Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 251241
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

2 lipca 2018 , Komentarze (6)

Odebrałam wyniki rezonansu - umiarkowana, wielopoziomowa dyskopatia lędźwiowa. Odebrałam wyniki krwi- choroba Hashimoto, bo anty tpo na poziomie  429. Byłam u stomatologa, zapłaciłam 380zł. Czyli: czeka mnie rehabilitacja i  dieta. Taka  z ograniczeniem nabiału, bez cukrów, raczej bez glutenu, raczej bez kawy. O rehabilitacji myśleć będę po spotkaniu z ortopedą.  Zawiozłam rodzicom zupę jarzynową na dużej porcji mięsa , i pierogi z mięsem, które wczoraj zrobiłam. Wprawdzie brat był wczoraj, ale tak mi pasowało, bo jutro przygotowania na przyjazd syna, a w środę endokrynolog i wyjazd nad jezioro. Od 2 dni nie korzystam z poduszki medycznej pod kark i śpię lepiej , a w nocy nie budzę się z bólu.  Skoro organizm tak woli, niech tak  będzie. Pogoda dziś niestabilna, ale zaczyna być cieplej. Już widać grupy młodzieży na Open'era, może w tym roku obędzie się bez deszczu?A na jutro chcę zrobić biszkopt z owocami miekkimi ( borówka, malina), leczo, zupę tajską oraz kotlety mielone, do tego mizerię i fasolkę żółtą. Powinno wywołać zadowolenie na twarzy potomka.  Byliśmy tez w bibliotece, pozyczyłam 6 książek babskich, a co tam.!

1 lipca 2018 , Komentarze (2)

Znając niechęć mojego męża do zakupów, nawet dla siebie, zażyczyłam sobie dziś wyjazd w celach dla mnie. Udało się, bo mąż nabył parę spodni i dwie koszulki. A ja stałam sie właścicielka jednej ładnej bluzki i parki przeciwdeszczowej.  A ponieważ są przeceny, skorzystaliśmy z niej z ochotą.  Pogoda nadal chwiejna, niby słońce, ale zimny wiatr powoduje , że nie jest przyjemnie. W galerii  tłumy, to jednak ulubiony sport Polaków. Ale i sporo zagranicznych gości, szczególnie w sklepach Zara. Na jakiś czas mam spokój.  Dziś na obiad chłodnik   i tylko chłodnik, tak wyszło. A zrobiłam go z botwinki, rzodkiewki, ogórka, szczypiorku i kefiru. Smakowało. Szykujemy mieszkanie na przyjazd syna, ustawiamy  na nowo przedmioty zgromadzone w jednym pomieszczeniu. Syn ma na suficie potężny zaciek, bez gładzi, wyglądający jak fresk.  I tak jest w całym mieszkaniu. Wczoraj poszłam do łóżka ok. 21, zostawiając męża przed tv. Widziałam mecz Francja - Argentyna , i tylko utwierdzona zostałam, że nasi piłkarze to parówki berlinki Nawałki. I tyle.  Cukier spadł mi dziś do 79, aż miałam zawroty głowy. Zarezerwowałam tygodniowy pobyt w sanatorium Borkowo, w połowie września.  Codziennie 3 zabiegi, całodzienne wyżywienie, 495zl/osobę To będzie prawdziwy odpoczynek po trudach remontu. Bo wycieczka pod koniec sierpnia  z pewnościa będzie wyczerpująca. Juz to przecież znam.

30 czerwca 2018 , Komentarze (5)

