Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo lubię tańczyć, szczególnie tango argentino. No ale wyobraźcie sobie słonicę tańczącą ten piękny, zmysłowy taniec. Poza tym śpiewam w chórze, często mamy koncerty, a ja stoję w pierwszym rzędzie. Wypadałoby jakoś ładnie wyglądać, no nie? Edit 2020: czas na zmiany. W chórze już od zeszłego roku nie śpiewam. Kiedyś trzeba odpuścić ;) Za to zaczęłam regularnie biegać. Zrobiłam nawet kurs animatora slow joggingu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 574262
Komentarzy: 5114
Założony: 30 stycznia 2007
Ostatni wpis: 30 sierpnia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alam

kobieta, 57 lat, Olsztyn

159 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Nie przytyć ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 stycznia 2010 , Komentarze (5)



Nie wiem, czy wolno mi pisać o jej książce, wykorzystując fragmenty.
Powinnam jednak poczekać na ewentualne pozwolenie.

Nie mogłam się dziś zwlec z łóżka. Za bardzo się rozleniwiłam w te ferie i znów zaczynam zamieniać dzień w noc. A tak chciałam tego uniknąć, bo później ból, jak trzeba iść do pracy o normalnej porze :((( i czas przez palce przecieka.
Podejrzewam, że na chceniu zakończy się też nadrobienie zaległości domowych.
Trudno, nie zamierzam rozpaczać :))) Tej roboty i tak się nie przerobi...
Spadek kilogramów w tym tygodniu cienko widzę, bo już wiem, że czekają mnie 3 imprezki przed niedzielnym ważeniem. Ale przecież nie będę rezygnować z wszystkiego podczas odchudzania. Za długo by to trwało. Nie chcę odkładać wszystkiego na czas, gdy już będę szczupła, bo on może nigdy nie nadejść i co??
Ten czas w końcu nadejdzie, nie ma strachu, raczej później niż wcześniej, ale nadejdzie!!! Nie ma bata.
Z resztą tak właśnie robię już od ponad pół roku i powolutku jednak chudnę, ostatnio wręcz bardzo wolno, ale nie tyję i to jest ważne. Książę małżonek powiedział nawet dziś, że w zasadzie wystarczy, żebym schudła jeszcze tylko 5 kg i będzie ok. Hmmm?
Ja się sobie na razie jeszcze nie podobam do końca, ale kto wie, jak będę wyglądać za 5 kg;) Wg mnie powinnam schudnąć do 63 kg, ale takiej wagi to ja nie oglądałam co najmniej od kilkunastu lat i to krótko ;)
Skoro teraz tyle osób mi mówi, jak dobrze wyglądam, to znaczy, że jest dużo lepiej niż było jeszcze pół roku temu. Nie chcę myśleć o tym, jak wtedy wyglądałam. Mam nadzieję, że już tak wyglądać nie będę!!!! I tego będę się trzymać!

Waga dziś: 79,5 kg (tego nałogu się nie pozbędę na razie)
Powinnam zaplanować sobie jadłospis przynajmniej na jeden dzień do przodu, ale ja nienawidzę planowania. Jednak wszystkie mądre książki o odchudzaniu to zalecają. No i co tu zrobić? Przyjdzie mi jednak planować :((( jeśli chcę, żeby waga w końcu zauważalnie ruszyła w dół.

Dorota Sanecka zaleca równie sporządzeni tzw. "Lisy abstynencyjnej", na której powinny znaleźć się produkty wysokokaloryczne, niewskazane przy odchudzaniu oraz "wyzwalacze". Myślę, że wszystkie wiemy o co chodzi z tymi wyzwalaczami.

Moja lista:
1. Czekolada, batoniki, wafelki, cukierki i ciastka w czekoladzie oraz rodzynki i orzechy w czekoladzie oczywiście (zdecydowanie na pierwszym miejscu)
2. Banany (zaszczytne II miejsce)
3. Jabłka (niestety, o zgrozo, pochłaniam je w ilościach hurtowych! W zasadzie pochłaniałam.)
4. Bułki drożdżowe z różnym smacznym nadzieniem, niekoniecznie słodkim
5. Świeże białe pieczywo
6. Ciasta domowej roboty
7. Tłusta kiełbasa
8. Serki śmierdziuchy (dobrze, że kosztowane rzadko, ale za to w dużych ilościach, że wątroba boli)
9. Piwo i dodatki: czipsy, paluszki, orzeszki słone, krakersy
10. Pizza
11. Fast food z KFC i McDonalda

