Stał samotny, zagubiony, z laska w dłoni. Wyraźnie obawiał sie ruszyć, rozglądał sie sploszonym wzrokiem. Starszy pan. Podeszłam z pytaniem, czy pomoc mu przejść przez ulicę. Prawie usłyszałam, jak kamień spadł mu z serca. Przeszliśmy razem, pod rękę, ok. 500m. Okazał się 85 letnim panem, który ma często zawroty głowy, boi sie przejść, że nie zdąży, że się potknie. W domu czeka żona , która za parę dni pójdzie do szpitala na zabieg kardiowersji. Starość . To smutne, że taka samotna. Dziś tłumy jeszcze większe, a wczoraj widziałam paradę MW. Przypomniałam sobie czasy, gdy mały nasz syn, ok 5-6l. musztrował nas do muzyki marszowej, którą na dodatek musieliśmy nucić. Panicz był wówczas Prezydentem. Pogoda dopisała, ludzie zachwyceni, turystów masa, miejscowi wyjechali. Widać to po moim podwórku, gdzie pusto, nie ma aut. Rozmowy z mężem codziennie, o sprawach codziennych jego i moich. Odżywiam się po swojemu,gotuje to, co lubię. Ziemniaki rzadko, więcej warzyw. Wczoraj na obiad była zielona fasolka szparagowa i kawałek wołowiny z rosołu. Bardzo smaczne. Czas spędzam przy książce, na balkonie, prasuję odzież lżejszą, porządkuje to, co należy uporządkować. Nie zaprzeczę, oglądam też filmy, ale nie wciąga mnie to. Jutro zrobię pranie, drobne zakupy, może zajmę się piekarnikiem. No i spacer, nieodzowny dla zachowania zdrowia.