Niestety, zimno, bardzo wietrznie i nie pada. Chmury przewalają sie, ale nie spadła kropla.  W nocy było 7 stopni( !?), rano 13, nie chciało mi się wychodzić z ciepłego łóżka.  Zjadłam tam śniadanie, wypiłam kawę, poczytałam. Taras jest od strony południowo- zachodniej, tak więc dopiero po południu tam ciepło. Niestety, nie wczoraj i nie dziś. Spacery były, wczoraj do lasu i na dawne pole truskawek, opuszczone od lat. teraz tam wycięto  iglaki, działka wystawiona na sprzedaż, a truskawki zniknęły, z powodu suszy i z powodu zmiany podłoża. Tylko trawy ładne zerwałam do wazonu. Mało ludzi, chociaż to wakacje, a domów w okolicy coraz więcej. Wieczór przy kominku, zagraliśmy w karty, pogadaliśmy, potem jeszcze lektura w łóżku  i tyle. Potem spacer, tym razem nad duże jezioro, dalej w stronę działek  letniskowych, na łąki i pola. Ładny bukiet ułożyłam, chwilka pod lasem na przekąskę, podglądanie myszołowa w trakcie polowania. Domki letniskowe ładne, coraz ładniejsze, fajne pomysły ludzie maja. Ale sporo także na sprzedaż. Przechodziliśmy obok fajnego domu całorocznego wystawionego na zbycie. Gdybym była młodsza. może? Na mecz Francja- Argentyna wróciliśmy do domu. Na jutro pogoda zapowiadana jest fatalna, wolę iść do kina. Tylko przygotowałam domek na nasz pobyt od środy.

29 czerwca 2018 , Komentarze (4)

chociaż pogoda diametralnie inna od wczorajszej. Na działce sucho, dużo spadło suchych gałęzi modrzewia, będzie na rozpałkę. Bo palić w kominku będziemy, tak się ochłodziło. Trawa wypalona, surfinia wygląda marnie, na szczęście pelargonie lubią suszę. Od dawna nie nosiłam cieplejszych ubrań, dziś trzeba. Wpadł sąsiad na kawę, jego syna też zalała sąsiadka, to jakaś plaga? Ludzie, zakręcajcie wodę przed wyjściem z domu!!!!!. Wczoraj po meczu czytałam z niesmakiem wypowiedzi Nawałki o daniu z siebie wszystkiego, o znakomitej grze. Czy napewno to był ten sam mecz?   Na działce mąż postawił pergole przy wiciokrzewie, aby mógł sie wić doskonale.Ja zgrabiłam gałęzie, przycięłam kwiaty, podlałam rośliny, uporządkowałam  w domku co trzeba. Z sąsiadem przyszły dal psy, jeden z nich zapałał miłością do gotowanego bobu i do moich kolan. Dawno nie maiła takiej przyjemności, chyba od czasu, gdy mój pies odszedł do Krainy Wiecznych Łowów. Myszy nie ma i nie czuje się ich zapachu. Planuję wreszcie wyprawe na łąki, do lasu, na rowery, itd. A wieczorami kominek, książka, a obok mąż oglądający mecze. Cudo!

28 czerwca 2018 , Komentarze (11)

Uwielbiam  lato, gdy jest ciepło od rana. Przed 8 szłam oddać krew na badania, na ulicach pusto, słonecznie, mało samochodów. Przyjemnie się szło, byłam pierwsza i jedyna, szybko poszło, a w domu czekało na mnie śniadanie. Na męża zawsze mogę liczyć. Po śniadaniu wyjście w teren, najpierw do fundacji, po bilety. Wczoraj przeczytałam na ich stronie, że mają bilety na występ Piotra Beczały, 05 sierpnia, w Operze Leśnej. Bilety w cenie 35zł/osoba, czyli śmieszna cena. I tu znów byliśmy pionierami przy zakupie, a Beczała to doskonały tenor, rozchwytywany na świecie. W zeszłym roku  była Aleksandra Kurzak, też na  się udało zobaczyć. Opera Leśna ma specyficzny klimat, świetną akustykę, a orkiestra Wojciecha Rajskiego  to klasa. Cieszę się. Potem spacer na bulwar, sporo już ludzi, młodzież grająca w siatkówkę, kąpiący się mimo wczesnej pory. Taki klimacik kurortu. Zjedliśmy po gałce ( to była porcja!) lodów, przeszliśmy znaną trasę, w drodze powrotnej zakupy. Na obiad dziś pierś kurza z grilla, szparagi, zupa pomidorowa. Dzwoniłam do brata, opowiedziałam wczorajszy klimat u rodziców. Rozmawialismy kilkanaście minut, pewnie znów musimy coś postanowić.  A jutro jadę nad jezioro i już.