Na razie więcej grzechów głównych nie pamiętam, ale coś czuję, że lista będzie uzupełniana na bieżąco.
Chociaż lista listą, ale trzeba by wymyślić jakieś nagrody albo i kary za jej przestrzeganie lub ewentualne ;) nieprzestrzeganie.
Pomyślę potem :)))

26 stycznia 2010 , Komentarze (9)

Chciałam tutaj bardzo przeprosić autorkę książki "Dlaczego chcesz być gruba?", panią Dorotę Sanecką.
Przeczytałam jeszcze raz notatki, które porobiłam w swoim pamiętniku i faktycznie bardzo niewyraźnie zaakcentowałam, że są to fragmenty właśnie tej książki poprzetykane moimi, jakże skromnymi uwagami.
Jeśli autorka sobie tego nie życzy, poprzestanę na tym. Nie chciałabym naruszać tutaj praw autorskich i nie to było moim zamiarem. Jeszcze raz przepraszam.
Książkę zakupiłam i prawie już przeczytałam :)))
Jest tu parę zadań do wypełnienia i o tym, czy sobie z ich realizacją poradziłam, na pewno tu napiszę.
Oczywiście do napisania tego nie skłoniła mnie moja wrodzona uczciwość, którą jeszcze w szczątkowych ilościach posiadam, tylko wpis autorki, który pozwolę sobie przytoczyć:
Witam! (DorotaSanecka, 26 stycznia 2010, 23:59)
Miło mi, że moja książka jest pomocna:). I skoro już "się tu czytam", to proponuję napisać, że porady to odrobinę zmodyfikowane fragmenty książki pt. "Dlaczego chcesz być gryba, czyli przełom w odchudzaniu" mojego, czyli Doroty Saneckiej autorstwa...:) Zapraszam do księgarni:) lub do gabinetu w Szczecinie:)
Jeszcze raz dziękuję za zwrócenie mi uwagi i przepraszam! Niestety do Szczecina mam daleko, bo inaczej przeprosin dokonałabym osobiście.

26 stycznia 2010 , Komentarze (6)

Dorota Sanecka


Czyli Sprawy techniczne
Nie łudźmy się, nie jesteśmy silne wobec jedzenia i nigdy nie będziemy! Decyzję, czy jedzenie postawione przed nami zostanie przez nas zjedzone, podejmuje jedzenie nie my :((( Dlatego trzeba unikać pokus!
Jak zaczynamy się odchudzać, to myśli o jedzeniu nas nie opuszczają. Niektóre z was nawet piszą o tym, że np. nie mają teraz głowy do odchudzania, bo coś innego się wydarzyło. Mamy wręcz przymus zupełnego poświęceniu się myślom o jedzeniu, żeby schudnąć!!! Kiedyś, jak jeszcze nie musiałam się odchudzać (w liceum), ale się odchudzałam, ile razy chciałam to odchudzanie zintensyfikować, to tyłam. Bo zaczynałam obsesyjnie myśleć o jedzeniu i ono ze mną wygrywało. Jak odchudzanie schodziło na dalszy plan, chudłam, wręcz samoistnie. Teraz niestety nie jest tak pięknie. Moje uzależnienie od jedzenia się utrwaliło i nie chce tak łatwo przejść na odległe od centrum wydarzeń pozycje. Ale je tam zepchnę!!
Tak jak alkoholik musi wytrzeźwieć, tak my musimy oczyścić swoją głowę z myśli o jedzeniu! A zatem, oto zadania przed nami:
1. Unikanie pokus
2. Zmiana stosunku do wagi (ważenia się)
3. Plan jedzenia
4. Lista "abstynencyjna"

Ad. 1.
Powiedzmy sobie jasno i wyraźnie:
W kwestii jedzenia nie mamy silnej woli!!!
Nie nastawiajmy się zatem na wygranie walki z jedzeniem, ale na jej unikanie.
Nikt nie obiecuje, że to będzie proste :(((
Najważniejsze: kuszące, smaczne jedzenie musi zniknąć z twojego otoczenia. Trzeba pogadać z rodziną, koleżankami i kolegami w pracy, z przyjaciółmi, z którymi się spotykacie. "Jestem zbyt słaba, by oprzeć się smacznemu jedzeniu i oczekuję waszego wsparcia, żeby go unikać". Omijaj sklepy, gdzie zwykle silna wola okazywała się nie "tak" silna.
Każdy sposób na uniknięcie sytuacji, zanim na stole pojawi się kuszące jedzenie jest dobry!!!  
Zadania:
Poinformuj rodzinę o planach i poproś o pomoc.
Unikaj miejsc, gdzie jest dużo dobrego jedzenia.
Poinformuj znajomych i współpracowników.
Nie wchodź do piekarni!
Wyrzuć z domu słodycze i poproś znajomych o nieprzynoszenie ich ze sobą (na przykład w prezencje).
Nie kupuj słodyczy innym, np. dzieciom, znajdź inny sposób na prezent.

