Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 251267
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

22 lipca 2018 , Komentarze (1)

Wszystkim wyrażającym swoje zdanie na temat decyzji o sprzedaży bardzo dziękuję. Istotnie, wpadanie na działkę, aby sprzątać, porządkować i wyłącznie pracować, to nie ma sensu. Nie powiem, taka praca jest miła, ale z roku na rok coraz ciężej. Domek drewniany, trzeba go malować rokrocznie,na zimę zdejmujemy bojler, na wiosnę wieszamy. Rzadko kiedy  po zimie nie ma konieczności wymiany baterii, wężyków, itd. Bardzo żal mi w tym roku roślin kwiatowych, które z powodu naszej nieobecności po prostu zmarniały.Dziś zjedliśmy śniadanie na tarasie, patrząc na jezioro, to przyjemne i niepowtarzalne. Ale takich atrakcji jest na świecie wiele, nie chcę się zamykać na tą jedną. W tym roku byliśmy na działce 3 razy po 2 noce, a najwięcej czasu spędziliśmy na wiosnę, bez nocowania, przygotowując domek do sezonu. Jutro wracamy do domu,zapadnie  decyzja na temat dalszego osuszania. A narazie ciesze się zielenią, rozmyślam , jak to wszystko ogarnąć i wcale nie jest mi żal. Poza tym,  data sprzedaży nie jest znana, tak więc jeszcze lato przede mną.

21 lipca 2018 , Komentarze (6)

sprzedajemy działkę nad jeziorem. Dzwoniłam już do pani, która w zeszłym roku była chętna, wici wśród sąsiadów rozpuszczone. Z tym pomysłem "chodzimy" już jakiś czas, nie będzie zatem żal. My akurat jesteśmy ludźmi  preferującymi życie w mieście, rozrywki kulturalne, zajęcia na UTW. Wyjazdy  , nawet weekendowe, to przede wszystkim praca, obrabianie terenu, dbanie o porządek i stan posiadania. A jest nam coraz trudniej i ciężej. Krótkie lato nie rekompensuje włożonego wysiłku. I naprawdę nie będę tęsknic. Zawsze można wyjechać w inne miejsce, wynająć coś w ciekawszym miejscu. Posiadanie własności za wszelka cenę nie leż w moich charakterze. A poza tym, działka staje sie coraz bardziej miejska. Budują sie domy całoroczne, bo to blisko miasta, Za chwilkę będzie tu olbrzymie osiedle z wybetonowanymi drogami. Ale dzis jeszcze cieszę się naturą, jeziorem, zielenia i kąpielami. 

20 lipca 2018 , Komentarze (4)

Wreszcie wyjadę z domu, co nie oznacza końca osuszania. Po prostu musimy oderwać się od tej sytuacji. Jedzenie zrobione, tylko zapakować, mam tym samym mniej pracy.Weekend na działce z pewnością się uda. Rano zrobiłam zmianę pościeli i pranie zdjętej. Przy takiej pogodzie wszystko schnie błyskawicznie na balkonie. Spacer na bulwar, ludzie już w wodzie. Przypominaliśmy sobie z mężem nasze lata dzieciństwa i młodości, kiedy na plaży spędzało się całe dni, od 8-9 rano do wczesnego popołudnia. Powrót na obiad i często jeszcze raz plaża. A na niej zabawy piłka, kąpiele bezustanne, gry w noża, w kamienie, itp. Beztroska i zabawa. Dziś nie lubię się opalać, leżeć na słońcu. Męczy mnie to i szkoda czasu. Dziś lunch na mieście, bo chcemy wykorzystać kupon rabatowy otrzymany podczas spotkania z Jackiem Cyganem w Centrum Filmowym. Kupon jest ważny do 22 lipca, pora zatem.Psychicznie jestem zmęczona, mam nadzieję, że jutrzejszy wieczór spędzę na tarasie, przy lampce wina, oglądając zmieniające sie kolory nieba.

19 lipca 2018 , Komentarze (4)

Dziś sprzątanie po wczorajszym skrobaniu sufitu. Narazie będzie spokój do połowy sierpnia, gdy będziemy szykować się do remontu. Nie lubię sprzątać łazienki, ale  przypadło dziś na mnie, przy okazji zlikwidowałam wszystkie niedociągnięcia poczynione przez męża. Mokra byłam już po chwili, pot spływał po mnie ciurkiem, ale dzielnie wysprzątałam do samego spodu! Potem pranie, obiad , prasowanie. Mąż kupił dziś w Lidlu nową deskę do prasowania, profesjonalnie wygląda, jest ogromna i  bardzo stabilna. Temperatura mnie wykańcza, na szczęście nie pada. Aktualnie jest blisko 30stopni i marzę o kąpieli w jeziorze. Na obiad zupa "tajska" i gołąbek . Do tego kiszony ogórek. Mąż zawiózł rodzicom kapustę z żeberkami, aktualnie odpoczywamy po obiedzie. Czekamy na pana mierzącego wilgotność. A po jego wizycie, zobaczymy co dalej.

