Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 254622
Komentarzy: 6516
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

11 kwietnia 2024 , Komentarze (1)

W Łebie pogoda doskonała, po prostu lato. Zwiedziliśmy okoliczne upadłe i podnoszone z upadku pałacyki i dworki. Dużo rozmów, śmiechu, i niestety jedzenie. Uff, ciężko było, dla mnie ciężka kuchnia nie jest zdrowa, za dużo mięsa, za słodko. Tak to jest z wiekiem. Dziś na obiad szparagi z nieodłącznym jajkiem sadzonym. Od jakiegoś czasu mam ochotę na placki ziemniaczane, chyba jutro to zrealizuje. W Gdyni zmiana władzy, to dobrze, bo zauważalny był brak realizacji potrzeb mieszkańców. Pogoda dobra,  pranie suszę ostatnio na balkonie. W sobotę odwiedzimy k9lezanke, która w wieku 70 lat zmieniła miejsce zamieszkania. Chciała być bliżej syna dla siebie, teraz syn ma ją dla swoich dzieci. Cóż, samo życie. 

7 kwietnia 2024 , Komentarze (4)

Wczoraj długi spacer, chociaż nie była to Oliwa. Uległam sugestiom męża, aby przełożyć to na środek tygodnia. Tak więc był bulwar, lody w Marioli, Park Centralny. Ciepło w zaciszu, chłodny wiatr poza takimi miejscami. Dziś ciepłej, rano spełniliśmy swój obywatelski obowiązek, potem skierowaliśmy się w stronę plaży. Przechodziliśmy ulicą mojego dzieciństwa, tam to dopiero zmiany. Moi rodzice przenieśli się na Oksywie po moim ślubie, ale chyba zawsze żałowali tej decyzji.Nie dziwię się. Sporo ludzi po drodze, dlatego nie przepadam za niedzielnymi spacerami. A teraz słońce już za mgła i chyba to koniec na dziś. Schudłam, bo jadam tylko 4 małe kawałki chleba żytniego dziennie, mniej słodyczy, więcej piję. Dziś na obiad botwinka, pieczony kurczak i surówka. Do tego kefir, który stał się ulubionym napojem. Jutro jedziemy do Łeby, na spóźnione urodziny szwagra. Wiek 77 lat, piękny. To będzie nasz drugi wyjazd w tym roku, pierwszy był do Bydgoszczy. Powrót w środę, podobno pogoda się załamie. Dziś jeszcze muszę zadbać o paznokcie, przygotować walizkę. Za 20 dni mąż pojedzie do Jantara, a ja obiecuje sobie dudużo po tych samotnych dniach. Zakupy beż pośpiechu, przegląd szafy, spotkania z koleżankami, kino, luzik i swoboda w żywieniu. Taka rozłąka to higiena dla związku. Czytałam, że lato u nas będzie upalne, szczególnie na północy. Nawet w Italii będzie lekko chlodniej, a to sygnał, że plany trzeba zrealizować. 

5 kwietnia 2024 , Skomentuj

Wreszcie słońce, chociaż wiatr nad morzem. Wstajemy b.wczesnie, o 9 byłam w bibliotece oddać przeczytane pozycje, potem mięsny, powrót i na spacer. Oczywiście bulwar,ale dziś z przeciwnej strony, aby wiało w plecy. Widoczność doskonała, jeszcze mało ludzi. Tylko emeryci spacerowali, zawsze chętni do aktywności za darmo. Wyszło dziś 5,5 km, całkiem sympatyczny dystans. Po powrocie od razu wpadłam w wir domowych obowiązków. Dokończenie zupy botwinka, przygotowanie kurek do makaronu. No i rosół! Marzyłam o nim podczas spożywania potraw restauracyjnych, bo nie ma jak domowy rosół z porcja marchewki, z zieloną pietruszką. Bardzo był smaczny. Potem tagliatelle z kurkami, pychota! Obiad bezmięsny nie musi być nudny. Jutro podobno będzie piękna pogoda i ciepło. Planujemy pojechać do Parku Oliwskiego, zobaczyć odnowiona palmiarnię, jakieś ciekawe kafejki się tam pojawiły. Spacer, chwilą z książka na ławce, może muzeum. Ptaki dadzą kokoncert wiosenny, powinno być milo.

