Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 254467
Komentarzy: 6515
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

30 marca 2021 , Komentarze (3)

Aby nie myśleć za dużo o zdrowiu, dziś prace w kuchni. Już wczoraj ugotowałam część mięsa na pasztet, dziś tylko wątróbkę dodałam  i do maszynki na zmielenie. Dobrze, że kupiłam słoninę , bo dosyć chude te mięsa były, a słoninką wyłożyłam spód blachy, dodałam drobno pokrojoną do mięsa i na wierzch cienkie paski.  Sporo ziół i przypraw, aby nie było to mdłe. Pasztet wyszedł super, smak  dobry, i taki jak zawsze. Zrobiłam też rolady mięsne, ale ze schabu, tak jak zrazy. Do środka dałam kawałeczek boczku wędzonego, ogórka konserwowego też kawałeczek i odrobinkę razowego chleba. Rolady są w sosie grzybowym, a grzyby to boczniaki, pieczarki i suszone, dla aromatu i dla koloru sosu.  Tyle dziś , potem sprzątanie w kuchni, bo wiadomo, jak to jest po smażeniu wątróbki. A jutro upiekę kaczkę i tyle . Wszystko muszę zamrozić, bo to dopiero na Wielkanoc. Poza tym mycie szkieł domowych typu obrazy, szyby w drzwiach, lustro w przedpokoju, mycie szafek kuchennych, sprzątanie łazienki. Nie będzie nas na święta w domu, ale tak jakoś wypada to zrobić na wiosnę. Bo Wielkanoc kojarzy mi sie wyłącznie z wiosna. Zresztą dziś za oknem ptaki śpiewają oszałamiająco, tez zadowolone z pogody. Słyszałam nawet jakieś trele nieznane mi na tym terenie. Po tych dwóch dniach ciepła zieleń wybuchnie z pewnością. Z nowości, na podwórku pojawiły się dzieci, zwabione ciepłą pogodą i zbliżającymi się wolnymi dniami. I tak ich mało, szkoda, bo takie świergoty tez lubię.  Nie wychodziłam , mąż dba o moje zdrowie przed szczepieniem. A to już we czwartek. Szybko czas mija, zaraz kwiecień, oby ciepły i wolny od zarazy. Gdy słucham o powikłaniach pocovidowych, także tych psychicznych, ciężko się robi na sercu, strach mnie ogarnia i zwątpienia.  Najważniejsze teraz , aby szczęśliwie dojechać do Poznania, zobaczyć się z synem, a potem cierpliwie czekać na rozwój wypadków, tych zależnych ode mnie i tych pozostałych. 

29 marca 2021 , Komentarze (6)

Mam skierowanie do szpitala od p. ginekolog. Polip na macicy .😨 Będzie usuwany. Jadę w środę , aby się zarejestrować, zapisać na zabieg. Dostanę skierowanie na badanie Covid , a zabieg będzie za około 2-3 tygodnie. Kolor różowy życia zbladł, niestety.  😪 Oby cytologia dała dobry wynik, bo też za 2 tygodnie będę wiedziała. Nie mam czarnych, nawet  szarych myśli, bo negatywne nastawienie nie jest dobre dla organizmu. Takie to ustrojstwo, że żywi się stresem. Cóż, organizm się starzeje, jakieś zmiany się pojawiają, trzeba reagować na nie natychmiast.  Ta anonimowość na Vitalii pozwala mi powiedzieć o polipie. Syna narazie nie będę informować, bo jeżeli skończy się wszystko ok. po co stresować jeszcze kogoś.? Dla zmiany tematu: zaczęłam robić pasztet, mięsa niektóre już ugotowane, aktualnie podroby się gotują.  Kapusta czerwona, zwana w Wielkopolsce modrą, już zapakowana po ugotowaniu, stoi w zamrażalniku. Mąż smakował, wyszła b. smaczna. Dziś kupiłam większość mięs i wędlin, poprosiłam o zapakowanie próżniowe, jestem spokojna, że przetrwają. Pogoda  pod psem, cały czas pada, jest ok. 10 stopni, ponuro i nieprzyjemnie. Ta zapowiadana ciepła aura będzie chyba tylko na południowym zachodzie Polski. U nas jak będzie 15, będziemy zadowoleni. Nadal bardzo dużo zachorowań w kraju, oby nie zamknęli  Polski na święta, to byłaby dla mnie rozpacz.  Wczoraj oglądałam MasterChefa Juniora, decyzja o eliminacji dwóch dziewczynek była słuszna. Faworyzowanie jednej byłoby nieładne. Mój faworyt Kazik jest niesamowity, pełen empatii, bez zadęcia, zainteresowany tym, co robi, a robi więcej, bo nie chce się nudzić. Dla mnie bomba!