Ad. 2.
Czemu zwykła, poczciwa waga łazienkowa potrafi zdeterminować nasz nastrój na cały dzień???
Najczęściej używamy jej na dwa sposoby, podczas odchudzania, oraz wtedy, gdy czujemy, że tyjemy. W pierwszym przypadku ważymy się codziennie, zastanawiając się czy stringi przypadkiem za dużo nie ważą ;) i w zależności od tego, co tam zobaczymy ogrania nas euforia, albo zniechęcenie. W drugim, chowamy wagę głęboko, żeby nie spojrzeć prawdzie w oczy!
Czy tak używamy np. zegarka? Coś sobie dziś zaplanowałam. Patrzę na zegarek, jest 13. OK. Część już zrobiłam, z resztą spokojnie się uporam, nie muszę się spieszyć. Gdy na zegarku zobaczę 18, powiem sobie: weź się do roboty, bo inaczej z twojego planu nici.
Tak samo powinnyśmy reagować na wskazania wagi: mniej - mój plan działa, więcej - trzeba coś w planie zmienić. Ma ona służyć tylko do analizy postępowania!
Zadania:
1. Ważysz się raz w miesiącu, poza tym waga ląduje w szafie.
2. Od dziś starasz się patrzeć na wskaźnik ważenia jako na miernik realizacji twojego planu i nic więcej!!!

Punkt drugi prawie już realizuję, ale z pierwszym mam poważne kłopoty. Nie potrafię schować wagi nawet na tydzień :((( Jednak staram się, żeby jej wskazania nie wpływały na mój humor i nastawienie do życia.

Ad. 3 i 4 nastąpi....

26 stycznia 2010 , Komentarze (1)

Chyba powinnam zabrać się za sprawdzanie, bo nie zdążę do końca ferii :((((



A tak w ogóle, to niedługo miną 3 lata, od kiedy trafiłam na Vitalię.
Dziś zauważyłam, że w tym czasie odwiedziło mnie ponad 50 tys. osób! Szok!! To jest prawie 50 osób dziennie!
Dzięki za zainteresowanie moją skromną osobą

Mrozisko za oknem okrutne!!! O 8.00 było -25 stopni. Poczekam do południa, żeby pójść na zakupy. Może się ociepli od słoneczka?
Wieczorem mam próbę chóru, jak ja tam dojadę??? Odmrożę sobie chyba grubą doopcię!

A waga spada Dziś 79,3 kg!
Oby już naprawdę ruszyła a nie tylko się lekko zawahała!
Do lata chcę być szczuplejsza. Chociaż i teraz jest już nieźle! Właśnie synek oddał mi swoją bluzę, w której ma za krótkie rękawy. Nie myślałam, że jestem tak "szczupła", żeby normalnie w niej wyglądać :)))

25 stycznia 2010 , Komentarze (6)



Miałam dziś wstać o przyzwoitej porze i zabrać się za sprzątanie mieszkanka. Książę małżonek już poleciał do pracy, a ja co? W piżamie zasiadłam do kompa :)))
Mam lenia!!! I tak sukces, że nie gniję w łóżku!
Ale do was też muszę kiedyś pozaglądać, prawda?
Na dworze mrozisko 20 stopni, bo już się ociepliło ;) słoneczko wyszło:))) Znów nici z łyżew, nie będę ryzykować odmrożeń.
Waga: 79,6 kg. Nieźle, bo poweekendowo, ale starałam się :)))
Piję, jak opętaniec, żeby nie jeść. Może skutkuje?
Poczytałam sobie, oczywiście też o odchudzaniu ;))
Obiecałam podzielić się refleksjami z lektury książki Doroty Saneckiej "Dlaczego chcesz być gruba?". Kiedyś dostałam od księcia małżonka książeczkę pt. "Jak być nieszczęśliwą?"
Pomogło, trochę, ale pomogło, przejrzałam na oczy!!! Może teraz też pomoże?