27 czerwca 2018 , Komentarze (5)

widze je, bo po prostu przyjedzie syn. Z pewnością podniesie nas na duchu swoją osobowością. Spojrzy z dystansu i  może to wystarczy. Chcę pojechać nad jezioro w piątek, wszystko oczywiście zależy od pogody. Na 100 % pojadę w środę, zabiorę ze sobą męża i syna i zostaniemy do soboty. Jadąc do rodziców , wstąpiliśmy do galerii, aby zobaczyć, czy wyprzedaże nas rusza. No i nie proszę państwa, obojętność całkowita, szmaty mnie nie interesują, książek nie kupuję z rozsądku, bo potem rozdaje. Dałam się skusić na nietypowego rozmiaru dwie poszewki na poduszki i fajny ręcznik. Poszewki jeszcze przeszły, ale ręcznik nie znalazł uznania w oczach męża, który przywołał trzy duże półki  ręczników w domu i dwie szuflady na działce. No co, taka miałam ochotę  coś kupić! Potem wizyta u rodziców, która zakończyła sie standardowo, czyli kłótnią.  Mama odebrała swoja emeryturę przyniesiona przez listonosza, nie pamiętała o tym , jak i o tym, gdzie pieniądze położyła. Ojciec opowiadał o tym z lubością, a na propozycję przekazywania emerytury na konto  stwierdził, że się mądrzę, ze jestem zarozumiała, że nic im nie pomagam. Mam przestać przywozić jedzenie, nie zabierać  prania do prasowania, nie prać, nie sprzątać . Duży w tym niekonsekwencji , ale cóż, kolejny raz zostałam uznana za  córkę, która nic nie robi dla rodziców. Tym razem tylko chwilkę mnie to uraziło, ma naprawdę ważniejsze aktualnie sprawy niż pretensje nieuzasadnione. Dziś zawiozłam obiad , który mama zjadła z apetytem, a ojciec miał do niej pretensje, że przy nim udaje, że jej nie smakuje to, co on poda. Zawiozłam też płyn do prania i do płukania, bo mój rodziciel, jako były wojskowy, ani rączką , ani nóżką w domu  i nawet takiej prozy nie potrafi kupić. Jakie ja mam szczęście w moim lubym! Chłop potrafi wszystko i robi bez przypominania. Może dlatego, że stracił ojca w wieku 7 lat?

26 czerwca 2018 , Komentarze (5)

Jest cieplej, słonecznie, można liczyć na naturalne wysychanie zalania.  Osuszacze ( uff, jakie trudne słowo dla cudzoziemca!) pracują i w nocy. Czuję się jak w samolocie, bo taki szum lekko usypia. Aby zająć skołatane myśli, zaczęłam planować przestawienie mebli w pokoju dziennym( przez niektórych zwanym salonem), Narazie tylko  teoretycznie to robię i w myślach, aby nie wystraszyć męża. Dziś pojechaliśmy szukać nowego spania do pokoju syna. Nie udało się, producenci w salonach meblowych wystawiają tylko olbrzymie  kanapy narożne, albo  sofy z funkcja spania, rozkładane do przodu, czyli  na chorobę kręgosłupa. Ubezpieczyciel przyznał już odszkodowanie, szału nie ma, ale i tak bedę przedstawiać faktury  dodatkowe, jeżeli  wydam poza ich limit.  Po dzisiejszej wędrówce sklepowej stanęło na ramie łóżka , dobrym  materacu i tak będzie najlepiej. I nam będzie wygodnie, gdy któreś z nas poczuje się gorzej ( uchowaj Boże). Na obiad dziś zrobiłam pierwszą w tym roku pomidorową ze świeżych pomidorów. Zabiorę jutro do rodziców razem z gulaszem wieprzowym. A my dziś zjedliśmy rosół, kaszę gryczaną z warzywami i pieczarkami oraz sałatę mix z kozim serem i truskawkami. Ależ to było dobre! Skończyłam czytać ostatnią część serii Katarzyny Bondy. Namęczyłam się  naprawdę , a na dodatek bez satysfakcji. jest lato, wracam do książek "przeczytaj i zapomnij"  

25 czerwca 2018 , Komentarze (2)