28 marca 2021 , Komentarze (3)

Swoim zwyczajem wszystko mam zapisane, rozpisane na dni, co i jak którego.  Wczoraj dzwonił panicz, rozmowa organizacyjna, to po niej musiałam sobie poukładać . A ponieważ we czwartek mam szczepienie, wolę zrobić co trzeba przed , aby , w razie powikłań, mieć z głowy np. gotowanie. Nie będzie tego dużo, bo panicz chce zakupy  robić w Poznaniu. Takie typowo męskie podejście, czyli na ostatnią chwilę. Podchodzę do tego ze spokojem, swoje robię , zabiorę gotowe  i mogę iść na te zakupy, jeżeli będzie konieczność.  Wczoraj pisałam do naszych znajomych z Pojezierza Drawskiego, w sprawie ewentualnego pobytu we wrześniu.  To wprawdzie jeszcze pół roku, ale znów kłania się planowanie.  Tam czujemy się dobrze, jesteśmy traktowani jak domownicy, tak więc pobyt wydaje się oczywisty. Na wiosnę ma być remont łazienki, więc w maju będziemy zajęci, czerwiec to pewnie ogarnianie po remoncie, w lipcu / sierpniu panicz  w domu lub my u niego, to wrzesień wychodzi jak nic. Powoli szykuję się do wyjazdu. Pakuję  rzeczy, które wezmę na 100%, a których nie będę potrzebować do piątku.  Przygotuję sobie zestawy ubraniowe  w szafie, potem tylko je zapakować. Dziś dzień domowy, pogoda  szkocka, co chwilę pada. Zajęłam się więc sprawami  przyziemnymi, a niezbędnymi.  Na obiad zaplanowałam perliczkę, ostatnio mam ją często, ale to doskonałe mięso  i smakuje nam . Przeglądam korespondencje mailową, załatwiam sprawy bankowe , szykuję się na jutrzejszą wizytę u ginekologa.  W południe koktajl zielony, dla zdrowia i dla urody, od poniedziałku chcę wprowadzić ograniczenia jedzenia, tak do piątku włącznie.  Niedziela spokojna i odpoczynkowa, bez nerwów, bez zadęcia. Mąż wrócił ze sklepu, opowiadał o spotkaniu z właścicielem pobliskiej pralni samoobsługowej.  To w nawiązaniu do "ofiar Corony", bo opowieść o naszym znajomym od podlewania kwiatów, który nachodzi okoliczne lokale użytkowe, straszy, krzyczy, pomstuje. Już ma podobno kilka spraw na Policji za nękanie uporczywe. Wyraźnie facet nie radzi sobie z czasem wolnym, z samym soba i swoimi natręctwami. Oj, chyba będzie takich osób coraz więcej. 