4 kwietnia 2024 , Komentarze (2)

Ależ jest paskudnie! Znów wiosna nam przez palce ucieka. Miał być spacer, wyszedł market, bo padało nieprzyjemnie. Zamiast chodzi nad morzem robiłam zakupy spożywcze. Miało być mało,ale dwie zgrzewki wody, ziemniaki itd. zrobiło swoje. Przy okazji pojawił się pomysł na jutrzejszą zupę, czyli botwinka. Lubię ja, zwiastunem cieplejsze dni i doskonale smakuje. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Jutro wiecpodam te wiosenna zupę a poza tym makaron z kurkami zebranymi w zeszłym roku. Już porą je zjeść. Wczoraj obiejrzelismy film polski "Strzępy ", o postępującej chorobie Alzheimera i rozpadzie rodziny z jej powodu. Wstrząsający obraz, strach przed chorobą, przed postawą przy konieczności zmagania się z nią u najbliższych. Moja mama miała starcza depresję, była wycofana na maksa, ale i tak było trudno. Dlatego kobitki pamiętajcie, że najważniejsze są chwilę z bliskimi, podziwianie otaczającego nas świata, rozmowy z ludźmi, poznawanie coraz to nowych rzeczy,. Nie bójmy się być wymagającymi, pytającymi nawet natrętnymi. Pytać to nie wstyd, bo pokazuje, że chcesz wiedzieć. Gorzej, gdy twoja pasywność jest tak posunięta, że tylko o serialach w TVP rozmawiasz.

3 kwietnia 2024 , Komentarze (7)

że  chciałabym już wyjechać tam, gdzie ciepło. Dzis w Gdyni 4 stopnie, deszcz ze śniegiem  zacina. To nie mój klimat. A gdy w poniedziałek nastawiałam krupnik, mąż  stwierdził, że to raczej zimowa zupa. No to ma, jak znalazł.  Krótka wizyta na hali po warzywa, tam też pustawo, ale kupiłam, co chciałam. Piszę  i słucham Nesun Dorma i Luccian Pavarottiego. To a' propos cieplych stron świata.  Podczas pobytu w Bydgoszczy planowaliśmy  wakacyjny pobyt w Rzymie. Cala nasza rodzina kocha Italie, tak wiec kierunek wyjazdu byl oczywisty. Dziś pieke karmazyna. Przygotowałam go na plastrach ziemniaków  zabejcowanych oliwa z cytryna, świeżą  szałwia, pieprzem i solą. Jestem ciekawa co z tego wyjdzie. Do tego polski probiotyk  czyli kapusta kiszona. Mąż  nadal ma kłopoty z jelitami po pobycie w szpitalu, pomagam  jak umiem.   Na maj i samotność miesięczną mam już wiele planów, z pewnością nuda mnie nie dopadnie. A moje samopoczucie jest ok.  biodro mniej boli, może stan zapalny zniknął?

2 kwietnia 2024 , Komentarze (2)

 Bydgoszcz zmieniła się przez te lata mojej tam nieobecności. Tylko na lepsze. Bulwary nad Brdą, Wyspa Spichrzow, Stary Rynek, to wszystko obejrzałam kilka razy. Pogoda była doskonała, więc spacerów cała masa. Rozsądnie jedliśmy śniadania poza hotelem, co spowodowało znacznie mniejsze wydatki i smakowite, nie standardowe posiłki. Zachwyciły mnie młyny Rothera, bo ostatnio widziałam je w ruinie. Piękny Teatr Kameralny,Pałacyk Lloyda, poczta, ach wymieniać można dużo, dużo więcej. Zaliczyliśmy obiad u Sowy, ciasto i kawę tamże, a śniadanie w bistro Lulu polecam każdemu. Hotel spełnił oczekiwania, było dużo miejsca , wygodnie. Bawiliśmy się przednio, to najważniejsze. Tak spędzone święta są wypoczynkiem. A dziś krupnik, faszerowana pieczarkami cukinia okrągła. Kupiłam na jutro filety karmazyna, podam pieczonego z kapustą kiszona. Już  czuje potrzebę jedzenia więcej warzyw, dlatego jutro wyprawa na hale targowa po zieleninę. Niestety Pogoda dziś nijaka, wspomagam się Robertem Małeckim.

27 marca 2024 , Komentarze (2)

Znów pięknie, chociaż rano chłodniej. Czapka narazie odłożona. Na bulwarze mało ludzi, ale to sama przyjemność słuchać ptaków, patrzeć na morze, na rozkwitającą zieleń. Niestety dziki sporo niszczą, to chyba już ogólnopolska plaga. Ciekawe, czy wśród wyborczych obietnic i ten problem ma być rozwiązany. Dziś zupa jarzynowa na żeberkach oraz kopytka z masełkiem szałwiowym. Dla męża dodatkowo kotlet, bo tak już ma. Zupę zamrożę ,będzie na obiad po powrocie. Szykuję dom na naszą chwilową nieobecność, pakuję się, przeglądam szafy. Dziś pozbyłam się zimowych szalików, których nie nosiłam od lat. Przejrzę też pozostałe strefy ubraniowe, ale to już w kwietniu. Czytam kolejną książkę Roberta Małeckiego, ciekawie pisze, wciąga. Mam nadzieję na ładną pogodę , spacery, zwiedzanie, kawę na zewnątrz nad Brdą , na fajne rozmowy 2spolny czas. 

