazdowych, bo ona także wędrowniczka. Wymieniliśmy  uwagi na temat opieki nad rodzicami i wniosek jest jeden. Wszyscy mają tak samo, a niektórzy gorzej.   Z okazji zbliżającego się Dnia Kobiet, zakupiłam groupon  w postaci godzinnego masażu dowolnie wybranego. Polowałam na taki, aby blisko domu, i udało się. Mieszkanie w centrum miasta ma swoje zalety. Jutro umówię zabieg, może uda się w niedługim czasie. Przed Wielkanocą czeka mnie jeszcze wizyta u stomatologa, pedicure, fryzjer, czyli same przyjemności, wyłączając sadystę. Takie dni lubię. 

3 marca 2018 , Komentarze (6)

Jak za dawnych czasów, sobota to czas porządków. Zrobiłam pranie, pozbyłam się kurzu, mąż poszedł po zakupy. Porządek w lodówce skutkuje dziś zapiekanką z dyni, ziemniaków, cukinii, kapusty i polędwiczek indyczych. Zrobiłam porcję taką na 2 razy, będzie także na poniedziałek. A na jutro gotuje się rosół, będzie baza do dalszych inspiracji.  Śnieg prószy za oknem, jest  -1 , temperatura akurat na spacer. Ale , no właśnie, nadal nie czuję się zbyt, do tego doszły dolegliwości żołądkowe. Jakaś cholera mnie złapała , czuję się jakby moja bakteria helikobakter pyroli się odezwała. Może dzięki temu moja waga ładnie zaczęłam spadać? Wolę jednak inny sposób na  spadki. ;(

2 marca 2018 , Komentarze (2)

Nadal jestem w pieleszach. Nie chciałabym powtórki z tego bólu. A on zelżał na tyle, że boli tylko przy dotyku.  Spałam w nocy jak najedzony i przewinięty noworodek. To chyba także rezultat stresów z sytuacją z rodzicami. Na szczęście mam dobrego, troskliwego i zdolnego męża. Nie tylko poda do łóżka, zrobi okład czy masaż, ale i ugotuje, posprząta, zrobi zakupy. Mąż stracił ojca  gdy miał 7 lat, teściowa nigdy nie wyszła ponownie za mąż, a miała jeszcze dwoje dzieci, starsze rodzeństwo męża.  To pewnie dlatego mąż potrafi zadbać o siebie i o bliskich. Samodzielności musiał nauczyć się szybko. Zresztą, w XXI wieku brak umiejętności przygotowania posiłku, sprzątnięcia po sobie , itp. , to po prostu wstyd. Gdyby mój ojciec posiadał  chociaż trochę takich umiejętności ( woli ?), z pewnością  rodzicom byłoby łatwiej od lat. A tak, mama robiła wszystko sama. ;(.Na szczęście nasz potomek  ma dwie prawe ręce.  To prawda, że łóżko wyciąga, bo moja waga spadła ładnie  i nie tam zostanie, gdzie spadła. Dziś nie poszłam na pilates, bo jakiekolwiek ćwiczenia w moim stanie są niewskazane. Na obiad dziś pstrąg pieczony oraz mix sałat. Taki zestaw przygotowuję często, ale jest smaczny i szybki. Na śniadanie zrobiłam omlet francuski z papryką i serem śmierdziuszkiem. A jutro napewno będę  jak nowa:D.

1 marca 2018 , Komentarze (4)

Ambicja jest przereklamowana, bo po wczorajszym basenie mam coś z mięśniami pleców.  Zaczęło boleć wieczorem, cała noc za mną bezsenna ( nie przesadzam). Pozwoliłam mężowi spać, niech chociaż on odpocznie, ale ok. 7 poprosiłam o okład zimny, potem ciepły, następnie masowanie  lampą , udało się zasnąć na 2 godziny. Nadal boli , niestety, wzięłam Ketonal ( świństwo), może chociaż trochę zelżeje. Mąż pojechał sam do rodziców, na szczęście wczoraj przed południem udało się coś ugotować. Dziś jestem  w domu, w łóżku, staram się skupić na wykonywanych czynnościach prostych.  A zatem planowanie nie ma sensu, bo życie ma swoje zamiary wobec nas. Ta zimna woda w basenie i zimne powietrze w pomieszczeniach zrobiły swoje. (dziewczyna)

28 lutego 2018 , Komentarze (4)

Moje wszelkie frustracje rodzinne wyrzucam w trakcie ćwiczeń fizycznych. Dziś basen i aquaerobic ! Mało nas, bo mróz  tęgi , ale lepiej sie ćwiczyło. Na basenie też zimno, wychładza się przez szklany dach. W wodzie ćwiczenia nie są straszne, a dziś trenerka dała parę.  Lubię tak wysiłkowo poszaleć. Mam chwilkę przerwy, zjadłam II śniadanie, nastawiłam zupę, dziś pejzanka na żeberkach, a za chwilkę wyruszam na latino solo.  Czy mi się chce? No cóż, przyznam, że nie zawsze, ale oczami wyobraźni widzę siebie szczuplejszą, wylaszczoną, i to dodaje mi motywacji. A zatem , ruszam do boju kobiety!