27 marca 2021 , Komentarze (7)

Dzwoniłam do kuzynki, jej głos pełen optymizmu, i faktycznie jest dobrze. Chemia działa, ona zaczyna jeść, czuje apetyt, siły do czynów. Włosy jej wychodzą garściami, ale chrzani włosy, będzie peruka i ZDROWIE! Jak tu się nie cieszyć, prawda? Przygotowałam dla niej kilka książek , takich lekkich, dla poprawy nastroju, zawiozę przed naszym wyjazdem. Może juz będę miała pasztet, to dołączę do czytadeł.  Od rana słońce wołało do siebie, a zatem wyszliśmy nad morze. Jak to w sobotę. sporo ludzi uprawiających różne dziedziny aktywności fizycznej. Szybki marsz, powrót  takoż, aż się spociłam. Ciepło mi było w płaszczu, nawet za ciepło. Kolejne pranie na balkonie, kaloryferów już nie odkręcamy, tak jest zdrowiej. Na obiad łosoś atlantycki i surówka z kapusty. Na deser jogurt z chia i mango.  Dzis tyle, pa!

26 marca 2021 , Komentarze (2)

Ostatnio często wizytuję lekarzy, różnych lekarzy.  Dziś to endokrynolog, bo ft4 za wysokie. Moje Hashimoto kwitnie , jak kwiaty wiosenne. Cóż, to podobno choroba genetyczna, a u mnie w rodzinie żadna kobieta nie zgłaszała.  Jeszcze w przyszłym tygodniu dwie wizyty, w tym szczepienie, i na tym koniec. O zdrowie trzeba dbać , aby je mieć, co czynię 🙂. Dziś wizytowaliśmy cmentarze, byliśmy u moich rodziców i u rodziców męża, to dwa przeciwne kierunki. Pogoda sprzyjała, była to ogromna przyjemność  postawić kwiaty prawdziwe, nie sztuczne, wiosenne  i kolorowe.  Grób moich rodziców jest na cmentarzu Marynarki Wojennej, porządek tam niesamowity, iście wojskowy, ale to w miarę nowy cmentarz. Inaczej jest na cmentarzu na Witominie, gdzie  znajdują się groby prawie 100 letnie. Tam jest tłok, nagromadzenie wszystkiego, poziomów kilka, bo teren pagórkowaty. Każdy ma swój urok i klimat, chociaż bardziej odpowiada mi ten uporządkowany. Tam jest łatwiej po prostu.  Dziś czułam to prawdziwie wiosenne ciepło. Pranie wywieszone rano wyschło szybko. Zakupy w Lidlu , swoje oczy kierowałam przede wszystkim na zieleninę, na warzywa, tak podpowiadał organizm. Braki  witaminowe dają znać o tej porze roku. Zjadłabym już zupę z młodego szczawiu, prawdziwe truskawki z pola, szparagi zielone, nie takie po 30zł wiązka, młode ziemniaki z koperkiem i maślanką, botwinkę. Jeszcze trochę i tak będzie. Ta tęsknota z pewnością się spełni, gorzej z życiem bez maseczek, bez strachu, bez Covida. Ja wierzę lekarzom i naukowcom, a oni sądzą, że jesień być może uwolni nas od tej cholery. Czarno to widzę, bo ludzie będą chcieli  spędzić wakacje wygodnie , bez obostrzeń , i znów się zacznie. W marcu wydaliśmy oboje sporo kasy na leczenie, na zakupy internetowe różne. Zbliża się kwiecień, to był zawsze miesiąc oszczędności. I u mnie taki będzie. 

25 marca 2021 , Komentarze (6)