Wstęp

Nasze marzenia: szczupłe ciało
Techniki: dieta i/lub ćwiczenia
Praktyka: sprawdzona
Straty: głód - niewielkie i tylko czasowe
Efekt: ŻADEN!!!!!!!
Pojawia się pytanie: Co daje nam bycie grubasem? Co tracimy razem z kilogramami? W czym zbędne kilogramy są nam pomocne?
Pojawia się też skojarzenie z uzależnieniem, czyli zachowaniem, które przynosi ewidentne straty, a od którego nie potrafimy się powstrzymać!
Autorka chce pomóc nam znaleźć odpowiedź na te pytania, znaleźć techniki na wyrwanie się z zaklętego kręgu diet. Chce pokazać, co się stanie, kiedy dawne sposoby radzenia sobie z życiem za pomocą jedzenia staną się nieaktualne.
Rozdział I: Kto tu rządzi?
Czemu nie mogę schudnąć? Chcę, ale geny, okres dojrzewania, hormony, ciąże, karmienie piersią, tarczyca, sterydy.... Nawet jeśli zrobię wszystko, to i tak mi się nie uda. Mogę się rozgrzeszyć z kolejnej porażki.
Spójrzmy na inną sytuację: Nie mogę pożyczyć ci pieniędzy, bo wydałam je na sukienkę. Faktycznie chodzi tu o to, że nie chcę pożyczyć, bo w przeciwnym wypadku nie wystarczy dla mnie. Ale ładniej brzmi, gdy powiemy "nie mogę"!
Zatem nasze pytanie powinno brzmieć jednak "Dlaczego NIE CHCĘ schudnąć?" Co mi to daje? Co "załatwiają"dla mnie moje kilogramy?
Muszę w końcu wziąć za to odpowiedzialność i zdać sobie sprawę, że za każdym razem, kiedy biorę batonik do ust, to ja dokonuję wyboru. Wybieram i decyduję, że wolę być gruba niż szczupła. Zatem efekt zależy tylko i wyłącznie ode mnie!!!!
Byle nie wpędzić się w poczucie winy i zamienić się w "nie potrafię"!!!!!
Rozdział II: Test
Jest to zestaw typowych pytań, mających stwierdzić, czy jesz nałogowo.
Nie będę ich przytaczać, większość z nas je zna. Podobne można znaleźć na stronie AŻ (Anonimowych Żarłoków).
Obawiałam się, że ta książka będzie bardzo podobna do tego, czego się tam naczytałam. Jak dla mnie za dużo w AŻ mówi się o religii, Bogu, sile sprawczej. Nie jestem "religijna" zatem irytują mnie takie teksty, ale jeśli komuś ma to pomóc, to dobrze. Mnie zniechęca.
Kartkując jednak książkę do końca, nie natrafiłam na nic związanego z religią, więc czytam dalej :)))
Oczywiście wyszło mi, że jestem nałogowcem. Nic nowego, wiedziałam o tym od dawna!
Następny rozdział jest jest bardzo "techniczny" i wymaga dłuższego wpisu.
Zatem musicie uzbroić się w cierpliwość :)))) bo ja jednak najpierw chcę domek z grubsza doprowadzić do schludnego wyglądu :)))

24 stycznia 2010 , Komentarze (6)



-20 stopni! Brrrr...
Zbieram się w sobie, żeby wyjść z psem na spacer, ale będzie to chyba tylko sikunda ;)
Waga: 79,7 kg chociaż czuję się jakaś taka spuchnięta i ociężała. Ale zmieniam wreszcie paseczek w tą właściwą stronę :)))) o 0,9 kg. Mam nadzieję, że tendencja się utrzyma.

23 stycznia 2010 , Komentarze (6)

... pozaglądam do was :))))



Marzy mi się właśnie taka impreza, ale nie mamy z kim na nią iść. Przyjaciele, z którymi zawsze "umęczyliśmy" nogi mają teraz żałobę a inni nie są tacy dancujący :((( Trudno, ale coś trzeba wymyślić, bo karnawał krótki w tym roku.