18 lipca 2018 , Komentarze (5)

odkąd tkwimy w czarnej dziurze. Dziś przychodzą ponownie chłopcy do sufitu, tym razem w pokoju dziennym.Będzie kolejny syf, brud i kurz. Na szczęście coraz mniej śmierdzi stęchlizną, po wejściu do mieszkania nie czuje się wilgoci tak, jak do niedawna. To wszystko skutek suszenia wielogodzinnego, wielodniowego. Pakowałam dziś porcelanę do specjalnych pojemników, owijałam w folię bąbelkową. To piękne przedmioty, w tym jeszcze przedwojenne, po mojej teściowej . Szkoda byłoby je stracić przez zaniedbanie. Spacer był, oczywiście nad morze, na szczęście była lekka bryza, bo niesamowicie duszno dziś w Gdyni. A w nocy ogromnie duży deszcz spadł. Zamykałam okna, aby nie wlewało się do środka. Taki klimat  Nowego Orleanu mamy. W piątek mam wizytę u ortopedy , wypowie się na temat rezonansu kręgosłupa i ewentualnej rehabilitacji. Kupiłam dziś dla pana doktora i jego pielęgniarki dwie książki, tj. nowa pozycje Doroty Masłowskiej i dzienniki Any Rottenberg. Oboje są czytający, mam nadzieję, że się spodobaja pozycje. W Gdyni bardzo dużo ludzi, co widać szczególnie nad morzem. Dlatego zawsze lubiłam  u nas jesień i wczesną wiosnę, bo spokój na plażach, na drogach, na Hel można pojechać ot, tak sobie , i wrócić bez problemu. Dziś doprawiałam gołąbki, dusiłam kapustę dla ojca, dodałam do nich żeberka, aby były bardziej treściwe. My jadamy deczko inaczej, a zatem dla nas gotuję znów tajską zupę. A gołąbki zabiorę na działkę, jeżeli wreszcie uda sie wyjechać. 

17 lipca 2018 , Komentarze (6)

namówić mamy na mycie. Nakrzyczała na mnie, było mi przykro. A smród u rodziców coraz większy, trudno wytrzymać. Pieluchomajtki leżą i czekają nie wiadomo na co. Ojciec nadal nie chce pomocy z zewnątrz , twierdzi, że dają sobie radę. Coraz trudniej mi jest jeździć tam, bo bezradność mnie dobija.  Obiad smakował, a nawet bardzo smakował. Porcja na jutro została, jestem zatem spokojna. Pogoda deszczowa, chociaż bardzo ciepła. Skorzystałam z przeceny w CCC i kupiłam sandały za 32złote. Na dwa sezony wystarczy.  Spacer nad morze, kawa przy bulwarze, fajnie tak posiedzieć, popatrzeć na morze. A dziś wypłynęło kilkadziesiąt Optymistów , zaroiło się od żagli na zatoce. Czułam sie jak w popularnym nadmorskim kurorcie! Dzwoniła koleżanka z działki nad jeziorem, pytała o nasz przyjazd. Ona nauczycielka, spędza tam całe lato. A ja emerytka, ale teraz mam inne priorytety, niestety.  Syn dał zdjęcie z Kanady ze swojego występu, przysłał potem informację, że była pełna sala, że zadawano dużo pytań do niego, że była fajna dyskusja. Tak to jest, gdy zajęcie zawodowe jest tym, co się kocha. Nie macie pojęcia , jaka jestem dumna!

16 lipca 2018 , Komentarze (4)

poszliśmy dziś do kina na film "Na plaży w Chesil" Bardzo mi się podobał, taki fajny brytyjski klimacik, dobrze zagrany, piękne zdjęcia , dobra muzyka. Polecam. W kinie były cztery osoby, czyli poza nami dwie. Luźno, chłodno, bez czynnych telefonów, tak lubię. Pogoda stabilizuje sie na gorszą,  na szczęście przed kinem zrobiłam pranie i już wyschło, a nawet jest wyprasowane. Jutro wizyta u rodziców, smażyłam naleśniki dla nich, do tego będzie zupa ogórkowa. My zjedliśmy gulasz z makaronem razowym.  Tęsknie już za wyjazdem poza miasto, chyba pokazały sie grzyby, bo na hali targowej widziałam kurki. Nadal suszymy  urządzeniami, w środę przyjdzie pomoc do zdzierania gładzi z sufitu w pokoju dziennym. Jutro być może będzie gotowy nasz kosztorys robót. Inaczej mówiąc , życie sie kręci. 