Obostrzenia są, ale do Poznania się wybieramy. Uff, co za ulga, bo myśli miałam mordercze, tylko kierunku ich brak. Ulga ogromna, dziecko nie widziane kilka miesięcy zobaczę, przytulę, pośmiejemy się razem, opowiemy co u nas, co u nich. Nakarmię, nachwalę, zaspokoję swoje uczucia macierzyńskie. 😍.  Wiosna dziś, pranie na balkon wywiesiłam, ale jak widzę, nie tylko ja wpadłam na ten pomysł. W poniedziałek kupiłam buty na wiosnę, ze sklepu internetowego Casu, buty granatowe z czerwonymi dodatkami, skóra lakierowana, wężowa , zamsz granatowy w okolicach pięty. Można zobaczyć na stronie sklepu. Są wygodne, ze skóry, mięciutkie w środku.  Bedą pasować i do spodni i do spódnicy.  To trafiony zakup. Dziś odebrałam.   Spacer był, chociaż wczoraj mąż przebąkiwał, że mam zostać w domu, bo jeszcze nie byłam szczepiona. Dziś zmienił zdanie, tak działa słoneczko nasze kochane. Znów bulwar, flauta, więc morze w bezruchu, jak lustro o srebrzystym kolorze.  W drodze powrotnej kupiłam kartki świąteczne, jestem ostatnią osobą w rodzinie, która popełnia jeszcze ten  zwyczaj. A to takie przyjemne, takie osobiste, że właśnie do mnie, do nas ktoś napisał.  Dlatego to robię, aby sprawić komuś przyjemność.  Dziś gotuje rosół, zapach w domu obłędny, ślinka sama leci.  Mamy tyle różnych rzeczy do zabrania do syna, aż strach. Jakbyśmy się przeprowadzali😵.   Liczba zachorowań tragiczna, jednak mieszkanie w średnim mieście ma swoje zalety, bo nie ma tak dużo  zagrożeń. W małych miejscowościach nawet o szczepienie bywa łatwiej.  Na ulicach faktycznie pusto, może to pora dnia, bo my wychodzimy ok. 9 rano.  Dziś , jak nigdy dotąd, nad naszymi głowami  w okolicach morza krążyły dwa żurawie, charakterystycznie  wydając dźwięki.  Nad jeziorem zawsze się witały, ale w mieście?  Cudowny widok, uwielbiam te ptaki, takie majestatyczne, dostojne.

24 marca 2021 , Komentarze (8)

Gdyby nie Covid- 19, całkiem możliwe, że tegoroczną Wielkanoc spędziłabym za granicą , w ciepłym kraju. Gdyby nie ta cholera miałabym już za sobą remont łazienki, mąż byłby po operacji stawu kolanowego, a mieszkanie panicza obejrzane na żywo kilka razy. Gdyby nie pandemia bylibyśmy w kinie kilka razy, w teatrze takoż, a wycieczki pn."poznaj swój kraj " dawno rozpoczęte. A tak co? Coraz więcej zachorowań, dziś na ulicach ludzi malutko, oj malutko.  Może to i pogoda sprawiła, bo zimno , mimo niby cieplejszego frontu. Jeżeli chodzi o front, to jedyny jaki aktualnie znam, to walka z Covidem, walka lekarzy  pielęgniarek i innych zawodów medycznych. A emeryci, zwani przez rządzących seniorami , siedzą w ciepełku, spokojnie czekając na swoją kolejkę szczepienia pierwszą lub drugą, potulnie nosząc maseczki na zewnątrz, nie gromadząc się nie potrzebnie, zachowując dystans. Przykładem ja z mężem. Dziś  spacer terenami takimi bardziej odludnymi, a przy okazji oglądaliśmy nowo powstałe budynki w Gdyni. Jest tego sporo, w tonacji białej, bo Gdynia to białe miasto jeszcze sprzed II w.ś.  W zabawie wybieraliśmy sobie mieszkania, najchętniej na ostatnim pietrze, z dużym tarasem, z widokiem na morze , i aby cena była taka obajtkowa, czyli o ponad milion mniejsza.  Przecież nikt nam nie powie, że białe jest białe, prawda? Dziś prawie 30.000 zachorowań,  to już nie przelewki.  Kupiłam dziś kaczkę  na święta, ale czy zawiozę ją do Poznania?  Powoli wracam do diety mniej płynnej.  Wczoraj w Biedrze kupiłam młodą kapustę , zrobiłam ją duszoną  krótko  z dużą ilością kopru  i z pomidorami.  Dziś z kolei mam ochotę na śledzia , jest w lodówce, zjem go z przyjemnością na kolację Na Vitalii powoli zaczynają się rozmowy o świętach, co kto piecze, gotuje, jakie są domowe zwyczaje, przygotowania. Jako katoliczka wiem, że Wielkanoc jest ważniejsza od Bożego Narodzenia, ale to już drugi rok będzie , jak  cała magia tych świąt  przepadła. I tu kolejne gdyby - gdyby nie Covid byłoby inaczej. Triduum u Dominikanów w Poznaniu byłoby znów przeżyciem, a dzisiejsza proza  szarawo to wszystko koloruje. 

