Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 251277
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

12 lipca 2018 , Komentarze (11)

Wczorajsze zdzieranie gładzi z sufitów  to był koszmar kurzu, brudu i pracy. Mąż wybił sobie palce, teraz jest cierpiący. Dziś od rana u nas ruch, przyjechały 3 osuszacze, pan przy okazji zwierzył wilgotność w mieszkaniu- skali zabrakło na urządzeniu. Potem dziewczyna od kosztorysowania, zajrzał sąsiad  z 4 pietra. Wszyscy łapią się za głowę i współczują. Nie chcą wierzyć, że sprawca taki głupi, że przez 2 tygodni nie zdjął paneli. Po wyjściu wymienionej pary pękłam, bo czekająca nas perspektywa po prostu mnie przerosła. Normalnie popłakałam się , gdy pomyślałam, że tak w okolicy 1 listopada będę może po wszystkim. Potem zadzwoniłam do kuzynki, poprosiłam o pomoc w postaci mojego chrześniaka i jego brata, potem do innej kuzynki, aby też przyszła. Chłopaki zjawia sie wieczorem, do tego czasu trzeba wszystko przykryć folią, powynosić co się da do jednego pomieszczenia  Jakieś światełko w tunelu pojawiło się. Dzwoniłam do pana remontowego, będzie jutro, prawdopodobnie wszystko przełożymy na termin" po wyschnięciu". Jedno można powiedzieć na 100% -  mamy w plecy 2 tygodnie przez faceta lat ok. 40, prawdopodobnie bezstresowo wychowanego. Moje jedyne wyjście dziś to zakupy, wieczorem brygadzie zrobię makaron z sosem według mojego pomysłu. Dla nas  ugotowałam dziś zupę krem z cukinii, do tego mix sałat i tyle. Pogoda zrobiła się typowo lipcowa, czyli pada i jest chłodniej. A ja wylewam co kilka godzin wiadra wody zebrane przez maszyny.

11 lipca 2018 , Komentarze (2)

Jak to dobrze przeczytać , że mam prawo do lekkiego zachwiania nastroju. Bo mam prawo, prawda? Dzięki wielkie kobitki!!!! Myśli kłębiące się nie pozwoliły zasnąć, piłam zioła, czytałam do 1, wstałam po 6 . Dzięki temu już mam zrobione zakupy, a w Biedronce udało mi się kupić butelkę do wody z filtrem, o wiele tańszą niż w AGD. Wczoraj u fryzjera zauroczył mnie przepis na sałatkę z gruszką i granatem, kupiłam produkty i dziś będą tę sałatkę produkować. Nadal jest ciepło, chociaż zapowiedzi dla północnej strony świata nie są ciekawe. Będzie zlewnia i to duża. Może ruszy się coś w temacie grzybów? Bo narazie w lasach Pomorza aż trzeszczy pod stopami. Boli mnie głowa od przeciągu, który mam cały czas w mieszkaniu, aby zapach stęchlizny jak najbardziej zmniejszyć. Oby tylko skręcz sie nie przyplątał. Już to kiedyś przeżywałam, wiem co oznacza taki ból. Ostatnio kupuję chleb gryczany, zjadam 2 małe kawałki w ciągu dnia, z reguły na śniadanie. Chciałabym zmniejszyć mój brzuch, który z pewnością jest od takich właśnie smakołyków  w nadmiarze. Na II śniadanie zrobiłam koktajl z malin i jogurtu, dodałam trochę mięty zaokiennej, bo własnej. Było pyszne. Pojutrze syn wylatuje do Kanady, leci LOT em mama nadzieję, że kłopoty tej instytucji nie dopadną właśnie jego. Lecą w grupie , i już planują inne połączenia na wszelki wypadek. Mądrzy są dziś ci młodzi, tak łatwo im przychodzi korzystanie z dobrodziejstw cywilizacji. Cieszę się, ale i zazdroszczę. Pogoń za byciem na bieżąco wcale nie jest łatwa. 

10 lipca 2018 , Komentarze (10)

Przeczytałam, zamykam rozdział dot. rodziców, zalania . Od dziś będę tylko słodzić, cukrować i pisać o tym, jaki fajny jest świat, a wszyscy wkoło mili i zadowoleni.  na kolacje zjadłam kawałek chleba z masłem orzechowym, był pyszny. Cóż, jutro zaliczę penie 200g więcej na wadze, ach cóż to będzie!