Nabyłam drogą kupna następującą książkę (obiecałam, że nie będę kupować książek o odchudzaniu: kłamałam):


Wiem, że mój problem z kilogramami leży, oprócz tego, że w okolicach brzucha i tyłka, oczywiście w głowie. Trzeba na nie przypuścić zmasowany atak!!! Na wszystkich frontach, bo za chwilę znów zacznę przybierać nawadze, a tym razem nie chcę do tego dopuścić!!!!
W wolnych chwilach napiszę wam o swoich przemyśleniach. Z tego, co zdążyłam już wyczytać, chodzi tu o terapię podobną do leczenia alkoholowych uzależnień. Niejedna z nas już to dawno zauważyła, że jesteśmy jak alkoholicy i narkomani, jeśli chodzi o jedzenie :((( Chciałabym być podobnie jak trzeźwi alkoholicy, szczupłym grubasem-obżartuchem, bo nie wierzę, że kiedykolwiek pozbędę się problemu jedzeniowego. Będzie dobrze jak ten problem oswoję i okiełznam!

Dziś na wadze: 79,5 kg, ale po którymś tam ważeniu na kolejnym kafelku...
Wyspałam się dziś do oporu, bo u mnie luzik: mam ferie
Sprzątać będę w poniedziałek, kiedy książę małżonek nie będzie się kręcił pod nogami. Za to poprasowałam trochę, bo narobiły się zaległości aż od świąt.
Ugotowałam normalny obiad, a nie taki na chybcika.
Niestety z powodu dużego mrozu zrezygnowaliśmy z wyjazdu na basen :(((( Mnie się chciało, ale nie samej :((( Mogłoby się się trochę ocieplić, bo gdy na termometrze -19 stopni, to nawet nie mam ochoty wychodzić na łyżwy. A przy szkole wylali lodowisko i bardzo się z tego cieszę :)))
W poniedziałek zajmę się rowerkiem, tzn. wyślę go do naprawy. Może mi się uda.
Jutro, a może nawet dziś (?), powinnam zacząć jakieś ćwiczenia domowe. Dość już wymówek, że nie mam czasu, że sprzęt zepsuty, że zimno!!!! Do roboty!!!!

22 stycznia 2010 , Komentarze (7)



Wreszcie ferie :))))
Wszystkie papiery oddane:))) Jednak nie ma to jak "nowa miotła" ;) Nie wiadomo, jak zareaguje nasz dementor na nieoddane na czas dokumenty, więc wolałam nie ryzykować.
Dzięki temu mam prawie spokojną głowę. Prawie, bo parę rzeczy mam do zrobienia, np zaległe i bieżące sprawdzanie, ale to pikuś. Najbardziej nie lubię sprawozdań :((((

Dziś się nie ważyłam i zastanawiam się nad jutrem, bo znów pochłonęłam górę pączków w wykonaniu teściowej...

21 stycznia 2010 , Komentarze (3)



Zatem trzeba się dogłębnie zaznajomić z Photoshopem...
A działa to też na wynos?

Moja waga zwariowała! Oczywiście stawałam na nią chyba jak zwykle z 10 razy :))
Wskazania od 81,2 do 79,6. Ale w końcu uparcie pokazywała 80,3 kg, nawet na ulubionym kafelku...
Zatem wody, ile było w nadmiarze, już ubyło, teraz wychodzą te pączki ;)))
Łykam te specyfiki z Pharma Nord, które dostałam w ramach "Zgrabnej od nowa" i nic :(((
Liczyłam na to, że błonnik ułatwi mi wypróżnianie, nie ułatwił. A może on nie ma takiego działania? Może chrom pomaga powstrzymać mi się przed słodyczami i czekoladą, bo tak bardzo mnie nie ciągnie. Bio-C.L.A miało przyspieszyć spalanie tłuszczu, ale chyba trzeba by trochę więcej poćwiczyć, co?
Rowerek muszę wysłać w ramach gwarancji gdzieś daleko, chyba kurierem, bo czym?
Nie wiem, do jakiej wagi sprzętu, firma powinna sama odebrać wadliwy i naprawić?
Jutro poszperam w necie, ale jak ktoś wie, to podpowiedzcie!!!!

20 stycznia 2010 , Komentarze (1)



W dalszym ciągu tracę wodę przez te tabletki moczopędne na nadciśnienie :))))
Waga dziś 79,7 kg (!)
Niestety po ciuchach widzę, że to tylko woda i nic więcej :((((
Dziś nawet całkiem grzeczna byłam: jadłam normalnie, oparłam się pokusie zakupu wafelków czekoladowych i innych takich. Zamiast tego kupiłam sobie sok wielowarzywny :))) Nawet udało nam się dziś odtańczyć wczorajsze :))) z księciem małżonkiem.
Zebranie z rodzicami zaliczone. Nawet dzielnie zniosłam impertynencje taty chłopięcia, które otrzymało z zachowania ocenę "dobrą". Według mojego odczucia "aż"...