15 lipca 2018 , Komentarze (2)

Tuż po 9 poszliśmy na SKM i pojechaliśmy do Oliwy, do parku. Dawno nas tam nie było . Po drodze liczyliśmy lata dojazdu SKM do pracy. W moim wypadku wyszło 33 lata, a gdyby dodać studia , to razem byłoby 37. U męża  mniej, bo po jakimś czasie przesiadł się do samochodu. Lubię oglądać z okien kolejki, jakie zmiany zaszły na trasie, a jest ich dużo. Na szczęście stare domy oliwskie przetrwały , i dziś mogliśmy oglądać perełki architektury przedwojennej, a wręcz XIX w. Domy z fajnymi werandami letnimi, oszklonymi, gdzie można latem sypiać, gdy gorąco, a zima zrobić miejsce dla roślin przechowywanych. W parku przyjemny chłodek, cień, bo dziś gorąco w Trójmieście. Jeszcze mało ludzi, jeszcze pustawo, a za chwilę gwar, śmiechy dzieci, wycieczki. Czytaliśmy, rozmawialiśmy, przyglądaliśmy sie przyrodzie. Potem do Katedry Oliwskiej , podziwiać jej wnętrze, najdłuższej świątyni w Polsce , wspaniałe organy, stalle,  wiele innych zabytków. Katedra najdłuższa, a Bazylika Mariacka w Gdańsku najwyższą świątynią  gotycką w Europie. Bogaty był Gdańsk  za dawnych czasów.  Pyszne lody i kawa na Starym Rynku Oliwskim, znów spacer, ławka, książka, rozmowy. Wyrwalismy się z naszych "przepięknych" wnetrz mieszkaniowych, a ten relaks naprawdę był potrzebny. Jeszcze żarełko w Tawernie greckiej w Gdyni i teraz oczekuję na finał Mundialu. Będę dzielnie znosić okrzyki i inne reakcje męża, podobno w towarzystwie lepiej sie ogląda ?!

14 lipca 2018 , Komentarze (8)

Pochmurno, ale ciepło, sandały na bose stopy, to najlepsze rozwiązanie. Turystów w Gdyni masa, języki obce jak z wieży Babel. Fajnie spaceruje się w takim towarzystwie. Rano spacer, potem zakupy, coś tam wkoło kuchni ustalone, a potem , my do rodziców, osuszacze w pracy. Nie da się wytrzymać w domu, gdy one "chodzą". U rodziców bz. Zupa została przyjęta z zadowoleniem , zrobiłam mamie test zegarowy i wyszło mi, że ma demencje a nie alzheimer. Mama dobrze oznaczyła tarczę zegarową. Ojciec nie był zadowolony z takiego wyniku, nie wiem dlaczego. A ponieważ rozmowa zeszła na ojca dolegliwości, szybko się ewakuowałam. Mam w domu co robić, chociażby przegląd wszystkich zbędnych czasopism, innych papierów.  Rodzice nadal nie wiedzą, co sie u mnie stało, zreszta rzadko pytają  co u mnie. Dieta, no cóż, znów boli mnie brzuch , domyślam się, że od pieczywa. Odstawiam zatem zupełnie. Syn doleciał szczęśliwie do Toronto i to jest wiadomośc najważniejsza.

13 lipca 2018 , Komentarze (1)

Spałam dziś na materacu na podłodze. Chłopacy skończyli przed 24, było za późno na usuwanie kurzu, wynoszenie wszystkiego, pracę z odkurzaczem. Powtórka będzie w środę , reszta została zrobiona przez nas. A potem tylko suszyć, wietrzyć i czekać aż wyschnie.  Nie wiem ile to potrwa, maszyny nadal zbierają sporo wody.  Teraz tylko cierpliwie czekać i tyle. Dziś poszliśmy do biblioteki, aby oderwać się trochę od  widoku "fresków" na suficie i ścianach. Mogę aktualnie pożyczyć aż 6 książek jednorazowo. Przy okazji porządków poremontowych, oddam do biblioteki Mroza i Bondę. Zrobi mi się luźniej na półkach.  Zastanawiam się nadal nad przemeblowaniem i lubię te chwile  . Dziś nie gotuję obiadu, bo wczoraj zrobiłam  chłopakom spaghetii, niedużo zjedli, mam dla nas jak znalazł. Jeszcze zupa krem z cukinii i tyle. Po południu zajmę się obiadem na jutro dla rodziców, zaplanowałam zupę eintopf warzywną dla staruszków, dla nas gulasz z papryką.Pogoda w Gdyni  nieciekawa. Jest ciepło, ale pochmurno i  pada przelotnie. To pogoda nie dla turystów, dla mnie tak, bo lubię chodzic po deszczu, od dziecka tak mam.