10 lipca 2018 , Komentarze (11)

Pamiętajcie, gorąca woda, ocet i soda. To najlepsze środki do "wyprania" pralki i zmywarki. Dziś wykonałam te czynności u rodziców, wreszcie mają czyste urządzenia. Nakarmiłam towarzystwo, zjedli chętnie i ze smakiem, zostało sporo na jutro. Mama wykapana, wymyta, pielucha nałożona, głowa wyprana, ojciec zadowolony, ja zmęczona.  Wizyta u fryzjera to chwilka relaksu przy prasie tzw. brukowej.Potem zakupy, chwilka spaceru, smażenie kotletów i jazda do rodziców. Wszystko w biegu, na tempo. Cały czas jestem w takim stresie, że byle co mnie wyprowadza z równowagi. Każdy powrót do domu to rozpacz, żal i wściekłość jednocześnie. Mogłabym kopać, gryźć i szarpać aż do bólu.Zajadam ten stan, co odbija sie na mojej wadze. Rozsądek poszedł się bujać. Jestem niedobra dla męża, kłócimy sie o byle co, po prostu przerasta to mnie. I naprawdę żadne słowa pociechy nie pomagają. Ja chce widzieć czyn, rezultat, działanie , a tu dupa. Jest mi naprawdę ciężko, i jestem w rozpaczy, tak musze to okreslic. 

9 lipca 2018 , Komentarze (2)

Najpierw na halę, po warzywa, mięso i owoce. Kupiłam skrzydła na rosół ( dla rodziców), pierś na kotlety ( dla rodziców), kapustę  słodką, będę ją dusić ( dla rodziców). Potem dojrzałe banany, zrobiłam ciasto bananowe ( dla rodziców), trochę produktów na leczo dla nas i dla... rodziców. Potem wizyta u agenta ubezpieczeniowego, rozmowa z ubezpieczycielem w sprawie ponownej wizyty likwidatora. Stamtąd do Fundacji po bilety na występ Piotra Beczały. Kolejny krok, to wyjazd do Castoramy, aby wybrać środki do likwidacji  szkody, czyli podkład, farbę, szpachlę, itp. Stamtąd powrót do domu, zostałam zaproszona do tajskiej kuchni na obiad. Moja zupa "tajska" nie odbiega dużo od tej z knajpki. Sajgonki ze szpinakiem  pycha, najadłam się jak mops.! Powrót do domu i taniec kuchenny , aby przygotować wszystko na jutro. Z domu wyszliśmy przed 9, wróciliśmy o 15, usiadłam 0 16:30. Jutro będę znów słuchać , jaka to jestem młoda, pełna sił i jak  mam dobrze. Zamówiłam sobie wizytę u fryzjera na jutro rano, w środę wizyta likwidatora,  w tzw.międzyczasie  koleżanka od kosztorysowania, majster remontowy. Ach, jak mam cudownie, nic tylko leżę i pachnę! 

8 lipca 2018 , Komentarze (9)

Mundial nie interesuje mnie, poszłam więc do łóżka ok.21;30.Wyspałam się wreszcie, ale wstałam i tak po 6, syn wyjeżdżał, przecież trzeba było  pożegnać panicza. Śniadanko, herbatka, buzi, i tyle. Za tydzień dziecko leci do Kanady, potem pielgrzymka do Częstochowy, potem Rzym, potem Ateny. Tak teraz młodzi mają. A my zostaliśmy jak dwa grzyby  z tym całym bałaganem . Na śniadanie owsianka z borówkami, miodem i słonecznikiem. Zalewam płatki gorąca wodą , potem jogurt i dodatki, i gotowe. Nadal pijam kolagen  z wit. C. Po śniadaniu spacer na bulwar, mimo wczesnej pory już sporo ludzi. Opalają się, spacerują, rowery, rolki, biegają. Widać było uczestników Open'era, którzy  spakowani wracali do domu. Ale i tacy byli, którzy okupowali ławki miejskie, odsypiając zabawę. Cóż, lato! Na spacerze zjadłam lody śmietankowe i borówki, które zabrałam z domu. Popołudnie będzie leniwe, tylko zrobię przegląd farb pod kątem ich jakości , wydrukuję  fakturę za osuszanie, rezerwację pobytu w Borkowie, zarezerwuję bilety do kina na "Ostatnie prosecco...." Na obiad resztki z wczoraj , mam zatem wolne od kuchni. Waga w porządku, jelita pracują doskonale i regularnie.Dziś zjadłam tylko dwie malutkie kromki chleba i więcej nie będzie, obiecuję. Sobie i Wam.