23 marca 2021 , Komentarze (2)

Reklama z udziałem tego faceta  powoduje, że ślinię się na myśl o kawie.  Clooney jest dla mnie ideałem mężczyzny, jeżeli chodzi o urodę. Uśmiech powalający doskonała prezencja, głos jak marzenie , no i poczucie humoru. Film pt" Bracie, gdzie jesteś" oglądałam kilka razy, zawsze z uśmiechem na ustach, pełna uznania dla kunsztu komediowego. Ale wracając do kawy, każdy ma z pewnością swój ulubiony kubek, filiżankę czy inne naczynie do spożywania tego napoju.Przed laty i przez lata byłam zwolenniczką neski         ( wygoda) , a czerwone kubki z napisem Nescafe gromadziłam w ilościach hurtowych. Te kubki fajnie układały się  do ust, pojemność miały akuratną  i dobrze się je trzymało. Aktualnie pijam kawę z kawiarki, najchętniej z kubka  marki Rosenthal , z dawnej serii z takimi śmiesznymi rysunkami , trochę kubistycznymi. Złoszczę się, gdy ktoś ( mąż, bo kto inny) używa tego kubka  , i gdy ja mojej , mojej kawy nie mogę wypić według rytuału. Tyle o kawie i o facecie ja reklamującym, skądinąd doskonale. 😍  Kolejny piękny dzień dziś nastał. Pogodowo oczywiście. Raniutko, bo po 8, poszłam do apteki zrealizować wczorajsze e- recepty. Po powrocie nad morze.  Puściutko na bulwarze, słońce grzało , a wiatr schował się za wysoki klif.  Morze koloru  błękitnego jak barwinki w porze kwitnienia, piasek biały, widoczność hen, hen. To sama i czysta przyjemność wędrować tak i podziwiać cuda natury.  Po powrocie koktajl zielony nasycił mnie porządnie.  Wyprałam kurtki aktualnie noszone i susza się na balkonie, bo korzystam ze słońca. To pierwszy raz w tym roku.  Zaczęłam wczoraj czytać Joanny Bator "Gorzko, gorzko", wciągnęła mnie i historia i język , jakim jest opowiadana. Mimo wszystko szykuję się do wyjazdu do Poznania. Nie wierzę, aby nastąpił zakaż przemieszczania się, Polska jest zbyt katolickim krajem, aby do tego doszło. Nasi rządzący wyraźnie są przekonani, że wiara czyni cuda. Niech tak będzie, a ja przy tym odwiedzę dawno nie widzianego syna. 

22 marca 2021 , Komentarze (9)

