Jeszcze nie, staram się, ale jestem na dobrej drodze. Zimno w nocy, ale jak się teraz śpi przy otwartym oknie! Ograniczam pieczywo, na kolację wciągnęłam miskę mix sałaty i galaretkę z kurczaka zrobiona tymi ręcami! Pyszne to było. Popijam herbatę czerwoną, aby i ona zaczęła cokolwiek nowego w moim organiźmie. Umówiłam Mamę na wizyty za tydzień, jestem zadowolona. Na jutro przygotowałam już dla Niej rosół, no i te gołąbki bez zawijania. Spacer dziś był , na bulwarze mało osób, bo wiało chłodem, aż dech zapierało. Ci najwytrwalsi jednak pojawili się. Kupiłam kolejna mandale, ostatnio uspokajam sie przy malowaniu kredkami. Zrobiłam kolejny przegląd szafy, duża torba do wydania już jest spakowana. Jeszcze dojdą nienoszone szaliki, apaszki, chusteczki, itp. Luźno mam w szafie, ale z ogromna tęsknotą oglądałam niektóre sukienki. Ona nadal na mnie czekają i nie tracą nadziei. Na obiad zrobiłam faszerowane cukinie, zapiekane z mozzarellą , z kawałka kalafiora , resztki rosołu, marchewki gotowanej z rosołu oraz z połówki jabłka ugotowałam zupę krem. Wyszła rewelacyjna. Doprawiona imbirem i gałka muszkatołową, ociupinką chilli, rewelacja. Będzie na jutro na rozgrzewkę. Pozdrawiam