7 lipca 2018 , Komentarze (6)

zastaliśmy kolejną partie tynku sufitowego na podłodze.Poprosiłam pana z Zarządu wspólnoty, aby zobaczył, obiecał interweniować u administratora i u sprawcy. Sama poszłam do sąsiada, aby przekazać mu, że wobec braku działania z jego strony i zdjęciu paneli po ponad 2 tygodniach od zalania, powinien na swój koszt zamówić i zainstalować u nas osuszacze. Pan się wypiął, rozmawiał ze mną na schodach, odesłał mnie do ubezpieczyciela , a więc nie poczuwa się w żadnym razie do winy.  Potem mąż spotkał gościa, ten znów zaczął się licytować, kto poniósł większe straty> Szkoda rozmowy, ale jestem po prostu wykończona tym ciągłym sprzątaniem i tym, że ktoś zabrał mi mój azyl, moja enklawę, jakim jest mieszkanie. Nad jeziorem pogoda zmienna, tez ciekawe sprawy, bo związane z linią brzegowa jeziora, wędkarzami i możliwością korzystania z terenu. Ale to nie temat na tu. Staram się nie jadac pieczywa, słodycze mnie gubią, ale nie jest źle.

5 lipca 2018 , Komentarze (2)

Jesteśmy nad jeziorem. Wczoraj upał nieprawdopodobny, dziś wiatr wieje z innej, chłodniejszej strony. Ale jest słonecznie i to jest pociecha. Moi panowie wczoraj pływali w jeziorze, ja nie miałam ochoty. Po stresach związanych z mieszkaniem byłam taka osłabiona. Obiad zjedliśmy dopiero ok. 17, ostatnim posiłkiem było 1/2 avokado i kawałek łososia wędzonego na zimno.  Siedzieliśmy wieczorem na tarasie, rozmawialiśmy o bzdurach, trochę graliśmy w karty. Oddałam synowi swoje łóżko, spałam w łóżku męża, a on ma tak twardy materac, aż mnie biodra bolały.  Dziś planują panowie ucztę grillową , zobaczymy jak to wyjdzie. Mam na ręce cały czas krokomierz , pokazujący także odległości przebyte i spalone kalorie. Wczoraj to było ponad 8 km. ponad 14.000 kroków i ponad 420 kcal. Całkiem nieźle.

4 lipca 2018 , Komentarze (7)

u endokrynologa nie jest źle. Jest Hashimoto, ale jak mały pryszczyk, cukrzycy nie ma, waga spad tyroksyna ok. . Mam ograniczyć pieczywo i pozbyć się słodyczy.Ciekawe , jak to zrobić, skoro obok mnie siedzi facet, szczypior, i pochłania bez konsekwencji wszystko, co może. Sprawiedliwe to? Bo według mnie nie. Dziś sporo załatwiania w sprawie zalania mieszkania. Interwencja u administratora , aby  za pomocą rzeczoznawcy budowlanego uzmysłowił sprawcy, że nic mu nie wyschnie, jeżeli nie wietrzy i nie zdejmie paneli. U nas zaczyna śmierdzieć stęchlizną, a sąsiad stwierdził , że to nasz problem. I tu sie myli, bo ściany nośne i stropy to części wspólne. Znajoma budowlaniec zweryfikuje otrzymany od ubezpieczyciela kosztorys szkodowy, interweniowaliśmy także u ubezpieczyciela w tej sprawie, otrzymaliśmy informacje o ewentualnym zmniejszeniu sąsiadowi odszkodowania. Jest zatem stres i fajne śliwki w czekoladzie, domowe ciasto z owocami lub sezamki, potrafią ten stres jakoś złagodzić. Kto sie nie zgadza, ręka do góry! Nie widzę nie słyszę .

3 lipca 2018 , Komentarze (4)

Och, jaka fala upałów do Polski zmierza, och, jak to będzie cudnie od wtorku. Którego, bo u mnie ponuro, rano było 14 stopni, deszcz padał.?  Oby od jutra było to prawdą. Rano zakupy , a potem tylko kuchnia i "warsztaty gotowania". Ja durna baba , źle nałożyłam  spód od tortownicy i ciasto zaczęło mi wypływać. Na szczęście na blat, bo nie było jeszcze w piecu. Cała byłam lepka, słodka do bólu, fuj!. Udało się przełożyć do innej blachy, już upieczone stoi i stygnie. Zupa tajska gotowa, makaron ryżowy w misce, mielone czekają na usmażenie. Potem tylko fasolka  na gaz i mizeria do zrobienia. Syn nie był w domu od Gwiazdki, widzieliśmy się ostatnio na Wielkanoc.Nie dziwcie się zatem, że tak wyczekuję.