Mąż nie ustał w staraniach, mam nową datę szczepienia ustaloną na 1 kwietnia w Gdyni.  To dzień przed wyjazdem do Poznania, obym była zdrowa po . Teraz nie będę o tym myślała negatywnie, bo negatywne myśli przyciągają kłopoty.  Dziś po śniadaniu kierunek Kolibki. Dla nieznających tego terenu informuję:  to część Orłowa, czyli dzielnicy Gdyni, położona na wysokim klifie, nad morzem. to dawna posiadłość Cysterów, potem wieś szlachecka. Majątek należał do Wejherów, do Radziwiłłów,  do Sobieskich, do Przebendowskich.  Kolibki graniczą z Sopotem potokiem Swelina, we wrześniu 1939 r. toczyły się tutaj  ciężkie  walki z Niemcami. To była granica Gdyni z Wolnym Miastem. Pozostałość zabudowań dworskich m.in. dawne stajnie , są wykorzystywane do propagowania zdrowej żywności, bo tam hodowcy i wytwórcy przywożą i sprzedają swoje produkty. Park  krajobrazowy stanowi przecudne miejsce dla wędrówek, dla rowerzystów, także dla jazdy konnej, bo w Kolibkach jest szkółka jeździecka. Tu odbywa się corocznie impreza kończąca lato pt. "Dary ziemi".   To bardzo popularna trasa spacerowa, od Kolibek górą po klifie można dojść do Kamiennego Potoku, a nad morzem do Sopotu, do Jelitkowa, do Brzeźna. I wszędzie są trasy rowerowe.  Dziś przeszliśmy do Kamiennego Potoku, wróciliśmy do Orłowa plażą, słoneczną i prawie pustą dziś. Można było zdjąć maseczkę, pooddychać powietrzem tak głęboko, do samego dna.  Wczoraj wieczorem syn z mężem  żartowali, że będę odseparowana w Poznaniu w pokoiku służącym paniczowi za gabinet, a oni dwaj, jako  osoby z odpornością na Covid ,będą  sobie świętować w innych pomieszczeniach 🤪.  A teraz tylko trzymać kciuki, aby można było jechać do Poznania.   Dzis poszłam na łatwiznę i kupiłam w znanym miejscu pierogi na wynos, ruskie i z mięsem.  Była jeszcze zupa krem z cukinii i tak  wyglądał dzisiejszy obiad.   Niestety biblioteki zamknięte, czytam zatem zapasy domowe, a jest ich trochę.  Jutro muszę koniecznie nałożyć kolor na włosy, zrobię to sama, bo włosy nadal krótkie i wizyta u fryzjera nie jest potrzebna.  Zachmurzyło się. Jaromir Nohavica śpiewa za moimi plecami, zbliża się wieczór. Do jutra.🙂

21 marca 2021 , Komentarze (4)

Jest moja data szczepienia, to 14 kwietnia w Gdańsku. Blisko . Za 3 tygodnie i 3 dni będę wytwarzać odporność.  Teraz tylko dbać o zdrowie, aby do tej daty nic się nie stało.  Cieszę się, bo mąż wreszcie będzie spokojny, a przy moim  planowaniu wszystkiego,  znajomość daty  jest pożądana. 😉 Skończyłam czytać książkę Lucy Dillon pt:" Wszystko, czego pragnę".  To nie jest wysokich lotów lektura, ale porusza ważny temat rozstania się rodziców i wpływie takiej decyzji na dzieci. W swojej pracy zawodowej wielokrotnie widziałam pary zapiekłe w żalu i złości, beztrosko myślące o nowym życiu swoich dzieci. I wcale ich nie zastanawiała reakcja  potomków, ich dziwne zachowania, nieme wołanie o pomoc. Tacy ludzie stawiali na samym końcu potrzeby swoich dzieci, a one wielokrotnie powtarzały w swoim dorosłym życiu ich drogę.   Mąż z radości puścił Marka Knopflera "Philadelfia", a ja zanurzyłam się w muzyce i jest mi tak słodko😛. Uwielbiam faceta, a jego gitara to po prostu sam smak rozkoszy. Dziś znów bez wyjścia, pada cały czas, jest ponuro, wiosna astronomiczna  to tylko pojęcie, czekam na tę wiosnę temperaturową. Wzięłam do czytania  kolejną pozycję , to "Sonata Gustawa"  Rose Tremain. Ciekawa jestem tej książki, bo podobne tematycznie    ( dzieci w czasie II w.ś) bardzo lubię.  Nie zapomniana "Złodziejka książek" i "Światło, którego nie widać", te pozycje wstrząsnęły mną. Dziś obiad  stanowi kalkę z dnia wczorajszego, no może nie do końca, bo będzie makaron i  surówka z kalarepy. Kiedyś ją zrobiłam ot, tak dla próby, wyszła smaczna, powtarzam więc.   Poza tym nic nowego , od wczoraj minęło zaledwie kilkanaście godzin. Oooo, dostałam koktajl z warzyw do wypicia. Jaki to kochany człowiek!