26 marca 2024 , Komentarze (3)

Dzień zaczęłam wcześnie, bo po 6. Już jest jasno, organizm wypoczęty, to wstałam. Na śniadanie ugotowałam jaglana. Niestety, nie dam się przekonać do tej kaszy. Wieczorem namoczyłam, rano długo płukałam, nadal jej smak mnie odrzuca . Zjadłam z jabłkiem, cynamonem i jogurtem, dodałam łyżeczkę miodu, nie powtórzę. Pranie nastawiłam zdjętej wczoraj pościeli, zaoknem ładnie, szybko wyschło. Potem biblioteka jedna, książki oddane, nowe pożyczone, potem druga, tylko oddane. Spacer na bulwar,na szczęście wiało nam w plecy, a to bardzo chłodny wiatr był. W drodze powrotnej zakupy. W domu barszcz jako lunch, po nim zabrałam się za pracę kuchenne. Warzywa na jarzynową obrać, pokroić przygotować kotlety do smażenia, szparagi, ziemniaki. Nakryć do stołu, pozmywać gary, włączyć zmywarkę. Po obiedzie zrobiłam kopytka na jutro, chcę je podać z masłem szałwiowym. Ogarnąć kuchnie po robocie, spojrzałam na zegar: 15: 10. Jakbym była w pracy i etatowo odrabiała godziny! Na szczęście Pogoda dopisuje i nastrój pozytywny. Teraz zrobiłam kawę z kardamonem, bo mleka już nie używam, przeglądnę wypożyczone książki, wywybiorę coś do czytania i dziś już nic poważnego nie będę wykonywać. Wolę dzielić pracę na etapy, nie mam sił, aby wszystko robić na raz. Podobno to nawet nie jest zdrowe, a ja lubię być zdrowa!

25 marca 2024 , Komentarze (1)

Wiosna, zbliża się Wielkanoc, zajęłam się porządkowaniem. Stanu zdrowia i domu. Dentysta za mną, 17.04 będzie mammografią, 26.04.to usg tarczycy i jamy brzusznej, po mammografii umowie się do ginekologa, gdzie mam także robiona cytologię. W ramach 40+ zrobiliśmy badania analityczne, darmowe z programu NFZ. A dziś dzień porządków domowych. Zmiana pościeli, sprzątanie łazienki, pranie, przegląd szafy pod kątem wyrzutów rzeczy przechodzonych. Pozbędę się ubrań wiszących, leżących i zagęszczających tylko miejsca w szafie. Przy okazji przygotuje swoją walizkę na wyjazd. Obiad zrobiłam, dziś barszcz z fasolą białą i naleśniki z ricotta. Prosto a smacznie. Oglądałam wczoraj Masterchef Nastolatków. Znudziło mnie, nie będę kontynuować. Wracam znów do moich nastoletnich lat, gdy makijaż pokazywany przez te 15 latki był domena osób mocno dorosłych. Takie teraz czasy, że dzieckiem przestaje się być chyba w wieku 11 lat. Szkoda! Mój katar zelżenia, ale odksztuszanie męczy. Na szczęście noc spokojna. Cieplej Legutko i słoneczko zaczyna nieśmiało operować. Oby już było ciepło, nie upalnie, po prostu ciepło. W tym roku majówkę spędzę w domu, bo mąż będzie się rehabilitował w Jantarze. Gdy wróci odnowiony, nastawiony pozytywnie, pomyślimy o atrakcjach.

24 marca 2024 , Komentarze (2)

To oczywiście bulwar nadmorski. Pamiętam czasy , gdy była jeszcze dzika plaża w tym miejscu, budowa była zapowiedzią atrakcji, a mój brat złamał rękę w stawie łokciowym zwiedzając tę budowę. Dziś byliśmy na bulwarze wchodząc tym razem od ul. Władysława IV, bo początek spacer to wzdłuż torów SKM. Wyszło znów 6 km, zmęczyłam się. Muszę koniecznie odwiedzić kardiologa. Aktualnie zaczytuje się w kryminałach Roberta Małeckiego i serii z Bernardem Grossem. Znów spotykam się z czymś, czego doznałam, tym razem to Mark Knopfler i jego koncert w Sopocie, przywoływanie znanych mi utworów. A z kolei podarowana mężowi na Gwiazdkę książka  "Rzym" Magdaleny Redlinskiej- Riedi przywołała postać św. Jacka Odrowąża, jak się okazuje, protoplasty autorki. Będąc w zeszłym roku w Krakowie zwiedziliśmy podziemia klasztoru Dominikanow, gdzie po raz pierwszy udostępniono skarby zakonu. Jedna z atrakcji był film o św. Jacku Odrowążu. Tak po prostu mam! Rosół z makaronem, curry z polędwiczkami indyczymi , surówka. Pogoda za oknem idzie w gorsza stronę, już lekkie zachmurzenie. Walczę z katarem, z opryszczką, nie lubię tych przypadłości. Biodro musiałam posmarować Diclozaja, bolało po spacerze. Jedna z płyt cd kupionych wczoraj to najpiękniejsze wykonania skrzypcowe. Jak się okazało Capella Gedanensis wykonywała, nagrano płytę w Sopocie, a zatem wsparlam lokalną działalność.