No bo jak mam się przyzwyczaić do ohydy? Jestem może trochę spokojniejsza, trudno , to już się stało, za jakiś czas będzie zmiana. Ale nie przyzwyczaję się i już. Pogoda dziś zapowiadana, czyli ponuro, deszczowo i chłodniej. Wyszliśmy po zakupy z zamiarem ich wykonani po spacerze, ale nie dało rady. Deszcz nas przeorientował. W domu mam cieplej, ale wcale mnie to nie cieszy, bo to z osuszaczy. Przenosimy je co jakiś czas w inne miejsca, sufity zaczynają powoli wysychać. Zaszłam do Rossmanna, kupiłam kilka produktów polecanych, m.in. maseczkę, mleczko do demakijażu i szampon. Szampony zawsze wącham, jestem zapachowcem i lubię  , aby otaczały mnie zapachy przyjemne dla mojego nosa. Dziś na obiad ryba, dokładnie pstrąg pieczony, do tego mix sałat i owoce na deser. Posiłek lekki i przyjemny. Dzwonił syn, zapowiedział swój przyjazd za tydzień. Cieszę się, zaczęłam się zastanawiać nad nową kanapą dla niego. Stara jest pełnoletnia, już zatem czas. Nie chcę doprowadzić do stanu , jaki jest u rodziców, gdzie meble pamiętają moje dzieciństwo, a ich stan wskazuje na te lata.  Może takie plany pozwolą na lepszy humor?

24 czerwca 2018 , Komentarze (10)

Pogoda na szczęście znośna i można skorzystać ze spaceru. Siedzenie w domu w wilgotnych pomieszczeniach jest bezsensu. Dopadła  mnie bezradność i niechciej. Nie wiem jak  potoczą się dalej sprawy, a zatem nic mi się nie chce. Należę do tych planujących i teraz mój świat się zachwiał.  W nocy wstawałam kilka razy , bo bolała mnie noga, przy okazji wylewałam nagromadzona wodę w osuszaczu. Naprzemian grzejemy maszynami i wietrzymy mieszkanie. Współczucie rodziny i znajomych miłe, ale tylko uzmysławia nam, co się stało.Nie mam apetytu, ani chęci do gotowania, co jest gorsze. Dziś na obiad potrawa z wczoraj curry z polędwicy indyczej + fasola zielona + zupa krem z cukinii.  Czytam sporo , bo mam na to czas, rozmyślam, wyszukuję różne opinie na temat takich sytuacji i czekam, czekam, aż wyschnie. Dziś imieniny męża, dzwonią telefony, a my w czarnej dupie. Jak wczoraj powiedział brat, za 2 miesiące będę miała wyremontowane mieszkanie i będę się cieszyć końcem tego zdarzenia. Zasnąć, zakopać sie i przeczekac ten czas.

23 czerwca 2018 , Komentarze (4)

Nie chciałam wyjść z domu  wczoraj wieczorem, bo teraz najchętniej zakopałabym się w liściach do jesieni. Poszłam dla męża, na szczęście, bo było cudownie. Wieczór z Jackiem Cyganem w Centrum Filmowym w Gdyni, wstęp wolny, największa sala pełna. Co za cudowny gawędziarz, jaki sybaryta, jaki dżentelmen:)! Półtorej godziny z piosenkami  i anegdotami minęło  błyskawicznie. A potem dostałam dedykację  w książce Ambulanza, z wierszami Cygana, gdzie Modlitwa Rzymska zachwyciła mnie przed laty. Na koniec zdjęcie z mistrzem i wracaliśmy do domu z uśmiechem na ustach. Tam tez dowiedziałam sie o fajnej imprezie, która odbędzie sie pod koniec sierpnia. To otwarcie Konsulatu Kultury, instytucji kultury, tuz obok mnie, będzie można posłuchać Normana Daviesa, Szewacha Weissa, ks. Michała Hellera, Jerzego Radziwiłowicza, Jerzego Trele, Andrzeja Seweryna.Już się ciesze,  bo dodatkowo młody Młynarski zagra. ;) Dziś wizyta u rodziców. bo Dzień Ojca. Cała rodzina była, czyli było nas 10 osób dorosłych i  6 dzieci. Hałas i rejwach jak we włoskiej rodzinie, męczyło mnie to trochę. My przyjechaliśmy 1,5 godziny wcześniej, krzyki matki, którą namawiałam na przebranie się i nałożenie pieluchy, przygotowanie stołu, itd. Po imprezie mycie, układanie, ścielenie łóżka matce.  Na szczęście ciasta smakowały i wymieniliśmy kilka informacji rodzinnych.  Teraz chcę odpoczynku, spokoju i  SUCHEGO MIESZKANIA!